Śródziemie: Cień Mordoru - Świetlisty Władca - recenzja

Znam już całą prawdę o swej przeszłości. Pamiętam dobrze, jak blisko byłem zniszczenia Saurona. Tak niewiele mi zabrakło…

Pewnie jesteś ciekaw jak do tego w ogóle doszło? Posłuchaj zatem historii mego upadku….

Po stworzeniu Jedynego Pierścienia, Sauron nie długo cieszył się tym doskonałym dziełem. Jednym zwinnym ruchem udało mi się wykraść swój własny powód chwały. Z jego pomocą niepostrzeżenie uciekłem z serca Mordoru. W mej dłoni spoczywał najpotężniejszy przedmiot w historii. Stworzony z nienawiści oraz żądzy władzy stanowił olbrzymie zagrożenie dla nas wszystkich. Jego wpływ był niewyobrażalny, ale moc jaką się w nim znajdowała nie mogła pozostać w złych rękach…

Nigdy nie śniłem o takiej potędze. Nie mogłem się nią jednak napawać w nieskończoność, potrzebowałem armii gotowej mi służyć w starciu z Annatarem. Na szczęście pełno jest tutaj bezwzględnych Uruk-Hai z pomocą których obalę złego tyrana. Pod jego nosem wybuduje mu pomniki mej chwały! 

Zemsta dokona się już niebawem, nic nie stanie mi na drodze. Mając Jedyny Pierścień będę niezwyciężony. Za moment moja rodzina zostanie pomszczona a odpowiedzialni za to wrogowie ugną się pod moim butem. 

Od teraz Śródziemiem będzie rządzić tylko jeden Pan, Świetlisty Władca Mordoru! 

Recenzję podstawowej wersji Śródziemia: Cień Mordoru znajdziecie tutaj