Lekkie jak piórko - recenzja serialu stacji Hulu, dostępnego na HBO

lubiegrac recenzja filmow Lekkie jak piórko - recenzja serialu stacji Hulu, dostępnego na HBO
Lekkie jak piórko - recenzja serialu stacji Hulu, dostępnego na HBO



Agata Dudek | 10 listopada 2018, 08:00

Płynąc z nurtem filmowych straszydeł udało mi się obejrzeć i zrecenzować już pełen duchów Nawiedzony Dom na WzgórzuChilling Adventures of SabrinaParanormalne doświadczenia (Haunted) na Netflixie, opisać nawiązujący do twórczości Kinga serial stacji Hulu, dostępny na HBO, Castle Rock. Dziś przyszła pora na kolejny serialowy produkt wspomnianej stacji, który obejrzyjcie na HBO GO, zatytułowany Lekkie jak piórko (Light as a Feather), opowieść opartą na książce Zoe Aarsen o tym samym tytule, swoisty i bardzo nietypowy kogel - mogel wielu wspomnianych wyżej filmowych gatunków.

Jakiż to przedziwny filmowo - serialowy miks czyli nieco o fabule

Około halloweenowy okres, to jak się domyślacie idealny czas na filmowe i serialowe straszydła, te mniej lub bardziej przerażające. Co powiecie  tym razem na połączenie horroru, dramatu, opowieści obyczajowej o młodzieży, okraszonej domieszką science - fiction i fantasy? Taki jest bowiem serial Lekkie jak piórko, do którego recenzji serdecznie zapraszam.
 
Opowieść zaczyna się w pewien wieczór, w którym grupka dorastających panienek, uczennic liceum, urządza sobie na cmentarzu halloweenową imprezę. Nowa, trzymająca się na uboczu uczennica, proponuje zabawę w "sztywna jak deska, lekka jak piórko", nieco makabryczną grę, w której jedna z dziewcząt kładzie się na ziemi, zaś druga trzymając ręce na jej głowie, stara się unieść jej ciało do góry. Pomocna w lewitacji delikwentki ma być przerażająca wizja przyszłości, w której leżącej przepowiadana jest potworna i rychła śmierć. Jak się później okazuje, tegoroczne świętowanie dnia duchów nie zostaje przez dziewczyny zapomniane, bowiem w dzień swoich osiemnastych urodzin, jedna z uczestniczek cmentarnego przyjęcia, Olivia (Peyton List), ginie w wypadku tak, jak jej to przepowiedziała prowadząca zabawę Violet (Haley Ramm). Pozostałe przyjaciółki muszą zrobić wszystko by nie tylko zapobiec kolejnym śmiercią, ale i dowiedzieć się kim jest tajemnicza, posądzana o nadprzyrodzone i niezwykle niebezpieczne zdolności Violet.

Co mi to przypomina? Czy ja to już gdzieś widziałam?

Muszę przyznać, że czytając zapowiedź serialu czułam się bardzo zaintrygowana, liczyłam na trzymającą w napięciu fabułę, może nie typowy horror, ale przynajmniej na angażujący thriller. Szybko przekonałam się, że Lekkie jak piórko jest produkcją bardzo niekonsekwentną, która nie zmierza do żadnego, wytyczonego i założonego przez siebie celu, choć potrafi zaciekawić między innymi poszukiwaczy filmowych smaczków i nawiązań.
 
Otóż w dziesięcioodcinkowej produkcji R. Lee Fleminga Jr. znajdziemy nawiązania do wielu produkcji. Grupa nastoletnich przyjaciółek skrywających sekrety, ubarwione lekko paranormalnymi elementami, przywodzi na myśl Słodkie kłamstewka (Pretty Little Liars). Walka z przepowiedzianym i nieuchronnym losem kojarzy się zaś jednoznacznie z serią filmów: Oszukać Przeznaczenie. Zagłębiając się coraz bardziej w opowieść zdołamy wyodrębnić jeszcze nawiązania do produkcji bliskich gatunkowi science - fiction, pojawiające się jump scare'y, przybliżą filmowe projekty z pogranicza horrorów, a rodzinny dramat jednej z bohaterek odbije się psychologicznym echem.

Niestety nie jestem horrorem, oj nie!

Mimo dziwności tej produkcji, którą trudno zakwalifikować do klasycznego filmowego gatunku, Lekkie jak piórko ogląda się bardzo dobrze.  Produkcję, która mnie zaintrygowała a nie wystraszyła, pochłaniałam odcinek za odcinkiem, pewnie dlatego, że żaden z nich nie przekroczył 25 minut. Choć dziesięcioodcinkowy seans próbuje nas przerazić strasznymi momenty, choćby dzięki pojawiającej się z nieniecka postaci zmarłej siostry bliźniaczki czy wychodzącego z kanapki robactwa, to jądrem serialu jest psychologiczna opowieść o nieuchronności śmierci i przeznaczenia.
 
Na pozór nieskładna serialowa opowiastka, o dziwo nie irytuje pokręconą, pełną sprzeczności fabułą, która w serialu przeskakuje od wątku do wątku, nie starając się widzom wyjaśnić wielu zagadkowych sytuacji, albo robiąc to bardzo pobieżnie, co oczywiście może sugerować otwarcie sobie furtki do kolejnego sezonu.

Dobrze dobrani aktorzy to podstawa

Najmocniejszą stroną serialu stacji Hulu są jego postaci i aktorska obsada, w której na plan pierwszy wysuwa się bardzo intrygująca, nieco diaboliczna Violet grana przez Haley Ramm. Przyzwoicie wypada w swojej roli zmagająca się nie tylko z przeznaczeniem, ale z tragiczną przeszłości, McKenny Liana Liberato, którą zapewne kojarzycie z dramatu Zostań, jeśli kochasz czy z filmu Netflixa Aż do kości. Na uwagę zasługują także Brianne Tju jako Alex, Ajiona Alexus w roli Candace czy Jordan Rodrigues jako Trey.

Lekkie jak piórko - podsumowanie recenzji. Czy warto obejrzeć serial?

Trudno wyrażać się o serialu w samym superlatywach, bo nie oferuje nic zaskakującego, odkrywczego, czegoś co moglibyśmy określić powiewem świeżości na przeładowanym serialowym rynku. Lekkie jak piórko (Light as a Feather) potrafi jednak zaintrygować i skupić naszą uwagę w miarę płynną i wartką, choć pokręconą akcją i przyzwoitą pracą aktorską, sprawiającą, że w opowieść wciągamy się zadziwiająco szybko, nie zauważając upływającego czasu. Moja ocena 7/10.

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners