Prawdziwe (negatywne) oblicze Gearbox Software...

lubiegrac publicystyka Prawdziwe (negatywne) oblicze Gearbox Software...
Prawdziwe (negatywne) oblicze Gearbox Software...



Tamer Adas | 17 września 2017, 21:00

Gearbox Software przez kilka ostatnich lat zabłysnął nie tylko świetnymi odsłonami Borderlands, ale wielkimi porażkami oraz kontrowersyjnymi decyzjami.
 
Długo myślałem nad tego typu tekstem, lecz ostatecznie niedawno udostępniony, nowy materiał wideo skłonił mnie ku temu, by podzielić się moim spojrzeniem na działania Gearboxu, które budzą mój duży niepokój względem całej branży. Niestety wyraźnie widać, że coś tu jest nie tak i wszystko dostosowane jest do kreowania fałszywej rzeczywistości, której twarzą stał się szef Randy Pitchford
 
Oczywiście nie możemy zapominać o dokonaniach i naprawdę dobrze przyjętych grach. Borderlands do dziś traktowane jest jako początk sukcesów takich marek jak chociażby Destiny. Brothers in Arms wciąż wspominane jest z wielkim sentymentem oraz uznaniem, ponieważ do dziś tak naprawdę nie otrzymaliśmy tytułu podobnego w wielu kwestiach. Im jednak bardziej zbliżamy się do czasów obecnych, tym mocniej dostrzegamy rozpoczynające się negatywne nastawienie wobec innych firm, niezdrową rywalizację oraz zrobienie absolutnie wszystkiego, aby uzyskać rozgłos, najlepiej czyimś kosztem. A wszystko to rozpoczęło się gdzieś na etapie przejęcie sterów nad marką Duke Nukem i wydaniu potwora w postaci Forever, które zostało zmiażdżone w recenzjach i nie oferowało zbyt wiele chociażby przyzwoitych elementów. 
 
Później otrzymaliśmy bardzo dobre i ciepło przyjęte Borderlands 2, które potrafiło skutecznie połączyć wciągającą rozgrywkę, zbieranie coraz to lepszych broni oraz specyficzny humor kontrastujący z postapokaliptycznym światem. 11 lutego 2013 roku Gearbox wypuścił Alien: Colonial Marines, które było fatalne i przede wszystkim będąc zwyczajnie inną produkcją niż przedstawiony wcześniej, promowany i deklarowany materiał wideo udający prawdziwą rozgrywkę. Pamiętać należy o tym, że gra wydawana była na poprzednią generację i za nic nie mogła się tłumaczyć tym, że przeszacowano moc sprzętu. Przez wiele miesięcy gracze byli jawnie okłamywani i oszukiwaniu, szczególnie widać to teraz, gdy, Steam stara się walczyć z fałszywymi screenami i umożliwia zwrot poniesionych kosztów. Oczywiście na przód wyszedł Pitchford, który po zgarnięciu sporej ilości pieniędzy starał się na siłę tłumaczyć jaka to solidna gra i że za chwilę będzie z nią lepiej... do dziś nic się w tej kwestii nie zmieniło rzecz jasna. Później plotki wyniosły na światło dzienne zupełnie nowe fakty, jak się okazało SEGA miała spore pretensje o jakość, a w sieci pojawiały się jakieś absurdalne wiadomości, że niby za ten tytuł miało być odpowiedzialne inne studio, natomiast większość środków zainwestowano, a jakże,  w największy tytuł Gearboxa - wspomniane drugie Borderlands. 
 
Zamieszanie po czasie zostało zatuszowane i z całych sił próbowano udowodnić, że przecież tak nie było i skąd takie halo, że obrabowano wielu zwykłych ludzi. Zapowiedziano Borderlands: The Pre-sequel, który oczywiście okazał się odcinaniem kuponów od mocnej (w tej chwili) marki, stanowiąc zakończenie pewnego okresu.
 
Później przyszedł czas swego rodzaju przerwy, którą było przejęcie marki Homeworld w ramach czego otrzymaliśmy niezłe Remastery oraz później stworzone przez zewnętrzne studio Deserts of Kharak. W między czasie Telltale zaoferowało nam swoją przygodówkę - Tales from the Borderlands, która ze względu na humor cieszyła się niezłym zainteresowaniem oraz "kolejny kotlecik" w formie Borderlands: The Handsome Collection, czyli wydanie trylogii na nowe platformy. Spokojny okres i coraz mocniejsze dołowanie w kwestii zainteresowania całym studiem miały zostać przerwane przez Battleborn, które było deklarowane jako kolejny wielki hit i nowa (przyszła) mocna marka firmy. Po premierze okazało się jednak, że podjęto kolejną fatalną decyzję (tak w nawiązaniu do Aliena) i zdecydowano się wydać strzelankę z kolorowymi postaciami obok Overwatch od Blizzarda. Gracze zdecydowanie bardziej zainteresowali się nowym, świeżym IP od zaufanej "Zamieci", której jakość produktów zwyczajnie nie została podważona. Gearbox bardzo szybko się przekonał o tym, że ich serwery są po prostu puste i nikt nie chce zdecydować się na kupno ich "hitu", nawet darmowe paczki ze skinami i innymi pierdołami nie przełożyły się na jakikolwiek wzrost sprzedaży. Cena szybko poszybowała w dół, lecz pozytywnego efektu nie było żadnego. Po roku wyszło Overwatch: Game of the Year edition  co wcześniej wsparte zostało przez ważną informację - ojcowie WarCrafta i StarCrafta przebili barierę 30 milionów graczy. Po drugiej stronie barykady oczywiście absolutna pustka i cisza, ponieważ nikt nie pamiętał, że drużynowa strzelanka z takimi postaciami jak Tracer miała w ogóle jakąś konkurencję. Moda na produkcje MOBA umarła tak naprawdę właśnie z Battleborn, a wiele studiów od razu zaczęło wycofywać się ze swoich projektów w tym gatunku. W tle ogłoszone zostały dwa powroty Duke'a - pierwsze wraz z pojawieniem się w Bulletstorm: Full Clip Edition oraz Duke Nukem 3D: 20th Anniversary World Tour.
 
Full Clip Edition w naszej branży zostało przyjęte trochę bardziej pozytywnie niż wyglądało to w innych państwach, ponieważ był to znak, że People Can Fly oficjalnie powraca. Aby lepiej wypromować markę,  Gearbox zdecydował się (jako wydawca) na współpracę z G2A. Wszystko przebiegało okej, aż do momentu gdy TotalBiscuit zdecydował się obrazić, zarzucił kilka spraw polskiej platformie korzystając z niedopowiedzeń czy braku wiedzy, jednocześnie żądając zrealizowania swoich żądań w bardzo krótkim czasie. Rendy i spółka zdecydowali się wystawić partnera, jednocześnie po raz kolejny próbując zrobić z siebie ofiarę lub kreować się na zbawiciela, który postanowił walczyć z oskarżeniami,  przy okazji wbijając nóż w internetowy marketpleace. I w ten sposób dochodzimy do materiału sprzed kilku dni, który opublikował IGN...
 
Poniższy wycinek z rozmowy z Randym Pitchfordem doskonale prezentuje to jak odległa od rzeczywistości jest w tej chwili firma Gearbox. To pokazuje jak mocno liderzy są oderwani od rzeczywistości, wciąż wierząc,  że są naprawdę ważnym punktem w branży. Cały czas poszukują kogoś na kim mogą się wybić i wzbudzić jakieś rozmowy, cały czas  rozmieniając się na drobne,  wciąż uważając, że "przecież gdyby nie zły Blizzard to na pewno Battleborn były świetny, świeży i znakomity".... Ani przez moment nie słychać tutaj żalu czy przyznania się do wydania i zmarnowania wielu milionów dolarów, które zainwestowali inwestorzy i wydawca. To straszne słuchać i oglądać postępowania kogoś, kto jest przekonany o swojej świetnej pracy i nieomylności, bo w końcu źle to postępują inni. 
 
 
 
Pozwólcie, że jeszcze raz to powtórzę. Ten tekst nie ma być kontrowersyjny dla bycia takim, a nie innym. To nie jest popularne tworzenie "wyrazistej prawdy", czyli naciąganie faktów i zmyślania rzeczywistości. To moje spojrzenie z obawą na postępowanie firmy w czasach, gdy coraz częściej wprowadzani jesteśmy w błąd licznymi materiałami promocyjnymi. W przeciągu dwóch tygodni na naszych łamach opublikuję recenzję pewnej gry, która wpisuje się w ten fakt. Póki co jednak mam nadzieję, że chętnie podzielicie się swoim zdaniem na temat Gearbox, ich postępowania oraz może zwrócicie nie tylko moją uwagę na inne firmy, które zmierzają w podobnym kierunku. 
 
 

Fortnite

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [1]:
avatar TOM3K
dodano: 2017-11-22 12:42:56

Pierwszy raz słyszę o jakimś Gearboxie co oznacza, że aż tak bardzo nie błysnął ;)

Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners