Zalew rynku grami jako usługi? Szanse oraz zagrożenia dla graczy!

lubiegrac publicystyka Zalew rynku grami jako usługi? Szanse oraz zagrożenia dla graczy!
Zalew rynku grami jako usługi? Szanse oraz zagrożenia dla graczy!



Tamer Adas | 7 stycznia 2018, 22:05

Gry jako usługi mają za jakiś czas oficjalnie pojawić się na rynku w ciągu kilku najbliższych i to w ilości sporej. Co to może dla graczy oznaczać?
 
Overwatch jeszcze rok temu wydawał się być dowodem tego, że Blizzard Entertainment dalej potrafi tworzyć "swoje" gry umieszczając w niej sporo charakterystycznych dla studia gry oraz skrzynki z rzeczami kosmetycznymi. Mniej więcej od tego czasu do dzisiaj rozpoczęła się moda na umieszczanie lootboxów nacierając już nawet na elementy związane ściśle z rozgrywką i przyjemnością która ta ma dostarczać. Później byliśmy świadkami ataków nie tylko na rozgrywkę wieloosobową, ale także na singlowe doświadczenia (z multi także, okej :P ) pokroju Śródziemie: Cień Wojny, o patologicznym systemie wzmacniania się i kart ze Star Wars: Battlefront nie wspominając. 
 
Pojawienie się na rynku gier nastawionych na mikrotransakcje oraz skrzynki kiedyś miało wymiar tworzenia gier Free-To-Play, których wiele z na rynku nie zostało co zdecydowanie o czymś świadczy. Oczywiście można na długo przyciągnąć graczy, lecz koniec końców poszukujemy wielu świeżych elementów, które przy okazji dostarczą nam jeszcze więcej emocji oraz zabawy. Większość wydawców już dawno temu pozbyło się swoich tego typu produkcji, które najzwyczajniej przestały się opłacać pomimo tak zachwalanych nowoczesnych rozwiązań, które na dobre zagościły na rynku mobilnym. Tam niestety nie tylko zarabia się obecnie wielkie pieniądze, ale także po części wychowuje i przyzwyczaja nowe pokolenia i "nie graczy" do obecności tego typu rozwiązań na wielką, wielką skalę. Nie byłoby z tym problemu, gdybyśmy w ramach segmentu premium czy AAA nie otrzymywali takiego samego mechanizmu zarabiania. 
 
Oczywiście nie można się dziwić wydawcom, że chcą zarobić na swoim produkcie, tym bardziej, że nie brakuje osób, które chcą zapłacić więcej. Nie możemy jednak doprowadzić do sytuacji (znaczy już do niej doszło), gdy wykorzystywane są najbardziej podstawowe mechaniki mające na celu zwyczajne wyciągniecie wszystkiego co tylko się uda. Zabawa jest w takiej sytuacji zabierana sporej grupie graczy, w zamian za dodatkową porcję gotówki. Poziom tego typu "usług" jest zwyczajnie coraz niższy wraz z intensywniejszym pomysłem na dodatkowy zarobek. W tym miejscu pojawia się kwestia o której ewidentnie mało kto się wypowiada i co niewielu ludzi zauważa - chciwy atak na kasę oraz gorsza jakość produkcji sprawiają, że powoli pojawia się odpływ graczy. Pozwolę sobie wykorzystać siebie samego jako przykład osoby, która od dłuższego czasu przestała się interesować kolejnymi odsłonami kilku serii (w tym Dragon Age, Need for Speed czy NBA 2K), gdyż występuje w nich eksperymentalne podejście do zarabiania przez co odczuwam zwyczajnie brak przyjemności z ogrywania kolejnych godzin. Zakładam, że z czasem pojawi się coraz większa grupa osób, które zdecydują się na podobny krok właśnie ze względu na zbyt niską jakość oraz intensywny ruch w kierunku zarobku.
 
Tworzenie gier stanowiących niejako hybrydowe rozwiązanie pomiędzy rozgrywką dla pojedynczego i wielu graczy (jak i jedynie wieloosobowych) spowoduje, że za jakiś czas może się okazać, że rynek będzie przepełniony takimi samymi tytułami, które są bardzo mocno ze sobą powiązane przez co może się okazać, że zwyczajnie żadna z nich nie będzie posiadać dużej grupy graczy. Nie wspominając już o sporej grupie graczy którzy nie szukają tego typu grup graczy oraz innej, która i tak nie posiada zbyt dużej ilości czasu na swoje ulubione medium. Założenie, które ma gwarantować zysk może okazać się kluczem do porażki, o czym najlepiej świadczy chociażby Battleborne czy BattleCry o których nikt już nie pamięta, a porażki to były naprawdę "zacne". Efekt może okazać się przeciwny od zamierzonego już pod względem sprzedażowym....
 
Niestety wydawcy ewidentnie chcą oferować wszystkim takie same produkcje, które mają wychodzić i się sprzedawać nie ze względu na swoje zalety, zamiast starać się dotrzeć do jeszcze szerszej grupy graczy. W tej chwili to właśnie ten elementy wyraźnie odróżnia gry od pozostałych mediów, co niestety może doprowadzić naszą branżę do małego/dużego kryzysu. Filmy stają się coraz bardziej popularne wszędzie na świecie, a gry niestety dalej mają swoją dosyć szeroką, ale nie rozrastającą się i trafiającą do szerokiej grupy graczy. Sony i Microsoft oferują swoje konsole niekiedy taniej niż 1000 złotych, a wielu dużych wydawców nie wykorzystuje tego do "atakowania" i trafiania do świadomości niedzielnych osób. VR mógł ku temu posłużyć, szczególnie korzystając z doświadczenia z kontrolerami ruchowymi, niestety tym razem zdecydowanie to sobie odpuszczono....
 
Co ciekawe w tej samej sytuacji znaleźć możemy także problem tak zwanej indie apokalipsy, która co gorsza może osiągnąć swój największy punkt w momencie problemów wspomnianego zalewu gier jako usług. W najbliższych dwóch, maksymalnie trzech latach może okazać się, że pojawi się spora ilość zamknięć różnorakich studiów, które zwyczajnie nie poradzą sobie na różny sposób z konkurencją. Ostateczny efekt może okazać się nie tylko bardzo drastyczny, ale niestety branża (choćby ze względu na niewiedzę wielu ludzi na giełdzie) będzie musiała przejść okres sporych zmian, które miejmy jednak nadzieję spowodują, że otrzymamy większą ilość piekielnie dobrych tytułów. 
 
Najbliższy okres może bardzo ciekawie wpłynąć na branżę, ponieważ z pewnością pojawi się więcej mniejszych tytułów o trochę niższych budżetach i czasie rozgrywki. Mocno cierpmy z tego powodu, że narzekaliśmy kilka lat temu na (o ironio) na zbyt dużą ilość krótkich gier za wysokie ceny. Być może w jakiś siedzibach rozpocznie się także budowanie strategii mającej na celu dotarcie do osób, które jeszcze nie otrzymały prawdziwej oferty dla siebie, a dla których tego typu szansą mogą być takie pomysły jak Playlink czy też wirtualna rzeczywistości. Przecież Pokemon GO udowodniło, że niedzielni gracze także poszukują growych doświadczeń, te są po prostu dla nich odmienne. Jak widać tylko Ninja Theory BARDZO skutecznie udowodniło wielu ludziom, że najważniejszy jest balans oraz rozwaga, a nie ścisłe trzymanie się tabelek w excelu i niektórych głosów graczy. Niestety feedback został fatalnie potraktowany, a "moda" przerodziła się w przesadę, przez co najbardziej ucierpiała kreatywność oraz oryginalność. Między innymi stąd pojawił się tak słaby rok jak ten obecny...

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [2]:
avatar Mariusz
dodano: 2018-01-08 20:40:31

Niestety będzie tego więcej ;( naszczęście mamy nasze polskie studia które z nas nie zdzietają ;) gdyby wszyscy byli jak np cd projekt to by świat był zbyt dobry. Trzeba szukać tytułów wolnych od pazerstwa twórców na kasę.

avatar TOM3K
dodano: 2018-01-08 08:47:40

Według mnie to oszustwo płacić de facto drugi raz za granie i to niejednokrotnie więcej niż za samą grę. Dlatego omijam takie gry szerokim łukiem bo to nie jest fer.

Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners