Żarty, kawały, humor czyli Prima Aprilis w grach przygodowych

lubiegrac publicystyka Żarty, kawały, humor czyli Prima Aprilis w grach przygodowych
Żarty, kawały, humor czyli Prima Aprilis w grach przygodowych



Agata Dudek | 1 kwietnia 2019, 17:40

Witajcie w nowym miesiącu, dniu 1 kwietnia, zwyczajowo pozwalającym na coś więcej, na luz, na który na co dzień zapewne nie może sobie pozwolić, na pofolgowanie kłamstwu, żartom i małym oszustwom, tym rzecz jasne nikomu nie szkodzącym. Dziś możemy się spodziewać wszystkiego. Najdziwniejsze informacje nie wydają się głupie a małe kłamstewka i figle są mile widziane. Ponieważ mamy taki żartobliwy dzionek, pomyślałam, że warto przyjrzeć się grom przygodowym, których podstawą jest właśnie szeroko pojęty humor, ten mniej lub bardziej właściwy
 
Zagłębiając się w temat podczas przygotowania się do tegoż artykułu, uświadomiłam sobie, że tych zabawnych gier jest całkiem sporo. Oczywiście wymienię tylko te, w które osobiście miałam przyjemność zagrać, prezentując Wam własne spojrzenie na stopień poczucia humoru, jaki twórcy w nich zaprezentowali, a ten bywa całkiem przemyślany, trafnie wytykający na przykład ludzkie przywary, delikatny, wywołujący jedynie ruch w kącikach ust w postaci lekkiego uśmiechu, nieco dwuznaczny czy też kontrowersyjny, a nawet lubieżny. Oto moje propozycji na Dzień Żartów, zwany Prima Aprilis. 
 
Ace_ventura
 
Pozwolicie, że zacznę od gier, które zabawną i żartobliwą formą są wypełnione i stanowią ich największą wartość, nawet jeśli ta wydaje się nam czasami niesmaczna i co najmniej dziwna. Są wśród nich gry, które weszły już do klasyki przygodówek i wszystkim nam, nawet jeśli nie mieliśmy okazji w nie zagrać, są znane. Każdy z nas zapewne kojarzy doskonałą polską przygodówkę studia Metropolis Software, zatytułowaną: Książę i Tchórz, która oprócz rewelacyjnego dubbingu i rysunkowej otoczki, w grach komediowych niezmierna ważnej, serwowała graczom najwyższych lotów humor dialogowy, sytuacyjny jak i pokręcone, czasami trudne zagadki. Tu nawet jeśli coś było przerysowane i wyolbrzymione, stanowiło całość, wywoływało uśmiech na twarzy i sprawiało, że szybko wtapialiśmy się w przygody odważnego Księcia Galadora, którego w magiczny sposób przeniesiono do ciała tchórzliwego młodzieńca. Zostając przy grach, które mają już na karku sporo wiosen, nie sposób nie wymienić produkcji studia 7th Level noszącej tytuł: Ace Ventura, choć równie komediowej, to prezentującej zgoła inny rodzaj humoru, bardziej komiczny, czasami głupkowaty i naiwny, ale niewątpliwie zabawny i dość wciągający. To tytuł znany i ceniony przez graczy, którzy chętnie do niego wracają, choćby dla poprawy humoru i przywrócenia szaremu życiu, nieco kolorytu, choć żart bywa w Ace Ventura bardzo specyficzny, ocierający się o cynizm i zarozumiałość, podobnie jak jej bohater, zapatrzony w siebie psi detektyw, Ace Ventura. 
 
Te niekoniecznie urocze cechy charakteru prezentowane były w pełnej krasie w serii przygodowej studia Deadalic Entertainment, zatytułowanej Deponia. To chyba jedna z nielicznych gier, oprócz jeszcze pewnej, (o niej zaraz napiszę), która mimo humoru, szczególnie słownego i rysunkowego, bo ten także stanowił ważny jej element, denerwowała graczy sposobem przedstawienie bohatera. Otóż Rufus, pewny siebie, egoistyczny, cyniczny a nawet momentami chamski protagonista Deponii, krainy położonej na zaśmieconym terenie, swoimi dialogami wprowadzał graczy w osłupienie. Był i jest obrazem nietypowego przedstawiciela przygodówek, który nie emanuje dobrocią i chęcią ratowania świata, a skupia się głównie na sobie. Humor z serii Deponia nie jest dla wszystkich i to jest mimo wszystko urok tej gry, która ma wielkie grono zwolenników.
 
 
W tym samym klimacie, również za sprawą tego samego studia, tym razem w roli wydawcy, utrzymana jest produkcja Nexus Game Studios, której tytuł brzmi: Randal’s Monday. To gra, które kręci się wokół znanego motywu zapętlenia w czasie, który stanowi barierę nie do pokonania. Żart w Randal's Monday nie jest łatwy, lekki i przyjemny, nie stroni od sytuacji kontrowersyjnych, nie unika wulgaryzmów i przesady, a przedstawienie protagonisty Randala Hiksa jako socjopaty i kleptomana wzbudza u graczy mieszane uczucia.
 
 

 
Specyficzny rodzaj humoru prezentuje także cała seria przygód młodego czarodzieja, zaprezentowana w cyklu Simon the Sorcerer, wkrótce powracającej w nowej wersji, która pochwalić może się bardzo charyzmatycznym, acz równie zapatrzonym w siebie bohaterem. Każdy kolejny odcinek prezentuje różne spojrzenie na żarty, ale całej serii nie można odmówić dobrze napisanych dialogów, przepełnionych trafnym żartem i ciekawymi, równie komediowymi zagadkami logicznymi. 
 
 
 
W podobnym klimacie, skoro jesteśmy przy zabawnych dialogach i równie ciekawym protagoniście, utrzymana jest ceniona przez graczy, na całym świecie, kultowa już seria Monkey Island, która poprzez wszystkie lata przechodziła rewolucję graficzną, od przepięknego malowanego stylu graficznego 2D, po mniej urocze 3D. Zawsze jednak utrzymywała podobny humorystyczny styl, którego podstawą był wielki i niezłomny w swych działaniach pirat Guybrush Threepwood, który zmieniał się wraz z kolejnymi odcinkami serii serwowanej graczom przez LucasArts i Telltale Games. W pierwszych, jak i w zasadzie w pozostałych częściach cyklu Monkey Island, humor wylewał się z niemal z każdego dialogu, sytuacji i miejsca, na którym stopę postawił nasz niesamowity pirat. 
 
Poczuciem humoru, ale w wyważony i lekki sposób emanowała niezapomniana seria studia Revolution Software, wszystkim znane Broken Sword. Tu na plan pierwszy wysuwała się postać George'a Stobbarta i Nicole Collard. Do kanonu przygodowych pogaduszek przeszły niezapomniane przekomarzania między ową dwójką, celne riposty inteligentnej dziennikarki i urocze poczucie humoru amerykańskiego prawnika. Choć żart i humor w całej serii nie lał się strumieniami, nie doprowadzał graczy do łez, to sposób poprowadzenia rozgrywki i przede wszystkim trafność dialogów, sprawiał, że gra była nie tylko zabawna, ale i wciągająca. 
 
 
Podobny rodzaj inteligentnego i nie nachalnego humoru prezentowała seria Pendulo Studios, Runaway, która bawiła stylem poprowadzenia fabuły, skupiającej się wokół zwykłego absolwenta wydziału fizyki, Briana, który wplątany został w przekraczającą jego możliwości fizyczne i umysłowe, poważną i niebezpieczną intrygę. Po raz kolejny skupialiśmy się na zabawnych pogadankach z równie śmiesznymi i jakże barwnymi postaciami, a dygresje, które Brian, jako narrator wplatał do rozgrywki, nadawały jej dodatkowej komediowości. Lekki, acz kryminalny charakter owej produkcji, sprawiał, że stała się ona przedstawicielem tej bardziej zabawnej grupy przygodówek. Pozostając w tym samym klimacie i przy tym samym deweloperze, nie zapominajmy o typowej przygodowej komedii, pełnej gagów i sytuacyjnych wpadek oraz śmieszności czyli The Next Big Thing, która bawiła wszystkich tym co już wymieniłam, ale w głównej mierze tryskała humorem, dzięki wyjątkowo pokręconym postaciom, szczególnie niezrównoważonej, żeby nie powiedzieć, nieco stukniętej dziennikarki Lizy Allaire. Trzeba zapewne nie posiadać ani krzty poczucia humoru, by nie uśmiechać się podczas tego co wygaduje kobieta, by nie bawić się doskonale w trakcie pełnych przekomarzania s rozmów Lizy i Dan'a Murray'a. 
 
 
 
Na liście utrzymanej w  takowej  inteligentnej formie humoru, oczywiście nie może zabraknąć serii od KING Art Games, zatytułowanej The Book of Unwritten Tales, która jak żadna inna, choć rozgrywała się w iście baśniowym świecie, posiadała wiele zabawnych postaci i tyle odniesień do współczesności i popkultury, że uśmiech praktycznie nie schodził graczom z ust. Przesympatyczny gnom Wilbur Weathervane, urocza i dociekliwa elfica Ivadora oraz  poszukiwacz skarbów, człowiek imieniem Nathaniel, któremu towarzyszył jego zwierzak, zwany Critterem, to niesamowity misz - masz żartu, radości i komedii, która nie prezentuje ani grama sztuczności i przygodowego pozoranctwa, które niestety w tym gatunku się zdarza. 
 
Równie uroczy, choć już nastawiony na śmieszne gagi i komediowy styl animacyjny znajdziecie w nowej produkcji przygodowej OhNoo Studio i Smail, noszącej tytuł: TSIOQUE. Ten baśniowy, niosący ze sobą pewne przesłania, doskonale wyważony pod względem zadań przygodowych i zręcznościowych, tytuł, bawi przede wszystkim sposobem kreacji bohaterki o zadziornej minie, ale i zabawnością sytuacji w jakie bywa podczas gry wplątana, które nawet jeśli są nieco straszne, to poczucie strachu łagodzą śmiesznością i żartem, którego tu nie brakuje. 
 
 
 
Żart w przygodówkach, to nie tylko zdarzenia, których jesteśmy świadkami, to także, jak już wiecie z mojego tekstu, zabawne postaci. Moim ulubionym jest Robert z serii niemieckiego studia Fizbin, zatytułowanej The Inner World . Jego nieporadność, prostolinijność, łatwowierność i dobroć jest motorem napędowym wielu śmiesznych zdarzeń i równie komediowych dialogów. Nie jest to przygodowa propozycja, przy której będziecie boki zrywać, ale tytuł w fajnym, mądrym komediowym klimacie, który przenosi nas w innym, lepszy świat.
 
Pozostając przy inności, to taki nie codzienny rodzaj komedii, ten ocierający się o bardziej cielesne uciechy, wypełniony sprośnym humorem i nietuzinkowymi dialogami, prezentuje seria o pechowym podrywaczu, Larry'm. Cykl, który powrócił w produkcji niemieckiego studia CrazyBunch, Leisure Suit Larry - Wet Dreams Don't Dry, odwołującej się do początku cyklu zadowoli niejednego, od razu zaznaczę, pełnoletniego gracza, humorem słownym bez ogródek, otwartymi i bijącymi po oczach skojarzenia graficznymi i otwartością, przy okazji przemycając trochę prześmiewczego stylu, który prezentuje bolączki współczesnego stylu życia. 
 
 
 
Na długiej liście przygodowych produkcji nie brakuje także tytułów, które mają za zadanie śmieszyć jedynie swoim stylem poprowadzenia rozgrywki, jej formą przedstawienie bohatera i wydarzeniami, w których razem z nim będziemy uczestniczyć. Przyjdzie nam zatem przejąć kontrolę nad karaluchami w Journey of a Roach, studia Deadalic Entertainment, próbującymi mimo zabawnych przeciwności losu dotrzeć do celu czy też pokierować bliżej nie określonym stworem o imieniu Gomo, w grze niezależnego studia Fishcow Studio czy też powędrować w przekomiczną, ale pełną zagadek podróż z przypominającym owłosionego kasztana osobnikiem, w grze studia Amanita Design, zatytułowanej CHUCHEL. Wszystkie te produkcje mają za zadanie śmieszyć licznymi wpadkami protagonistów, gagami, ciekawą, niezwykle kolorową grafiką i pokręconą ścieżką dźwiękową, kwestie dialogów zupełnie pomijając.
 
Ten jedynie ułamek przygodowych propozycji na dzisiejszy Prima Aprilis doskonale obrazuje jaki potencjał drzemie w humorze, w radości czerpanej z gier, z uśmiechów, które gościć powinny na twarzach każdego z Was, nie tylko w ten dzień, czego oczywiście Wam życzę. Miłego dnia żartów, być może wypełnionego przygodówkami, bo czemu nie :)

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners