autor:
Grę rozpoczyna animacja, w której nasza bohaterka zeskakuje z mostu do wody, po czym budzi się w nieznanym jej miejscu.
Animacja
Nawia
Na moim ciele siedzi jaskółka. Budzę się leżąc na jakiejś polanie. Nie znam tego miejsca....a może jednak znam. Dotykam ptaszka, a ten znika, odlatuje. Wstaję powoli....rozglądam się. Spoglądam w lewo. Pod drzewem chowa się jakiś stwór. To Utopiec - leksykon. Uświadamiam sobie, że nurt rzeki musiał mnie znieść aż tutaj. Nie pamiętam tego miejsca. Chyba nigdy tu nie byłam. Ruszam w głąb lasu, przed siebie docierając na kolejną polanę.
Tym razem stoją pod wielkim drzewem. Coś sobie przypominam. Jestem niemal pewna, że coś stało się w sierocińcu. Podnoszą książkę leżącą na wielkim kamieniu, książkę z sierocińca - Stara Baśń, a przynajmniej tak mi się wydaje. W mojej głowie pojawia się wspomnienie....Tak, już pamiętam. To była jego wina!
Animacja
Kraków - Po II wojnie światowej
Jawia
Na chwilkę wcielamy się w jakiegoś mężczyznę, o którym jeszcze nic nie wiemy. Spoglądamy na okno, widząc w nim znajomą dziewczynę. To ona, Mira. Ponownie wracamy do naszej bohaterki.
Jestem przerażona. To znowu on, wrócił. Wracam do sierocińca, do moich dzieci. Chcą żebym przeczytała im bajkę. Podobno im to obiecałam.
"Nie pamiętam" "Tak obiecałam, ale...."
Droczę się. Oczywiście, że pamiętam. Proszę dzieci by najpierw zapaliły lampy, więc robią to po kolei dotykając lamp i zaczynam opowieść.
Jest to historia o chłopcy, który zgubił się w lesie i spotkał tam wiedźmę.
"Starą i brzydką?" lub "Młodą i piękną?"
W tym miejscu gdy wybierzemy pierwszą opcję - starą i brzydką, pojawi się wpis - Wiedźma. Dalsza część opowieści to kolejny wpis w leksykonie - Żmij.
Chwilę potem wracamy znów do lasu, do Nawii.
Nawia
Znów jestem tutaj. Ruszam przed siebie, ale drogę blokują mi kamienie, ale jakby żywe. Pojawia się też futrzasty stworek, który twierdzi, że mnie zna, woła mnie po imieniu. Twierdzi, że te kamienie to tak naprawdę Bełty. Twierdzi także, że żeby przejść, żeby stwory się przesunęły muszę dotykać dzwonki.
Próbuje, klikając na nie byle jak. Bzionek, bo tak ma na imię mały stworek, mówi mi teraz, że muszę je dotykać w odpowiedniej kolejności. To jak rodzaj hasła, które brzmi: dzwonek, grzybek, kwiatek.
Dzwonki zadzwoniły, a kamienie - Bełty przesunęły się - leksykon - Bełty. Zamieniam kilka zdań z Bzionkiem, którego znam, bo był postacią z baśni i legend, które znałam - leksykon - Bzionek. Ale nie znam go jednak tak dobrze.
"Bzionku...Powiedz mi gdzie jestem?" "Bzionku....Kim ty właściwie jesteś?"
Dowiaduje się między innymi, że jestem w Nawii, krainie schowanej przed ludźmi, ze stworzeniami o których ludzie zdążyli już zapomnieć. Bzionek mówi mi także nieco więcej o Bełtach, które podobno plączą drogi i o Borowym, do którego mieliśmy się udać. Ruszamy zatem w drogę, po chwili znajdując się na kolejnej polanie. Na drzewie tkwi kolejny znak a na trawie leży legitymacja. Podnoszę ją. Niestety nie mogę odczytać do kogo należy.
Ponownie wracamy do sierocińca w Jawie.
Jawia
Skończyłam bajkę. Dzieci zapytały mnie czy też będą żyli długo i szczęśliwie?
"To ...już od was zależy" lub "Oczywiście moje dzieci"
Też byłam sierotą, wiedziałam, że sobie poradzą. Teraz o tym nie myślę, przeganiam je do spania, a sama idę do chorego chłopca w pokoju na strychu. Przykryłam go. Powinnam dać mu lek, ale.......
Wracam do dzieci. W progu sierocińca pojawia się on...Ubek. Każe mi oddać lek. Szantażuje mnie, straszy, że albo lek, albo zamknie sierociniec i wyrzuci dzieci na bruk.
"........" lub ".....tak, ale"
Idę znów do chłopca. Sięgam po leki, które leżą na szafce, ale to nie te właściwe. Odpowiedni lek leży na półce nad łóżkiem. Dała mi go szeptunka, która nie przeżyła wojny. Nikt już nawet nie wiedział jak ten lek używać. Nie wiem co mam zrobić? Gdy oddam lek Ubekowi, mały umrze. Gdy zaś dam mu lek, wyrzuci dzieci z sierocińca.
Muszę jednak zdecydować.
W tym miejscu pojawi się pierwsza poważna decyzja, które jedynie nieco zmienia zakończenie gry. Mamy do wyboru:
"Oddam Ubekowi specyfik" lub "Podam miksturę dziecku"
Podaje lek chłopcu (decyzja należy do was).
Ponownie przenosimy się do Nawii.
Nawia
Bzionek zauważył, że coś nie tak. Jestem rozkojarzona, powoli sobie przypominałam. Chyba zrobiłam coś złego. Rozglądam się. Spoglądam na bluszcz rosnący za mną, odkrywając schowany pod nim posąg. Widziałam taki sam w muzeum, w którym byłam z dziećmi. Leksykon - Światowid.
Gadam jeszcze z Bzionkiem, zastanawiając się czy naprawdę wie gdzie idziemy.
"Wiesz gdzie idziemy?" lub "Przyznaj się, zgubiłeś drogę".
W końcu docieramy na miejsce. Przede mną stoi wielka postać przypominająca niedźwiedzia, Borowy. Leksykon - Borowy. Jest strażnikiem lasu i podobnie jak Bzionek, zna moje imię. Postanawiam z obojgiem porozmawiać.
"To nie może zaczekać do rana?" lub "Tak, Bzionku?"
Okazuje się, że przygotowano dla mnie specjalny strój, który mam założyć jutro.
Tymczasem muszę zapalić ognisko, bez zapałek. Na szczęście Bzionek wie jak. Otóż naciskając na kamienie w konkretnej kolejności, te zapalają się same.
Ponumerowałam je od 1-5. Naciskamy w kolejności: 1, 4, 5, 2, 3. Ogień płonął, więc znów pogadałam z Borowym, próbując jakoś zająć myśli.
Nie mogę usnąć, ciągle powracają wspomnienia, nad którymi nie panuję. Borowy obiecuje, że mi pomoże.
"Pomożesz?" "Ale jak?"
Obiecuje, że odegna zmory, teraz ma pojawić się tylko prawda. Kładę się i zasypiam (kliknij na Mirę dwukrotnie).
Jawia
Czy ja usnęłam? Siedzę w pokoju chłopca. Muszę wyjść. Wychodzę i jak w amoku idę przed siebie, aż na most, wchodzę na most i.....skaczę do wody (klikaj na Mirę).
Nawia
Budzę się. To był okropny sen. Co ja zrobiłam? Pytam Borowego o chłopca. Nie wiem, naprawdę nie wiem czy żyje.
"Muszę......" "Chcę"
Nie mogę teraz wrócić do Jawi, do domu, przejście zostało zapieczętowane, a wejście do wody spowoduje, że utonę. Borowy dziwnie gada. Podobno jest we mnie jakieś ukryte znaczenie. Hmm....? Mam pamiętać.
"Ja... będę pamiętać" lub "......."
Koniec pogaduszek, czas w drogę. Budzę zatem Bzionka, mamy ruszać do miasta. Dostaję od Borowego broszkę, która jest tu od wieków.
Przebieram się, jeszcze raz rozmawiam z Borowym i Bzionkiem, który mówi mi o jaskółce, którą Bogini Matka, zwana Mokosz wysyła z wiadomościami. Leksykon - Mokosz. Gadam z Bzionkiem dalej.
"Wiesz Bzionku, dlaczego Mokosz to zrobiła?" "Więc czym właściwie jest Mokosz?".
Rozmawiamy a ja dowiaduje się o innych istotach w Nawii.
"Rusałka?" lub "Taka z bajek, chyba bym wiedziała?"
Ruszamy, w końcu docierając na polanę, na której ktoś bardzo nabałaganił. Pytam Bzionka co to za miejsce. Opowie mi o nim, ale najpierw muszę pomóc mu sprzątać. Bzionek chce zapalić znicz. Leksykon - Świetle. Podnoszę wszystkie (po prostu klikamy zaczynając na przykład od lewej strony) przewrócone tablice z symboli, robi się milej, świeca płonie.
Podobno, według opowieści Bzionka, kiedyś żyły tu smoki. Opowieść Bzionka jest długa, ale nawet ciekawa. Leksykon - Smok. Czynnie uczestniczę w opowieści.
"Wydaje mi się Bzionku, że miałby szansę" lub "Och Bzionku, bo to była pułapka".
Leksykon - Wales. Ruszamy dalej. Bzionek jest jakiś wycofany, trzyma się na uboczu, z tyłu. Pytam go co się stało. Twierdzi, że boi się miasta. Leksykon - Wawel. Nie chce go zostawiać, ale ruszam dalej (klikaj na Mirę). Co widzę! Bzionek jednak mnie nie opuścił. Idziemy zatem dalej już razem, aż do wielkiego drzewa. Pytam o nie Bzionka. To dąb. Znam go. Ma chyba z 800 lat. W Nawii nazywa się Rod albo Praojciec, a może jeszcze inaczej. Leksykon - Dąb.
Rozmawiamy dalej i dowiaduje się, że w mieście panoszą się Rusałki.
"Rusałki, takie jak ja?" lub "Myślałam, że niczego się nie boisz?"
Ruszam w stronę drzwi. Są ogromne, ale jak je mam otworzyć. Próbuje, ale jedynie drżą i nic poza tym. Ale zaraz, Bzionek ma racje, symbole na drzwiach wyglądają tak samo jak na mojej broszce, moim medalionie. Dotykam wszystkie symbole po kolei, ale nic się nie dzieje. Co mam robić Bzionku?
Podobno, tak przynajmniej twierdzi mój futrzesty przyjaciel, może pomóc nam Bibliotekarz. Koniecznie muszę go odwiedzić. Jesteśmy na miejscu, ale Bibliotekarz, jakieś dziwne zwierze, jest bardzo niewyraźny.
Próbuje go zagadać i dowiaduje się, że jego ciało słabnie, jest ledwo cieniem swojej dawnej potęgi. W księgach, które się tutaj znajdują jest jego imię, jego dawna moc, którą pomogę mu przywrócić. Sięgam zatem po pierwszą księgę z lewej strony, a potem na następne (wystarczą trzy).
Kliknij na symbole - Tesla (wynalazca);
Klikaj na symbole - Curie (naukowiec);
Klikaj na symbole - Ramzes (faraon).
Bibliotekarz wygląda normalnie, jeśli za normalność uważać zwierzęcy wygląd. Rozmawiam z nim. Leksykon - Bibliotekarz. Rozmowa jest dość enigmatyczna, ale wiem, że chce pomóc.
"Tak? A w jaki sposób?" lub "Dość mam już twoich zagadek".
Pyta mnie czy wiem kim ta naprawdę jest Mokosz.
"Bogini matka? Opiekunka natury?" lub "Ona mieszka w dębie?"
Leksykon - Córki Mokosz. Słuchałam ponownie zagadkowej opowieści, tym razem o Mikosz i jej synu Perunie i siedmiu córkach. Każda miała jednego brata. Wiedziałam, że była to zagadka.
"Czekaj, czyli było osiem osób...?" lub "Czternaścioro rodzeństwa" - pierwsza odpowiedź poprawna.
Bibliotekarz kontynuuje swoją opowieść. Siostry podupadły na zdrowiu, gdy świat zaczął umierać i nikt nie miał pojęcia jak im pomóc, nawet za pomocą magii. Tak właściwie po co on mi to opowiada?
"Po co mi to mówisz?" lub "Co się z nimi stało?"
Dalej dowiaduje się, że została tylko jedna siostra, którą Perun porwał, podobno ukrył przed tajemniczą chorobą. Dlaczego tak postąpił?
"Więc zrobił to z zawiści?" lub "Ale przecież chciał ratować swoja siostrę".
Historia płynie dalej. Brat porwał siostrę, a matkę, Mokosz uwięził w dębie, po czym słuch po nim zaginął. Broszka, którą mam, podobno jest jego. Druga taka sama została w Jawii, w sierocińcu. Ale to oznacza....?
"To ja jestem....." lub "....."
Jestem Mira, ostatnia córka Mikosz, porwana przez Welesa. Żeby dostać się do matki potrzebuje drugiej broszy, tej z sierocińca. Przejście do mojego dawnego świata zna niejaki Architekt. Bzionek mnie tam prowadzi i choć już jesteśmy na miejscu, nie widzę nikogo, kto miałby mi pomóc. Bzionek twierdzi, że mam spojrzeć w górę, więc to robię. Jest, jednak jest. Skamieniały, uwięziony Architekt, który twierdzi, że cierpi za niewinność.
Podobno moja matka go uwięziła. Chce tylko poznać drogę, dowiedzieć się gdzie jest przejście. Pomoże, ale ma jedno ale.
"Jakie znowu ale?" lub "Na pewno damy sobie z nim rade, prawda?"
Mamy kłopot. Architekt zrósł się z budynkiem, nie wie dlaczego jest uwięziony, albo udaje. Rozglądam się i co widzę. Słup graniczny. Zerkam na niego kilka razy.
Skąd się tu wziął, czy on go tu przyniósł? Architekt, król jak się nazywał. Nie, to nie był król, to był miernik. Zaczepiam Bzionka, mówię mu o moich spostrzeżeniach. Leksykon - Miernik. Bzionek twierdzi, że Architekt, miernik majstrował coś ze słupem, ale co, mówił jego dziadek, nie bardzo pamięta.
"Połóż go tam, skąd żeś go wziął?" lub "Gdzieś go położył, stąd go weź" - poprawna pierwsza odpowiedź.
Pora pogadać z Miernikiem - Architektem i kazać mu postawić słup na swoje miejsce. Jest znowu wolny, więc mogę działać. Spoglądam za siebie, na bluszcz, który pozrastał mechanizm. No proszę.... jest i mechanizm.
Należy odpowiednio ustawić wszystkie trzy dyski, tak by tworzyły odpowiedni wzór - widoczny na screenie.
OK. Gotowe. Pora znów pogadać z Architektem, który niestety zrósł się z budynkiem. A ja według niego byłam za gruba....to znaczy za duża. Jedyny ratunek w Bzionku. Boi się, ale chyba nie ma wyjścia.
Gramy Bzionkiem
Jawia
Spojrzałem na Mrucka, który siedział na ławce. Nie chciał gadać. Może to nie znamy mi Mrucek, tylko zwykły kot. Leksykon - Mrucek. Nie zamierzam się nad tym zastanawiać, tylko kieruje się w stronę sierocińca (przejście).
W progu witają mnie dzieci, które zostały całkiem same, na dodatek właśnie straciły dom, zostały wypędzone z sierocińca. Nie wiem jak im pomóc, choć chcą.
"Bzionki nie mają takich zdolności..." lub "Ja nie wiem jak..."
Szkoda mi tych dzieci, ale szukam medalionu, więc mówię im o tym. Twierdzą, że taką rzecz ma chłopiec na strychu. Wędruje tam zatem. W łóżku leży bardzo chory dzieciak. W pomieszczeniu jest strasznie ciemno, więc w magiczny sposób czynię jasność (kliknij na ikonę dłoni nad Bzionkiem). Od razu lepiej. Spoglądam na chłopca (Brat). Próbuje z nim porozmawiać, ale majaczy coś w gorączce. Muszę działać. Pomoże odpowiednia mikstura.
Zadanie jest banalnie proste. Wystarczy klikać na produkty tak, by miseczka napełniła się płynem, zacznie od niego bić blask. Wybieramy te związane z lekarstwem, buteleczkę, zioła itp. Może klikać kilka razy na jeden produkt.
Gotowe! Daje lek chłopcu i jakby troszkę mu lepiej. Mogę teraz z nim rozmawiać. Ma medalion. To pamiątka po siostrze, którą podobno stracił podczas wojny. Twierdzi, że nie pamięta dobrze, od dawna choruje. Biedny chłopak. Daje mi medalion, więc mogę już wracać.
Przed wyjściem rozmawiam jeszcze z dzieciakami, przesuwam walizki z lewej i wchodzę w przejście.
Nawia
Gramy Mirą
Bzionek w końcu wrócił. Rozmawiam z nim. Opowiada o chłopcu, o Samborze, o dzieciach, które wyrzucono. Daje mi medalion. Mogę wejść do dębu. Idę bez Bzionka, jest dość dziwnie, ale w końcu docieram do dębu. Próbuje otworzyć drzwi, ale zostaję uwięziona. No i tkwię w klatce. Naprzeciwko znajomy mi mężczyzna, to ten Ubek.
Sięgam do zamka w mojej klatce, ale pojawia się ta sama kobieta. Chyba nie szybko się stąd wydostanę. Leksykon - Rusałka. Kobieta mnie zna, twierdzi, że mój brat jest przeklęty.
"To był jego wybór...." lub "To ci się nie uda!"
Znika, więc znowu zagaduje Ubeka. Śmie pytać mnie co z chłopcem.
"Nie twoja sprawa!" lub "Jeszcze żyje..."
Pora jakoś się uwolnić. Zajmuję się zamkiem w klatce. Od Ubeka dostaję płytkę.
Podobno nic bez niej nie wskóram. Chce żebym go wypuściła, przebaczyła. Pierwsza w grze decyzja. Wszystkie one zmieniają grę w niewielkim stopniu, co widoczne jest w jej zakończeniu.
"Zgoda" lub "Zastanowię się"
Spogląda znów na zamek klatki. Pora się z nim uporać.
Zadanie polega na takim manewrowaniu przyciskami, by na panelu został ustawiony odpowiedni symbol. Właściwy widoczny na screenie.
Udało się! Zagaduje to Ubek po raz kolejny. Wspomina o kwiecie paproci. Leksykon - Kwiat Paproci. Muszę zdecydować co z nim zrobić.
"Uwolnij funkcjonariusza" lub "Zostaw go tutaj"
Decyzja nie ma wielkiego znaczenia, przekonamy się o tym niebawem. Gdy postanowimy go uwolnić, Ubek pójdzie z nami. Gdy nie, zostanie, ale w dalszej części jego gry jego los będzie taki sam.
Ruszam zatem (do przejścia). Chwilę rozmawiam jeszcze z Ubekiem. Znajduję się przed wielkim kamieniem ze wzorem, który podobno, przynajmniej tak twierdzi Ubek (tylko jak go wypuścimy), że to kalendarz. Dotykam go. Pojawia się obrotowy panel. Musze go teraz ustawić.
Zadanie polega na obracaniu elementów, kamiennych tarczy, by utworzyły wzór. Kierujemy się w tym wypadku kolorami i rysunkami.
Teraz tylko dotykam wszystkich wyrytych na kamieniu postaci i płyta się otwiera. Leksykon - Swaróg.
Ruszam zatem przed siebie (klikaj na Mirę), drepczę do przejścia, idę dalej, rozchylam rośliny i zostaje zaatakowana.
Budzę się, boli mnie głowa, ale chyba nic mi nie jest.
Ruszam dalej i co widzę. Bzionek i Ubek w niewoli. Nie mam wyjścia. Zagaduje Łapiducha. Leksykon - Łapiduch. Hmm...podobno uwięziły go Rusałki. Przepuści mnie, ale muszę zdecydować kogo mu zostawić.
"Zostaw Bzionka w spokoju" lub "Zostaw ich w spokoju!"
Chyba nie mam wyjścia, tylko jeden może być wolny.
"Nie!" "Zaczekaj!"
Czeka nas decyzja, która podobnie jak poprzednie nieco zmienia zakończenie.
"Wybierz Bzionka" lub "Wybierz Ubeka"
Gdy wybierzemy Bzionka, dowiemy się, że zdradził, więc nie jest to taki oczywisty i prosty wybór.
Wybieram, by po chwili znów znaleźć się przy drzewie. Dotykam symboli po każdej stronie. Drzwi lśnią zielonym światłem, otwierają się więc ruszam dalej.
Niestety znowu jestem w kropce. Stoję nad przepaścią.
W tym miejscu musimy odpowiednio wciskać kamienie, tak, by utworzyły przejście. Zadanie będzie zaliczone gdy pojawią się lśniące symbole.
Ruszam dalej, ale stromo, idę w dół i docieram do kolejnej zagadki. Przypomina ognisko Borowego. Musze tylko odpowiednio naciskać symbole.
Ponumerowałam je w kolejności od 1-8. Naciskamy: 8, 1, 5, 6, 2, 7, 4, 3.
W końcu jest jasno, więc wędruje po moście do przodu (klikaj na Mirę). Docieram do przejścia.
Na skale siedzi jaskółka. Czy to ta sama o której mówił Bzionek? Dotykam jej, chwilę śpiewa i odfruwa. Ruszam do przodu, ale nie mogę przejść. To znów Bełty? Chyba tak. Dotykam go. Oj....biedny! Zupełnie się poplątał. Rozplątuje go (klikaj dwa razy), a on zadowolony odsuwa się, robiąc mi przejście.
Ruszam zatem dalej. Stoję przed swoją matką, przed Mokosz. Czy ona nie żyje?
Dotykam miejsc wokół niej (ikony dłoni), odnajdując swojej siostry. Co się z nimi stało? Czy to ta choroba, o której mówił Bibliotekarz? Nagle odzywa się Mokosz. A jednak żyje.
Zwabiła mnie tutaj. Moje siostry żyją, ale jak twierdzi matka, są jej częścią. Potrzebuje córek by się odradzać.
"I dlaczego teraz potrzebujesz mnie?" lub "....."
Chce, potrzebuje mnie, mam zająć jej miejsce. Mam tu zostać do czasu aż pojawi się moja następczyni.
"Co z Perunem? Może on mógłby pomóc?" lub "Obłożyłaś mojego brata klątwą. Zdejmij ją!"
Czeka nas ostatnia decyzja w grze. Także ma niewielki wpływ na zakończenie.
"Zajmij miejsce Mokosz" lub "Odejdź"
Decyduje, chwilę z nią jeszcze rozmawiam i tyle.
Oglądamy zakończenie gry.
Animacja
Koniec.