Agata Dudek | 28 stycznia 2021, 18:00
Recenzja serialu Netflixa Przeznaczenie: saga Winx. Produkcja intrygująca, przeznaczona dla młodzieży, jedynie inspirowana włoska animacją. Zapraszamy!
Jeśli jesteś fanem serii Winx, podchodź do serialu Przeznaczenie: Saga Winx z pewną dawką rezerwy. Taka informacja powinna widnieć na platformie Netflix, na którą owa produkcja trafiła 22 stycznia. To jeden z takich seriali, który zanim na dobre się rozgościł na wspomnianej platformie, już został zalany morzem krytyki, niemal ze wszystkich stron.
Przeczytaj także: Przeznaczenie: Saga Winx – wróżki powracają na Netflixie
Problem w tym, że każdy porównywał, a wielu do tej pory porównuje go do włoskiej serialowej animacji, która wprawdzie jest inspiracją dla netflixowego serialu, ale nikt nigdy nie powiedział, że będzie jego wierną ekranizacją. Więc jeśli kochacie Sagę Winx w oryginale, to miejcie na uwadze, że nowa produkcja Netflixa, nie zabierze was w taką samą, znaną fantasy podróż. Oj nie!
Historia, podobnie jak w animacji skupia się na wróżkach, istotach obdarzonych wyjątkowymi mocami, kilku nastolatkach, uczących się w szkole magii. Główne skrzypce wśród nich gra Bloom, rudowłosa czarodziejka, obdarzona mocą ognia, wychowywana w ludzkim, tak zwanym „pierwszym świecie”. Wchodząca w dorosłość nastolatka musi zmierzyć się nie tylko z magią, którą nie do końca rozumie, ale i ukrytymi głęboko problemami, które szybko wychodzą na pierwszy plan. W szkole, w której jest nowa, poznaje swoje współlokatorki, które wkrótce stają się jej bardzo bliskie. Jest wśród nich władająca mocą ziemi, zdolna i stawiająca na naukę Terra; empatka odczuwająca ludzkie emocje Musa; stawiająca na sport i posiadająca moc panowania nad wodą, Aisha czy mająca wpływ na światło, arystokratka Stella.
Każda z nich ma życiowe cele, każda stawia jednocześnie na siebie, ale i na przyjaźń. Wszystkim im jednak zagraża coś, co od lat związane było ze światem magii, a które nie powinno się powrócić, a przynajmniej nikt się nie spodziewał, że powróci. Na horyzoncie pojawiają się wrogo nastawieni "Spaleni", istoty śmiertelnie niebezpieczne dla wróżek, szczególnie dla jednej z nich.
Jak na serial fantasy i produkcję dla młodzieży przystało, bohaterki i bohaterowie, bo ważną rolę stanowią tu także mężczyźni, muszą radzić sobie z panowaniem nad magią i codzienną rzeczywistością. Jest wśród niej miłość, przyjaźń, wybory moralne i pierwsze poważne życiowe rozterki.
Przeznaczenie: Saga Winx to historia na pograniczu fantasy, produkcji młodzieżowej a nawet horroru, której przypisano grupę wiekową 16+. Dobrze to współgra z serialową rzeczywistością, bowiem wiele można o tej produkcji napisać, ale nie to, że jest serialem dla dzieci. Jeśli zatem staracie się odnaleźć podobieństwo między nowym tytułem Netflix, a włoską animację, to próżno szukacie. Przeznaczenie: Saga Winx to typowa produkcja dla młodzieży, z którą chętnie zapoznają się także fani fantasy i magii, bo tej znajdziecie tu naprawdę sporo. Nie jest to oczywiście serial najwyższych lotów, ma w sobie wiele niedociągnięć, mniejszych lub większych. Jedno można przypisać nowej produkcji od Briana Younga, twórcy Pamiętników Wampirów, potrafi wciągnąć. A że jest to serial składający się w pierwszym sezonie jedynie z sześciu odcinków, może dlatego też, wierzcie mi lub nie, ogląda się go bardzo dobrze i niezwykle….szybko.
Jeśli miałabym przypisać, czy raczej dać mu gatunkową łatkę to byłoby mi bardzo trudno. Po pierwsze wspomniane fantasy, pełne magii, czarowania, ukrytych mocy i dwóch niezależnych światów. Po drugie, rodzaj dramatu, w którym nieświadoma swych prawdziwych mocy, zawieszona między światem ludzi, a światem magii bohaterka, boryka się z demonami tkwiącymi w jej poranionej duszy. A muszę tu zaznaczyć, robi to dość chaotycznie, dziecinnie jak na swój wiek, czasami desperacko i infantylnie. Po trzecie coś na pograniczu horroru, a może bardziej thrillera, w którym napięcie stopniowane jest dość nerwowo, czasami banalnie, a czasami całkiem poprawnie, żeby nie powiedzieć….intrygująco. Jeśli lubicie takie gatunkowe melanże, to oglądajcie śmiało, tylko błagam Was, nie dokonujecie żadnych porównań
Nie. Odpowiedź jest według mnie prosta i jednoznaczna, nie warto, a nawet nie trzeba, zwyczajnie popsujecie sobie przyjemność z oglądania. Oczywiście wchodząc w serial i zagłębiając się w historię Bloom, ma się wrażenie, że gdzieś taka postać już istnienie. Tak, istnieje w Chilling Adventures of Sabrina, także produkcji od Netflixa. Obydwie główne bohaterki to osoby zawieszone między światem ludzi, a tym magicznym. Przy czym Bloom to ludzie i magia, a Sabrina, ludzie i demony, w tym wypadku piekło. Istnienie podobieństwa, dość wyraźnego, może wywodzić się także z tego, że aktora wcielająca się w postać Bloom, czyli Abigail Cowen, to jedna z postaci serialowych przygodach Sabriny Spellman.
Przyglądając się serialowi bliżej znajdziemy też wiele standardów produkcji dla młodzieży, sztampowych elementów, klasycznych nawiązań, których dosłownie na pęczki w produkcjach dla nastolatków. Te nawiązania myślę, nie są do końca złe, ale totalnym błędem jest porównywanie serialu do animacji Winx. Wszyscy, którzy doszukiwali się tu nieścisłości fabularnych, braku postaci, przekłamania i totalnych bzdur, mają zapewne rację. Ale jak już wspomniałam, Przeznaczenie: Saga Winx to nie adaptacja animacji, a jedynie inspiracja, a to wielka różnica.
Fabuła, akcja, realizacja, która wygląda naprawdę świetnie (niektóre sceny zachwycają, niektóre dziwią), są tylko częścią sukcesu lub porażki serialu. Na jego odbiór wpływają także postaci i aktorzy, którym przyszło się w niej wcielić. Przeznaczenie: Saga Winx ma na Netflix pełną polską wersję językową, czyli jest dostępna z dubbingiem i o dziwo, wersja ta wypada całkiem przyzwoicie. Ja jednak skupię się na samych postaciach, sposobie ich ogrywania i zaangażowaniu, które bardzo mocno rzuca się tu w oczy.
Jak już wiecie główną postacią serialu jest Bloom, młoda wróżka, żyjąca do siedemnastego roku życia w ludzkim świecie. Nagle przyjdzie jej mierzyć się z prawdą o sobie, nie tylko z mocą ognia, nad którą musi zapanować, ale kłamstwami, jakie towarzyszyły jej życiu. Sami przyznacie, że jak na nastolatkę, to trochę dużo i pewne zachowania buntu, jakim jest wiek nastoletni, mogą nie być niczym dziwnym. Problem w tym, że Bloom, w jej roli Abigail Cowen, bywa przesadna, przerysowana i zbyt emocjonalna, żeby nie powiedzieć, zapatrzona w siebie. Dziewczę wciąż gada o sobie, zachowuje się jak rozpieszczony dzieciak, a na domiar złego wpada w skrajne emocje, która odbijają się echem na innych, nawet na szkolnej dyrektorce.
Na szczęście tę niezbyt dobrze napisaną postać, uzupełniają, a nawet bronią, ciągnąc serial na właściwe tory, postaci drugoplanowe. Tu prym wiodą przyjaciółki Bloom. Terra, w jej roli Eliot Salt, rezolutna, wygadana, mądra grubaska, która mimo pewnych kompleksów, zna swoją wartość. Jest i trochę zamknięta w sobie, odczuwająca emocje i odczucia innych ludzi, empatka Musa, w którą wcieliła się Elisha Applebaum. Nie zabrakło głosu rozsądku w postaci Aishy, w jej roli Precious Mustapha i szkolnej bogaczki, jaką jest Stella, w którą wcieliła się Hannah Van der Westhuysen.
Trochę pikanterii, nie tylko miłosnej, ale i czarno-charakterowej wnoszą Sky (Danny Griffin), Riven (Freddie Thorp), czy charyzmatyczna i chyba najbardziej charakterystyczna postać serialu, Beatrix, w którą wcieliła się Sadie Soverall. To na nich, na drugoplanowych postaciach opiera się serial i to one stanowią jego wartość, która przyćmiewa mało ciekawą, przerysowaną i zbyt egoistyczną Bloom.
Przeznaczenie: Saga Winx to serial nierówności, sprzeczności i banałów, fajnie zrealizowany, wciągający, a jednocześnie działający na nerwy. Irytująca bohaterka główna, której za wiele się wydaje, zapatrzona w siebie i płaczliwa, kontra ciekawie napisane postaci drugoplanowe. Pomieszanie gatunkowe, a zarazem intrygująca opowieść, zachęcająca do zajrzenia w kolejne odcinki historia, to motyw przewodni serialu, który, nie zaprzeczycie, brzmi ciekawie. Przeznaczenie: Saga Winx, to jednocześnie produkcja dla tych, którzy nie porównują, nie szukają wspólnego mianownika z serialową animacją. Tym nowe dzieło Netflix może się nie spodobać. Tym jednak, którzy nie znają animacji, albo wchodzą w opowieść Netflixa z otwartym czystym umysłem, trochę na luzie, przypadnie do gustu, a przynajmniej będzie miłą odskocznią od codzienności. Zresztą zobaczcie sami. Moja ocena 7/10.
Serial dostępna na platformie Netflix od 22 stycznia.
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Komentarze [0]:Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu