Disney cały czas rozwija markę Gwiezdnych Wojen, a teraz przekonaliśmy się co dalej. Oto nasza recenzja filmu Star Wars: The Last Jedi (Ostatni Jedi)!
W poniższym tekście nie znajdziecie spoilerów, tak jak w wielu kinach nie znajdziecie niemalże nic innego, w związku z czym jeżeli wciąż się zastanawiacie czy iść to odpowiedź brzmi... to zależy czy lubicie markę czy nie :P Ostatni Jedi kontynuuje wątki i powoli stara się jeszcze lepiej nam przedstawić jak prezentuje się sytuacja we Wszechświecie. Tym razem trochę bliżej stroimy bohaterów, którzy na różne sposoby przechodzą swoje ścieżki i... no niestety większość z nich nie dokonuje żadnego postępu charakteru. Widać gdzie niektórzy z nich podążą, jednakże to nie jest coś co cieszy w trakcie seansu. Akcja powoli nabiera tempa i następnie cały czas stara się odbijać swego rodzaju sinusoidą, która zdecydowanie nie musi się podobać wielkiej grupie widzów.
Osobiście byłem zadowolony z końca wątku Luke'a Skywalkera oraz Poe, ale Finn cofnął się w rozwoju nie wspominając już o Rey, która cały czas zdaje się przeczyć swoim słowom. Na siłę ktoś chce z niej zrobić prawdziwego badassa, lecz ani sama aktorka (Daisy Ridley), ani szkic postaci nie dają wystarczająco dużo charyzmy i prawdziwości tej postaci. Trochę spłaszczył się nam najmocniejszy punkt poprzedniego filmu, czyli Kylo Ren który powoli zmienia się niestety w klasycznego złego, którego wszyscy mają słuchać. Niestety spodziewam się, że praktycznie wszyscy nie doczekają się już większego wzmocnienia...
Ostatni Jedi zdecydowanie jedną rzecz robi znakomicie - to już "Ten" krok powrotny ku pierwszej trylogii, która z pewnością jest wielu osobom bliższa. Moc to znów moc, a nie midochloriany i innego typu syf, który tak naprawdę nie pasuje do tej marki i jej stylu (choć to oczywiście kwestia osobistych preferencji). Star Wars ponownie jest kosmiczną sagą fantasy, która zachwyca swoim przekazem, który tak naprawdę jedynie czas akcji dzieli nas od wielu klasyków tego gatunku. Z drugiej strony wszystko cały czas jest odrobinę sztuczne i mam wrażenie, że obecna trylogia nie doczeka się super pozytywnych wspomnień, bez odpowiedniego zakończenia nikt specjalnie nie będzie chciał powracać do ostatnich trzech epizodów, które zwyczajnie są dobre i tylko dobre...
Rys postaci jest taki sobie, na szczęście dialogi to trochę nadrabiają i sprawiają, że nawet bezsensowne i zbędne wątki mają w sobie odrobinę wartości i nie nudzą aż tak bardzo. Bardzo pozytywnie wypadła gra aktorska Marka Hamilla (Luke Skywalker), Carrie Fisher (Leia Skywalker), Adam Driver (Kylo Ren), Oscar Issac (Poe Dammeron) oraz Domhnall Gleeson (Generał Hux), którzy wspólnie sprawili, że film oglądało się naprawdę dobrze pomimo jego dosyć płaskiej formy i mało satysfakcjonującym zwrotom akcji.
Ostatni Jedi błyszczy także pod względem oprawy wizualnej i kolorystyki, która najbardziej błyszczy w momencie starcia kosmicznego, które można było zobaczyć na zwiastunach. Niestety nie ma to jakiegoś większego wpływu na opowiadanie historii, co odrobinę mnie zawiodło szczególnie biorąc pod uwagę między innymi budżet i sporą wolność oferowaną przez Disneya.
Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi jest filmem bardzo specyficznym, który nie zmierza w konkretnym kierunku i niestety trochę zbyt blisko mu do produkcji Marvel Studios. Jeżeli trzecia odsłona nie powróci do opowiadania lekkiej, ale momentami też bardzo ciężkiej opowieść to mam wątpliwości co do kolejnych odsłon. Rozumiem, że marka ma na siebie zarabiać i powinna cieszyć fanów, lecz obecny kierunek może spowodować, że ludzie zaczną jeszcze szybciej odbijać się od filmów wydawanych przez giganta. Zabawę oceniłbym na mocne 8, choć z wielkim zastrzeżeniem, że to zdecydowanie film dla fanów lub osób, które widziały poprzedniczkę.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Mariusz Też tak mi się wydaje, ale odniosłem wrażenie, że bez kolejnego epizodu ciężko jest mimo wszystko ocenić go samodzielnie.