Agata Dudek | 7 stycznia 2021, 18:00
Seria Broken Sword, klasyka przygodowa w każdym calu. Początki, kolejność serii, najlepsza gra z serii, fabuła, postaci, dodatki. Czas przyjrzeć się klasyce.
Broken Sword, seria klasycznych przygodówek typu point and click, albo jak kto woli, "wskaż i kliknij" to cykl gier obok którego zdecydowanie nie można przejść zupełnie obojętnym. Dla fana tego gatunku, to produkcja obowiązkowa, czy też produkcje obowiązkowe i osobiście nie znam nikogo zakochanego w przygodówkach, który nie grałby już choćby w kilka gier z owej serii, jak i nie zna całości.
Pora zatem przyjrzeć się bliżej początkom opowieści stworzonej przez brytyjskie studio Revolution Software, firmę założoną w 1990 roku, która na czele z Charlesem Cecilem tworzy od lat klasyczne przygodówki w narracyjnym, fabularnym stylu. Choć studio ma na swoim koncie inne projekty, choćby kultową już przygodówkę Beneath a Steel Sky, to flagowym projektem tegoż studia jest oczywiście seria Broken Sword, która swój początek miała w roku 1996, kiedy to na growym rynku pojawiła pierwsza gra z serii. Od razu zachwyciła graczy nie tylko urokliwym, rysunkowym, klasycznym stylem, ale i ciekawymi łamigłówkami, niezwykle wciągającą opowieścią, no i oczywiście świetnie napisanymi postaciami, które natychmiast wielu z nas polubiło. Pierwszy tytuł pociągnął za sobą kolejne gry, a gracze spragnieni przygód dwójki podróżników i odkrywców przygód, chłonęli historię, pragnąc więcej i więcej. I tak powstawały kolejne growe projekty, które cieszyły się mniejszym czy większym zainteresowaniem, ale nikt nigdy nie przeszedł obok nich obojętnie. Ba.....powstała nawet fanowska gra z serii, stworzona przez ludzi chcących nieco ubarwić opowieść. Ale o tym niebawem....
Opowieść przygodowa o tytule Broken Sword: The Shadow of the Templars, dla której szczegółowy poradnik/solucję znajdziecie na stronie, skupiała się wokół młodego prawnika, George'a Stobbarta, który zupełnie przypadkiem, spędzając urlop w Paryżu, zostaje świadkiem wybuchu bombowego, w pewnej francuskiej knajpce. Zamachowcem może być postać przebrana za klauna. Wciągnięty w intrygę, napotyka na swojej drodze ambitną dziennikarkę, Nico Collard, której dociekliwość, upór i chęć poznania prawdy, niezwykle imponuje. Oboje wplątują się w niezłą kabałę, której motywem przewodnim są Templariusze.
Ponieważ gra zachwycała, a chętnych zmierzenia się z opowieścią nie brakowało, niedługo potem swoją premierę miała kolejna już odsłona opowieści, którą Revolution Software zatytułowało Broken Sword 2: The Smoking Mirror. Obecnie grę tę, podobnie jak poprzedniczkę zakupić możecie w odnowionej, zremasterowanej wersji. Na łamach naszego serwisu znajdziecie szczegółowy poradnik/solucję tejże gry. A przenosiła ona graczy w kolejną pełną zwrotów akcji opowieść, w który Nico Collard zajmując się dochodzeniem w sprawie kartelu narkotykowego, przypadkiem natrafia na starożytny artefakt. Ten przedmiot poprowadzi nią i jej towarzysza przez podróż pełną niebezpieczeństw, pułapek, znaków zapytania i łamigłówek, pragnących, żądających rozwiązania.
Te dwie gry były do siebie niezwykle podobne, utrzymane w podobnym klimacie, w tradycyjnym rysunkowym 2D, klasyka w każdym calu. Ale została ona przełamana, kiedy to w roku w roku 2003 na rynku gier pojawiła się kolejna przygoda z tej serii. jej tytuł brzmiał Broken Sword 3: The Sleeping Dragon i również dla tej gry znajdziecie na łamach naszego serwisu szczegółowy poradnik/solucję. Była i dla wielu graczy nadal jest, to jedna ze słabszych gier z serii, choć ja mam nieco odmienne zdanie. Ale o tym później. Nie mniej jednak historia po raz kolejny skupiała się na dwójce bohaterów, wspomnianym prawniku, panu Stobbardzie i jego towarzyszce, pannie Collard. Tym razem oboje mierzą się z niezwykłą mocą pewnego mężczyzny o imieniu Susarro, który pragnie zbudzić moc śpiącego smoka i doprowadzić do zagłady ludzkości.
Trzy lata trzeba było czekać na kolejną grę z serii, która zdecydowanie odbiegła od oczekiwań fanów i wzbudzała najwięcej kontrowersji i to nie tylko pod względem samej gry i jej mechaniki, ale i fabuły. Otóż gra o tytule Broken Sword 4 - the Angel of Death skupiła się już nie tylko na znanej dwójce bohaterów, ale dziwnym trafem do opowieści włączona została zupełnie inna bohaterka, tajemnica Anna Maria. Historia bowiem dotyczyła George'a Stobbarta, który zamierzając zająć się codziennością, a nie walką ze złymi mocami, napotyka na swojej drodze, tajemniczą i piękną kobietę, która wciąga go w kolejne życiowe tarapaty. Tym razem chodzi o desperackie poszukiwania artefaktu o wielkiej i strasznej mocy, w którym oczywiście pomaga Nico Collard.
Na kolejną opowieść z serii przyszło graczom czekać ładnych kilka lat, do roku 2013 kiedy to zadebiutowała kolejna gra z serii, która tym razem została podzielona na dwa epizody, a jej twórcy, powrócili do korzeni, o czym zaraz więcej napiszę. Broken Sword 5: The Serpent's Curse, bo taki tytuł nosiła piąta już odsłona jakże intrygującej opowieści, to gra dla której szczegółowy poradnik/solucję także znajdziecie na stronie. Tym razem George oraz Nico, rozpoczynają swoją bujną przygodę zupełnie przypadkowo. Ta zaczyna się podczas wystawy, kiedy to do Galerii wpada motocyklista z pizzą w ręku. Mężczyzna kradnie obraz, zabijając także właściciela owego przybytku. W ten sposób nasi bohaterowie zostają wplątani w kolejną aferę, która z czasem zatacza coraz większe kręgi, w których prym wiedzie pewien zakon, i religia gnostyków.
Odrębną opowieść, niezależnie od studia Revolution Software stworzyli fani, którzy w roku 2008 oddali w ręce graczy zupełnie w pełni niezależną grę o tytule Broken Sword 2,5: The Return of the Templars. Ta nieoficjalna odsłona serii rozpoczyna się w samolocie do Paryża, gdzie do George'a Stobbarta dochodzi przykra wiadomość o śmierci jego przyjaciółki, Nico Collard. Jak się wkrótce okazuje, Nico żyje, ale ma poważne kłopoty, z których nasz męski zbawiciel, postara się ją wyciągnąć.
Broken Sword to seria, która bezsprzecznie, była, jest i będzie liderem w świecie przygodówek, choć przez lata miała swoje wzloty i upadki. Szczyt popularności święciła oczywiście w latach dziewięćdziesiątych, czyli wtedy, gdy swoją premierę miały dwie pierwsze jej odsłony., czyli Złamane Miecze numer 1 oraz 2. Ręcznie rysowany styl, klasyka interfejsowa, wciągająca fabuła i niepowtarzalny klimat zarówno współpracy między dwojgiem bohaterów, ale i wyczuwalnej wokół nich chemii. Do historii bowiem przeszło to ich wzajemnie przekomarzanie się, a nawet jakaś forma dogryzania, choć wszystko podszyte było wielką, jakże cudną przyjaźnią George'a i Nico.
Sytuacja nieco zmieniła się gdy pojawiła się trzecia odsłona serii, o podtytule The Sleeping Dragon. Po pierwsze zmianie uległ styl graficzny, który z urokliwego 2D, wprowadzał elementy grafiki 3D, która teraz już nie jest niczym dziwnym. Niezrozumiałym za to dla graczy stał się fakt dotyczący samej mechaniki, która z klasycznego "wskaż i kliknij" i sterowania myszką, stała się miksem, w którym używane były klawisze klawiatury o jakich się filozofom nie śniło. Gracze narzekali na sterowanie, na mnogość powtarzalnych elementów, ogólnie na zmiany, jakich większość z nich w ich ukochanej serii, wcale nie chciała widzieć. Nie mniej jednak pod względem fabuły, była i jest to jedna (przynajmniej moim skromnym zdaniem) z ciekawszych opowieści, przy okazji pozwalająca na granie dwoma postaciami, zupełnie niezależnie.
I oto kilka lat później nastała część czwarta, w Polsce znana jako Broken Sword: Anioł Śmierci, która wzbudziła tyle kontrowersji, że pewnie twórcom nawet się o nich nie śniło. Po pierwsze gra, nie wiedzieć z jakiego powodu, jako jedyna z serii zyskała pełną polską wersję językową, co o dziwo nie zostało dobrze przyjęte. A to dlatego, że większość graczy przyzwyczaiła się do przecudownego głosu aktora, który wcielił się w George'a Stobbarta i równie urokliwej Nico. Niezły w swej roli Borys Szyc, niestety to nie to samo co George. Po drugie Nico zaczęła gadać jakimś dziwnie łamanym francuskim, do przesady, żeby nie powiedzieć niezwykle komicznie przekolorowanym. Po trzecie w fabułę została, trochę jakby na siłę wpleciona kolejna żeńska bohaterka, Anna Maria, której fani, chętni połączenia Nico i George'a w parę, przyjęli dość chłodno. Pojawiały się głosy, że to jedna z najsłabszych gier z serii i takie właśnie można odnieść wrażenie.
Fani jednak nie zapomnieli o grze i z utęsknieniem oczekiwali kolejnej odsłony, która według doniesień i wszelakich plotek, miała być powrotem do korzeni. Kiedy to branżę gier obiegła wiadomość o zbiórce Kickstarter piątej już części, zatytułowanej Broken Sword 5: The Serpent's Curse, czyli Klątwa Węża, nastąpiła euforia. Gra szybko zebrała potrzebną kwotę, a nawet ją znacznie przerosła, ale gra finalnie została podzielona na dwa odrębne epizody. Tak czy siak wspomniany powrót do korzeni nastąpił, bowiem gra została stworzona w klasycznej rysunkowej formie 2D, sterowanie odbywało się za pomocą myszy, a i George odzyskał dawny głos. Mało tego, fani serii mogli w nich dopatrzeć się nawiązań do pierwszych odsłon serii, co wielu zdecydowanie pozytywnie nastrajało.
Podobnie jak wszystkie starsze gry, które z przyczyn naturalnych niestety były dość problematyczne w uruchomieniu na współczesnych komputerach, tak i ta seria ulega pewnym zmiano i przeróbkom. W roku 2010 światło dzienne, w wersji na komputery osobiste miała Broken Sword: Director's Cut, która do pierwszej części dołożyła także cały nowy łuk fabularny z 2 godzinami dodatkowej rozgrywki, mini gry z nowej z perspektywy pierwszej osoby, system pomocy, nowa mimikę oraz nową jakoś dźwięku. W nowej wersji remastered dostępna jest także druga część opowieści, oferująca pełni animowany wyraz twarzy, ulepszoną grafikę, wysokiej jakości muzykę, a także system podpowiedzi i pamiętnik. Dodatkowo gracze mogą zakupić cały pakiet w wersji Broken Sword: Complete Pack, do którego wchodzą wszystkie do tej pory, oficjalne części gry, od pierwszej, aż do piątej. Dodatkowym, już wspomnianym przeze mnie tytułem jest Broken Sword 2,5: The Return of the Templars, fanowska, niezależne i nieoficjalne wersja gry, którą możecie pobrać z tego miejsca.
Hmm....pewnie wiele z nas chciałoby po raz kolejny wkroczyć w opowieść o dwójce bohaterów, być może zobaczyć jak opowieść tak naprawdę i ostatecznie się kończy. Wielu chciałoby w końcu ostatecznego połączenia tej dwójki, wokół której chemią wieje od początku serii. Czy mamy szansę na część kolejną? Twórcy nie zamykają bramy, furtka dalej jest uchylona, ale na razie nic co miałoby sugerować jej powstanie, nie zostało zadeklarowane. Podobnie jak seria Syberia, tak i Broken Sword zatoczył koło, zaczynając się klasycznie, przechodząc od miksa, po jakiś dziwny twór, by po raz kolejny wrócić do tak lubianej przez graczy, tradycyjnej, klasycznej przygodówki w starym, point and click stylu.
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Komentarze [0]:Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu