Stephen King, nazwisko to znane jest nie tylko fanom książek grozy, ale także filmowych i serialowych produkcji, których nazbierało się do tej pory tak wiele, że trudno je zliczyć. Rewelacyjna, druga już adaptacja książki tego płodnego pisarza, zatytułowana To, przyciągnęła do kin mnóstwo widzów spragnionych ekranowych emocji. Za przenoszenie mrocznych historii na granicy thrillera i horroru zabrała się nie tylko platforma Netflix, na której znajdziemy filmy 1922, Grę Geralda czy kilku odcinkową Mgłę (The Mist), ale i HBO, gdziezagościł serial stacji Hulu, Castle Rock, w którym znajdziemy nie jedno, ale wiele odwołań do twórczości tego rozpoznawalnego autora.
Dziś właśnie skupię się na owej serialowej produkcji, której pierwszy sezon składa się z dziesięciu odcinków, bazujących, choć nie bezpośrednio na twórczości Kinga. Produkcja ta, to niebywały kąsek dla znawców mrocznego klimatu zaczytujących się w książkach pisarza i kochających wyszukiwać w filmach smaczków i licznych nawiązań, których w Castle Rock znajdziemy mnóstwo. To też zgrabnie poprowadzona opowieść, może nie do końca wpisująca się w styl horroru, ale trzymająca dość wysoki, mroczny poziom i wyjątkowy klimat niepokoju, której uroku dodają ciekawe postaci i świetna gra aktorska. Zacznijmy jednak po kolei.
W Castle Rock przenosimy się do wspomnianego w tytule, niewielkiego, sennego miasteczka, które skrywa pewną tajemnicę, a którego newralgicznym miejscem, dającym pracę nie jednemu mieszkańcowi, jest lokalne więzienie Shawshank. Historia zaczyna się w momencie gdy jego emerytowany naczelnik z niewyjaśnionych przyczyn popełnia samobójstwo. Niedługo potem, w oddalonym, niedostępnym miejscu wspomnianego więzienia zostaje znaleziony młody chłopak, który nie wiedzieć czemu został tam uwięziony i zapomniany. Co ciekawe, siedział w niewielkiej klatce przez wiele lat. Mężczyzna zdaje się mieć luki w pamięci, a jedyne co powtarza to nazwisko, Henry Deaver. Przywoływanym przez więźnia mężczyzną okazuje się być trzydziestoparoletni prawnik, który w Castle Rock spędził swoje pełne niepokojących zdarzeń dzieciństwo, wiążące się z mroczną tajemnicą. W dramatyczne, zazębiające się wydarzenia z przeszłości wplątana jest także jego dziecięca przyjaciółka i sąsiadka, obecnie pracująca jako agentka nieruchomości, Molly Strand. Razem odkrywają, a przynajmniej starają się odkryć kim lub czym jest ów tajemniczy młody człowiek.
Castle Rock to bardzo specyficzny serial, który nie zamierza straszyć, a raczej intrygować i zaciekawiać stopniując rozwój wypadków i fabułę bardzo powoli i niezwykle zagadkowo. Bazująca na twórczości Kinga fabuła, choć nie czerpie z niej dosłownie i garściami, jak to bywa w innych produkcjach tego typu, to utrzymana jest w stylu znanym Kingowi, w którym możemy znaleźć nawiązania do wielu jego książek.
Fani tematu wychwycą Mroczną Wieżę, nazwę miasteczka, Castle Rock, która przewijała się w niejednej już książce pisarza, więzienie o znajomej nazwie Shawshank, znane z książek nazwiska, wiele nawiązań w dialogach i nazwach lokacji i mnóstwo mniejszych i większych elementów, które czynią serialowy spektakl, wyjątkowym.
Nie tylko easter-eggi tworzą wyjątkowość tego serialu, a także i przede wszystkim sposób poprowadzenie fabuły, która dawkowana jest widzom poprzez ulubioną przeze mnie retrospekcję w narracyjnym, książkowym, bardzo zagadkowym stylu. Duchy przeszłości przenikają przyszłość i rodzą się w teraźniejszości, łącząc różne okresy czasu i różną rzeczywistość, tym samym podkręcając naszą ciekawość. Zagadkowość miejsc, sytuacji, przeplatana jest z tajemnicą jaką niosą ze sobą główne i poboczne postaci serialu, z których każda ma coś za uszami.
Nie wiemy kim tak naprawdę jest młody więzień, uważany za wcielone zło, wokół którego wydarzać mogę się tylko przykre rzeczy. Nie mamy pojęcia ile prawdy jest w postaci Henry'ego Deavera, co tak naprawdę ukrywa, a co jedynie nie pamięta. Zadajemy sobie pytania jaka jest Molly, kobieta zmagająca się z niezwykłym darem, uznana w miasteczku za wariatkę. Śledzimy losy matki Henry'ego, chorej na Alzheimera Ruth Deaver, staruszki żyjącej na granicy jawy i snu.
Tu każda obecna i przeszła, główna i drugoplanowa postać boryka się z jakąś tajemnicą, nikt nie jest do końca jednoznaczny, nikogo los nie oszczędza, nikomu nie idzie na rękę, niczego nie ułatwia. Śledzenie zawiłości i budowane przez to napięcie jest kluczowym i najbardziej wciągającym elementem tego serialu, który śledzi się z wielkim zaangażowaniem.
To jak potrafimy wciągnąć się w dobrze napisaną opowieść jest także zasługą świetnie napisanych i rewelacyjnie zagranych postaci, w których na pierwszy plan wysuwa się niesamowita w swej roli Ruth Deaver, Sissy Spacek, zagubiona w swej chorobie, krucha, a jakże silna kobieta, matka, żona i kochanka. Na uwagę zasługuję także Molly Strand, w tej roli Melanie Lynskey, którą odkrywa rolę młodej pragnącej sukcesu agentki nieruchomości, próbującej zabić głosy w głowie i zagłuszyć dziwne szepty narkotykami kupowanymi od lokalnych handlarzy. Atmosferę tajemnicy podsyca Henry Deaver, w którego wcielił się André Holland. Jego nie pozbawione problemów dzieciństwo, oskarżenie o przyczynienie się do śmierci ojca, luki w pamięci i wyparcie, czynią z niego postać wielowymiarową i intrygującą. Oliwy do ognia rozgrzewającego nas fabularnie dolewa młody więzień, którego perfekcyjnie zagrał Bill Skarsgård, znany z roli Pennywise w nowej odsłonie horrory To.
Castle Rock to serialowa propozycja stacji Hulu, dostępna na HBO, która zaintryguje i będzie filmową gratką dla niejednego fana twórczości Kinga i nie tylko.Castle Rock nie wystraszy na śmierć, nie wywoła na naszych twarzach grymasu przerażenia, nie pobudzi usta do krzyku, a zaintryguje i wciągnie fabularnie, oferując dreszczyk emocji przypisany bardziej thrillerom, niźli horrorom. Moja ocena 8/10.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu