Z każdym kolejnym filmem, który przyszło mi obejrzeć, stwierdzam, że różnica między horrorem, a thrillerem coraz bardziej się zaciera i staje się niemal niezauważalna. Filmy grozy stają się mniej straszne, zaś tym drugim coraz bliżej do horrorów. Czy to dobrze, czy też źle, tego nie wiem, wiem zaś jedno, nie sposób oceniać produkcji po okładce i zwiastunie, bo tak naprawdę nie wiesz co cię w nim czeka.
Taką zagwozdkę miałam z dziełem w reżyserii Alistaira Legrand'a, noszącym tytuł Clinical. Projekt, choć traktowany jako psychologiczny thriller, był dla mnie niczym horror o podłożu psychologicznym. Udało mu się mnie dwa razy przestraszyć, zaciekawić opowiedzianą historią, jednocześnie angażując w psychologiczną historię pewnej pani doktor i jej pacjentów, której zakończenie nieco mnie zaskoczyło. Ale po kolei....
Clinical miał swoją światową premierę miał 13 stycznia tego roku, a dystrybuowany był i jest dalej na Netflixie. Projekcja przybliży nam historię doktor psychiatrii Jane Mathis, która zajmuje się terapią ludzi borykających się z traumatycznymi przeżyciami, które zatarły w ich pamięci dramatyczne chwile. Jej spotkania z chorymi mają na celu przywrócenie owych momentów w pamięci i uporanie się z nimi raz na zawsze. Jedną z jej pacjentek zostaje nastolatka, imieniem Nora, która nie mogąc uporać się z przeszłością, podczas jednej z sesji, atakuje panią doktor, raniąc ją kawałkiem szkła. Atak zostawia piętno na psychice doktor Jane, która od tej pory sama wymaga pomocy terapeuty, bierze leki, a jej pacjentami są jedynie desperaci nie radzący sobie ze swoim codziennym życiem. Sytuacja zmienia się, gdy doktor Mathis zgadza się podjąć terapii mężczyzny po przeszczepie twarzy. Leczenie tego nieszczęśliwego pacjenta, odkrywa przerażającą prawdę.
Clinical, to film, któremu na początku zarzucić można chaos i pomieszanie wątków, co wydaje się być typowym elementem produkcji psychologicznych. Rzeczywistość miesza się z przeszłością i wspomnieniami, przez co nie bardzo wiemy co jest prawdą, a co nie, co dzieje się teraz, a co jest tylko majakiem obciążonego lekami umysłu pani doktor. Ten wydawałoby się nieskładny sposób prowadzenia fabuły, nadaje produkcji klimatu, jednocześnie zmuszając do myślenia i zastanawiania się nad sensem wnikania w ludzkie lęki i wspomnienia. Do tego dochodzą jeszcze bardzo klimatyczne, wyjęte rodem z horroru sceny, pełne agresji, krwi i grozy i robi się niezwykle ciekawie.
Pokręcona fabuła oraz przerażające sceny wspomnień, to chyba najmocniejsze atuty tej produkcji, która nic więcej już nie ma nam do zaoferowania. Migawki z życia zawodowego pani doktor są nudne, jej związek z policjantem naciągany, a przeszłość terapeutyczna bardzo zagadkowa.
Niestety zawodzą też aktorzy, których praca na planie niczym nie zachwyca. Pani Doktor Mathis, w tej roli Vinessa Shaw jest płytka, emocje choć momentami widoczne, nikną na tle całości. Nie sposób zapamiętać ról terapeutów i lekarzy Williama Athertona jako Terry'ego, czy Nestora Serrano jako Dr Saula. Nie wspomnę za wiele o roli policjanta i partnera doktor Mathis, którego zagrał Aaron Stanford. Najbardziej zapamiętaną przeze mnie postacią wcale nie jest główna bohaterka, a jej młodociana pacjentka. To chyba najlepiej zagrana postać w tej produkcji. Choć młoda aktorka, India Eisley, wcielając się w Norę nie miała z powodu scenariuszowych ograniczeń możliwości rozwinięcia skrzydeł, to mimo wszystko jej wersja dziewczyny jest wiarygodna, charyzmatyczna, jest zwyczajnie jakaś.
Całkiem fajnie prezentują się zdjęcia i sposób prowadzenia kamery, która w scenach w domu potrafi zbudować napięcie, a czasami spowodować, że podskoczymy na fotelu, czy kanapie, gdziekolwiek siedzimy.
O muzyce za wiele nie napiszę, bo zwyczajnie jej nie pamiętam, a skoro się tak dzieje, to znaczy, że nie przeszkadzała, ale i nie udało się jej mnie oczarować i spowodować pojawienie się na skórze gęsiej skórki, co jest istotnym elementem filmów z dreszczykiem.
Podsumowując, Clinical, to filmowy przeciętniak będący na pograniczu horroru i thrillera, projekt, który udowadnia jak blisko tym dwóm gatunkom do siebie i jak cienka granica je dzieli. To także tytuł, który z powodzeniem można polecić na wieczorny seans, jeśli tylko chce się przeżyć coś ekscytującego i zaskakującego, a jednocześnie nie jest się fanem filmów grozy, w których serce podskakuje do gardła prawie w każdej scenie. Przymykając oko na grę aktorską i lekkie przynudzanie, historia potrafi być tu angażująca, a finał zaskakuje. Moja ocena filmu to 6/10.
Mariusz, oczywiście masz rację, o gustach się nie dyskutuje. Jesteśmy różni i to jest fajne :) Super, że podoba się nam co innego, tak powinno być, inaczej życie byłoby nudne :) Pozdrawiam serdecznie :)
agusia16 w recenzji napisałaś, że fabuła jest pokręcona co różnie można zrozumieć i inaczej oceniać bo każdy ma swój gust a o gustach się nie dyskutuje podobno ;p Ja zrozumiałem, że zagmatfana, ciężka do ogarnięcia o co tak naprawdę chodzi w filmie, w sensie, że łatwo się pogubić i, że tobie to pasuje gdyż trzeba być uważnym i skoncętrowanym a nie myśleć o niebieskich migdałach a ja wolę jak jest bardziej kawa na ławę ale oczywiście bez przesady aby nie było zbyt oczywiste.
Nie brzmi, bo dość trudno o naprawdę dobry thriller, a ten jak napisałam jest bardzo nierówny, mniej więcej od połowy się nieco rozkręca. To, że jest pokręcony, mnie osobiście nie przeszkadza i traktuje to bardziej jako zaletę niźli wadę. Nie jest najgorszy, w deszczowe popołudnie, czy też wieczór można poświęcić mu tą godzinę z czymś ;)
Nie brzmi jakoś pociągająco. Rozumiem, że film jest mocno pokręcony, nierówny i trochę naciągany oraz w większości scen nudny, więc chyba sobie odpuszczę na razie.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Mariusz, oczywiście masz rację, o gustach się nie dyskutuje. Jesteśmy różni i to jest fajne :) Super, że podoba się nam co innego, tak powinno być, inaczej życie byłoby nudne :) Pozdrawiam serdecznie :)