Drugi dzień IEMa pod znakiem CS:GO oraz SC2

 

W sobotę można było na pierwszy rzut oka zauważyć jeszcze większe zainteresowanie całym wydarzeniem. Nawet odpadnięcie Virtus.Pro, Many oraz Elazera nie odstraszyło graczy od przybycia do katowickiego Spodka. Na placu boju znajdował się jedynie Nerchio, który od godziny 12 otrzymywał lanie na trzech mapach od Polta. Generalnie rzecz ujmując chwilę po moim przyjeździe obejrzałem brutalny spektakl rujnujący nasze nadzieje na zwycięstwo Polaka. 

W związku z tym przykrym faktem postanowiliśmy z Wojtkiem wybrać się na małe zakupy. Osobiście nic dla siebie nie znalazłem (w związku z czym zakupiłem sobie w Poznaniu Serca z Kamienia - dodatek do Wiedźmina 3). Nie wątpliwie jednak gracze poszukujący dobrych cen sprzętu na pewno wracali do domów zadowoleni z zakupu ze świetnej okazji.

 

Po pewnym czasie powróciłem na Scenę Główną, na której Snute dobijał bezradnego Hydre. Z niecierpliwieniem wypatrywałem finałowego spotkania. Starcie Terrana z Zergiem obserwowała cała sala. Jak łatwo się domyślić na obu graczach ciążyła jeszcze większa presja z tym związana. Na początku ich meczu było to widać. Każde zderzenie się ze sobą obu armii kończyło się pyrrusowym zwycięstwem (zazwyczaj na korzyść Polta). 

Imponująca była jego łatwość w odpieraniu przeciwników z własnej połowy mapy. Jego wydobycie przez większość czasu było nienaruszone. Z rzadka posiadane przez niego SCVałki mogły poczuć się zagrożone (co zazwyczaj kończyło się utratą przez niego mapy). Po porażce Snute może czuć się dumny, gdyż dał z siebie wszystko. Mam pewne zastrzeżenia dotyczące balansu Legacy of the Void. Wiele osób twierdziło, że to Zerg jest obecnie zbyt mocną rasą (brak Protossa w pierwszej czwórce może to sugerować), lecz Polt udowodnił, że w odpowiednich rękach Terran jest wstanie zdominować przeciwnika samą grą makro. W tym turnieju największymi umiejętnościami mikrowania popisywali się wspomniani wcześniej Nerchio, Snute oraz Elazer, który odpadł w ćwierćfinale. Mam nadzieję, że Blizzard to poprawi. Walka buildów nigdy nie będzie lepsza oraz efektowniejsza od umiejętności graczy. Dlatego nie dziwiły mnie głosy ludzi, którzy nie rozumieli o co generalnie w StarCraftie chodzi i skąd bierze się przewaga jednego czy drugiego gracza.

 

Po całej ceremonii przyszedł czas na zakończenie turnieju Counter Strike Global Offensive. Napięcie oraz podniecenie rosło wśród publiczności. Główną jej część stanowiły osoby w moim wieku (lub młodsze), które przyszły ze względu na właśnie ten tytuł oraz z powodu przybycia znanych Streamerów. 

 

Powoli podsumowując chciałbym wspomnieć o Total War Warhammer, które również miałem okazję przetestować na IEM Expo. Jako totalny (ach ta gra słów :D ) laikiem tej serii zostałem łatwo sklepany przez komputer nawet na niższym poziomie trudności. Brakowało mi kontekstowych podpowiedzi informacji o różnego typu zależnościach związanych z rozgrywką. Dłuższe wrażenia przy okazji pewnej serii wpisów po zmianie layoutu. 

Drugą rzeczą którą przetestowałem był Steam Controller, który jest niejako hybrydą rozwiązań znanych z Dualshocka 4 oraz Xboxowego pada. Największą nowością są dwa mini panele dotykowe, które służą zamiast gałki (chodź jedna ostatecznie pozostała po lewej stronie). Na plus tego rozwiązania jest możliwość szybkiego poruszania kamerą w każdym kierunku, lecz potrzeba dużej ilości czasu na naukę delikatniejszych ruchów. Ciężko było mi się nauczyć dokładnego celowania w tym kontrolerze a ono było wymagane do grania w SUPERHOTA. 

 

W sobotę było co obserwować, wszystkie spotkania stały na najwyższym poziomie a gracze mieli co oglądać. Tradycyjnie nasi fani kibicowali z całych sił a gracze wciąż powtarzają, że cały czas atmosfera w Polsce podczas IEMa jest niewiarygodna. Dłuższe podsumowanie całego Intel Extere Masters 2016 przeczytacie na łamach naszego portalu już niedługo.