redakcja | 13 kwietnia 2025, 13:20
Choć Netflix wciąż nie podał oficjalnej daty premiery ostatniego sezonu Stranger Things, wiadomo już, że pożegnanie z serialem będzie pełne emocji. Finn Wolfhard, który od początku wcielał się w Mika Wheelera, zdradził, że finałowy rozdział serii przynosi idealne zakończenie dla jego bohatera.
Aktor, który dołączył do obsady w wieku zaledwie 13 lat, dziś żegna się z rolą jako 22-latek. W rozmowie z magazynem People przyznał, że ostatnie sceny były dla niego mieszanką skrajnych emocji.
"Byłem szczęśliwy z zakończenia, ale też zdezorientowany, smutny i jednocześnie bardzo szczęśliwy. Miałem wrażenie, że śnię. To wszystko wydawało się nierealne. Ale było idealnie"
– powiedział Wolfhard.
Przeczytaj także:
Przed ekipą stoją wysokie oczekiwania – fani liczą, że wszystkie wątki zostaną domknięte. W poprzednim sezonie bohaterowie mierzyli się z przerażającym Vecną, a Max, grana przez Sadie Sink, trafiła do szpitala w stanie krytycznym. Czy uda jej się powrócić do formy w ostatnim starciu? Tego dowiemy się dopiero po premierze, ale wiadomo już, że bracia Dufferowie zarejestrowali aż 650 godzin materiału, co sugeruje ogromną skalę finału.
Dla Wolfharda to koniec wieloletniej przygody z serialem i światem "do góry nogami". Jak przyznał, dopiero dzień po zakończeniu zdjęć dotarło do niego, że naprawdę opuszcza Hawkins.
"To było jak emocjonalny kac. Ale zakończenie wyszło świetnie i mam same pozytywne wspomnienia"
– podkreślił aktor.
Fani muszą jeszcze chwilę poczekać, ale wszystko wskazuje na to, że Stranger Things 5 pojawi się jeszcze w tym roku. Pozostaje jedynie pytanie – jaka piosenka z lat 80. tym razem zagości w naszych głowach na dłużej?
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu