Fury Unleashed - Wrażenia z wersji demonstracyjnej akt.40

 

Ostatnio miałem okazję na spokojnie sprawdzić Fury Unleashed, przy okazji mogąc zwrócić uwagę na trochę inne aspekty rozgrywki niż miało to miejsce na targach. W związku z tym zdecydowałem się potraktować ten tekst jako osobny względem pozostałych.

 

Historia pozwala nam się wcielić w bohatera, który dotychczas był znany jako legenda komiksowa, jednakże w wyniku pewnych zdarzeń jego przeszłość została wymieszana i zapomniana. Nasz protagonista będzie musiał wziąść się w garść, przypomnieć sobie jakie miał tricki w rękawach oraz jak może je wykorzystać, aby przebijać się przez kolejnych wrogów i potężnych bossów. W ten sposób wyznaczamy nowe historię i "na nowo" kreujemy legendę, jednocześnie samemu sprawdzając się i swoje siły. 

 

Opowieść niestety nie przejawia się w trakcie zabawy, ponieważ przez prawie cały czas nie jest obecna, natomiast nawiązania do innych gier czy filmów lub seriali tego nie zastąpi. Brakuje w tym wypadku także wykorzystania początkowego humorystycznego podejścia, które pojawia się rzadko i nie ma takiego pozytywnego wpływu na zabawę jak mogłaby mieć. Generalnie rzecz ujmując całość historii to praktycznie tylko początek i napisy na stronie gry, nie serwujące graczom niczego innego w trakcie zabawy. Podobnego typu produkcje mimo wszystko starały się dostarczyć trochę więcej, zatem jest tutaj pole do poprawy i ulepszeń. 

 

Rozgrywka w Fury Unleashed dostarcza nam kilka typów zabawy, które zostały złączone w jedną całość i doprawione dość wysokim poziomem trudności sprawiającym, że nie raz i nie dwa będziemy obserwować ekran resetu lub rozwoju bohatera. Awesome Game Studio zadbało o to, aby całość miała dynamiczny charakter, zachowała odpowiedni balans oraz gwarantowała efektowne wyzwanie dla naszych umiejętności i sprytu w kwestii podejmowania odpowiednich decyzji. W związku z czym przebijamy się nie tylko przez platformy w świecie 2D pełnym różnego typu pułapek, ale także wypełniony przecinkami, którzy są już obecni lub kryją się by za moment wyskoczyć oraz zaskoczyć gracza. Wykorzystujemy nasze wyposażenie, aby eliminować kolejnych przeciwników i przebijać się do kolejnych "okienek" komiksów, które wieńczy strona pojedynku z bossem. 

 

 

 

Na ten moment zabawa jest naprawdę dobra, satysfakcjonująca oraz umożliwiająca graczowi czerpanie zadowolenia i przyjemności z efektownych akcji, które niestety moim zdaniem są regularnie stopowane przez łatwość w otrzymywaniu obrażeń. Nie byłoby to problemem, gdyby gracz otrzymał bardziej przejrzysty system leczenia się jak w Dead Cells czy gdyby tego typu okazji było zwyczajniej więcej. 

 

Oprawa wizualna w Fury Unleashed prezentuje się naprawdę nieźle pomimo tego, że mamy już do czynienia z trzeba osobnymi uniwersami, a czwarte właśnie powstaje w zakamarkach studia. Całość posiada bardzo różnorodny charakter, pomimo którego i tak zachowano odpowiedni balans i wyczucie. Nowe światy, przeciwnicy oraz elementy dodatkowe nieźle ze sobą współpracują w ramach wyrazistego stylu rysunkowego z dużym wkładem grubych czarnych linii. Zmienienie proporcji głowy do ciała odebrało całości lekkości, jednakże wprowadzenie walki wręcz było faktycznie o wiele lepszym krokiem. Odrobinę przeszkadzał mi pewien chaos w mniejszych miejscówkach, gdzie przeciwników jest co nie miara, a ataki są w takim wypadku prawie niemożliwe do prześledzenia.  

 

Ty razem miałem okazję trochę bliżej przyjrzeć się muzyce, która ku mojemu zaskoczeniu prezentuje się nieźle nie tylko ze względu na dobre wykonanie, ale także powiązanie jej działania wraz z licznikiem combo, który wraz ze swoim wzrostem dynamizuje, podbija, nagłaśnia oraz "rozkręca" nasze napięcie sprawiając, że poczujemy jak dobrze nam idzie oraz jak radzimy sobie w eliminowaniu kolejnych zagrożeń. 

 

Fury Unleashed doczekało się szeregu zmian, które ulepszyły rozgrywkę i uczyniły ją płynniejszą. Pomimo tego wciąż w grze brakuje pewnych elementów i poprawek, które spowodowałyby, że jeszcze bardziej satysfakcjonujące okazywałyby się kolejne przejścia. Niestety póki co przejścia ponowne przez te same obszary są bardziej denerwujące niż przyjemne i sprowadzają się do grindu doświadczenia czy nowych broni, które niestety powtarzają się zbyt często i nie gwarantują graczom trafienia na choćby trochę bardziej pasującego do naszego stylu gry.