Agata Dudek | 5 listopada 2022, 08:00
Klatka, recenzja godnego polecenia hiszpańskiego mrocznego thrillera, od debiutującego reżysera, dostępnego na Netflix. Oto co o nim myślimy!
Październik to miesiąc, w którym na wszelakie platformy, w tym także na Netflix trafiło mnóstwo filmów, które w mniejszy czy w większy sposób miały nas straszyć, ale także pokręcać klimat mroczną atmosferą rodem z klasycznego thrillera. Jednym z takich tytułów był hiszpański film Jaula, o polskim tytule Klatka, w którym połączono klimat grozy z klasyczną kryminalnego thrillera i sporą dawką dramatu. Film zadebiutował najpierw w kinach, a 24 października miał swoją premierę na wspomnianej platformie. Dziś postaram się coś więcej o nim napisać, bo myślę, że choć nie jest to kino wybitne, to klimacik posiada, a historia potrafi zaskakująco szybko wciągnąć.
Zapoznaj się również z: Startuje together we advance_gaming, wydarzenie podczas którego zaprezentowana zostanie architektura AMD RDNA 3!
Opowieść skupia się wokół małżeństwa Pauli i Simona, którzy właśnie wracają ze wspólnie spędzonego wieczoru. Podróż do domu, późnym wieczorem przebiega w miarę spokojnie, ale jedynie do czasu, gdy zdziwieni małżonkowie zauważają stojącą na drodze osobę. Okazuje się nią być dziewczynka, która nie bardzo chce zejść z drogi, nawet w obliczu zbliżającego się zagrożenia w postaci motocyklisty. Dziecko ulega wypadkowi, więc para, niewiele myśląc zabiera dziewczynkę do pobliskiego szpitala, dowiadując się wkrótce, że uratowali jej życie, gdyż była już bardzo poważnie chora. Poszkodowana spędza długi czas w szpitalu, ale nikt po pacjentkę się nie zgłasza, nikt nawet jej nie poszukuje.
Wtedy to Paula i jej mąż dostają od szpitalnej psycholog propozycję, by tymczasowo zająć się dziewczynkę, która bardzo dziwnie się zachowuje, nie mówi, nikogo do siebie nie dopuszcza, a nawet dostaje ataków paniki. Jedynie Paula może się do niej zbliżyć. Para zabiera zatem Clarę, bo tak na imię ma dziewczynka do swojego domu. Okazuje się, że dziwne zachowanie dziecka pogłębia się. Clara, która jak wszystko na to wskazuje jest cudzoziemką, nie wychodzi poza teren narysowany białą kredą, porozumiewa się w dziwnym języku, a niedługo potem w domu małżeństwa, która ma swoje problemy, zaczynają dziać się bardzo niepokojące rzeczy. Wydaje się, że ich przyczyną i podłożem jest właśnie Clara. Ale czy na pewno? Paula wierzy, że tak nie jest. Postanawia zgłębić temat i poszukać przyczyn zachowania się dziewczynki, ale i dowiedzieć się kim jest Clara i dlaczego nikt jej nie szuka.
Przeczytaj również: 28 dni grozy, wrażenia z serialu dokumentalnego o zjawiskach paranormalnych od Netflix. Miało być strasznie, ale....
Właśnie odpowiedź na to pytanie postaramy się rozwikłać oglądając ten nieoczywisty gatunkowo film. Znajdziemy w nim bowiem mnóstwo elementów, które można przypisać klasycznemu horrorowi, który z czasem płynnie przechodzi w typową opowieść znaną z filmowych dreszczowców, by finalnie stać się całkiem sprytnie zarysowaną historią kryminalną. Nie jest to kino, które powali nas na kolana, ale ma w sobie to coś, co sprawia, że Klatkę ogląda się z zaciekawieniem.
Zaletą tej opowieści jest bowiem stopniowanie napięcia, budowanie go powoli, bez pośpiechu i zadawanie pod wątpliwość decyzji jaką podjęło małżeństwo. Czy wzięcie do domu dziecka, o które nikt się nie upomina było rozsądną decyzją? Czy jej dziwne zachowanie to wpływ traumatycznych wydarzeń w jej życiu, czy też psychopatyczne skłonności? Czy można narażać własne małżeństwo na rzecz dobra dziecka, które żyje w dziwnym, zamkniętym i nie zrozumiałym dla innych świecie?
Klatka zadaje mnóstwo pytań, ale i stopniowo na nie odpowiada. Nie jest to jeden z takich filmów, w którym od początku do końca nie wiemy, o co tak naprawdę chodzi. Nie jest to też produkcja pozbawiona sensu, co często niestety zdarza się w filmach w takim właśnie gatunku. Nie jest, bo połączenie grozy i kryminalnej intrygi jest w tym wypadku odpowiednio wyważone, nie przesadzone, a scenariusz stworzony przez Isabel Peñe i Ignacio Tatay'a, również reżysera tejże produkcji, mówiąc kolokwialnie „daje radę”. Mamy więc kolejny hiszpański film kryminalny, który jest potwierdzeniem tego, że w tym kraju robi się dobre thrillery kryminalne.
To co świetnie podbija i tak już gęsty klimat to także strona wizualna tej opowieści, która jednocześnie, w połączeniu z fabułą należycie buduje napięcie. I choć nie ma tu jakiegoś typowego mroku, historia nie rozgrywa się w przerażającym miejscu, a na pewnym osiedlu, w którym sąsiedzi się znają, i utrzymują ze sobą kontakt, to atmosfery filmowi nie można odmówić. Wszystko za sprawą ujęć, jakie w nim znajdziemy, i całkiem sprytnym połączeniu teraźniejszości z przeszłością, i tym samym tego pokazaniu oraz tytułowej klatce, która jest malowanym białą kredem terenem, po jakim porusza się Clara, ale jednocześnie czymś, co można stale rozbudowywać, byleby nie przekroczyć niedozwolonego, czyli białej linii.
Przeczytaj również: Klątwa Bridge Hollow, recenzja familijnej bylejakości Netfliksa w klimacie Halloween
Klimacik klasycznego kryminalnego dreszczowca budują także aktorzy, których wyjątkowo dobrze do swych ról dobrano, a którzy wcielając się w swoje postaci w żadnym razie nie pokazują sztuczności, przesady i nijakości. Każdy bohater, zarówno dorosły, czyli Elena Anaya (Skóra, w której żyję, Hiszpański romans) jako Paula czy Pablo Molinero (Zaraza, Sprawa prywatna) w roli Simona, jak i dziecko, czyli Clara, w którą wcieliła się Eva Tennear, są po prostu autentyczni, ludzcy, mają wady, zalety, gorsze i lepsze dni. Są zwyczajni, jednocześnie każde ma jakieś swoje tajemnice i wewnętrzne demony. Są i postacie poboczne, mniej lub bardziej istotne, ale niezwykle istotne dla fabuły i treści wyrazu tejże produkcji.
Podsumowując Klatka to kolejne dobre hiszpańskie kino, kolejny do kolekcji godnych do polecania kryminalnych thrillerów, o których sobie Netflix chyba przypomniał. Niegdyś pojawiało się ich na platformie jakby więcej, potem Netflix nieco spuścił z tonu. Miejmy nadzieję, że Klatka jest początkiem powrotu takich produkcji na streaming, takich, które nie tylko trzymają w napięciu, ale opowiadają sensowną, dobrze wyważoną opowieść, bez patosu, niepotrzebnych przesad czy absurdu. Tu wszystko się ze sobą klei, co powoduje, że debiutancki film Ignacio Tatay'a ogląda się naprawdę dobrze. Polecam, bo warto!
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Komentarze [0]:Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu