Ulubiony bohater zręcznościówki/platformówki? - Zapraszamy do nowego konkursu z wyjątkową nagrodą!

Ogromnie się cieszę, że moja odpowiedź zasłużyła sobie na wyróżnienie Redakcji - mam nadzieję,że moi siostrzeńcy dopuszczą wujka do ekranu, żeby też sobie zagrał w polskiego Boti :^) Mario ciągle otrzymuje nowe gry-przygody, trylogie Kangurka Kao i Crasha Bandicoota doczekały się niedawnego fajnych remake'ów, ale Commander Keen został jak na razie pominięty. Mam jednak ciągle nadzieję, że ktoś niebawem odświeży jego kosmiczne perypetie, by i nowe pokolenie graczy mogło je docenić i dobrze się przy nich bawić.

Mój ulubiony bohater gry zręcznościowej/platformowej z dzieciństwa to zdecydowanie Mario, główny bohater serii gier "Super Mario". Jest on postacią, którą wspominam z dużym sentymentem. Do dziś pamiętam czasy, w których razem z tatą skakałem po wielu mapach i trudziłem się, aby przejść najtrudniejsze poziomy. Mario była to postać z charakterystycznym niebieskim kombinezonem oraz czerwoną czapką z białym "M" na froncie. Jego przygody rozpoczęły się w 1985 roku, kiedy zadebiutował w grze "Super Mario Bros.". Od tamtego czasu stał się ikoną gier wideo, znany na całym świecie. Dlaczego powinien doczekać się wielkiego powrotu? Z dostępem do dzisiejszej technologi myślę że dałoby się razem z Mario skakać na goglach VR, a grafika byłaby prawie taka, jak w prawdziwym świecie. Oprócz tego niesamowicie różnorodny świat gry, mógłby doczekać się wielu nowych map oraz poziomów!

Najlepsza gierka zręcznościowa to Mario oczywiście w każdym wydaniu ;) Pan od grzybków jest cudowny ^_^

Najlepsze to Kangureg Kao przypomina mi lata dzieciństwa. Mega dużo godzin spędziłam grając w to!

Moim ulubionym bohaterem platformówek - może nie z samego dzieciństwa (bo wtedy w naszym przaśnym PRL-u nie było jeszcze komputerów domowych), ale z wczesnej młodości - był mały, ale bardzo odważny chłopaczek w zbyt dużym, zielonym kasku futbolowym. Podróżował on przez niezwykłe krainy walcząc z kosmicznymi stworami, by uratować Ziemię, a nawet całą galaktykę przed złoczyńcami z Kosmosu. To - trochę zapomniany już dzisiaj - tytułowy bohater serii gier z początku lat 90-tych: Commander Keen, dla mnie wciąż żywy symbol tamtych ekscytujących chwil spędzonych przed komputerem. Po tym, jak wcześniej mój kontakt z PC-tem odbywał się sporadycznie tylko w DOS-owym edytorze TAG na monochromatycznym (bursztynowym) monitorze z kartą Hercules, rozgrywka w aż (!) 16-tu barwach w trybie EGA na kolorowym monitorze u kuzyna była dla mnie przeogromnym przeżyciem. Piękne kolory i naprawdę niezwykła jak na tamte czasy grafika gry sprawiły, że świat Commander'a Keen'a był jeszcze bardziej magiczny i fascynujący. Do dziś pamiętam jego intrygujące przygody na dziwnych planetach, gdy skacząc na drążku pogo i używając pistoletu na elektryczne (chyba) promienie Commander Keen obezwładniał hordy dziwacznych istot, by odkrywać coraz to nowe poziomy i rozwiązywać na nich zawiłe zagadki (tak zręcznościowe, jak i logiczne). Ach, stare, dobre, niezapomniane czasy! A dlaczego uważam, że seria gier z Commander'em Keen'em zasługuje dziś na remake? Otóż, te gry to prawdziwe klasyki, które zapisały się w historii gier komputerowych - ich autorzy, firma id Software, stworzyli chwilę potem Wolfenstein'a, Doom'a i Quake'a! Pomimo upływu lat, niezapomniane przygody małego herosa wciąż niosą z sobą wyjątkowy retro-klimat, czym budzą nostalgiczny sentyment dla wielu graczy takich jak ja. Myślę, że z powodzeniem mogą przyciągać uwagę i nowych, młodych graczy, zachwycając ich unikalną mechaniką rozgrywki, intrygująco opracowanymi poziomami oraz bardzo charakterystycznym stylem wizualnym. Wskrzeszanie klasycznych gier jest dziś na fali, a odświeżenie cyklu tych platformówek do współczesnej wersji mogłoby nadać nowe życie Commander'owi Keen'owi, zachowując jednocześnie pierwotny urok jego fascynujących, pikselowych historii. Taki remake z pewnością przekazałby nowym pokoleniom graczy tę magię i radość, którą tamte dawne gry z przeszłości dostarczały nam, dzieciakom i nastolatkom lat 90-tych :^)

Postać, którą lubię najbardziej i wzbudza we mnie pozytywne emocje to Crash Bandicoot. "Rudzielec" to moja najlepsza postać ze szkolnych lat. Pamiętam jeszcze kiedy to nabyłem konsolę PS, czyli pierwszego "szaraka" wraz z grą Crash Bandicoot 2: Cortex Strikes Back. Te godziny spędzone przy niej, zdobywanie gemów, okrywanie sekretnych leveli, pokonywanie Bossów, itd. Tego nie da się opisać. Popularny "rudzielec" to wciągająca zręcznościówka. Crash przypomina mi o czasach szkolnych, te kolorowe poziomy, toczące się kule, maski Aku-Aku, GEMy, sekretne poziomy, BOSSowie, itd. Crash i jego siostra oraz maska to postacie kultowe i powodujące zachwyt każdego gracza!!! Kultowa postać z PSXa to prawdziwa przyjemność i gratka dla konesera gatunku!!! Crash Bandicoot THE BEST!!! Postaci której nie lubię i która potęguje we mnie negatywne uczucia to również postać z przygód Crasha Bandicoota – Dr. Neo Cortex. Główny wróg „rudzielca” to psychopatyczny naukowiec, który chce schwytać Crasha. Mały, żółty, porywczym, z literą N i tym charakterystycznym, złowieszczym śmiechem w grze. Jego naprawdę można się bać, a jego śmiech wykorzystać w jakimś horrorze. Cortex wykorzystuje do swoich niecnych planów wiele innych, złych postaci - Papu Papu, Ripper Roo, Koala Kong, Pinstripe Potoroo, Nitrus Brio, Dingodile, itd. Dr. Neo Cortex to moja najbardziej negatywna postać z gier, którego nie chciałbym spotkać na ulicy ;) Właśnie na Jego wielki powrót czekam. Crash Bandicoot THE BEST!!!