Kolejny poniedziałkowy konkurs, w którym tym razem do wygrania jest This War od Mine, od studia 11bit. Zadaniem będzie opisanie historii zwykłego cywila w trakcie wojny...
ZADANIE
Stwórz historię obywatela, który padł ofiarą wojny. Przedstaw jego historię, to czym się zajmował przed konfliktem. Opisz jego obecne życie i zmiany, które go obecnie dotknęły oraz to jak musi walczyć o swoje bezpieczeństwo. Dodatkowo musisz polubić naszą stronę na Facebooku oraz uzupełnić profil na naszym portalu (zdjęcie, opis sprzętu, posiadane gry).
Wyniki konkursu zostaną ogłoszone jako aktualizacja tego newsa oraz jako wpis na naszym Facebooku
CZAS TRWANIA:
Od 3.10.2016 9:05 do 7.10.2016 17:00
INNE INFORMACJE:
Na czas trwania konkursu komentarze zostaną ukryte, aby zapewnić bezpieczeństwo przed możliwymi plagiatami poszczególnych pomysłów. NIE ma możliwości poprawiania swoich prac. Przed publikacją swojej pracy dobrze się nad nią zastanów i sprawdź :)
[AKTUALIZACJA] Dziękujemy za wszystkie zgłoszenia, zwycięzcą konkursu została Kasiarus. Zapraszamy Was już na poniedziałek, ponieważ wystartuje kolejny nasz konkurs.
Staszek po raz kolejny wbił łopatę w hałdę piachu i ziemi, po czym zepchnął ją do wielkiego dołu. "Czterdzieści" - w myślach zliczał kolejne ruchy łopatą. Dół systematycznie się spłycał. Teraz ziemia upadała na jego dno prawie bezgłośnie. Do numeru "dwadzieścia pięć" każdemu uderzeniu grud ziemi o dno dołu towarzyszył głuchy łoskot. Łoskot wywoływany przez ziemię uderzającą o drewno. Staszek zawsze starał się wybrać z hałdy co większe kamienie. Najgorszy był dźwięk kamieni uderzających o drewno. Rodzina najtrudniej to znosiła. W dodatku kamieniom zdarzało się zarysować trumnę. A trumny potrafiły być naprawdę przepiękne. Staszek często je podziwiał i polerował przez wyprowadzeniem zwłok z kaplicy. Wciąż pamięta najpiękniejszą trumnę, jaką widział. To było 16 lat temu, w pierwszym tygodniu jego pracy grabarza. Trumna należała do jednego z najbogatszych ludzi w mieście. Drewno, barwiony czarny mahoń, było sprowadzane specjalnie z Afryki. Staszek dostał burę od starszego grabarza, kiedy jeden z większych kamieni pozostawionych w ziemi uderzył głucho w trumnę. Od tego czasu zawsze wybiera co większe kamienie. Ale teraz jest inaczej. Jeszcze dwa lata temu, przed wybuchem wojny, co trumna to piękniejsza i bardziej wystawna. Staszek nie rozumiał po co, przecież wszystkie tak samo gniją w grobach. A teraz? Skrzynie dla umarłych zbija się z byle czego - deski, fragmenty furmanek, Jednak Staszek nie narzekał. Przed wojną miał 2-3 groby do wykopania w tygodniu. Teraz robi po 5 grobów. Dziennie. A płacą za każdy grób. "Dwieście siedemdziesiąt trzy". Nowy rekord. Staszek uśmiechnął się pod nosem i skierował się do kolejnego czekającego na niego dołu.
Nasz bohaterem przed konfliktem był strażakiem,jeździł codziennie do pracy załadować pojazd,przygotować się do akcji strażackiej.
Lecz kiedy wybuchła wojna,doznał wypadku podczas zamieszek na ulicy kiedy po ugaszeniu domu rówieśnicy goł zwolnienie na miesiąc w szpitalu,złamane żebra i się wyleczył powiedział że rezygnuję z pracy i będzie bronił swojego domu.
Elijah Monroe. Mężczyzna w wieku średnim - nikt już ni liczy wieku. Pochodzi z małego miasteczka gdzieś w Nevadzie. Nie wiadomo nic o jego rodzinie, oprócz tego, że jeżeli wojna ich jakimś cudem omineła, znajdują się teraz w Los Angeles.
Wygląd:
Barczysty mężczyzna, zawsze ogolony i uczesany. Posiada lekko siwawe, brązowe włosy oraz ciemne przebijające oczy. Na oko z metr dziewięćdziesiąt. Jego twarz wiecznie wyraża zmęczenie. Zwykle ubiera skórzane kurtki oraz czapkę ze swoją ulubioną drużyną footballową. W trakcie wojny przy jego pasie ciągle wisi rewolwer ze złotą rękojeścią i wygrawerowanym na lufie smoku.
Historia:
Elijah urodził się w Nevadzie. Był jedynym synem Jack'a i Elizebth Monroe. Jako, iż był ich jedynym dzieckiem, rodzice bardzo go dopieszczali. Swoich dziadków nie znał, aczkolwiek mówiono, że jest bardzo podobny do dziadka. Od dziecka był wielkim fanem różnorakich sportów. Z czasem jednak zaczął faworyzować football amerykański. Elijah po ukończeniu studiów dziennikarskich wyjechał do Europy gdzie podróżował szukając sensacji i tworząc swojego małego bloga, z którego jako tako szło mu się wyżywić. W wieku 25-30 lat osiadł w Monachium, gdzie spedził czas aż do wojny.
Współczesność:
Elijah początkowo nie umiał się dostosować do panujących warunków. Nie mógł uciec z miasta gdyż było ono otoczone przez wojsko, które rozstrzeliwało każdego kto próbował się wydostać. Na codzień siedział w małej piwnicy w swoim apartamencie. Wszyscy współlokatorzy uciekli, dlatego miał w nim pełną swobodę. Całe dnie schodziły mu na łataniu dziur po altylerii oraz stawianiu jego małej "gospodarki" na nogi. Jako, że waluta straciła znaczenie, popularny stał się handel barterowy, tu też Elijah dorabiał na hodowaniu ziół, od leczniczych po halucynogennych. Nigdy nie przypuszczał, że odnajdzie się w rolnictwie - a jednak. Elijah stara się również pomagać wszystkim wokół. Gdy zapasy w mieście zaczęły się kończyć, a większość żywych mieszkańców zamieniła się w bezskropularnych szabrowników, Elijah pobierać również za owe pomoce zapłatę. Według niego było to rozsądnę, aby nie utracić swoich ideałów (choć co prawda nie zawsze zapłatę przyjmował). Po paru miesiącach bezustannych walk o przetrwanie dołączył do zoorganizowanej grupy, której udało się napaść na pobliski posterunek wojskowy. Dzięki temu zyskali sprzęt by móc przebić się przez zapory ogniowe dookoła miasta i uciec z tego piekła. W trakcie wykonywania planu Elijah, jak i większość owej grupy zginęła, pod ogniem bezlitosnej artylerii.
Pan Jan z Chorzowa, obywatel z Polski. Przed konfliktem zbrojnym był zwykłym hutnikiem w Hucie Królewskiej w Chorzowie. W pierw był walcownikiem, później piecowym. Walcował, wygrzewał, obrabiał żelazo na szyny dla Całego Kraju. Jadąc pewnego dnia do pracy, na godzinę 14, w szczycie, usłyszał ryk silników helikopterów oraz odrzutowców. Zaczęła się Wojna!!! Pan Jan czym prędzej wyskoczył z tramwaju zmierzającego do pracy i udał się w kierunku swojego domu. Tam wyjął z szafy już lekko zakurzony karabin, hełm oraz granat i wybrał się w miasto, aby zawalczyć z agresorem!!! Wziął pod swoje skrzydła najbliższych – syna oraz żonę i zaczął walczyć jak prawdziwy bohater niczym Ten z gry This War of Mine. Pan Jan to prawdziwy bohater i żołnierz, który nigdy się nie poddaje i walczy do ostatniego naboju!!! Najbliższych nie pozostawi bez opieki, a sam weźmie na siebie kulę!!! Brawo Pan Jan z Chorzowa!!! Zdjęcia Pana Jana -
"Pracowałam jak co dzień- w kuchni. Już robiło się ciemno a Tadek dalej nie wracał. Nasza mała córeczka Joasia już spała. W pewnym momencie poczułam niepokój- a co jeśli coś się stało złego. Zwykle Tadeusz nie miał w przyzwyczajeniach się spóźniać. W tedy już byłam pewna, że coś mu jest. Pobiegłam w stronę drzwi, lecz za nim je otworzyłam, zawahałam się. A co z Asią?! Nie mogę jej przecież zostawić! Podbiegłam do kołyski i pomału wzięłam ją na ręce. Na szczęście jej nie obudziłam. Podbiegłam do drzwi i wyszłam na dwór. Panowała już totalna ciemność jak na początek września. Ruszyłyśmy w stronę starej kopalni. Gdy dotarłyśmy na miejsce serce stanęło mi w piersi. Wszystko było zamknięte na ostatni spust , a pod płotem leżało kilka rozstrzelanych ciał. Obawiałam się najgorszego, że ujrzę tam mego ukochanego! Choć bardzo nie chciałam musiałam przebiec wzrokiem po każdym z nich. Z tego co zauważyłam, znajdowała się tam nawet jedna kobieta. I oto nadszedł moment, w którym moje życie drastycznie się zmieniło. Oto i z opuszczoną głową leżał cały zakrwawiony Tadek! Natychmiast łzy naleciały do moich oczu i zaczęły spływać po policzkach. Nie mogłam ich powstrzymać. Posadziłam Asię tuż obok taty, a następnie sama zaczęłam próbować go uratować. Pamiętam tylko że ostatnim tchem wypowiedział słowa: "Bądź dobra i czyń dobro". Nie mogłam zatrzymać słów prośby o pomoc i żalu. Byłam w totalnym amoku. Od tamtej chwili przysięgłam, że nigdy i to przenigdy nie złamię słów męża. Gdy już doszłam do siebie, wzięłam Joasię z powrotem na ręce i pomału ruszyłyśmy w stronę domu. Całą drogę analizowałam dotychczasowe czyny i to jak moje życie się dalej potoczy. W końcu, zamieszkałam u matki . Nie wychodzimy na ulicę po zmroku, w ogóle staramy się zostawać w domu. W kraju jest bardzo niebezpiecznie, szkoły są pozamykane, więc sama kształtuję moją córkę. Mam wrażenie, że będzie dobrym człowiekiem, bo właśnie tak ją wychowuję. (...) Wojna już się skończyła, ja sama już jestem jedną nogą w grobie, ale moja córka... ach! Bardzo wykształcona, postać krajowa. Jej wiedza, przewyższa niejednego człowieka i wybitnego polityka. Widujemy się rzadko, ale i tak wiem że za mną tęskni. Za męża ma dowódcę wojskowego. Również mądry, a! I jaki przystojny! Też pamiętam, jak to było z Tadkiem. Często przypominają mi się nasze wspólne chwile, sprzeczki, ale jednego nie mogę zapomnieć- jego słów: "Bądź dobra i czyń dobro". Po dziś dzień przestrzegam ustalonej sobie zasady. Pewnie już niedługo się z nim spotkam. Nie wiele lat mi już zostało... "
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Staszek po raz kolejny wbił łopatę w hałdę piachu i ziemi, po czym zepchnął ją do wielkiego dołu. "Czterdzieści" - w myślach zliczał kolejne ruchy łopatą. Dół systematycznie się spłycał. Teraz ziemia upadała na jego dno prawie bezgłośnie. Do numeru "dwadzieścia pięć" każdemu uderzeniu grud ziemi o dno dołu towarzyszył głuchy łoskot. Łoskot wywoływany przez ziemię uderzającą o drewno. Staszek zawsze starał się wybrać z hałdy co większe kamienie. Najgorszy był dźwięk kamieni uderzających o drewno. Rodzina najtrudniej to znosiła. W dodatku kamieniom zdarzało się zarysować trumnę. A trumny potrafiły być naprawdę przepiękne. Staszek często je podziwiał i polerował przez wyprowadzeniem zwłok z kaplicy. Wciąż pamięta najpiękniejszą trumnę, jaką widział. To było 16 lat temu, w pierwszym tygodniu jego pracy grabarza. Trumna należała do jednego z najbogatszych ludzi w mieście. Drewno, barwiony czarny mahoń, było sprowadzane specjalnie z Afryki. Staszek dostał burę od starszego grabarza, kiedy jeden z większych kamieni pozostawionych w ziemi uderzył głucho w trumnę. Od tego czasu zawsze wybiera co większe kamienie. Ale teraz jest inaczej. Jeszcze dwa lata temu, przed wybuchem wojny, co trumna to piękniejsza i bardziej wystawna. Staszek nie rozumiał po co, przecież wszystkie tak samo gniją w grobach. A teraz? Skrzynie dla umarłych zbija się z byle czego - deski, fragmenty furmanek, Jednak Staszek nie narzekał. Przed wojną miał 2-3 groby do wykopania w tygodniu. Teraz robi po 5 grobów. Dziennie. A płacą za każdy grób. "Dwieście siedemdziesiąt trzy". Nowy rekord. Staszek uśmiechnął się pod nosem i skierował się do kolejnego czekającego na niego dołu.