W świecie, do którego bym się nagle przeniósł istniałyby naraz dwa środowiska. Odpowiednio zachęcałyby mnie do eksplorowania coraz dalszych zakątków krainy oraz stanowiłyby przeszkodę czy przeciwnika, który nie pozwoliłby mi czuć się ani zbyt pewnie, ani zbyt bezpiecznie. Kraina idealna, Karnagia. Do jej opisania potrzebne są tylko dwa słowa - Supersamochody i Dinozaury. Tak jest, w takim świecie widziałbym niekończące się wstęgi dróg, górskie serpentyny i proste przez pustynie, które pozwoliłyby mi testować znalezione auta w nieskończoność. Oczywiście samochody byłyby poukrywane, co motywowałoby mnie do prowadzenia dokładnej eksploracji by znaleźć wszystkie cuda. Od Toyoty 2000GT, przez Pagani Huayrę aż do prototypów Le Mans, byłoby tam wszystko dla odpowiednio cierpliwych. Może kopie znanych torów wyścigowych poukrywane gdzieś w lasach? Albo za wielkimi wrotami do otwarcia których trzeba by było rozwiązać kilka zagadek? Bardzo możliwe, że tak właśnie by było, w końcu to nie ma być do końca przyjazny świat. Oczywiście nieprzyjazność tego świata podkreślałyby wspomniane wcześniej dinozaury. Wiadomo, te prehistoryczne bestie nie słyną z pokojowego nastawienia do innych istot - przynajmniej tak każe nam myśleć popkultura. Przykładowa sytuacja? Lecę sobie 300 km/h prostą i z daleka widzę wtaczające się na drogę stado Triceratopsów, które statecznie spaceruje sobie do wodopoju. I wtedy właśnie trzeba testować karbonowe hamulce, bo jednak zderzenie z +/- 10 tonowym dinozaurem jest słabym pomysłem. Oczywiście cała obecność velociraptorów, T-Rexów i innych bestii rodem z Parku Jurajskiego wymusza bycie czujnym przez 100% czasu, dokładnie tak jak na torze wyścigowym. I oczywiście szukania schronienia na noc, w końcu mimo nawet największych chęci, nie da się jeździć cały czas. Musieliby być tam też inni, trochę nieufni, ale zarazem fascynujący ludzie, jak w Obduction. Tworzyliby osady, można by było znaleźć tam mechanika, myjnię, stację benzynową (nie drążmy tematu „skąd ropa naftowa, skoro dinozaury nadal żyją”, to ma być idealna fantazja) czy zwyczajne miejsca do zamieszkania. Znaleźliby się chętni do wspólnych podróży czy wyścigów, w końcu samodzielne jeżdżenie mogłoby stać się nudne. A może ktoś oswoiłby jakiegoś dinozaura? Na przykład samozwańczy zarządca któregoś z porzuconych torów? „Dzisiaj nie pojeździcie, Fafik, mój Brontozaurus, drzemie na prostej startowej.” A co z powrotem do domu? Dobre pytanie. Czy ktokolwiek chciałby wracać z takiego miejsca, gdzie zza szyby mechanicznego, wyjącego potwora można by było podziwiać żywe, wyjące potwory? Ja pewnie nieprędko!
Chciałbym się przenieść ... na swoją działkę. Ale nie tak po prostu, lecz niczym Ant-Man móc zmieniać rozmiary swojej osoby. Działka za miastem w Chorzowie to również magiczne i zarazem tajemnicze miejsce. Z pozycji mrówki byłoby jeszcze bardziej ciekawe i niebezpieczne, ale i na to jestem przygotowany. Mam tam swoją "twierdzę", która uchroniła by mnie przed wieloma niebezpieczeństwami. Będąc taką mrówką, nawet pszczoła czy osa lub inny owad i oczywiście człowiek byliby dla Nas niebezpieczni. Dlatego trzeba się na takie warunki przygotować. Posiadam tam zamek rozmiarów w sam raz dla mnie. Ten magiczny świat można porównać do świata Obduction tylko w skali mikro. Świat widziany z tej perspektywy byłby z pewnością ciekawy i ogromny do zwiedzenia. Chodź znam go z rozmiarów normalnych, całkiem inaczej prezentowałby się z pozycji mrówki. Oczywiście dzięki tajemniczemu przedmiotowi w każdej chwili mógłbym zmienić się do rozmiarów obecnych. Całkiem inna perspektywa i świat pełen niebezpieczeństw i magii. Widząc te ogromne owady, ludzi depczących obok Nas, te kwiaty i trawa niczym dżungla , itd. To wszystko sprawia, że normalny świat stał by się magiczny i tajemniczy. Tutaj przedstawiam zarówno swoją działkową twierdzę oraz widok z perspektywy mrówki: