La Brea, recenzja serialu dramatu science-fiction próbującego udawać Lost czy The 100

lubiegrac recenzja filmow La Brea, recenzja serialu dramatu science-fiction próbującego udawać Lost czy The 100
La Brea, recenzja serialu dramatu science-fiction próbującego udawać Lost czy The 100



Agata Dudek | 15 lutego 2023, 08:00

La Brea, recenzja serialu będącego dramatem science-fiction próbującym udawać Lost czy The 100. Co sądzimy o serialu, którego kontynuacja na Canal+ online?

Pamiętacie Lost, czyli Zagubieni, serial, który w polskiej telewizji wywołał burze, a widzowie śledzili losy bohaterów na tajemniczej wyspie, z wypiekami na twarzy? Produkcja była tak popularna, że doczekała się aż sześciu sezonów, zachwycając nie tylko klimatem, ale przede wszystkim tajemnicami, jakie mieli za uszami jej bohaterowie. Serial zdobył także Złoty Glob i wiele innych wyróżnień. Na długi czas stał się jedyną taką produkcją, której trudno było dorównać. Trwał tak aż do momentu, kiedy zarówno w kanałach telewizyjnych i serwisach streamingowych nie zaczęły się pojawiać seriale o grupie ludzi i przedziwnych zjawiskach, jakie spowodowały, że zostali gdzieś uwięzieni, jak choćby Pod kopułą, czy The 100, który bił rekordy popularności i oglądalności. 

Zapoznaj się również z: Premiera Dead Island 2 przesunięta... na wcześniejszy termin! Twórcy poinformowali o zakończeniu prac rozwojowych

W 2021 roku dorównać owym tytułom chciał serial La Brea, który zadebiutował w telewizji NBC, garściami czerpiąc z pomysłów większości tych serialowych dzieł. Niestety coś poszło nie tak. Opowieść, choć oglądana dość sprawnie, i w miarę wciągająca, niczym szczególnym nie zdołała się wyróżnić, dokładając do w miarę płynnej, i jak na serial telewizyjny, dobrze oglądającej się opowieści, nieco goryczy. Jakiej o tym w mojej recenzji serialu, który można obejrzeć na Canal+ oraz Canal+online, obecnie w drugim sezonie. Platforma dawkuje widzom odcinki w odstępach tygodniowych. 

Moja recenzja obejmuje ocenę pierwszego sezonu i trzech, tej do tej pory dostępnych odcinków produkcji, która w pierwszym sezonie liczy sobie 10 epizodów. Część druga przewidziana jest na odcinków aż 14. Z tego, co mi wiadomo zamówiony został także sezon trzeci, więc opowieść jeszcze się nie zakończy. Pora zatem nieco się jej przyjrzeć.

Historia rozpoczyna się w Los Angeles, w którym, w miejscu zwanym La Brea dochodzi pewnego dnia do dramatycznego wydarzenia. Wskutek trzęsienia ziemi powstaje ogromne zapadlisko, które pochłania część miasta, zabierając ze sobą także ludzi znajdujących się w obrębie wydarzenia. Do wielkiej rozpadliny wpadają także Eve Harris i jej syn Josh. Na powierzchni zostaje Izzy Harris, czyli córka oraz ojciec Gavin Harris. Rodzina ma swoje problemy, a dramatyczne zdarzenie mocno sytuacje komplikuje, za zarazem ich do siebie zbliża. 

Otóż okazuje się, że Gavin, którego od dawna dręczą przedziwne wizje, które stały się powodem sięgania po alkohol i tym samym przyczyną rozpadu małżeństwa, okazuje się nie być wariatem. Szybko bowiem wyjaśnia się, że widzi swoją żonę i syna żywych i zdrowych. I ma rację, bowiem zarówno jego najbliżsi, jak i inni ludzie przeżyli upadek, a co najdziwniejsze wpadając do rozpadliny trafili do Los Angeles, ale tysiące lat temu, kiedy to po świecie spacerowały tygrysy szablozębne, mamuty i owłosione nosorożce. 

Przeczytaj również: Wilk Wikingów, recenzja filmu dostępnego na Netfliksie. Klątwa wilkołaczej krwi musi być przerwana

W centrum wydarzeń znajduje się zatem rodzina, której życie toczy się teraz na dwóch płaszczyznach czasowych, w prehistorii i współcześnie. Jednak rzeczywistości te mocno się przenikają, a kluczem do tajemnicy podróży w czasie jest Gavin, i jego zaskakujące wizje. On zrobi wszystko, by ratować swoją rodzinę i pozostałych, organizując misję ratunkową, ona zaś wraz z synem i całą resztą musi poradzić sobie w zaskakującej rzeczywistości, bez jedzenia, możliwości powrotu, z dzikimi zwierzętami i tajemniczą łuną na niebie, która wkrótce się zamknie, nie pozwalając wrócić do domu. 

W końcu w drugim sezonie, a przynajmniej w jego pierwszych odcinkach Gavin znajduje drogę do Eve i syna, a do wspomnianej krainy trafia wraz z córką. Problem w tym, że ich syn, wraz z córką lekarza znajduje się teraz w roku 1988, i jakoś będzie musiał się z tych czasów wydostać. W tle pojawiają się wydaje czarne charaktery, w tym wypadku Wygnańcy, którzy zmuszają innych do ciężkiej pracy i zamykają w obozach, i tajemnicza wieża, która nijak nie pasuje do prehistorii, ale w jakiś sposób łączy się ze wspomnianymi Wygnańcami. Z nią związany jest sekret, który nosi w sobie inna, także wydaje się czarna postać, której pobudek jak na razie nie znamy.

Postaci to oprócz tajemnic, które piętrzą się niczym chmury w burzowy dzień, jest w serialu sporo. Mamy bowiem sekret miejsca, w jakim znajdują się ofiary upadku do rozpadliny, samej rozpadliny i łuny na niebie, czyli tajemniczego portalu do innego świata. Jest także wspomniana wieża. I są ludzie, także tubylcy, który nie wiedzieć czemu płynnie porozumiewają się językiem angielskim. Ale główny znak zapytania twórcy serialu stawiają przy postaciach. A grupka, choć jest dość obszerna, poznawana jest bardziej tylko w obrębie kilku osób. Tak jak w Lost, wszyscy oni noszą w sobie ślady  przeszłości, jakieś tajemnice i mrok. Są śmiertelne choroby, porwania, narkotyki, zdrady i zapewne dużo więcej. Problem w tym, że przy żadnej z tych bardziej pobocznych postaci nie zatrzymujemy się zbyt długo, i niemal każda z nich jest płaska i prosta do bólu, ale każda wpisuje się w pewne standardy seriali telewizyjnych.

Płaskie postaci i wolno dawkowana nam wiedza o nich, to nie wszystko, do czego się można przyczepić. Nie liczcie także na oszałamiające efekty specjalne, które, co tu dużo mówić, w pierwszym sezonie nie powalą Was na kolana, a wręcz mogę rozbawić. Wymarłe zwierzęta są mega sztuczne, wyraźnie stworzone w nieudolny komputerowy sposób, przy pomocy green screena, co nadaje chwilom dramatycznym, na przykład ataku takiego zwierza, nie dramaturgii, a śmieszności, bo nijak nie możemy uwierzyć, że te momenty są prawdziwe. Lepiej jest już, przynajmniej nieco, w kolejnych odcinkach sezonu numer dwa. 

Do kociołka bylejakości dorzucić można także fakt, że choć mamy do czynienia ze sporą grupą ludzi, aktorzy, którzy wcielają się w postaci, nie są w stanie się wykazać, bo ich bohaterowie są ledwie nakreśleni, a wiele stanowi tylko tło, bądź staje się statystami serialu. Twórca David Appelbaum (Mentalista, Agenci NCIS: Nowy Orlean) zdecydował się na płytkie przedstawienie postaci, które giną gdzieś w stawiającej wieczne znaki zapytania fabule. 

Tajemnica goni tajemnicę, i zapewne ten czynnik powoduje, że kolejne odcinki, mimo wielu niedoróbek i pomniejszych braków, jak choćby przykład ubrań, które się nie brudzą, nawet podczas pracy, czystych, świeżo pomalowanych paznokci, czy braku uczucia chłodu, gdy na dworze panuje śnieżna zawierucha, ogląda się w miarę dobrze. Nie ma także wśród ofiar wpadnięcia w rozpadlinę i przeniesienia się w czasie, ani krzty strachu. Ci ludzie nie panikują, nie mają obaw, a fakt przyjmują, zważywszy na okoliczności, zaskakująco spokojnie. 

Przeczytaj także: 30 dni mroku, recenzja horroru dostępnego na Netfliksie. Trzydzieści dni z krwiożerczymi wampirami

Niczym nie zachwyca także aktorstwo, które można spokojnie umieścić w ramach zwykłego serialu, który poziomem zdolności i talentów aktorskich, nie musi się wznosić się na wyżyny. Pierwsze skrzypce gra tu rodzona Harrisów, czyli Eve, w którą wcieliła się Natalie Zea (Grey Lady, The Following), jej mąż Gavin, którego odgrywa Eoin Macken (Las samobójców, Aż do śmierci, Impostor) oraz dzieci Zyra Gorecki, czyli Izzy oraz Jack Martin serialowy Josh. Są i postaci mniej lub bardziej ważne, które mają w opowieści podobnie zarysowaną rolę, mniejszą lub większą, a aktorstwem w żadnym razie się nie wyróżniają, choćby ze względu na to, że nie bardzo mają kiedy

La Brea to kopia innych seriali i zwykły przeciętniak, który próbuje dorównać serialom o podróżach w czasie, utknięciu w miejscu, które staje się pułapką nie do przejścia. Tajemnice i jeszcze więcej tajemnic i sekretów, to nie wszystko, by opowieść miała przysłowiowe „ręce i nogi”. Problemem stają się zbyt płasko napisani bohaterowie, bardzo przeciętna gra aktorska i fatalne efekty specjalne, na których ów serial przecież powinien się opierać. Ale pomimo tych niedoróbek i wielkiej serialowej przeciętności kolejne odcinki ogląda się w miarę płynnie i mimo średnich ocen, opowieść jest i będzie kontynuowana. Więc jeśli nie przeszkadza Wam nieco płaskości i powtarzalności, i nie rażą wyraźne braki, i chcecie zwyczajnie obejrzeć coś nie wymagającego za wiele uwagi, ot lekki telewizyjny serial, to bardzo proszę. Nie powinniście narzekać.

Kolejne odcinki serialu można oglądać na Canal+ Premium i Canal+ online. 

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners