Każdy z nas, graczy miewa od czasu do czasu to uczucie, że potrzebuje zmiany, jakiegoś nowego tytułu do „wymasterowania” czy do spokojnego „casualowego” pogrania sobie po pracy. W takiej sytuacji rozwiązanie jest oczywiste, należy poszperać w wydanych lub nadchodzących tytułach, które potem kupimy i spędzimy przy nich godziny dobrze się bawiąc. Istnieje duża szansa, że niektórzy z nas natkną się wtedy na World of Warcraft, więc kupujemy tytuł, instalujemy, włączamy, logujemy się i zaczyna się nasza podróż. Jak dokładnie się to stało, że właśnie WoW zwrócił naszą uwagę?
Z własnego doświadczenia wiem, że napływowi nowych graczy zazwyczaj towarzyszą konkretne czynniki.
Pierwszym z nich są nowe ekspansje, które raz na jakiś czas są wydawane przez Blizzarda obiecującego nam, że dodatek w jakiś sposób odświeży niektóre aspekty gry zarówno te mechaniczne w postaci kompleksowych zmian w klasach lub te „lorowe” dokładając ogromną porcję questów fabularnych oraz lokacji owianych tajemnicą, którą gracz będzie rozwiewał. Właśnie te obietnice powodują coś, co ja nazywam szczytem popularności WoW-a, bo pomyślcie jak lepiej wypromować grę niż za pomocą fanów, którzy sprzeczają się o to, czy nowy dodatek zrealizuje obietnice, czy może okaże się długo wyczekiwanym wow killerem. Takie właśnie kłótnie wzbudzają zainteresowanie wśród ludzi, którzy nigdy nie grali World of Warcraft, ponieważ napotykają społeczność podczas nie do końca zrozumiałej waśni. Niektórzy postanawiają sprawdzić na własnej skórze czy dodatek będzie wart uwagi, a inni odbijają się od tytułu, bo stwierdzają, że nie jest to dla nich, ale cała reszta prawdopodobnie rozpoczęła najtrudniejszy okres w swoim życiu, czyli zarywanie nocek dla raidów, przeżywanie dram w gildii oraz co najgorsze, frustrację, gdy upragniony wierzchowiec nie wypadnie z bossa... piękne chwile. ;)
Kolejną okolicznością może być oczywiście znajomy, który od lat nie przychodzi na spotkania towarzyskie wyspany i zawsze gada o tych orkach i elfach. Mimo jego odstraszającego dla niegrającego w WoW-a człowieka trybu życia, postanawiamy się do niego dołączyć. Więc ów znajomy wysyła nam link do sklepu Blizzarda i zapewnia nas, że będziemy mu dziękować za to, potem najprawdopodobniej pomoże nam ze startem, doda nas do swojej gildii i gdy przyjdzie na to czas pomoże nam wkręcić się do raidowania. Dużym minusem jest jednak to, że jeżeli dołączymy do gry w samym środku ekspansji to poczujemy się przytłoczeni wszystkimi wątkami i elementami fabuły, które normalnie były powoli, dokładanie i dozowane przez „Zamieć”, a na dodatek będziemy do tyłu z naszym ekwipunkiem i będziemy musieli nadrabiać farmiąc instancje nadprogramowo i tym samym oddzielając się od wyżej wymienionego znajomego. Bardzo często przez to uczucie bycia w tyle nas odpycha i przestajemy grać po miesiącu lub dwóch.
Ostatnim mi znanym czynnikiem może być nasze ówczesne poczytanie o grze i dowiedzenie się, że tuż przed wyjściem kolejnej ekspansji pojawia się okres, w którym coraz mniej rzeczy jest dodawanych, ponieważ deweloperzy poświęcają czas na przygotowywaniu nowego dodatku i można wtedy doświadczyć przyjemności z gry w już zakończony, dopracowany i pozbawiony błędów content (zawartość), niestety szybko dowiadujemy się, że w takiej sytuacji ciężko nam znaleźć grupę do wykonania instancji, które zostały udostępnione przez Blizzard na początku ekspansji, ponieważ wszyscy gracze poświęcają czas na jedynie wyselekcjonowane elementy gry nazywane endgamem. Zazwyczaj szybko orientujemy się, że nie wybraliśmy dobrze momentu na rozpoczęcie naszej przygody i albo odchodzimy na stałe, albo wracamy do tematu, gdy kolejny dodatek zostanie wydany i stajemy się graczem z pierwszego przykładu.
No dobrze więc gramy w grę od „X” miesięcy mamy naszą ulubioną postać mounta i jesteśmy na bieżąco z fabułą, możliwe, że przetrwaliśmy kilka dodatków, ale nagle staje się coś, co nas doprowadza do myśli, że WoW nie jest dla nas, albo że Blizzard „zepsuł grę”, albo że co konkretnie się stało.
Cóż, sam muszę się przyznać, że już kiedyś to przeżyłem i miałem 2- albo 3-letnią przerwę od WoW-a, więc mniej więcej jestem w stanie powołać się na własne doświadczenie, mimo że i tak wróciłem do gry.
Od razu rzucającym się na myśl i logicznym powodem jest brak czasu, WoW to bardzo czasochłonne hobby/pasja potrafi doprowadzić człowieka do niezdrowego uzależnienia, które steruje naszym życiem i nie jesteśmy w stanie myśleć o niczym innym, jak o naszej ukochanej postaci i jej osiągnięciach, oczywiście z małą dozą umiaru jesteśmy w stanie zapobiec tej sytuacji, ale i tak możemy odczuwać, że nie mamy wystarczająco dużo czasu, żeby być na bieżąco i powoli odkładamy WoW-a na bok.
Jednym z częstych argumentów ludzi, którzy odeszli z gry jest BALANS, który według nich został zniszczony przez Blizzarda i gra razem z nim, oczywiście nie jest to prawda, gdyż deweloperzy starają się uważnie słuchać publiki i jeśli ludzie narzekają na zmiany to są one szybko poprawiane oraz dostosowane tak, żeby gracz dobrze się bawił grając swoim paladynem i nie musiał zmienić klasy, bo zmiany zniszczyły mu zabawę z gry postacią, lecz niektórzy nie wytrzymują do następnego patcha i odpinają kartę kredytową od platformy battle.net oraz instalują nową grę, która według nich spełni ich oczekiwania.
Często jednak zdarza się tak, że po prostu ludziom zaczyna przejadać się rutyna w WoW-ie, bo niestety czasami taka się zdarza i postanawiają odejść od tytułu z najzwyczajniejszej w świecie nudy. Osobiście często mam wrażenie, że gra ma momenty, w których nic się nowego nie dzieje, ale trzeba to przetrwać i odczekać, bo zapewniam Niebiescy zawsze nad czymś pracują.
Nieważne czy jesteś graczem WoW-a od samych początków gry, nowym, który dopiero zaczyna grę czy kimś, kto nigdy z World of WarCraft nie miał do czynienia, w życiu często potrzebujemy czegoś nowego, świeżego lub innego z gatunku na spróbowanie, bo aktualny tytuł nas w jakiś sposób nie zadowala. I właśnie w takich momentach możemy spotkać się z przedstawionymi sytuacjami, ale musimy pamiętać o tym, że nie powinniśmy się przejmować tym, że wpompowaliśmy w aktualny tytuł niezliczone godziny, gdyż to właśnie to czyni nas graczami, to właśnie te doświadczenia z gatunkiem MMO pozostają w pamięci najdłużej.
To tak samo jak i mnie, ominął mnie ten tytuł i nie żałuję tego.