Podczas targów PGA 2018 (Poznań Game Arena 2018) miałem okazję sprawdzić Invisible Fist, czyli produkcję polskiego, kilkuosobowego studia FAILCORE, które zdecydowało się w ramach czarnej komedii przedstawić różne strony kapitalizmu.
W stolicy Wielkopolski nie brakowało tytułów odważnych i kreatywnie podchodzących do różnych tematów, w związku z czym omawiany dzisiaj przeze mnie tytuł nie mógł się nie pojawić w naszym targowym cyklu, który zakończy się być może za tydzień... może. :P
Małe polskie studio Failcore zdecydowało się spojrzeć krytycznie na tematykę ekonomi i szeroko rozumianego kapitalizmu, który nie jest tak piękny, sprawiedliwy i słusznie zachwalany przez wiele osób. Krytyczne spojrzenie na te koncepcję i system ekonomiczny będziemy mogli obserwować i doświadczać z perspektywy trzech postaci z różnym bagażem finansowym, doświadczeń oraz możliwości do realizowania siebie i swojego celu. Te ostatnie są oczywiście odmienne tak samo jak drogi do ich osiągnięcia.
W ramach dostępnej wersji było mi dane sprawdzić postać młodego chłopaka, przed którym świat nie tylko swoi otworem, ale także ma wielkie możliwości do osiągnięcia założonego sobie zadania. Nie oznacza to jednak tego, że wszystko będzie przebiegało łatwo miło i przyjemnie i bez problemu. Moje zmagania przez cały czas komentował charakterystyczny sportowy komentator, który prezentował swoje emocjonalne oraz zgryźliwe uwagi podczas starcia z niewidzialną ręką rynku.
Oczywiście nie można zapomnieć o tym, że przecież nic nie jest takie oczywiste czy czarno-białe w naszym świecie, w związku z czym protagonista staje naprzeciw tym razem lekko widocznemu wpływowi w postaci pięści wymierzającej nam ciosy. Rozgrywka w Invisible Fist to połączenie karcianki, gry RPG oraz bijatyki, w której starcia odbywają się w dniowym cyklu, w ramach którego staramy się balansować pomiędzy zmęczeniem, pracą oraz samopoczuciem, które razem pozwolą nam krok po kroku dążyć do osiągnięcia ostatecznego sukcesu. Zabawa odbywa się w swego rodzaju turach, pomiędzy którymi będziemy mogli zdecydować się na trochę inną talię wraz z nowymi mocnym pozycjami, które uzyskamy po osiągnięciu odpowiedniego poziomu rozwoju i zaawansowanie całej "kampanii".
Podczas 24 godzin staramy się maksymalnie wykorzystać umiejętności postaci, przy okazji serwując naszemu przeciwnikowi określone obrażenia. W ten sposób staramy się zwyciężyć w ramach określonego czasu zlecenia, przy okazji mierząc się z różnorodnymi wypadkami i oskryptowanymi wydarzeniami. Niemniej w trakcie ogrywania wersji demonstracyjnej zabawa sprowadziła się do powtarzania tej samej czynności, co moim zdaniem powinno zostać w pełnej wersji gry poprawione oraz ulepszone poprzez większy wpływ "przypadków" i sytuacji, w których niektóre nasze dni powinny skupić się na konkretnym aspekcie (na przykład wypoczynku).
Oprawa wizualna stara się łączyć ze sobą realistyczne, choć ręcznie rysowane elementy z tymi mocno przerysowanymi i jasno dającymi nam znać co się dzieje i z kim mamy do czynienia. Nie brakuje kontekstowych wstawek, licznych dodatkowych efektów oraz nieźle się spisujących wstawek w różnych miejscach. Humor i uwagi nie byłyby tak skuteczne, gdyby nie dobre powiązanie ich do atmosfery. Różnice okazują się naprawdę nieźle spisywać w kontekście różnic pomiędzy rzeczywistością, a wyobrażeniami. Rysunki nie tylko są świetnie wykonane, ale także stanowią doskonałą karykaturę ogranych schematów i charakterów ludzi z różnych grup społecznych. Jeżeli wszystko doskonale zgra się z odpowiednio "podkręconym" udźwiękowieniem i radosną lub wręcz przeciwnie muzyką, która z pewnością lepiej będzie wypadać w domach.
Invisible Fist w kreatywny sposób podchodzi do dość trudnego w dialogu tematu, który w ramach formuły nieźle stara się rozbijać pewne mity i głośne hasełka wyciągane z kontekstu. Obrana formuła oraz styl niestety wiążą się także z ryzykiem przesadzenia i utracenia wagi tematu lub wprowadzeniem zbyt dużej dawki humoru zatracając wyrazistość. Rozgrywka wymaga jeszcze pracy oraz stawiania przed graczem większego wyzwania także w kontekście trudności. Testowana przeze mnie postać z założenia miała mieć dosyć łatwo, zatem nie ferując ostatecznych wyroków z zaciekawieniem oczekuję kolejnych niespodzianek, które FAILCORE jeszcze przed nami kryje.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu