Po bardzo udanych targach Poznań Game Arena 2017 przyszedł czas na sprawdzenie konkurencji w postaci T-Mobile Warsaw Games Week, które ponownie zebrało do obiektu Expo XXI kilka przedpremierowych tytułów z całego świata. Na papierze wydawać by się mogło, że zdecydowanie będziemy świadkami wielu znakomitych prezentacji produkcji z segmentu AAA, niestety koniec końców rzeczywistość okazała się bardzo brutalna i mocno zweryfikowała spore plany. Co zatem grało, a co nie podczas WGW 2017?
Na początku był...
W piątek już od samego rana przed bramkami zebrało się trochę graczy czekających na otwarcie się drzwi do hal. Wbrew jednak pierwszym wyobrażeniom na miejscu nie pojawiło się zbyt wielu graczy, więc wydawać się mogło, że przejście powinno odbywać się bardzo sprawnie. Tak się jednak nie stało ze względu na złe oznaczenie wejść i przejść, powodujące tym samym, że cały proces wpuszczania wypadł zwyczajnie źle i zbędnie się przeciągnął. Sytuacja ze specjalnymi, wcześniejszymi wejściówkami przypominała inne tego typu elementy, ale co dziwne w tym roku zdecydowano się na zrezygnowanie z tego typu usługi. Może to dla jednych stanowić zaletę, a dla innych wadę, w zależności od tego jak spojrzymy na to, lecz cały czas mieliśmy do czynienia z wyborem. Nie to jest jednak najważniejsze, ponieważ stanowi to trochę odejście całego problemu i niskiej jakości operacji początkowego wpuszczania. Koniec końców, niesmak i tak pozostał, szczególnie zważając na zmarnowane 20/30 minut. Pierwsze czym się najpierw zajęliśmy to poszukiwanie rozpiski lub wejście od razu na sale w poszukiwaniu najciekawszych atrakcji i… tutaj czekał nas spory zawód, ponieważ mieliśmy wrażenie, że nic się względem poprzedniej imprezy nie zmieniło. Oczywiście pojawiło się kilka nowych gier, lecz wyglądało to trochę jak podmianka “skórki postaci wygranej ze skrzynki”. Kilka firm zadomowiło na dobre WGW prezentując swoje produkty w tych samych miejscach, dosłownie! Kosmetyczne poprawki z ich strony, może delikatnie wpłynęły na poprawę swobody przechodzenia, jednocześnie oferując kilka konsol do grania więcej.
Co stanowiło główne danie?
W tym roku zdecydowanie najładniej było na terenie Ubisoftu, choć i Activision starało się zaoferować coś ładnego i zbliżonego za sprawą prostej estetyki.. Sony i Microsoft ponownie zaprezentowały swój wysoki poziom, nawet pomimo tego, że line-upy obu gigantów zdecydowanie wołały o pomstę do nieba. Identyczna formuła wypadła w tym roku bardzo słabo w kwestii “składu” doprowadzając do niekonsekwencji strefowej. Sytuację w pewnym stopniu miała uratować wielka wyprzedaż gier z portfolio Cenegi, która mocno wzorowała się na poprzednich designie stanowisk Giermaszy od cdp.pl, zmieniając kolor oraz delikatnie wpływając na różnego typu detaliki. Zainteresowanie wielu graczy się pojawiło, ale na odgrodzonym obszarze mogło przebywać w tym samym czasie niewiele osób, w związku z czym bardzo szybko powstawały kolejki, momentalnie przeradzające się w długie ogony tworzące pewien chaos oraz blokujące swobodne przejście po środku sporej bądź co bądź hali.
Ogólnie kwestię zarządzania przestrzenią można było uznać za solidną, lecz brak chęci poszukiwania nowych, lepszych rozwiązań budziło niestety delikatny niesmak. Przede wszystkim problemem okazały się straty w kwestii wystawców oraz oznakowania, które zwyczajnie nie podołało tak dużej premierze. Toalety tradycyjnie znajdowały się poniżej, jednakże będąc na kilku imprezach w ciągu roku zwyczajnie nie sposób pamiętać o tego typu rzeczach. Foodcourt z Foodtruckami był w takim miejscu, że zwyczajnie odnalazłem go przez czysty przypadek, co niestety nie najlepiej świadczy o decyzji związanej z lokalizacją. W odnalezieniu się miały pomóc telewizory wyświetlające poszczególne strefy, jednakże wykonanie tego elementu było nieciekawe i nie pozwalało na spokojne poświęcenie kilku sekund na zerknięcie. Pokonywanie kolejnych kroków stało się z czasem dosyć nudne, gdyż już gdzieś to widzieliśmy. Nawet stref chilloutowych nie uświadczyliśmy takich z prawdziwego zdarzenia. Zaskoczył i to bardzo pozytywnie SCS Software, który zabrał ze sobą wielką ciężarówkę z dwoma absolutnie niewiarygodnymi symulatorami, które pozwoliły nam poczuć się jak prawdziwi kierowcy w tego typu wielkich maszynach. Nikt inny jednak nie zdecydował się na tego typu pozytywne szaleństwa.
Najważniejszą zaletą całego T-Mobile Warsaw Games Week zdecydowanie były tytuły, które pojawiły się na miejscu jeszcze przedpremierowo za sprawą różnego typu otwartych i zamkniętych pokazów. Nie inaczej było również w tym roku, choć należy zauważyć, że kilku wydawców promowało się głośnymi grami, które ostatecznie były obecne, lecz nie w takiej formie jakbyśmy tego oczekiwali przed całą imprezą. Na największy minus należy ocenić to co pozostało z szerokiego wachlarza Bethesdy, która miała naprawdę wiele interesujących produkcji na tę jesień, a to co znalazło się w Warszawie zupełnie nie zachęcało do zainwestowania w ich produkty. Mniej w tym roku było nie tylko tytułów AAA, ale i segmentu indie, który reprezentowały jedynie stanowiska Fat Dog Games oraz IMGN.PRO. To właśnie tam znaleźć można było perełki, które przez najbliższe tygodnie będą mogły okazać się małymi hitami. Na szczęście podarowano sobie wystawianie bardzo dużej ilości miejsc z popularnymi LOL-ami czy innymi CS-ami, które zawsze gwarantują wystawcom jedynie sztuczny tłum oraz zakłamany obraz testowania ich produktów. Ilość atrakcji w piątek była mała, a nawet przeniesienie ciężaru na sobotę i niedzielę nie zmieniło obrazu za bardzo.
Podsumowanie T-Mobile Warsaw Games Week 2017
Porównując ten rok z dwoma poprzednimi możemy poczuć spory niesmak, niezadowolenie oraz zwyczajny zawód. Co gorsza po czymś takim ciężko jest tak naprawdę powiedzieć w jakim kierunku zamierzają organizatorzy i jakie są ich dalekosiężne plany, ponieważ brak nowości oraz kilka ważnych strat spowodowały, że wiele osób poważnie się zastanowi w 2018 roku czy warto inwestować około 100 złotych, aby móc zagrać w kilka wersji demonstracyjnych poświęcając swój wolny czas. Zawód całą formułą jest bardzo duży, dokładając do tego absolutny brak ciekawych zmian i nowości oraz wyrazistości, możemy dojść do wniosku, że tym razem, coś się wyraźnie źle zadziało. Konkurencja może okazać się niebawem zbyt silna do rywalizacji i to nie tylko w całej Polsce, ale także w samej Warszawie. No może pod stolicą, ponieważ Nadarzyn jest dość mocno oddalony, lecz pomimo tego może jeszcze w tym roku zaoferować mnóstwo znakomitych atrakcji potrafiących przyciągać jeszcze większe rzesze fanów popkultury oraz gier.
Sam się czepiasz! Co to za komentarz? Ja znam tylko PGA. Na WGW mnie po prostu nie stać bo musiałbym 300km dojechać. Ale może kiedyś będzie mi dane sprawdzić i tej imprezy.