Pyrkon 2018 - Die for Valhalla! oraz Angels Downfall; wrażenia

lubiegrac news Pyrkon 2018 - Die for Valhalla! oraz Angels Downfall; wrażenia
Pyrkon 2018 - Die for Valhalla! oraz Angels Downfall; wrażenia



PanDamian | 4 czerwca 2018, 08:00

Nie da się ukryć, że stoisko gier indie na ostatnim Pyrkonie nie było zbyt imponujące. Trzeba jednak przyznać, że gry, które się tam znalazły, nie miały się czego wstydzić pod względem jakości wykonania czy pomysłem na swoją rozgrywkę. Jednymi z nich były Die for Valhalla! oraz Angels Downfall, prezentujące solidny poziom gameplayu.
 
Historia Die for Valhalla! sięga roku 2015, kiedy to dwoje kolegów postanowiło zrobić grę na konkurs. Sam tytuł nosił nazwę Company of Vikings i w znacznym stopniu przypominał swojego następcę. To jednak, co działo się na ekranie, było nieco uboższe pod względem wizualnym i fabularnym. Plan był prosty – bieganie wikingami w prawo i walka z przeciwnikami. Konkurs nie został wygrany, a dzieło dwojga zapaleńców zostało odłożone na lepsze czasy.
 
Po jakimś czasie jednak postanowiono do niego wrócić. W międzyczasie do zespołu dołączono trzecią osobą i w ten sposób wyklarował się skład Monster Couch. Ustalono ostateczny styl (połączenie beat‘em up z roguelike) i w międzyczasie zmieniono nazwę na obecną - Die for Valhalla!. Postawienie na połączenie przemyślanej fabuły oraz losowości świata powoduje, że każde podejście może być inne, znakomicie pozwalając na wspólną rozgrywkę nawet czterech osób lokalnie (stąd pojawiła się nazwa studia!).
 
01
 
Po zakończeniu zbiórki na Kickstarerze zabrano się naprawdę solidnej roboty nad grą akcji, co do której można było mieć pewne obawy, gdyż miała być dziełem poznańskiego studia dopiero zaczynającego przygodę z gamedevem. Tytuł ten nie jest jednak skupiony wyłącznie na walce z oponentami, torując sobie drogę za pomocą miecza czy innych rodzajów broni białej czy dystansowej. Jedną z najciekawszych mechanik w nim zastosowanych to moc opętywania przeciwników. Nie jest to jednak wyłącznie wzięty z kosmosu wymysł deweloperów; ma bowiem solidne umocowanie w fabule. Wcielamy się bowiem w Walkirię, boginię nordycką. Ta, bądź co bądź, mężna córka Odyna, wyrusza do boju, rozprawiając się przy okazji z przeciwnikami za pomocą szerokiego wachlarza umiejętności. Trzeba przyznać, że sama jest dosyć mało wytrzymała, ale nie przeszkadza jej to, by sukcesywnie dążyć do celu, jakim jest uratowanie świata.
 
Protagonistka, w którą pierwotnie się wcielamy, jest w stanie zawładnąć wojownikami, którzy już dawno spędzają swoją emeryturę w malowniczej Valhallii. Odpierając ataki monstrów chcących zagrozić światu, dostąpimy możliwości wybrania postaci, którą będziemy walczyć. Dzięki temu przejmiemy kontrolą nad zmarłym bądź towarzyszącym nam wikingiem. Jako berserk bądź łowca staniemy przeciwko wrogom i potężnym bossom oraz będziemy tłuc ich na różne sposoby, w zależności od wybranej klasy postaci. Śmierć naszego wojownika nie będzie tragicznym wydarzeniem; po prostu wcielimy się w kolejnego, oczywiście jeżeli znajdziemy jakiś odpowiedni nagrobek na swojej drodze.
 
04
 
Nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy nie przechodzili kolejnych etapów samemu i przyłączyli do naszej zabawy znajomych. W maksymalnie cztery osoby otrzymamy możliwość zagrania w dwa tryby fabularne; Beat ‘Em Up i Rogue-lite.
 
Produkcja prezentująca dosyć wysoki poziom trudności, przy pierwszym wyborze daje nam pewnie fory, co sprawia, że gra jest łatwiejsza (co wcale nie znaczy, że łatwa!). Umożliwia on ożywienie poległych towarzyszy, a rozmaite mikstury zawsze odniosą pozytywny skutek po spożyciu.
 
Inaczej jest przy trybie Rogue-lite, gdzie jeśli umrzemy, to już definitywnie i zostaniemy zmuszeni do rozpoczęcia zabawy od samego początku. Nie będziemy mogli także zaufać, że wszystkie odnalezione znajdźki będą miały pozytywny skutek. Jednym zdaniem – doskonały wybór dla osób lubiących, gdy gra nie cacka się z graczem.
 
02
 
Rozgraniczenia te jednak nie kończą innowacji. Podczas rozgrywki naszym zadaniem nie będzie wyłącznie bezmyślne pokonywani przeciwników. W związku z tym otrzymujemy dostęp do paru naprawdę ciekawych opcji. Przemierzając wygenerowane poziomy mamy możliwość wcielić się rzeczy takiej jak beczki czy krzaki, dzięki czemu możemy skakać na przeciwników, urywać im głowy czy generalnie wysadzać. Tak więc spektrum zabawy jest naprawdę szerokie!
 
Gra miała swoją premierę dosłownie przed chwilą (29 maja) na platformach PC, PS4 i SWITCH oraz dzień później także na XONE.
 
 
Angels Downfall natomiast to projekt indie autorstwa Dravisoft. Ta „siekanka” roguelike RPG polega efektownej walce z wrogami podczas przechodzenia kolejnych etapów. Oprawa graficzna przywodzi na myśl klasyczny pixelart, lecz trzeba oddać, że szczegóły etapów, takie jak drzewa, wykonane są z pieczołowitością, by nie straszyć odbiorcy zbyt kanciastymi konturami obiektów na ekranie.
 
Fabuła, przyznajmy to, jest tylko pretekstem, by powrócić do stylu rozgrywki znanego z dawnych lat. Oto ludzie, którzy czcili anioły przekonali się, że tak naprawdę nie mogą na nie liczyć. Miały zapewnić one rodzajowi ludzkiemu obronę przed demonami, gdyby te zachciały zaatakować. W końcu jednak doszło do agresji, lecz istoty ze skrzydłami nie odpowiedziały na wezwanie, będąc bierne w stosunku do rzezi, jaka przeprowadzały postaci przybyłe z czeluści piekielnych.
 
Jedyną nadzieją ludzkości pozostały tępione kiedyś jednostki, które nie zawierzyły swojego losu aniołom, postanawiając na własną rękę przygotowywać się na nadejście niebezpieczeństwa. Teraz ci nieliczni ocalali wyruszyli do boju, by odpłacić swoim pseudo-sojusznikom pięknym za nadobne. Wcielamy się więc w Surendura, jednego z najlepszych wojowników Czarnych Ostrzy, wyznającego zasadę „Mój miecz jest jedyną prawdą w tym zepsutym świecie”.
 
DSC_0782
 
Interesujące jest to, że zastosowano w produkcji w pewnym stopniu możliwość destrukcji otoczenia. Dzięki temu, gdy jakaś nieorganiczna przeszkoda stanie nam na drodze, możemy samodzielnie „wyrąbać” sobie drogę do kolejnych poziomów.
 
Sterujemy naszym protagonistą za pomocą strzałek. Oprócz tego, niewygodnie nieco (występujące obok siebie Z, X, C, V) rozmieszczono przyciski odpowiadające za cięcie, jego obrotową wersję, kopnięcie i szarżę. Takim to arsenałem umiejętności przyjdzie nam zmierzyć się ze zwykłymi przeciwnikami, jak i z potężnymi i trudnymi w pokonaniu bossami.
 
Deweloperzy podkreślają, że ich głównym celem było nawiązanie do staroszkolnych produkcji, które nie dawały graczom taryfy ulgowej i wymagały sporo zaangażowania swoim dosyć wysokim poziomem trudności. Przyznają też, iż gra powstała niejako w kontrze do nowoczesnych tytułów oferujących zaliczenie ich w jak najmniej bolesny dla odbiorcy sposób oraz zaznaczają, że zależało im na utrzymaniu „ducha starych gier”.
 
Ekipa licząca trzy, momentami cztery, osoby zaznacza, iż ta znajdująca się już trzy lata w produkcji gra jest już na całkiem zaawansowanym etapie i zostanie opublikowana w czasie najbliższego okresu wakacyjnego na PC.

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Tagi: pyrkon, gra, gra,
Komentarze [3]:
avatar PanDamian
dodano: 2018-06-04 17:17:32

Kiedyś tez zerkałem niepochlebnym okiem na indyki, ale zaczynam patrzeć na nie łaskawiej od jakiegoś czasu.

avatar TOM3K
dodano: 2018-06-04 11:20:27

Moim zdaniem też nic super to sobą nie reprezentuje. Szkoda czasu kasy i zachodu moim zdaniem.

avatar lubie bigos
dodano: 2018-06-04 10:48:32

Graficznie, to nadal lepsze wrażenie robi Castle Crashers. Poza realiami, to ta gra pewnie niczym się nie wybije.

Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners