Netflix dalej kontynuuje swoją strategię rozwijania platformy oraz poszerzania swojej biblioteki o kolejne potencjalne hity. Tym razem sprawdziliśmy wielki hit z segmentu filmów pełnometrażowych. Oto nasza recenzja filmu Bright!
Pełnometrażowy film wypuszczany jedynie na platformie streamingowej? Wydawać by się mogło, że coś takiego nie ma prawa powstać, a jednak udało się to osiągnąć Netflixowi, który zaoferował nam Bright, czyli bardzo ciekawy na papierze film o policjantach w świecie łączącym zarówno nowoczesność jak i otoczkę średniowiecznego fantasy. Świat przedstawiony jest naprawdę nietypowy, został on bardzo dobrze zbudowany i o dziwo połączenie tak drastycznie różnych od siebie koncepcji w praktyce nie tylko okazało się możliwe do zrealizowania, ale w trakcie seansu ani razu nie zdarzyło mi się pomyśleć, że coś tu jest nie tak, lub że nie pasuje to do niczego.
W związku z czym mamy okazję do obserwowania dwóch stróżów prawa - Daryla Warda oraz Nicka Jakoby, którzy muszą poradzić sobie z codzienną pracą. Jest o tyle nietypowe, że Jakoby jest jedynym policjantem orkiem, no tak naprawdę to jest pół orkiem, co stanowi nie lada problem z kontaktach z całą, dużą resztą społeczeństwa. Podczas jednej z akcji dochodzi do nieoczekiwanego obrotu spraw, w wyniku którego nasi bohaterowie zostają wplątani w magiczny konflikt Elfów, pośrodku którego znalazła się magiczna różdżka oraz.... Tutaj może przerwijmy, gdyż powolnie rozwijająca się akcja mniej więcej w tym momencie się rozkręca i niejako przekształca w odrobinę inny film. Z początku mamy wrażenie, że mamy do czynienia z klasyczną buddy-cop komedią, o dziwnej dwójce policjantów i lekko abstrakcyjnym, alternatywnym świecie. Nagle następuje zmiana i tempo wskakuje na bardzo wysoki poziom nie zatrzymując się czy nawet nie spowalniając do samego końca. Nie jest to super rozwiązanie, ale z drugiej strony nie można go też oceniać fatalnie, gdyż koniec, końców nie można mówić tutaj o nudzie.
Akcja nie została dobrze poprowadzona, lecz David Ayer ponownie miał okazję dobrze zarysować nam postacie, czyniąc z nich najmocniejsze elementy całego Bright. W filmie zdecydowanie brakuje jeszcze kilku naprawdę zabawnych scen, gdyż masa jest takich dzięki którym się uśmiechniemy, lecz zdecydowanie za mało jest takich, rzeczywiście potrafiących nas rozbawić. Dialogi są naprawdę niezłe i pozwoliły aktorom na sporo zabawy, dzięki czemu film ogląda się z lekkością oraz zwykłą przyjemnością. Widać, że nikt od początku nie chciał się "bawić" w robienie poważnego filmu poruszającego super poważne tematy, ot raz na jakiś czas wspominane są różnice pomiędzy istotami i ich wzajemny stosunek do siebie, lecz ostatecznie jest to jedynie dopowiedzenie nam jak się ma sytuacja na świecie. Zawodzi mocno końcówka, która jest niezrozumiała, nieczytelna przez co odnosimy wrażenie, że jest dość płaska oraz głupia.
Obsada tak jak wspomniałem wypadła naprawdę dobrze, jednak nie miała zbyt łatwego zadania, ponieważ wiele postaci nie miało okazji do pokazania się dłużej i chociażby szczątkowego objawienia swojego charakteru oraz stosunku do innych osób. Konstrukcja fabularna zostało zaprojektowana tak, że część wydarzeń wydaje się odbywać tylko po to, abyśmy zobaczyli jak nasi bohaterowie się rozwijają i jak zmienia się ich stosunek do siebie. Trochę to przypomina kino superbohaterskie, jednakże w tym przypadku trochę zbyt mocno opowieść oddaliła się od widza i za bardzo przeszła w rolę tła.
Obsada aktorska starała się z całych sił zadbać o to, abyśmy mieli okazję do oglądania z przyjemnością przedstawionej historii z pogranicza fantasy i tradycyjnego, zabawnego kina policyjnego. Will Smith(jako Daryl Ward), Joel Edgerton (jako Nick Jakoby) oraz Lucy Fry (jako Tikka) zagrali najlepiej, choć w tym miejscu należy pamiętać również o tym, że mamy z nimi najdłuższy kontakt i zwyczajnie mogliśmy najdłużej ich obserwować w akcji.
Wizualnie Bright prezentuje się bardzo dobrze i to tutaj (ponownie) należy docenić David Ayera, który trochę tak jak Zack Snyder, o wiele lepiej radzi sobie z tę warstwą aniżeli z opowiadaniem historii i przedstawianiem ciekawych wydarzeń. Scenariusz swoją drogą był bardzo prosty i niestety niektóre elementy możemy przewidzieć bardzo szybko i film nie szykuje dla nas niczego zaskakującego, przez co finał oglądamy na zasadzie odhaczenia go i do zapomnienia. Kolorystyka trochę zawodzi, gdyż za rzadko przedstawia błyszczące i jasne odcienie na tle miejskiego brudu oraz zanieczyszczeń codziennego życia w wielkim amerykańskim mieście. Dźwięki w niczym nie zaskakują, jednakże warto zauważyć, że dodana ścieżka dźwiękowa jest naprawdę niezła i może sporej grupie osób przypaść do gustu.
Bright był i dalej jest swego rodzaju przetarciem nie tylko dla całego Netflixa, ale także dla przyszłym produkcji wydawanych właśnie w ten sposób na streamingowej platformie. Spoglądając na oceny wydawać by się mogło, że "otwarcie" okazało się wielkim odbiciem od ściany, jednakże w moim przypadku jest to dobry film bez jakieś wielkiej rewelacji i z dosyć ograniczonym budżetem. Czy warto go zobaczyć? Jeżeli lubiecie komedie z policjantami, to czemu nie, to niezła produkcja na lekko ponad 2 godzin. Ot, zwykłe 7/10 i miła zabawa w domu przy popcornie i dobrym napoju ;P
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Will Smith nie grywa w wysokolotnych produkcjach umówmy się. To jest aktor pokroju co Nicolas trochę słaby.