Tamer Adas | 5 sierpnia 2025, 22:05
Do tej pory Rogue Sun nie był dla mnie aż tak dobrą propozycją w ramach świata Massive-Verse, zapoczątkowanego poprzez świetną serię Radiant Black. Debiut nowego herosa mimo problemów, potrafił skupić uwagę oraz wybić się ponad poziom reprezentowany przez autorów wspieranych przez największych branżowych graczy. Z tych powodów, gdy pojawiła się okazja zapoznania się z tomem drugim zatytułowanym Hellbent, nie wahałem się zbyt długo. Na wstępie tej recenzji mogę zdradzić, że wyciągnięto właściwe wnioski, czego najlepszym przykładem jest wręcz zachwycający początek!
Młody Rogue Sun pod wieloma względami różni się od swojego ojca, nie podchodząc aż tak poważnie do swoich obowiązków. Arogancja Dylana okazuje się przyczyną kłopotów nie tylko w roli potężnego superbohatera, ale także w jego relacji ze swoją ukochaną. Zbliżający się bal miał ich ponownie do siebie zbliżyć, tymczasem życie napisało inny, znacznie mniej optymistyczny scenariusz. Zbytnia pewność siebie spowodowała niedopatrzenie, które okazuje się całkowicie rujnować plany protagonisty.
Nieco lepiej radzi sobie magiczne alter ego, choć jest to niestety jedynie pozór. Po poradzeniu sobie z tajemniczym Galantem, na horyzoncie pojawia się ktoś, dysponujący znacznie wyższym poziomem mocy. Tytułowy Hellbent okazuje się ciekawym rywalem, któremu nie brakuje motywacji, aby stać się naprawdę sporym zagrożeniem. Teoretycznie zwykłe starcie przeradza się w prawdziwy koszmar, który może na trwałe odcisnąć się w psychice tytułowego bohatera. A to dopiero początek większej intrygi, kroczek po kroczku nabierającej rozpędu…
Poza jednym gościnnym występem, tym razem główny duet zdecydowanie wiedzie prym całej narracji. Opowieść nabrała rozpędu, oferując coraz bardziej atrakcyjny rozwój zarówno Rogue Suna jak i Dylana. Niespodziewanie to właśnie poboczne postacie okazują się wieść prym, ich działania znacząco odświeżają sytuację i odwrócić wcześniejszy trend. Zaskoczenia stały się punktami potrafiącymi nadać nową dynamikę, narzucają nieco inną tematykę czy są przyczynkiem do zbudowania czegoś dużo większego. Obserwujemy zderzenia charakterów, ukryte intencje przestają takimi być w sekundę oraz zaczynają pleść gęstą sieć powiązań. To wszystko razem składa się na atrakcyjną fabułę, utrzymującą przez prawie cały czas wysoki poziom zaangażowania. W określonych momentach ze sporym wyczuciem aspekty ludzkie przeplatają się z wątkami superbohaterskimi, tworząc atrakcyjną całość.
Zdecydowanie największą zaletą komiksu Rogue Sun, tom Drugi: Hellbent jest odważniejsza zabawa formą. Bardzo szybko w ramach starcia z Galantem wchodzimy w świat klasycznej gry paragrafowej! Nick Cotton, Ze Carlos oraz Raul Angulo doskonale pobawili się, skutecznie łącząc zamysł Massive-Verse wraz z intrygującą formułą i doskonałym wykorzystaniem nowego antagonisty. Ich gościnna obecność spowodowała, że początek tej publikacji okazał się wielce satysfakcjonujący.
W następnym rozdziale formuła powraca do standardowych kadrów oraz rozwiązań, choć… autorzy pozostawili kilka niespodzianek. Każda z nich jest naprawdę atrakcyjna, potrafi wzbudzić uśmiech na naszej twarzy oraz powoduje, że chcemy szybko przeskoczyć na kolejną stronę, aby poznać rozwiązanie. Watki przeplatają się płynnie, czyniąc to z bardziej uzasadnionych przyczyn. Ta zmiana sprawiła, że punkty kluczowe stają się wyraźnie bardziej satysfakcjonujące.
Pierwszy tom był dla mnie mimo wszystko zawodem, mocno przyćmionym w Polsce z uwagi na sukces, jakim okazał się Radiant Black. Poboczna opowieść wreszcie doczekała się podstawy, wokół której można budować znacznie bardziej atrakcyjne rozwinięcie. Zdecydowanie większa spójność, intrygujące budowanie historii świata przedstawionego, doskonały balans pomiędzy akcją oraz dobrymi dialogami sprawiły, że komiks czyta się z większym napięciem oraz zadowoleniem.
Za sprawą Non Stop Comics czytelnicy ponownie mogą liczyć na wysoki poziom wydania. Rogue Sun Tom Drugi: Hellbent jest kolejną świetną publikacją, dostarczającą znakomicie odwzorowane kolory, sporą wyrazistość, imponującą szczegółowość oraz świetną precyzję wydruku. W ten sposób lektura przebiega sprawnie i satysfakcjonująco, a uwielbiana przez niektórych soft touchem uzyskiwanym poprzez aksamitny laminat.
Tom Drugi: Hellbent jest upragnionym powiewem świeżości, odwagi oraz bezkompromisowości dla drugiej marki spod szyldu Image Comics. Właśnie tego typu kontynuacje zachwycają fanów, kreują wybitne wątki i zapisują się w ich pamięci jako klasyki. Bez dwóch zdań tym razem mamy do czynienia właśnie z tego typu rozwinięciem losów bohatera, który wraz ze swoimi twórcami, odnalazł idealną dla siebie ścieżkę. Doskonały balans pomiędzy światem przedstawionym, charakterem Dylana, pełnioną przez niego rolą, relacjami z innymi postaciami oraz konkretnym pomysłem spowodowały, że lektura była dla mnie czystą przyjemnością.
W końcu Rogue Sun doczekał się naprawdę intrygujących, jednoznacznie zadowalających wątków, jakże potrzebnej głębi powiązań. Pomysł konsekwentnie zrealizowano, dzięki czemu następujące po sobie wydarzenia okazują się otwarciem dla atrakcyjnych dialogów, faktycznych zwrotów akcji oraz konsekwencji, budujących napięcie przed zagłębieniem się w kolejne tomy. Po przeciętnym wstępie nadszedł czas na coś tak dobrego, że z utęsknieniem będę wypatrywał kolejnych historii duetu Parrott i Ablem!
Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za zaoferowanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Rogue Sun Tom Drugi: Hellbent!
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu