Raszczak | 3 grudnia 2024, 18:02
Aby zagrać w grę wideo, nie wystarczy sam kod aplikacji, ale potrzebny jest też sprzęt, który potrafi go przetłumaczyć na obraz i dźwięk. Wśród największych producentów konsol od lat trwa wojna, kto dostarczy lepsze podzespoły dla tego zadania. Dlaczego jest to takie ważne? To na nich z jednej strony deweloperzy stworzą swoje zapierające dech produkcje, a z drugiej gracze będą chcieli w nie zagrać. Wydajność, udogodnienia, technologiczne nowinki, a często marketing decydują o sentymentach użytkowników, o które toczą się zaciekłe walki. Jako osoba interesująca się rynkiem gier, z ogromnym zaciekawieniem przyjąłem więc informację o planowanym wydaniu książki skupiającej się na japońskim producencie z czerwonego narożnika. Mowa tu oczywiście o ‘Wielkiej Księdze Nintendo’.
Jest to nieoficjalna publikacja, stworzona przez twórców magazynu Retro Gamer. Zresztą podobnie jak „Pokemon: Przewodnik dla fanów”, który nie tak dawno dla Was recenzowałem. Miałem więc już jako-takie, raczej dobre przeczucie co do jakości tej publikacji. Nie ma na co dalej zwlekać, pora przyjrzeć się plusom, minusom, a następnie podsumować tę gorącą gamingową premierę.
Zdecydowanie chcę pochwalić styl, w jakim napisana jest „Wielka Księga Nintendo”. Czuć, że jest to książka stworzona przez pasjonatów, dla podobnych sobie fanów gier wideo. Jest tu sporo smaczków i żarcików między słowami, które pozwalają przyjemnie spędzić czas przy lekturze. Ma na to wpływ również struktura publikacji.
Z reguły najpierw przeczytamy o samej technologii i projektowaniu danej konsoli. Rozdziały te zatytułowano „sprzętowe niebo” i znajdziemy tam również genialne zdjęcia podzespołów i układów scalonych. Sam nigdy wielkich sukcesów z lutownicą nie odnosiłem, ale mimo wszystko interesowało mnie, gdzie umiejscowiono je w legendarnym już sprzęcie.
Kiedy zaczyna robić się już zbyt mocno technicznie, z reguły przechodzimy do rozdziału „Top 25” poświęconemu najważniejszym produkcjom na daną konsolę. Każdy może znaleźć tu interesującą siebie grę, która to prędzej czy później doczeka się remake’a (jeśli jeszcze go nie dostała).
Po karuzeli tytułów mamy okazję przyjrzeć się bliżej wybranej grze, a często franczyzie, która napędza od lat sukcesy Nintendo. Są to więc rozdziały poświęcone Tetris, Super Mario, czy The Legend of Zelda. Nie zabrakło przerywników w postaci bardzo wartościowych artykułów i wywiadów. Nieprzypadkowo tym razem użyłem słowa „artykuł” zamiast „rozdział”. Miałem bowiem wrażenie obcowania z jakimś większym dedykowanym numerem magazynu napisanym, ma się rozumieć, przez doświadczonych dziennikarzy – i nie jest to w żadnym wypadku wada.
„Wielka Księga Nintendo” nie uchroniła się jednak od słabszych stron, które może nie psują mocno jej odbioru, jednak czuję się w obowiązku o nich napisać. W tekście bardzo często napotykałem na różne błędy. Nie były to pomyłki merytoryczne, a raczej rzeczy świadczące o braku ostatniego korekcyjnego szlifu. Podwójne spacje, zjedzenie spacji, nieszczęśliwy szyk zdania, powtórzenia… nawet w pewnym momencie bohaterka Metroida stała się Samusem Aranem. Tego można było uniknąć i miejmy nadzieję, stanie się tak przy kolejnym wydaniu.
Moim kolejnym spostrzeżeniem jest stopień uwagi, jaki poświęcono poszczególnym konsolom. Całkiem dużo jest o NES, Game Boy, SNES, N64. Sprawy jednak szybko przyspieszają przy Game Boy Color. Kolejnym urządzeniom nie poświęcono już tyle uwagi. Oczywiście, to najdalsze dzieje były z mojej perspektywy najciekawsze. Trzeba się więc przygotować, że to głównie publikacja o retro konsolach, jednak nic nie zaszkodziłoby, gdyby zaznaczono to również w tytule.
Książki od twórców Retro Gamera charakteryzują się bardzo przystępną i atrakcyjną formą wizualną, dopełnioną przez lekki dziennikarski styl, który po prostu świetnie się czyta. W „Wielkiej Księdze Nintendo” znalazło się wiele wartościowych artykułów i wywiadów. Szczególnie przypadła mi do gustu świetna rozmowa z projektantem NES-a Masayukim Uemurą, przybliżenie różnych aktywnych i uśpionych gamingowych franczyz, a także sprzętowe ciekawostki o tym, jak działały poszczególne konsole czy gry.
Tytuł tego nie sugeruje, ale pomimo opisania historii Nintendo do OLED-owego Switcha, to „Wielka Księga Nintendo” skupia się bardziej na segmencie retro. W ogólnym rozrachunku nie jest to złe, jednak prawdziwą „wielkość” publikacja uzyskałaby po dostarczeniu ciekawostek na temat wszystkich najważniejszych konsol japońskiego giganta.
Trochę szkoda, że w tekście ostało się trochę redakcyjnych chochlików, z którymi mam nadzieję, rozprawi się korekta w kolejnym wydaniu. Tym bardziej że z lektury jestem ogólnie bardzo zadowolony. Jest to świetna propozycja dla miłośnika rynku gier ukazująca początki Nintendo oraz liczne zwroty akcji na froncie konsolowych wojen!
Dziękujemy wydawnictwu Promise za egzemplarz recenzencki.
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Komentarze [0]:Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu