Recenzja pierwszych pięciu sezonów serialu Arrow

lubiegrac recenzja filmow Recenzja pierwszych pięciu sezonów serialu Arrow
Recenzja pierwszych pięciu sezonów serialu Arrow



Tamer Adas | 19 lutego 2018, 21:25

Na naszym rodzimym Netflixie dostępnych jest pierwsze pięć sezonów serialu Arrow, który otworzył drzwi przed kolejnymi mniej popularnymi bohaterami DC.
 
Osobiście dzięki temu miałem okazję choć trochę nadrobić fenomen stacji CW, która pomimo tego, że nie odnosi dzięki nim gigantycznych sukcesów i nie łoży wielkich pieniędzy na budżet to zdecydowanie potrafi przyciągnąć sporą grupę ludzi przed telewizory. Jak zatem na przestrzeni pięciu sezonów zmieniał się Arrow i co mogło mieć na to wpływ? Nie będzie to klasyczna recenzja, jednakże ciężko byłoby w jednym tekście określić tyle godzin materiału, w związku z czym skoncentruje się na głównych cechach oraz zaletach sprawiających, że niektóre osoby decydują się pozostać na dłużej z bohaterami, przy okazji zwracając uwagę także na wady czy niedociągnięcia. 
 
Pierwszy sezon Arrow bardzo mocno  kojarzony był (nie bez powodu) z między innymi Batmanem i całą otoczką towarzyszącą właśnie temu superbohaterowi. Z przyczyn tak oczywistych jak skala czy budżet,  CW nie byłoby w stanie poradzić sobie ze stworzeniem pełnoprawnej, wieloodcinkowej serii, która byłaby w stanie udźwignąć poziom, którego nasz ukochany Bacek po prostu potrzebuje. Postanowiono, że to właśnie na Green Arrow'ie oprze nową inicjatywę, która wyraźnie inspiruje się jednak gwiazdami z pierwszego szeregu. 

Green Arrow Śmierć i życie Olivera Queena, tom 1 

 
Twórcy na początku stworzyli swojego rodzaju hybrydę Green Arrowa z Batmanem, która na przestrzeni kolejnych sezonów coraz bardziej się od tego oddalała i przybliżała do komiksowego pierwowzoru, ukazując coś więcej niż traumę, z którą zdecydowanie bardziej kojarzymy Mrocznego Rycerza. Seriale o wiele skuteczniej zbudowały swoje uniwersum, w którym bohaterowie są w stanie i często to z resztą czynią, pomagać sobie nawzajem,  nie doprowadzając jednocześnie do sytuacji, w których dochodzi do zaburzenia czasu,  w którejś z serii. Pomimo ograniczonego budżetu, twórcom skutecznie udaje się napędzać akcję i sprawić, że pomimo braku jakiejś większej rewelacji ogląda się to nieźle, ot po prostu zęby nas boleć nie będą :D
 
 
Bardzo dużo uwagi poświęcono na odpowiednim zbudowaniu tła oraz charakteru postaci, które pozwalają nam poczuć z nimi więź,  na której w dużej mierze bazujemy w dłuższej perspektywie. To właśnie ona często trzyma nas przed ekranem na długo oraz sprawia, że możemy o wiele bardziej bawić się właśnie na obserwowaniu codziennych problemów oraz superbohaterskiego rzemiosła, które w tym zdecydowanie koliduje i sprawia, że w ich życiu pojawiają się nieoczekiwane problemy. W późniejszych sezonach możemy zobaczyć także zbudowanie drużyn, które jeszcze mocniej zacieśniają atmosferę oraz sprawiają, że mamy jeszcze więcej powodów (lub nie) do śledzenia działań naszych ulubieńców. 
 
Crossovery są naprawdę urocze i wskazują, że można cały czas tworzyć coś dużego,  przy okazji podając widzom to czego oczekują, pozwalając im zabawić się także ze sobą,  przy okazji dostarczając sporo pociechy z zobaczenia dwóch czy trzech bohaterów z zupełnie innych charakterystycznie seriali. 
 
W ramach rozpisanych scenariuszy wciąż możemy znaleźć odcinki w stylu, "Złoczyńca tygodnia", jednakże niektóre koncepcje są naprawdę urocze, wyjątkowe oraz na tyle wyłamujące się z koncepcji, że warto im poświęcić trochę czasu. Arrow okazał się na tyle popularny, że wiele pozostałych produkcji niemalże musiało się gdzieś wpleść i tak sobie to wypadło, ponieważ w trakcie sezonu zdarza się to zbyt rzadko. Pięć sezonów to okres podczas którego dostrzegłem jednak, że zdecydowano się na przejście bardziej w kierunku koncepcji Netflixowych, gdzie główny wątek scala pozostałe, a serial ogląda się tak naprawdę jak bardzo długi film. 
 
 
Stała obsada, na którą składają się Stephen Amell (Oliver Queen), David Ramsey (John Diggle), Willa Holland (Thea Queen) oraz Paul Blackthorne (Quentin Lance) i Emily Bett Rickards (Felicity Smoak) są dość wiarygodni w swoich rolach i zwyczajnie bardzo solidnie się w nich spisują. Momentami potrafią wejść na bardzo wysoki poziom, jednakże nie zdarza się to nadmiernie często. 

Green Arrow Wyspa Blizn, tom 2 

 
Wizualnie tak jak wspomniałem rewelacji nie ma, choć akurat w przypadku Arrowa sytuacja wygląda lepiej. Widać, że na przestrzeni kolejnych sezonów oglądalność byłą coraz lepsza i twórcy mogli pokusić się na stworzenie czegoś jeszcze lepszego oraz prezentującego się zwyczajnie bardzo solidnie. Walki są nieźle zrealizowane, choć nie zawsze możemy powiedzieć, że wszystko jest widoczne, czytelne oraz przyjemne do zwyczajnego śledzenia. Niestety w przypadku produkcji CW (co zobaczycie w kolejnych recenzjach w najbliższych dniach) mocno zawodzi ścieżka dźwiękowa, która za nic nie wpada w pamięć i niestety nie przystoi już po dwóch czy trzech pełnych (niekiedy) ponad 20 epizodycznych sezonach. 
 
Arrow to zdecydowanie najbogatszy w przeszłość, treść oraz rolę ze wszystkich produkcji oferowanych przez stację, która od lat dostarcza nam emocje związane z superbohaterami DC. Poziom wykonania jest bardzo wysoki,  pozwalając nam na zobaczenie czegoś, co być może za jakiś czas będzie stanowić standard. Warto zauważyć, że każdy kolejny odcinek jest coraz lepszy oraz dostarcza sporo wyjątkowości przy zachowaniu coraz większego stopnia odwzorowania charakteru Olivera Queena.

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

źródło: fot. dccomics.com

Tagi: DC, DC, cw, netflix, netflix,
Komentarze [2]:
avatar TOM3K
dodano: 2018-02-20 14:29:49

Bo miejsce superbohaterów jest w komiksie skąd się wywodzą a za dużo ich na ekranie to nie dobrze.

avatar PanDamian
dodano: 2018-02-19 22:46:33

Kiedyś próbowałem oglądać jakiś o superbohaterach, lecz, delikatnie mówiąc, nie wciągnął mnie. Może czas spróbować znowu obejrzeć coś w tej tematyce?

Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners