The Happy Hob. Jeśli jeszcze ten nick Wam nic nie mówi, to po przeczytaniu tego tekstu napewno zagości w Waszej pamięci na długo. Chciałabym rozpocząć od przyznania, że gry FromSoftware mimo swojej ewidentnej trudności rozgrywki mają rzesze fanów, którzy po zapoznaniu się z produkcjami studia przechodzą je po raz kolejny i kolejny.
Z czasem zaczynają szukać nowych wyzwań, jednak w obrębie tych samych gier. Na YouTube i nie tylko możemy odszukać masę filmików pokazujących te przedziwne zmagania. Są osoby, które zabierają się za przechodzenie rozgrywek wspomnianych deweloperów za pomocą kierownicy czy maty do tańczenia. Jednym z ciekawszych sposobów był również sposób "na banana". Jednak my dzisiaj nie o tym. Dziś przyjrzymy się nieco bardziej przyziemnym celom, jednak nie mniej godnym uznania.
Przygotowania do jego wielkiego wyczynu trwały już od dłuższego czasu. Mowa tu o tzw "God Run", czyli przejściu gier FromSoftware począwszy od Bloodborne'a a skończywszy na bagatela czterech grach z cyklu Souls (w kolejności grania Dark Souls II, Dark Souls, Demon's Souls oraz Dark Souls III), bez otrzymania ani jednego ciosu. Jedynym dozwolonym "sposobem" odniesienia obrażeń był moment upadku. Pierwsze próby Hoba skończyły się niestety fiaskiem. Najbliżej celu był w lutym, kiedy to w części Demon's Souls został dosłownie draśnięty przez tutorialowego bossa Vanguarda. Niestety zadało to jego awatarowi obrażenia, co zniweczyło dalsze starania. Kolejne podejście postanowił zrobić teraz. I tym razem skutecznie! The Happy Hob po ponad 14 godzinach ciągłej gry mógł być naprawdę "happy" i poszczycić się ukończeniem tego morderczego zadania jako pierwszy na świecie.
Do licznych gratulacji dołączyła również japońska korporacja i doceniła ona gracza oficjalnie na Twitterze. Nie dziwota, że byli pod dużym wrażeniem. Co ciekawe streamer zdążył zakończyć swoje zmagania praktycznie w dzień premiery najnowszej produkcji studia - Sekiro: Shadows Die Twice. Można spokojnie założyć, że przypadnie ona streamerowi do gustu. Może już niedługo doczekamy się kolejnego wyzwania w wykonaniu The Happy Hob?
Zachęcam gorąco do zapoznania się z całością batalii. Jeżeli chcielibyście podziwiać mistrza w akcji, polecam rozłożyć sobie oglądanie na kilka podejść, lub też nie, jeżeli macie czas i ochotę. Zapraszam również do obejrzenia poniżej wzruszającej reakcji na zakończenie tej ciężkiej rozgrywki. Samego Hoba i jego psa.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu