Czwarty czwartek listopada już za nami. Co w związku z tym? Z pozoru nic....Nie licząc oczywiście tego, że w przyszły piątek po nim następuje osławiony Black Friday, czyli zakupowe szaleństwo, najbardziej rozpowszechnione w Stanach Zjednoczonych, gdzie ludzie potrafią wiele godzin koczować na mrozie przed wejściem do sklepów, byle tylko jako pierwsi dorwać się do najbardziej atrakcyjnych promocji.
Coraz więcej sieci sklepów stara się często przeszczepić na grunt europejski praktyki związane z Czarnym Piątkiem, co, zwłaszcza w Polsce, wydaje się za bardzo nie przyjmować. Zdarza się jednak, że organizowane są wydarzenia handlowe, choć zdecydowanie spokojniejsze i na mniejszą skalę. Niestety nie zawsze aż tak spokojne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że przy okazji takich quasi-religijnych zgromadzeń może dochodzić do tragicznych wydarzeń, jak tych z grudnia 2016 roku, kiedy to wraz z kilkunastoma turystami polski kierowca tira stracił życie. Myślę tutaj o żywej w Niemczech tradycji jarmarków bożonarodzeniowych, które co roku przyciągają turystów nie tylko z danego landu i okolic, ale także pobliskich państw.
Tzw. Weihnachtsmarktodbywają się nie tylko w najstarszych i największych miastach niemieckich (Kolonia, Poczdam, Norymberga, Berlin, Stuttgart, Frankfurty), ale także w Austrii czy Szwajcarii. Przyciągają co roku miliony turystów z terenów całej Europy, ale także z innych stron świata (np. z Izraela). Tradycja ta dotarła w końcu do Polski, gdzie jarmarki, chociaż z mniejszym przytupem, również się odbywają (Gdańsk, Kraków, Wrocław).
Ale wracając do tego czwartego czwartku. Ten wypadł tym razem 22 listopada. I może nie przeszedł wielkim echem w świadomości Polaków (chociaż w tym dniu, biorąc pod uwagę ostatnie stulecie niepodległości, w 1918 roku Marszałek Piłsudski ustanowił urząd Naczelnika Państwa, a dwa lata później Lwów otrzymał order Virtuti Militari).
Ale ten dzień był szczególnie ważny dla milionów amerykańskich rodzin, które w tym dniu spędzały dzień razem, zasiadając do uroczystej kolacji. Jako że najliczniejszym wyznaniem w Stanach Zjednoczonych są protestanci, wyjątkowość tego czasu przekłada się na świąteczny nastrój całego kraju.
Pora ta, którą przyrównać możemy do katolickiej Wigilii Bożego Narodzenia, nieuchronnie wiąże się z jednym daniem, które obowiązkowo musi znaleźć się na stołach świętujących. Mowa tutaj o indyku, będącym amerykańskim symbolem spotykania się i jednoczenia podczas tej uroczystości. Chociaż ten nie zawsze sympatyczny ptak, nie zawsze musi skończyć jako smakowita pieczeń, gdyż istnieje zwyczaj uwalniania jednego osobnika przez Prezydenta USA.
Ale po co to wszystko piszę? Co poniektórym pieczony indyk mógł skojarzyć się z tzw. indykami, czyli niezależnym grami właśnie z gatunku nazywanego „indie”. W związku z tym w artykule mam zamiar skupić się wydanych wcale nie tak dawno produkcjach, które pomimo niewysokich wymagań sprzętowych nadal dostarczyć mogą solidnej porcji godziwej rozgrywki. A więc zaczynajmy.
Steel Rats
Niedawno ukazała się recenzja tej gry, tak więc wspomnę tylko, że „Steel Rats” to wyścigowa, platformowa gra 2,5D, gdzie kierujemy motocyklem i eliminujemy roboty, które znienacka zaatakowały miasto. Gra całkiem świeża, bo ukazała się 7 listopada, a odpowiada za nią polskie studio Tate Multimedia.
Do komfortowej rozgrywki wystarczy dwurdzeniowy i 4 GB pamięci RAM. Co do karty graficznej, to ta powinna mieć co najmniej 1 GB VRAM, a całość powinna być kontrolowana za pomocą systemu Windows z numerkiem 7.
Two Point Hospital
Koniec sezonu ogórkowego, czyli końcówka sierpnia przyniosła ze sobą długo wyczekiwany remake bardzo dobrze przyjętego niegdyś „Theme Hospital”.
Jak pierwowzór, „Two Point Hospital” jest typową, quasi-symulacyjną strategią ekonomiczną polegającą na zarządzaniu budynkami szpitali, doprowadzaniu ich do rozkwitu i wykaraskaniu się z kłopotów. W trakcie rozgrywki staną przed nami bardzo poważne wyzwania w postaci radzenia sobie z epidemią klaunowatości i innymi szalonymi chorobami. Jednocześnie zapomnieć nie możemy o personelu, ich zadowoleniu i odpowiednim przeszkoleniu, by zdolni byli obsługiwać większą liczbę pacjentów w krótszym czasie, zarabiając dla nas pieniądze na rozwój i rozbudowę.
Co do wymagań, to tu już może nie być tak kolorowo. Karta graficzna winna posiadać co najmniej dwa giga pamięci video, ale z drugiej strony zwykły i3 i 4 GB RAM wystarczy dla sprawnej rozgrywki.
The Escapist 2
Pierwsza na razie gra z listy, która nie doczekała się rodzimej wersji językowej. Samo „The Escapist 2” pojawiło się na komputerach osobistych w sierpniu ubiegłego roku jako następca „The Escapist”. Druga odsłona także zawierała się w gatunku zręcznościowo-przygodowym, nawiązując jednocześnie do rodzaju RPG i „puzzle-game genre”.
Cała rozgrywka skupia się na opracowaniu planu ucieczki z więzienia. Organizując sobie plan dnia, zdobywamy przydatne przedmioty i przeprowadzamy pierwsze kroki, by ujrzeć wreszcie upragnioną wolność.
Do zaznajomienia się z tą nieco prostą wizualną produkcją 2D wymagany jest dwurdzeniowy procesor, pół gigabajta pamięci VRAM w GPU i cztery razy więcej pamięci RAM.
Beat Cop
„Beat Cop” opuścił podwoje dewelopera w marcu ubiegłego roku. To połączenie point-and-clickowej gry przygodowej ze strategią zarządzania czasem, będące dziełem polskich programistów.
Jako Jack Kelly przemierzamy ulice Nowego Jorku i siejemy postrach, bez hamulców rozdając na lewo i prawo mandaty za złe parkowanie i łapiemy drobnych rabusiów w lokalnych spożywczakach.
Brakuje nam niewiele do emerytury. Musimy dobrze wykorzystać ten czas, by wyplątać się z fałszywych oskarżeń o morderstwo i kradzież, uważając jednocześnie na niechętnych przełożonych wrogich mafiosów.
Tutaj nawet Windows XP sobie poradzi, także potrzebne jest dwurdzeniowe CPU i 2 GB pamięci RAM, a pół GB pamięci VRAM w zupełności wystarczy karcie graficznej.
Overcoocked 2: Rozgotowani
„Overcoocked! 2”, bądź co bądź, produktem kulinarnym z naciskiem na zręcznościowość i kooperację.
Sama mechanika polega właśnie na serii kulinarnych wyzwań, z którymi musimy się zmierzyć, by obronić Cebulowe Królestwo przed mrocznym nieumarłym bochenkiem chleba. Czynimy to za w rzucie izometrycznym, w wirtualnych kuchniach obsługując rzesze zniecierpliwionych klientów, przygotowując potrawy w ściśle określonej kolejności za pomocą dokładnie wyznaczonych składników.
Rekomendowane minimalne wymagania to aż 4GB pamięci VRAM w GPU, ale tyle samo RAM oraz tylko procesor z rodziny i3.
Return of the Obra Dinn
„Return of the Obra Dinn” to detektywistyczna przygotówka. Odpowiada za nią Lucas Pope, czyli twórca bardzo znanego i uznanego „Papers, Please”. Tym razem autor nie postawił na nieco wyświechtany pixel art., tylko na pełne 3D, utrzymane jednak w nieco surrealistycznych klimatach, za co odpowiada czarno-biała stylistyka i nieco niewyraźna kreska (co nie jest wadą, ale wyjątkową cechą).
W tej grze przygodowej pierwsze skrzypce gra fabuła. Nasz protagonista jest agentem ubezpieczeniowym, który ma za zadanie odkrycie, co wydarzyło się na pokładzie tytułowego Obra Dinn, który po latach przypłynął nagle do Londynu bez żywej duszy na pokładzie.
Tytuł zadebiutował pod koniec października bieżącego roku. Wymagania sprzętowe ma naprawdę niewielkie; oto wystarczy jakikolwiek i5 z zegarem taktowania 2GHz. Ilość RAM–u winna wynosić 4GB, a co do GPU, to w zupełności wystarczy jakakolwiek, nawet zintegrowana z CPU.
Cuphead
„Cuphead” odbił się naprawdę szerokim echem wśród świadomości graczy. Wielkiego sukcesu początkowo nic nie zapowiadało, ale entuzjazm kupujących potęgowany nostalgią za dawnymi filmami rysunkowymi spowodował lawinowy wzrost popularności.
Ta gra akcji polega na toczeniu pojedynków z coraz groźniejszymi wrogami. Każdy z głównych przeciwników posiada całkowicie odmienny system walki, dynamikę i sposoby, przez co niezbędnym jest, by nauczyć się ich sposobu postępowania. Tylko to może przynieść nam sukces, bo ofensywa jest naprawdę obfita, nie dając nam ani chwili przerwy w nacieraniu na naszą pozycję.
Co nieco zaskakujące, ale jednak mające podstawy to to, że w tak złożonej produkcji wymagania nie są wygórowane. Bez wątpienia ma to związek z rysunkowo animowaną grafiką 2D. A do płynnej, ale może niekoniecznie sprawnej gry jest wymagane 2 GB RAM, dwurdzeniowe CPU i zaledwie karta graficzna z 512 MB pamięci na pokładzie.
Oh…Sir! The Insult Simulator
W sumie to nie wiem za bardzo, co to za gatunek.”Oh…Sir! The Insult Simulator” (dodaj link do recenzji) to coś w stylu symulacyjno-logicznej gry, gdzie naszym jedynym celem jest skonstruowanie jak najbardziej kwiecistej wiązanki i wykrzyczenie jej w kierunku przeciwnika.
Obrażając oponenta, uważać należy na poprawną konstrukcję gramatyczną zdania, właściwe planowane posunięć (gdyż obie strony korzystają z tej samej puli słów) i odkryć, na jakim szczególnie punkcie wrażliwy jest przeciwnik. Może to być np. wygląd, status społeczny czy pochodzenie. Produkcja dostępna jest do kupienia zaledwie za kilka złotych (i to bez promocji). Posiada tylko wersję angielską, ale to raczej zrozumiałe, bo chyba nie udałoby się uzyskać tłumaczenia przyzwoitej jakości przy składni różnych języków.
Jak na pixel art. przystało, wymagania są niewielkie. Prawie w ogóle w zasadzie ich nie ma. Wystarczy jakikolwiek procesor i 1 GB RAM. A gra wcale nie jest stara – zadebiutowała jesienią 2016 roku.
Podsumowanie
Dzisiaj starałem się udowodnić, że można (i warto) zagrać w gry niezależnie, nierzadko stojące na bardzo wysokim poziomie pod względem pomysłu i wykonania. Bez wątpienia wynika to z m. in. tego, że mniejsi deweloperzy mogą pozwolić sobie na eksperymenty, zaryzykować i przekonać się, czy pomysł „chwyci”.
Czasami sprzedaż wynosi zaledwie kilka tysięcy kopii, czasem na produkt decyduje się grupa kilkunastu czy kilkudziesięciu osób. Niemożliwe jest, żeby znaleźć w tym złoty środek, gdyż w takim wypadku czekałyby na nasze portfele same murowane hity. A że tak nie jest, to na razie wystarczyć muszą te tytuły, które zdążyły już na siebie zwrócić uwagę.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu