Adam Lasoń i Paweł Rohleder opowiadają o swoim podejściu, wizji, sposobie realizacji i współpracy z Sumo Digital - Wywiad z... PixelAnt Games

lubiegrac wywiad Adam Lasoń i Paweł Rohleder opowiadają o swoim podejściu
Adam Lasoń i Paweł Rohleder opowiadają o swoim podejściu, wizji, sposobie realizacji i współpracy z Sumo Digital - Wywiad z... PixelAnt Games



Tamer Adas | 26 sierpnia 2022, 23:45

Zapraszamy Was do naszego kolejnego wywiadu, w którym swój czas poświęcili nam Adam Lasoń oraz Paweł Rohleder, założyciele polskiego studia PixelAnt Games, które zdecydowało się podążyć w nieco inną ścieżką rozwoju. Na czym polega ich sukces? Jak realizują swoją wizję oraz najważniejsze aspekty strategii Gamedev 2.0?

 

PixelAnt Games ma dość ciekawy model biznesowy, który w dużym stopniu bazuje na co-developmencie gier. Co skłoniło Was do wybrania takiej ścieżki? Jak kształtowały się najistotniejsze aspekty strategii?

Adam Lasoń: Kiedy zakładaliśmy PixelAnt Games, zależało nam na tym, żeby przywrócić radość z robienia gier, tworząc je w zdrowym, opartym na wartościach i wzajemnym szacunku środowisku pracy.

Jest pewnie wiele sposobów, żeby to osiągnąć, ale my skupiliśmy się na dwóch: wartościach i współpracy z solidnym partnerem, jakim jest Sumo Digital.

To pierwsze pomaga nam w zbudowaniu zespołu składającego się z odpowiednich ludzi, a to drugie daje nam stabilność finansową, ciekawe projekty, możliwość nauki od ludzi bardziej doświadczonych od nas i całkowitą swobodę w pracy nad własnymi tytułami.

 

Co najmocniej skłoniło Was do postawienia na model co-developmentu? Jakie zalety dostrzegliście w tym podejściu oraz sposobie funkcjonowania?

Adam Lasoń: Tak jak wspominałem, głównie możliwość nauki, dzielenia się doświadczeniami i obserwacji bardziej dojrzałych procesów produkcyjnych. Nasi ludzie nie pracują na zasadach outsourcingu, ale dołączają do zespołów w Sumo Digital na równych zasadach i wspólnie rozwijają różne elementy gry, dzięki czemu mamy dokładny wgląd nie tylko w pracę wykonywaną w tych zespołach, ale też w dokumentację projektową, procesy pracy, bierzemy udział w rozmowach z wydawcą itd. Jest to doskonała okazja, żeby sporo się nauczyć, wymieniać doświadczeniami i pracować nad najbardziej znanymi tytułami.

Co-development pozwala nam też na finansowanie na bieżąco prac nad naszym własnym tytułem, a przez to mocno uniezależnia nas finansowo od potencjalnych wydawców czy inwestorów.

 

Jak oceniacie swoje dwa lata funkcjonowania na rynku? Czy udało Wam się zrealizować wszystkie początkowe cele? Czy jest może jeszcze coś, co Waszym zdaniem mogliście przeprowadzić sprawniej lub skuteczniej?

Adam Lasoń: Jesteśmy bardzo zadowoleni z miejsca, w którym aktualnie jesteśmy. Mamy fantastyczny zespół (jest już nas ponad 70 osób) w Polsce, mamy też nowo otwarte studio w czeskiej Pradze. W trakcie ponad dwuletniej działalności nie zaliczyliśmy ani jednego dnia crunchu w projektach co-devowych, ani w naszym własnym.

Mamy nowe fantastyczne biuro we Wrocławiu, które pozwala nam wspierać każdy możliwy model pracy – zdalny, hybrydowy, czy na miejscu. Czy popełniliśmy błędy? Pewnie, że tak. Ale ważne jest to, że przyznajemy się do nich i wyciągamy z nich wnioski na przyszłość. Nie ma nauki bez wyjścia ze strefy komfortu :).

 

Co stanowiło dla Was najistotniejsze wyzwanie podczas procesu przygotowywania koncepcji Gamedevu 2.0? Czy ktoś może już pytał Was o rady, związane z podążaniem właśnie w tego typu kierunku?

Paweł Rohleder: Gamedev 2.0 jest dla nas kluczem do dowiezienia obietnicy, którą składamy jako PixelAnt Games. Często słyszy się wśród nowo powstających studiów stwierdzenia typu „w naszym studiu nie będzie crunchu”. Pytanie brzmi, w jaki sposób taką obietnicę zrealizować? 

Naszą receptą na to jest codzienna praca w oparciu o nasze wartości – to dla nas drogowskaz w procesie podejmowania każdej decyzji – i tej dużej, i tej małej. Kolejny aspekt to stabilność biznesowa i finansowa. Pomaga nam w tym partnerstwo z Sumo Digital i nasz model działania, który pozwala na bieżące finansowanie pracy studia, bez wyczekiwania na przychody ze sprzedaży własnej gry po jej premierze, albo konieczność emisji akcji na giełdzie.

Na samym końcu, to przenoszenie na nasz grunt najlepszych praktyk z branży IT – wiele wyzwań, z którymi boryka się gamedev, zostało już tam rozwiązanych.

 

Czy co-development zapewnia tyle samo satysfakcji z pracy, co samodzielne produkowanie i wydawanie własnej gry?

Adam Lasoń: To oczywiście zależy od tego, co dla kogo jest satysfakcjonujące. Dla jednych ważna jest pełna swoboda kreatywna i takie osoby realizują się w naszym wewnętrznym projekcie. Inni wolą współpracę przy dużych i znanych seriach i tytułach, takich jak Forza Horizon, Control, Hitman, Fall Guys czy Call of Duty – dla takich osób idealne są projekty co-devowe prowadzone we współpracy z Sumo Digital. Są też inżynierowie, którzy uwielbiają wyzwania stricte techniczne i dla nich ciekawe są np. projekty portingowe.

W PixelAnt Games można robić wszystkie te rzeczy i bardzo satysfakcjonuje nas to, że możemy dać ludziom całe spektrum możliwości 😊

 

Nie brakuje Wam tego specyficznego, dużego napięcia związanego z oczekiwaniami graczy względem głównego zespołu odpowiedzialnego za grę? A może jednak tego typu emocje udzielają się i Wam i teraz?

Adam Lasoń: Oczywiście że się udzielają! W tej kwestii tytuły co-developmentowe wcale nie różnią się tak bardzo od tych własnych. Jak już wspomniałem wcześniej, nie jesteśmy jakimś tam oderwanym od głównego zespołu teamem, który dostał wycinek pracy do wykonania. My stajemy się częścią zespołu! Ludzie pracujący przy tych tytułach wkładają ogromną pracę i serce w projekt, tak więc pozytywne napięcie związane z ich wydaniem zdecydowanie nam się udziela.

Niedługo będziemy też już mogli zdradzić więcej na temat naszej własnej gry, stąd to bardziej standardowe „udzielanie się” jeszcze przed nami.

 

Jak doszło do współpracy z brytyjskim Sumo Digital? Jak oceniacie owoce funkcjonowania w obecnym układzie?

Paweł Rohleder: Od samego początku istnienia studia zakładaliśmy współpracę z zewnętrznym partnerem. Nie byliśmy zainteresowani wejściem na giełdę, czy udziałem instytucji finansowych. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że taki ruch może doprowadzić do sytuacji, że oczekiwania inwestorów będą wywierać na nas presję, która doprowadzi do crunchu oraz innych trudnych sytuacji. 

Dlatego też rozmawialiśmy z wieloma zagranicznymi firmami i okazało się, że właśnie do Sumo nam najbliżej. Ich wartości i model biznesowy były zbieżne z naszym pomysłem na PixelAnt Games, z tym, że oni są o 20 lat bogatsi w doświadczenia, z których chętnie korzystamy. 

 

Co zmotywowało Was do otwarcia oddziału w Czechach? Jakie czynniki okazały się kluczowe dla podjęcia tego typu decyzji?

Adam Lasoń: Chcemy, aby PixelAnt Games rosło, ale przede wszystkim rosło mądrze, a dla nas oznacza to tworzenie średniej wielkości studiów, które nie urosną na tyle, by w trakcie tego wzrostu zatracić kulturę organizacyjną, którą chcemy świadomie budować i pielęgnować. Jednocześnie projektów nad którymi możemy i chcielibyśmy pracować jest dostępnych tak wiele, że wzrost jest wręcz nieunikniony.

A dlaczego Czechy? Po pierwsze, są bardzo zbliżone kulturowo do nas, są naszym sąsiadem i mają silne środowisko gamedevowe pełne uzdolnionych i doświadczonych osób. Po drugie, mają tam fantastyczne jedzenie i piwo ;).

Czeskie studio będzie podążało ścieżką podobną do naszej – najpierw skupi się na wsparciu projektów co-devowych w ramach Sumo Digital, a z czasem zacznie pracować nad własnym tytułem.

 

Czy wspomniany ruch jest początkiem dalszej ekspansji PixelAnt Games?

Paweł Rohleder: Zdecydowanie nie jest to nasze ostatnie słowo, ale wszystko co robimy, staramy się wykonywać „z głową”. Wielokrotnie widzieliśmy sytuacje, w których małe firmy po osiągnięciu sukcesu rozrastały się zbyt szybko, tracąc przy tym nie tylko swoje wartości, ale często też sprawność działania. Była to z reguły ścieżka prowadząca do sporych kłopotów. W naszej strategii stawiamy na zrównoważony rozwój i odpowiednie skalowanie.

 

Z jakiego projektu jesteście najbardziej dumni? Która współpraca zagwarantowała Wam najwięcej zadowolenia?

Adam Lasoń: Niestety o większości projektów, nad którymi pracujemy z Sumo nie możemy mówić – wynika to z umów o poufności zawartych z innymi developerami i wydawcami; zwłaszcza, że często pracujemy nad tytułami, które nie zostały jeszcze zapowiedziane (np. kolejnymi częściami znanych serii).

Natomiast każdy z tych projektów jest inny i pozwala na rozwój w wielu różnych obszarach. Bardzo zależy nam też na tym, żeby każdy z nas pracował nad projektem, który go interesuje i był dumny ze swojej pracy.

 

Z czym wiąże się praca w ramach co-developmentu? Jaki zakres swobody otrzymujecie w trakcie współpracy? Co jest kluczowe, aby współpraca była udana?

Paweł Rohleder: W przypadku projektów co-devowych najważniejsze jest dla nas dopasowanie ich do potrzeb naszych ludzi. Wkładamy dużo wysiłku w to, żeby upewnić się, że każdy znajdzie dobry projekt dla siebie.

Kolejny krok to wdrożenie do istniejącego już zespołu – staramy się poświęcać na to dużo czasu i udzielać każdego niezbędnego wsparcia, aby takie wdrożenie przebiegło płynnie. Ważnym elementem tej pracy jest brytyjska kultura, która z zasady jest mocno otwarta i inkluzywna, i nowi członkowie zespołów witani są z otwartymi ramionami.

Staramy się też regularnie sprawdzać czy na spotkaniach 1:1 oraz przy użyciu innych narzędzi, czy wszystko jest ok i czy możemy jakoś pomóc, jeśli zaszłaby taka potrzeba.

 

Jak spostrzegacie przyszłość spółki? Co będzie najistotniejsze dla PixelAnt Games? Czy będzie to inwestycja w pracowników oraz ich rozwój?

Adam Lasoń: Inwestycja w pracowników i rozwój zaszyta jest w naszych wartościach i modelu działania, więc to się nigdy nie zmieni. Zawsze już będziemy chcieli robić gry, a skoro nasz pomysł na budowanie studia wydaje się świetnie działać, będziemy się rozwijać dalej. 

 

Jakie wyzwania dostrzegacie na horyzoncie? Co w ramach obranej przez Was strategii, oceniacie za największe ryzyko?

Paweł Rohleder: Bardzo dużym wyzwaniem jest utrzymanie niezmienionej kultury organizacyjnej wraz ze wzrostem firmy. A jeszcze trudniej jest to osiągnąć w – w dużej mierze - zdalnym i hybrydowym środowisku pracy.

Dlatego bardzo zależy nam na tym, żeby nie budować jednego wielkiego studia, a raczej studia mniejsze. Działają one wtedy na bazie podobnych fundamentów, zwłaszcza wspólnych wartości, ale jednocześnie są niezależnymi bytami. Mocno wierzymy, że w ten sposób da się osiągnąć skalę bez odczuwalnego uszczerbku na kulturze.

 

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners