Poradnik The Walking Dead: Season Two - Clementine ma się lepiej?

lubiegrac poradniki Poradnik The Walking Dead: Season Two - Clementine ma się lepiej?



autor:

EPIZOD I : Wszystko co pozostało

 
Dotarliśmy do jakiś toalet. Omid i Christa spierali się jak mają dać na imię ich dziecku, które urodzić się miało już wkrótce. Christa weszła do męskiej toalety, a ja ruszyłam do męskiej. Krzyknęłam, by sprawdzić, czy nikt się w nie ukrywa w kabinach, ale buło cicho. Postanowiłam więc zajrzeć do każdej kabin i gdy już się upewniłam, że nikogo nie ma, postanowiłam się umyć. Sprawdziłam, czy w kranie jest woda, ale oczywiście nie było. Sięgnęłam zatem do mojego plecaka i wyciągnęłam z niego butelkę z wodą. Zamoczyłam szmatkę i przemyłam twarz. Niestety niechcący zrzuciłam butelkę, którą postawiłam na zlewie, a ta wpadła do jednej z kabin. Ruszyłam zatem do kabiny, by zabrać butelkę z wodą. Gdy sięgałam po ową butelkę, do toalety ktoś wszedł. Czekałam cicho w kabinie z nadzieję, że ten ktoś mnie nie zauważy. Przez rozchylone drzwi zauważyłam, że dziewczyna grzebie w moich rzeczach, które zostały na umywalce. Niestety dziewczyna mnie zauważyła, celowała do mnie, chciała bym oddała jej moje rzeczy, chciała moją czapkę, której nie mogłam odejść, po za tym nic nie miałam. Nagle do toalety wszedł Omid. Próbował iść po cicho, ale drzwi toalety zamknęły się i dziewczyna strzeliła, zabijając Omida. Strzał przyciągnął do toalety Christę, która wymierzyła dziewczynie sprawiedliwość, zabijając ją, choć ta krzyczała, że nie chciała. Tak zaczęła się moja dalsza historia.
 
16 miesięcy później
 
Siedziałyśmy ja i Christa przy ognisku, które nie chciało się palić. Christa próbowała upiec schwytane zwierzątko. Zamierzała dotrzeć do Wellington. Ruszyła poszukać czegoś do palenie, a ja miałam dopilnować, by ogień nie zgasł. Zajrzałam do mojego plecaka, w którym znalazłam zdjęcie Lee i rysunek, a pod spodem zapalniczkę. Zapaliłam ją (przytrzymaj lewy przycisk myszy i wciśnij D), po czym użyłam płonącego papieru na ognisku. Zabrałam też kłodę, która leżała przy palenisku i wrzuciłam ją do ogniska. 
 
 TWD_sezon_2_1_1.jpg
 
Nagle usłyszałam krzyki, pobiegłam zatem w stronę z której dochodziły i zobaczyłam Christę, którą atakowało dwóch mężczyzn. Odwróciłam ich uwagę rzucając kamieniem i krzyknęłam do Christy by uciekała. Ja też zaczęłam uciekać. Niestety jeden z mężczyzn złapał mnie. Walczyłam kopiąc go (Q) i gryząc (Q). Niestety oprócz ich pojawiły się też szwendacze. Musiałam ich unikać (wciskaj odpowiednie klawisze tak jak pokazuje gra). W ten sposób jeden z trupów zaatakował mojego oprawcę. Uciekłam, ale z lewej strony wyłonił się kolejny szwendacz. Uciekłam w prawo (D), a potem w tył (S). Upadłam, złapałam kamień, którym rzuciłam w jednego ze zbliżających się do mnie szwendaczy. Niestety spadłam w dół, wpadając do wody. Gdy się ocknęłam byłam na brzegu przy jakiś skałach. Nikogo w pobliżu nie widziałam. Spojrzałam na kajak. Na skałach, wyłaniających się z wody dojrzałam jakiegoś człowieka, raczej nie żył. Było mi bardzo zimno. Po prawej zauważyłam schody, kliknęłam na nie, wy wspiąć się na górę. 
 
 TWD_sezon_2_2.jpg
 
Spojrzałam na martwego szwendacza. Nigdzie nie widziałam Christy. Ruszyłam więc samotnie do przodu. Bałam się, było mi zimno, ale szłam przed siebie. Zwróciłam uwagę na znak ostrzegający przed dzikimi zwierzętami. Nagle zobaczyłam, że w krzakach coś się rusza. Podeszłam więc tam po cichu i okazało się, że jest to pies. Spojrzałam na jego obrożę i już wiedziałam, że wabi się Sam. Pies pobiegł do przodu, a ja ruszyłam za nim. Znaleźliśmy się w jakimś obozie, biwaku. Rozejrzałam się za jedzeniem, przeglądając wszystkie możliwe miejsca. Na koniec zajrzałam do beczki, w której był śmietnik i znalazłam w niej puszkę fasoli. Nie miałam jej czym otworzyć. Nagle sam zaczął warczeć. Okazało się, że przy drzewie siedzi przywiązany do niego szwendacz. W jego ciało był wbity nóż. Nie mogłam po niego sięgnąć, póki trup dalej żył. Sięgnęłam zatem po gałąź, która obok niego leżała i kilkukrotnie uderzyłam nią w głowę szwendacza, zabijając go. 
 
 TWD_sezon_2_3.jpg
 
Teraz mogłam już zabrać nóż. Usiadłam i za pomocą noża otworzyłam puszkę z fasolą. Zaczęłam jeść, ale Sam też był głodny, więc postanowiłam go nakarmić. Niestety zaatakował mnie, złapał moją rękę i ciągnął. Próbowałam go odpychać, po czym kopnęłam go, aż wzleciał w górę. Okazało się, że nadział się na pręty. Cierpiał, więc postanowiła go dobić, wbijając mu w szyję nóż. Moja ręką była poszarpana i bolała strasznie, ale musiałam iść dalej. Czułam się coraz gorzej, musiałam na chwilę przykucnąć. Straciłam przytomność i gdy ją odzyskałam, zobaczyłam, że w moim kierunku idą kolejne trupy. Wstałam, próbowałam biec, ale nie miała na to siły i jeden z nich mnie dopadł i przewrócił. Broniłam się jak mogłam. (Q), ale na szczęście pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy pozbyli się potworów. Jeden z nich wziął mnie na ręce i uciekliśmy. Niestety młody mężczyzna imieniem Luke, który mnie niósł, zauważył, że jestem ugryziona. Był pewny, że to sprawka szwendacza, ale ja powtarzałam, że ugryzł mnie pies. Starszy, imieniem Pete chyba mi uwierzył, bo mogłam dalej z nimi iść. Próbowałam, ale straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam, stała nade mną grupa osób i rozprawiali co ze mną zrobić. Obejrzał mnie też lekarz, który był w ich grupie. Pete wspominał coś o amputacji ręki. Zrobiłam tylko smutną minę i postanowili mnie zamknąć w szopie, twierdząc, że jeśli do rana nie dostanę gorączki, to znaczy, że mówię prawdę. Wtedy lekarz obiecał oczyścić moją ranę. Bałam się, że wtedy będzie już za późno. Rozejrzałam się zatem po szopie. Zajrzałam do skrzynki z narzędziami, z której zabrałam żyłkę wędkarską. Mogłam ją użyć do zszycia rany. Rozłożyłam też stolik z lewej, weszłam na niego i sięgnęłam po młotek, który leżał na półce na górze. 
 
 TWD_sezon_2_4.jpg
 
Niestety spadłam razem z półką na dół. Jakoś się pozbierałam, podniosłam półkę i zabrałam młotek. Użyłam go na desce, którą przybita była do ściany szopy z prawej strony, wcześniej zasłaniała ją skrzynka z narzędziami (Q).
 
 TWD_sezon_2_5.jpg
 
Gdy już to zrobiłam, kopnęłam w cienką ścianę, którą odsłoniła deska i przeszłam przez dziurę na zewnątrz. Musiałam dostać się do domu i poszukać igły, bandaży o wody utlenionej. Sprawdzałam kolejne okna i drzwi, ale były zamknięte. Spojrzałam przez okno z lewej. Zobaczyłam kłócącą się parę. Gdy kobieta w ciąży odeszła, zapukałam w okno i otworzył je mężczyzna imieniem Alvin. Poprosiłam go o pomoc, niestety nie uzyskałam jej. Obeszłam zatem dom i przyjrzałam się dykcie, która zabite było wejście pod dom. Wyciągnęłam gwoździe za pomocą młotka i weszłam przez dziurę i znalazłam się pod domem. 
 
 TWD_sezon_2_6.jpg
 
Ruszyłam do przodu i chwilę później byłam już pod klapą, którą otworzyłam za pomocą noża. Podniosłam klapę i weszłam do domu. 
 
 TWD_sezon_2_7.jpg
 
Weszłam do pokoju. Próbowałam podsłuchać to dzieje się w kuchni, ale nic nie słyszałam, weszłam więc po schodach na górę o otworzyłam drzwi sypialni z prawej. Tu spotkałam Sahre, która obiecała mi pomóc. Zgodziłam się być jej przyjaciółką, a dziewczyna znalazła dla mnie wodę utlenioną. Potrzebowałam jeszcze igły i bandaży. Wyszłam więc z sypialni Sahry i weszłam do łazienki. Otworzyłam szafkę na leki i znalazłam igłę
 
 TWD_sezon_2_8.jpg
 
Próbowałam wyjść, ale usłyszałam, że ktoś idzie w moją stronę. Schowałam się zatem w szafie. Była to ta kobieta w ciąży, Rebecka. Gdy wyszła, opuściłam łazienkę i weszłam do kolejnej sypialni z lewej strony. Z biurka zabrałam szmatkę, która mogła posłużyć mi jako bandaż. 
 
 TWD_sezon_2_9.jpg
 
Wróciłam do szopy, wracając tą samą drogą. Położyłam wszystkie potrzebne mi do zszycia i oczyszczenia rany rzeczy na szafce. Najpierw wylałam wodę utlenioną na ranę. Piekło okropnie, następnie nawlekłam żyłkę na igłę (kliknij na igłę) i tak jak uczyła mnie Christa użyłam igły z nitką na ranie, by ją zszyć. Wbijałam ją i przeciągałam przez skórę. Strasznie bolało, ale po kilku powtórzeniach miałam to już za sobą. Teraz musiałam tylko zabandażować rękę, używając w tym celu szmatki. Niestety ta spadła mi na podłogę. Schyliłam się, sięgając po niego i wtedy złapał mnie szwendacz, który wlazł tu przez dziurę, którą zrobiłam. Próbowałam złapać młotek, ale nie udało mi się. Przewróciłam się, wychyliłam się w lewo i podniosłam leżące tam grabie, ale też mi się nie udało. Walczyłam z nim (Q iE), po czym ponownie sięgnęłam po grabie i pchałam nimi trupa (Qi E), a gdy nadział się na pręt, szybko chwyciłam młotek i uderzałam nim w jego głowę. Wtedy pojawili się ludzie z owej grupy i w końcu znalazłam się w domu. Carlos, ich lekarz obejrzał moją rękę. Powiedział mi też, że nie powinnam kontaktować się z jego córką, że ona jest inna i wyszedł. Zostałam w kuchni sama z Luke’m. Opowiedziałam mu trochę o sobie, dostałam też coś do zjedzenia. Pozwolił mi tu zostać, choć nie wszystkim się to podobało. Rano, wraz z Pete’m i Nate’m ruszyliśmy nad rzekę, by złapać kilka ryb. Niestety Nate znalazł leżących na brzegu kilku ludzi. Mieliśmy ich sprawdzić. Podeszłam do jednego z nich. Leżał przy nim mój plecak. Poznałam go, był to jeden z tych facetów, który zaatakował Christe. Dałam się mu napić, chciałam dowiedzieć się co stało się z Christą, ale pojawili się szwendacze. Zaatakowali nas. Pete został ugryziony. Musiałam zdecydować do kogo mam biec. Wybrałam Nate’a, skoro Pete i tak już prawie nie żył. Biegłam do niego unikając trupów (A i D). Widzieliśmy jak Pete ginie.
 

EPIZOD II: Rozłam

 
Trupy dobijały się do drzwi szopy, w której siedzieliśmy ja i Nick. Poprosiłam go, by znalazł coś, co można postawić pod drzwiami, więc zrobił to. Teraz drzwi blokowała jedna ze stojących tu skrzyń. Póki co byliśmy bezpieczni. Nick zapytał mnie dlaczego zostawiłam Pete’a? Powiedziałam mu więc, że jego wujek został ugryziony, to go załamało. Postanowiłam poszperać po szopie. Spojrzałam na bimbrownie, po czym podeszłam do regału z lewej i odsunęłam dyktę. Znalazłam mnóstwo słoików. Okazało się, że jest to Whiskey, którą Nick zaczął pić. Zrobiło się ciemno, więc usiadłam na chwilę i zasnęłam. Obudził mnie hałas. Okazało się, że Nick rzucał słoikami z alkoholem w ścianę. Hałas przyciągał trupy, więc musiałam go jakoś powstrzymać. Podeszłam zatem do niego i porozmawiałam. Przekonałam go, że musi ze mną wyjść z szopy i zrobiliśmy to. Niestety na zewnątrz było mnóstwo Żywych Trupów. Nick odciągnął je, a ja zaczęłam uciekać. Odepchnęłam jednego ze szwendaczy, po czym skręciłam w prawo i dobiegłam do domu. Carlos i Rebecka pobiegli ratować pozostałych, a ja zostałam w domu sama z Sahrą. Miałam jej pilnować. Poszłam zatem do jej sypialni. Przestraszyła mnie robiąc mi zdjęcie. Poprosiła, bym jej też zrobiła, więc zgodziłam się, starałam się ją uspokoić, gdy pytała o swego tatę, była bardzo nerwowa. Pokazała mi także broń, którą znalazła. Chciała bym nauczyła ją strzelać. Zrobiłam to więc. Nagle wyjrzała przez okno. Twierdziła, że wraca Luke. Zeszłam więc na dół, ale szybko okazało się, że nie jest to Luke, a ktoś obcy. Sahra twierdziła, że chyba wie kto to jest. Próbowałam zamknąć drzwi, ale facet był szybszy i wszedł do mieszkania. Twierdził, że szuka swoich ludzi. Był bardzo namolny, panoszył się w domu, wszedł także do kuchni. W zlewie zobaczył mnóstwo talerzy. Powiedziałam mu, że rzadko zmywam. Powtarzałam też cały czas, że jestem sama. Ukradkiem oka spojrzałam na leżący na blacie nóż, który facet natychmiast schował do szuflady. Zauważyłam też, że Sahra weszła na górę i schowała się w swoim pokoju. Mężczyzna coś chyba usłyszał, bo wyciągnął broń i ruszył na górę. Na podłodze, w pokoju Sahry znalazł jej zdjęcie. Powiedziałam mu, że to moja nieżyjąca siostra. Nie wiem, czy uwierzył, czy nie ? Niemniej jednak wyszedł z pokoju. Wychodząc powiedział jeszcze bym nie wierzyła tym ludziom, po czym opuścił dom. Chwilę później wróciła moja grupa. Sahra powiedziała ojcu o wizycie dziwnego człowieka, opisała go. Wszyscy twierdzili, że jest niebezpieczny, a skoro ich odnalazł, powinni uciekać. Miałam iść z nimi i przy okazji pokazać im miejsce, w którym zostawiłam Nick’a. Dotarliśmy tam więc. Otworzyliśmy drzwi i znaleźliśmy go leżącego na podłodze, skacowanego. Jakoś się zebrał i ruszyliśmy w drogę. Czekało nas pięć dni tułaczki. 
 
Pięć dni później
 
Byliśmy już bardzo zmęczeni. Weszłam na wzniesienie i spojrzałam przez lornetkę. Zobaczyłam wyciąg i dom na górze. 
 
 TWD_sezon_2_10.jpg
 
Zaś na dole z lewej strony znajdowała się dróżniczówka i most, po którym mogliśmy przejść. Luke postanowił, że najpierw powinniśmy iść na zwiady, ja i on, więc poszliśmy. Wkrótce dotarliśmy do mostu, ale przechadzały się po nim trupy. On miał zająć się większym, a ja mniejszym. Podeszłam zatem do niego, po czym uderzyłam go swoim młotkiem, ale ten utknął w czaszce. Musiałam więc go jakoś wydostać, pociągnęłam więc w dół, a potem w prawo i w lewo i ruszyliśmy na most. Niestety tam otoczyły nas trupy, a Luke wpadł w dziurę w moście i utknął między belkami. Musiałam sobie radzić sama. Najpierw uderzyłam jednego młotkiem w nogę, a potem w głowę. Atakował mnie, więc się broniłam (Q). Następnie musiałam ich unikać (naciskaj odpowiednie strzałki) i po chwili zawisłam na moście. Musiałam się jakoś podnieść do góry (Q), po czym złapałam leżący na torach pręt i wbiłam go trupowi w głowę. Gdy już się go pozbyłam, podałam Luck’owi pręt, a ten wydostał się na górę. Ruszyliśmy dalej, aż zobaczyliśmy, że w naszą stronę zmierza jakiś mężczyzna. Luke twierdził, że to ja mam z nim rozmawiać, zgodziłam się więc, przecież nie zabije małej dziewczynki. Zrobiłam to więc, wydawał się być bardzo przyjazny. Twierdził, że ma sporo jedzenia, którym może się z nami podzielić. Niestety pojawił się Nick, który zaczął do niego celować. Próbowaliśmy krzyknąć, by nie strzelał, ale chyba nas nie usłyszał i niestety strzelił. Mężczyzna nie miał szans, zginął. Ruszyliśmy dalej i wkrótce wszyscy dotarliśmy do dróżniczówki, w której podobno było coś do jedzenia. Miałam to sprawdzić, więc weszłam do budynku. Zobaczyłam puste puszki i zamkniętą skrzynię. Zabrałam więc leżący na półce nóż i nim otworzyłam skrzynię (Q).
 
 TWD_sezon_2_11.jpg
 
Faktycznie były w niej puszki z jedzeniem, zabrałam jedną z nich. Pojawił się Alvin, który chciał wziąć ją dla swojej żony. Nie zamierzałam dla niego kłamać. Niestety nie mogliśmy tu zostać dłużej. Przez okno zobaczyliśmy idących w naszym kierunku szwendaczy. Musieliśmy uciekać. Dotarliśmy na górę, do wagonika. Niestety wejście do środka było zabite deskami. Luck chciał bym weszła po drabinie na górę i rozejrzała się. Zaczęłam się zatem wspinać na górę (W). Po drodze prawie spadłam, bo noga mi się zsunęła ze szczebla, ale zachowałam spokój i powędrowałam na górę. Gdy już tam byłam, spojrzałam przez lornetkę i zobaczyłam most, a potem jakieś światła. 
 
 TWD_sezon_2_12.jpg
 
Zawołałam do Luck’a, ale nie odpowiedział. Zeszłam więc na dół i zobaczyłam, że moja grupa z kimś rozmawia. Przeciskałam się między nimi i jakie było moje zdziwienie, że wśród nowych ludzi zobaczyłam starego znajomego. To był Kenny, cały i zdrowy. Przytuliłam go, a niedługo później całą grupą byliśmy już w budynku. Było tu niesamowicie, był prąd zasilany z wiatraka, jedzenie, a w salonie stała wielka choinka. Usiedliśmy wraz z Kenny’m na kanapie i porozmawialiśmy, wspominając Lee i to co się wydarzyło do tej pory, a następnie ruszyliśmy do swoich obowiązków. Ja miałam pomóc Walt’owi w kuchni. Walt pokazał mi puszkę, taką samą jaką widziałam w dróżniczówce. Wspominał też coś o Mattew’u. Po rozmowie z nim rozejrzałam się po hotelu. Podniosłam płytę CD, która leżała na półce i włożyłam ją do odtwarzacza. Podeszłam też do Sarity, nowej kobiety Kanny’ego, która wraz z Sahrą wieszała dekoracje na choince. Porozmawiałam z nią. Martwiła się o Kenny’ego. Miała wrażenie, że się zmienił. Poprosiła mnie o poszukanie jakieś ozdoby na czubek choinki. Ruszyłam zatem po schodach na górę. Tu spotkałam Rebeckę i Alvina. Obawiali się, że jesteśmy śledzeni. Poprosili, bym zapytała reszty, czy chcą tu nocować, czy raczej powinniśmy ruszyć dalej? Gdy Alvin odszedł po jakiś napój dla żony, dowiedziałam się od niej, że dziecko, które w sobie nosi, może nie być dzieckiem Alvina. Nie widziałam co jej mam odpowiedzieć, byłam dzieckiem. Zajrzałam do kartonu, który tam leżał i zabrałam z niego aniołka, tak jak chciała Sahra. Umieściłam go na czubku choinki. 
 
 TWD_sezon_2_13.jpg
 
W końcu mogliśmy coś zjeść. Postanowiłam usiąść przy stoliku razem z Kenny’m i jego kobietą. Pytał mnie u Lucka, proponował bym z nimi została. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po chwili do naszego stolika dosiedli się Luck i Nick. Kenny prawie się z nimi pokłócił, zachowywał się bardzo dziwnie i napastliwie, pomylił mnie też ze swoim synem Duck’em. Sprzeczkę przerwał Walt, który poprosił, bym pomogła mu na dworze. Rozmawialiśmy, po chwili na podwórzu pojawił się także Kenny, który chciał sprawdzić okna przed burzą. Nagle zobaczyliśmy zaglądającą do okien dziewczynę. Mówiła, że wraz z rodziną mieszkają na dole. Była głodna i miała na imię Bonnie. Walt dał jej paczkę z jedzeniem, ja zaś wróciłam do domu. Tu zawołał mnie Luck, który znalazł zdjęcie, a na nim Walt’a i tego chłopaka, którego Nick zastrzelił na moście. Postanowiliśmy, że zabiorę z plecaka nóż tego chłopaka, który zabrałam z dróżniczówki, więc podeszłam do plecaka, ale noża w nim już nie było. Zobaczyłam, że trzyma go Walt, obracając nim. Wyszłam więc na zewnątrz i podeszłam do niego. Powiedziałam mu prawdę. Wtedy pojawił się Nick, który powiedział Walt’owi co się stało na moście, a ten wyrzucił nóż. Nagle zerwał się straszny wiatr, zbliżała się burza. Wiatrak, dzięki któremu mieliśmy prąd, zaczął bardzo hałasować. Wiedzieliśmy, że przyciągnie szwendaczy i musieliśmy go wyłączyć. Wszyscy otrzymaliśmy broń. Kenny i Luck pobiegli sprawdzić generator, bo nie mieliśmy światła, a ja zgodziłam się wyłączyć wiatrak. Otworzyłam więc go, zabrałam klucze, które wisiały na ściance z prawej strony i włożyłam je do dziurki z lewej, wyłączając go. 
 
 TWD_sezon_2_14.jpg
 
Wiatrak przestał się kręcić i hałasować, ale z lasu zaczęły nadciągać szwendacze. Musieliśmy strzelać, ja też. Niestety w końcu brakło mi nabojów. Uratował mnie Carlos. W końcu dopadł mnie jeden z trupów. Musiałam się bronić. Próbował z pod leżącego trupa wyciągnąć broń (Q i E), a potem strzeliłam. Zobaczyłam, że Nick jest w niebezpieczeństwie. Uratował go Walt. Uciekłam do domu. Niestety to nie był koniec naszych kłopotów. W hotelu pojawił się Carver, człowiek, którego bała się moja grupa. Był ze swoją bandą, a wśród nich była i też i Bonnie, dziewczyna, która dostała od Walt’a paczkę z jedzeniem. Wyjrzałam zza kanapy (W), po czym szybko wróciłam z powrotem. Przeszłam w p[Rawo (D), weszłam na schody, a potem w dół (S), w kierunku Alvina i Rebeki. Niestety Carver wiedział gdzie się ukrywamy. Żądał wyjścia Rebeki. Wyciągnął z grupy Carlosa, po czym złamał mu palec. Zagroził, że zrobi mu krzywdę jeśli nie wyjdziemy. Powiedziałam Rebece i Alvinowi, że musimy się poddać i zrobiliśmy to. Siedzieliśmy ze związanymi z tyłu rękami przy barze. Carlos poprosił mnie, bym spróbowała sięgnąć do jego więzów, spróbowałam, ale nic mi z tego nie wyszło. Nagle rozległ się strzał i jeden z napastników zginął. Carver się wściekł, wyciągnął Walt’a i zastrzelił go z zimną krwią. Krzyczał, że zabije kolejnego zakładnika, gdy się nie poddamy. Padł kolejny strzał, by nie zabrał Alvina, postanowiłam go ochronić, więc podeszłam do Carvera. Najpierw mnie uderzył, a potem wziął jako zakładniczkę i mierzył do mnie z broni. I wtedy pojawił się Kenny i poddaliśmy się. Nie było Lucka, ale Carver stwierdził, że pewnie zwiał. Wracaliśmy jak twierdził Carver do domu, czyli do jego obozu.
 

EPIZOD III: Krzywda

 
Po krótkim postoju, ruszyliśmy dalej, jadąc do obozu Carvera. Kenny usilnie próbował namówić nas do ucieczki, chciał bym znalazła coś ostrego, by móc się stąd wydostać. Grupa się temu sprzeciwiała. Wszyscy zgodnym chórem twierdzili, że Bill Carver jest wcieleniem zła i że nie wiemy z kim mamy do czynienia. Kenny jednak był uparty i zdołał się uwolnić, chciał znokautować przeciwników, ale sam został znokautowany. Dojechaliśmy do obozu. Idąc przed siebie zauważyłam, że mają mnóstwo jedzenia. Carver gadał przez głośnik coś o wspólnym życiu i pracy dla dobra grupy. W końcu zaprowadzili nas w miejsce docelowe. Mieliśmy być zamknięci w ogrodzonym terenie, pod gołym niebem. Tam grupa spotkała starego znajomego, Reggie’go. Nie miał ręki, która została odcięta po ataku Zombie. Reggie chciał byśmy nie sprawiali kłopotów. Oprócz niego byli tak też Mike i dziwna dziewczyna, którą podobno znaleziono upapraną flakami Zombie. Kenny postanowił zagadać Reggie’go, a ja w tym czasie miałam się rozejrzeć. Spojrzałam zatem na ogrodzenie, drut kolczasty, drabinę na górze i zwisający sznur. Ogrzałam się też przy palenisku, po czym podeszłam do Nick’a i porozmawiałam z nim. Nie wierzył, że Luck mógł nas zostawić. Po chwili Troy przyprowadził z powrotem Carlosa i kazał nam iść spać. Podobno od jutra czekała nas harówka. Kenny nie mógł zasnąć, chciał byśmy obmyślili plan ucieczki. W końcu zasnęłam. Obudziło mnie kopnięcie. To był Troy, który twierdził, że Carver ma nam coś ważnego do powiedzenia. Pojawił się po chwili i znów gadał swoje. Sahra nie bardzo go słuchała, ciągle rozmawiając. To go rozłościło i chciał by jej ojciec ją ukarał i uderzył ją. Mimo moich sprzeciwów Sahra dostała od ojca w twarz, aż upadła. Tak zaczął się nasz pierwszy dzień w obozie. Ruszyliśmy do swoich prac. Ja miałam pracować w zbrojowni. Idąc na miejsce pracy, prawie zginęłam przywalona workiem z ziemią, która spadł z góry. Była tam ta dziwna dziewczyna. W zbrojowni pracowałam razem z Bonnie, z którą ładowałyśmy magazynki. Bonnie miała wyrzuty sumienia, ale jednocześnie twierdziła, że zawdzięcza Carverowi życie. Dostałam od niej kurtkę, która mimo tego, że nie była zbyt piękna, ale była dość ciepła. Nie pracowałam jednak tam zbyt długo , ponieważ pojawiła się Tevia i zostałam zaprowadzona do pracy w szklarni. Była tam też Sahra, która cicho płakała. Dalej bolał ją policzek po uderzeniu jej taty. Wytłumaczyłem jej, jak ma to rozumieć i chyba była mi wdzięczna. Pojawił się Reggie, który miał nam pokazać co mamy robić. Miałyśmy zbierać jagody z krzaczków i za pomocą małych sekatorów ścinać zeschłe gałązki. Wzięłam się do pracy, ale zobaczyłam, że Sahra tylko stoi i przygląda się sekatorowi. Postanowiłam jej pomóc, ale przez to nie zdołałam wykonać swojej pracy, a zbliżał się Carver. 
 
 TWD_sezon_2_15.jpg
 
Obwinił za wszystko Reggie’go. Kazał nam wyjść na zewnątrz. Bill był wściekły, wrzeszczał na niego, po czym z zimną krwią zrzucił go z dachu. Kazał mi wrócić do Bonnie, a Sahra została z nim na górze. Od Bonnie dostałam wiaderko z gwoździami, które miałam zanieść chłopakom. Powiedziałam jej, że Carver zabił Reggie’go. Nie chciała wierzyć, ale poszła sprawdzić, ja zaś ruszyłam by wykonać kolejne zadanie. Gdy tak szłam słyszałam napierających na ogrodzenie szwendaczy. Weszłam do pomieszczenia, w którym był Ken i Mike. Niestety kłócili się, prawie się pobili. Żeby to przerwać, powiedziałam im, że Carver zabił Reggie’go. Nagle do środka wtargnęli szwendacze. Złapałam deskę i uderzyłam atakującego mnie trupa, ale to nic nie dało. Uciekłam więc w lewo (A – trzymaj ten klawisz cały czas, by iść w lewo) za materace i szłam cały czas w lewo. Truposz podążał za mną. Niestety dalsze przejście były przyblokowane, więc musiałam podnieść deskę (Q). Szwendacz nadział się na wystające z niej belki. Niestety pojawił się kolejny. Podniosłam więc młotek i uderzyłam nim trupa, ale młotek wypadł mi z ręki. Cofnęłam się więc, upadłam i zaplątałam się w kable. Próbowałam się jakoś wydostać. Szwendacz dopadł mnie, leżał na mnie próbując mnie ugryźć. Broniłam się (Q). Uratował mnie Troy, który zabił go za pomocą kuszy. Miałam wracać do pracy. Ruszyłam więc do przodu, gdy nagle ktoś mnie złapał i zaciągnął do kolejnego pomieszczenia. Ugryzłam go dość mocno. Okazało się, że jest to Luck. Twierdził, że w naszą stronę zbliża się horda szwendaczy, duża jak nigdy dotąd. Chciał bym zdobyła dla niego krótkofalówkę i spotkała się z nim jutro w tym samym miejscu. Miałam też przekazać grupie, że nic mu nie jest. Nagle usłyszałam wrzask Troy’a, który się niecierpliwił. Wyszłam więc, mówiąc, że nie robiłam nic. Podobno Carver chciał ze mną rozmawiać w swoim biurze. Gdy tam szłam, zobaczyłam zapłakaną Rebeckę, a w biurze pobitego Alvina. Carver twierdził, że jestem do niego podobna, opowiadał też inne bzdury, ale wkrótce został wezwany, a ja wróciłam do swej grupy, która planowała ucieczkę. Zamierzali uruchomić głośniki Carvera, by narobić hałasu i przyciągnąć do obozu trupy. Pomyślałam, że możemy jednocześnie uruchomić głośniki i zdobyć krótkofalówki o których mówił Luck. Jednak jak mielibyśmy ominąć szwendaczy ? Nagle do rozmowy przyłączyła się tajemnicza dziewczyna. Zaproponowała, by każdy z nas nasmarował się wnętrznościami trupów. Ona tak robiła i dalej żyje. Przypomniało mi się, że kiedyś zrobił tak Lee, by mnie wyciągnąć z hotelu. Grupa postanowiła, że ja się tym zajmę. Byłam najmniejsza, a za pomocą wyciągarki, mogłam dostać się na górę. Złapałam więc linę i Mike zaczął mnie wciągać do góry. 
 
 TWD_sezon_2_16.jpg
 
Niestety pojawił się Carver, który wracał do swego biura, więc Mike musiał mnie puścić. W porę złapałam się drabinki z lewej strony i wspięłam się na górę. Wspinając się zobaczyłam zmierzającą w naszą stronę hordę szwendaczy. Luck miał rację. Ruszyłam pod drzwi szklarni, ale były zamknięte, drzwi wyjściowe także. Zerknęłam przez świetlik i zobaczyłam Carvera w jego biurze. Ruszyłam więc w prawo, do kolejnego świetlika (za szklarnią). Otworzyłam go i zobaczyłam gadającą przez radio Tevie i mnóstwo krótkofalówek. 
 
 TWD_sezon_2_17.jpg
 
Zeszłam na dół i po gzymsie przeszłam w prawo (W), a potem skoczyłam na palety, a potem na podłogę. 
 
 TWD_sezon_2_18.jpg
 
Ukryłam się, by Tevia mnie nie zauważyła, po czym podeszłam do krótkofalówek i zabrałam dwie z nich (zła i przytrzymując lewy przycisk myszy poruszaj kursorem w górę). Wróciłam na górę, po czym zeszłam na dół i skoczyłam w ręce Mike’a. Położyliśmy się spać. Ken wspominał swojego syna, po czym zasnęłam. Rano pojawiła się Tevia, która zabrała nas do naszych zajęć. Nie zabrała jednak wszystkich. Po mnie miał przyjść Troy. Kenny chciał, bym przedostała się do Luck’a. Gdy wychodził, włożył mi do kieszeni krótkofalówkę. Okazało się, że mam iść z Bonnie. Powiedziałam jej, że chce iść z Kenny’m i pozwoliła mi. Wbiegłam więc do pomieszczenia, w którym miałam spotkać się z Luck’em, ale nigdzie go nie było. Spojrzałam na ślady krwi na podłodze i weszłam głębiej do pomieszczenia. Niestety pojawił się Troy, który wymierzył mi solidny cios w twarz i zaprowadził, jak twierdził do mojej pracy. Okazało się, że było to pomieszczenie, a w nim Carver i złapany przez niego Luck i reszta mojej grupy. Niestety wiedzieli o naszej ucieczce. Carver chciał się dowiedzieć, gdzie jest reszta krótkofalówek ? Chciałam powiedzieć, że to ja ją znalazłam, ale Kenny był szybszy i pokazał Carver’owi, że ma jedną z nich. Ten zaczął go bić do nieprzytomności. Postanowiłam mu pomóc i mnie też wymierzył cios i upadłam. Pojawiła się Bonnie, która zaczeła krzyczeć, by przestał. Twierdziła, że w ogrodzeniu jest wyłom. Carver odszedł, ale Bonnie została. Powiedziała coś, co nas zadziwiło. Ona zamierzała z nami uciec i to jeszcze dziś w nocy. Gdy się obudziłam Sarita płakała. Usłyszałam jak Mike mówi, że Bonnie nas wypuści, jak tylko uruchomię system nagłośniający. Luck był przeciwny pomysłowi ucieczki dziś w nocy. Twierdził, że powinniśmy poczekać na nadarzającą okazję. Poza tym był Kenny, z którym nie było za dobrze. Jego oka nie udało się uratować, a on sam jeszcze się nie obudził i nie wiadomo było, czy jego mózg nie uległ uszkodzeniu. Luck zastanawiał się nad zostawieniem tu Kenny’ego, ale okazało się, że ten jest silniejszy niż myśleliśmy, bo po chwili wstał i był gotowy do drogi. Uciekaliśmy dziś w nocy. Mieliśmy się jeśli się rozdzielimy, spotkać w umówionym miejscu. To ja miałam włączyć system nagłaśniający, czyli dotrzeć do biura, włączyć zewnętrzne głośniki, potem zejść na dach, do magazynu i na spotkanie z grupą. Zostałam więc wciągnięta za pomocą wyciągarki na górę. Rebecka poprosiła mnie, bym przyprowadziła Alvina. Ruszyłam zatem. W biurze Carvera zobaczyłam Alvina, odezwałam się do niego, ale nie odpowiadał, zagadałam więc go, ale nic nie powiedział. Podeszłam więc do panelu sterowania i włączyłam zewnętrzne głośniki, a potem przekręciłam pokrętło głośności, ale nic się nie stało. 
 
 TWD_sezon_2_19.jpg
 
Spojrzałam na odtwarzacz CD, uruchomiłam go, ale okazało się, że nie ma w nim płyty. Znalazłam ją na półce na dole, zabrałam więc i umieściłam w odtwarzaczu, po czym przekręciłam pokrętło głośności. 
 
 TWD_sezon_2_20.jpg
 
Głośnik w końcu zadziałał. Alvin odzyskał przytomność, wyciągnął z szuflady biurka broń Carvera, ale nie chciał ze mną iść. Twierdził, że dla niego to już koniec. Odchodząc, zobaczyłam jak ginie. Pobiegłam do świetlika i zeszłam w dół. Był tam Carver, więc szłam po gzymsie i skoczyłam na Carvera, a ten najpierw otrzymał cios od Kenny’ego, apotem od Luck’a, który zabrał mu broń. Chciałam by go związali, ale Ken do niego strzelił, po czym wziął łom i kazał nam wyjść na zewnątrz. Postanowiłam wyjść z Saritą. Na dworze, tak jak się spodziewaliśmy było już mnóstwo trupów. Zabiłam jednego z nich toporkiem, który dał mi Lucke, dziwna dziewczyna imieniem Jane rozpruła go i zaczęła smarować się jego wnętrznościami. Zrobiłam podobnie, posmarowałam się jego flakami, po czym posmarowałam też Sahre. Pojawił się Troy, który chciał nas zatrzymać. Sprawę załatwiła Jane, która go postrzeliła. Ruszyliśmy między trupy. Banda Carvera strzelała do szwendaczy i przy okazji do nas z karabinów maszynowych i wtedy też Carlos został postrzelony. Jego córka Sahra zaczęła krzyczeć, co zwabiało w naszą stronę trupy, które zaczęły się na nas rzucać. Broniłam się najpierw toporkiem, a potem unikałam ich (strzałki). Jeden z nich jednak zdołał mnie dopaść. Broniłam się (Q i E), a potem uciekłam. Zobaczyłam jak jeden ze szwendaczy gryzie Saritę. 
 
 TWD_sezon_2_21.jpg
 
Musiałam zdecydować co zrobić, postanowiłam zabić żywego trupa, wbijając mu toporek w głowę. To było istne piekło.
 

EPIZOD IV: Pośród zgliszcz

 
Sarita została ugryziona, ale jeszcze żyła. Powiedziałam jej, że coś wymyślimy. Pojawił się Ken, który zabrał Saritę, ale ja byłam w niebezpieczeństwie, atakowały mnie żywe trupy. Zdzieliłam jednego z nich toporkiem, a później uciekłam (D). Zobaczyłam Luck’a i Nate’a. Nate został postrzelony. Mnie zaś zaatakował kolejny Zombiak, który mnie przewrócił. Próbowałam go odrzucić (Q i E). Na szczęście został zastrzelony, a ja szłam do przodu. Po chwili ktoś złapał mnie z tyłu. To była Rebecka. Aby się stąd wydostać, musiałyśmy znaleźć wyrwę między trupami i uciec do lasu. Zobaczyłam wyrwę i ruszyłyśmy do przodu. Niestety musieliśmy zawrócić. Pojawiła się Jane, która twierdziła, że musimy przejść przez grupę szwendaczy, ale powinnyśmy się rozdzielić i iść spokojnie i po cichu. Ponieważ Rebecka bardzo się bała, Jane wspomniała coś o spychaczu. Nie wiedziałam co to takiego? Znalazła jednego ze szwendaczy, kazała mi go jakoś zwabić. Zagadałam więc do niego, a Jane dopadła go od tyłu i wycięła mu szczękę i zaczęła go przed sobą prowadzić. My miałyśmy iść za nią, nie zostając w tyle (W). 
 
 TWD_sezon_2_22.jpg
 
Udało się nam przejść. Szłyśmy do przodu. Rebecka nie czuła się najlepiej. W końcu dotarliśmy na umówione wcześniej miejsce. Był tam Mike i Bonnie oraz Ken i Sarita, która umierała i była bliska przemiany. Zgodziłam się z nim porozmawiać, ale oskarżał mnie o jej rychło śmierć. Wróciłam zatem do grupy. Byłam zdania, że powinniśmy ruszyć dalej. Rebecka potrzebowała ciepłego i bezpiecznego miejsca, by mogła urodzić. Ruszyłyśmy z Jane w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca. Po drodze opowiedziała mi więcej o swojej siostrze, aż dotarłyśmy do parku. Jane chciała, byśmy przeszukały leżących tam umarłych. Przeszukałam zatem umarlaka i znalazłam przy nim dwa naboje. Nie miał nic bardziej przydatnego. Jane za to przy drugim umarlaku znalazła pilnik, który twierdziła jest bardzo przydatny. Obróciłyśmy kolejnego szwendacza (Q). Pod nim leżały okulary Sahry. Nagle usłyszeliśmy krzyki Sahry. Ruszyliśmy więc w kierunku ogrodzenia. Utknął w nim szwendacz i był to Nick. Wiedziałam co mam zrobić. Musiałam go zabić. Uderzałam zatem toporkiem w jego głowę kilka razy. Jane była zdania, że toporek jest niepraktyczny i dostałam od niej śrubokręt. Przeszłyśmy przez ogrodzenie. Ja zdjęłam jednego ze szwendaczy, a Jane kolejnego. Przy okazji Jane nauczyła mnie jak szybko pozbywać się żywego trupa, najpierw w kolano, a potem w tył głowy. Teraz miałyśmy się rozejrzeć. Wyjrzałam więc (D) i zobaczyłam dwóch szwendaczy. Kliknęłam na nich. Jane podbiegła w ich kierunku. Jeden z trupów złapał mój śrubokręt, więc starałam się go wyciągnąć (Q i E), a potem go zabiłam. Kolejnego zlikwidowałam, tak jak uczyła mnie Jane. Ruszyłyśmy dalej. Trupy dobijały się w drzwi domu, w którym słyszeliśmy Sahrę. Musiałyśmy je jakoś odciągnąć, a potem wejść do domku i nim przedostać się do chowających się ludzi. Podeszłam więc do samochodu, otworzyłam go i nacisnęłam na klakson. On zwabiał trupy, ale gdy cichnął, szwendacze wracały pod drzwi. Trzeba było czymś go zablokować. 
 
 TWD_sezon_2_23.jpg
 
Podeszłam więc do zabitego przez nas trupa i spojrzałam na niego. Postanowiłyśmy go przenieść i położyć na klaksonie (Q). Gdy szwendacze ruszyły w stronę hałasu, my pobiegłyśmy w stronę domku. Kopnęłam w drzwi kilka razy i udało się nam wejść. Zablokowałyśmy je szafką (Q i E). Tu znalazłyśmy Luck’a i Sahrę. Luck miał uszkodzone żebra, zaś Sahra była w bardzo dziwnym stanie. Musiałyśmy powiedzieć mu także o śmierci Nick’a. Postanowiłam porozmawiać z Sahrą. Zrobiłam to, ale niewiele to dało. Trupy zaczęły wdzierać się do budynku. Musiałam poszukać czegoś, po czym moglibyśmy wspiąć się i przedostać do świetlika i przejść na dach. Spojrzałam na skrzynkę i na lodówkę, ale te przedmioty się nie nadawały. Trupy były już w środku, więc pomogłam Jane, waląc w nie, by mogła zamknąć drzwi. Spojrzałam na szafkę, która zastawiała drzwi, mogła się nadać, więc przesuwałam ją wraz z Nick’em (Q). Gdy już stała nad świetlikiem, mogliśmy się wspinać. Nie chciałam zostawić tu Sahry, więc spoliczkowałam ją. To spowodowało, że dziewczyna oprzytomniała i mogliśmy wszyscy wejść na dach. 
 
 TWD_sezon_2_24.jpg
 
Wędrowaliśmy do naszego obozu. Jane opowiadała mi znów o swojej siostrze, aż dotarliśmy na miejsce. Poród Rebecki zbliżał się. Bonnie poprosiła mnie, bym porozmawiała z Kenny’m, bo tylko on mógł pomóc rodzącej weszłam zatem do namiotu, w którym siedział Ken i porozmawiałam z nim. Był nam potrzebny, był potrzebny Rebece. Nagle usłyszeliśmy krzyki. Rodzącej odeszły wody, dziecko się już rodziło. Potrzebowaliśmy jakieś koce, czystą wodę i bezpieczne miejsce. Bonnie wraz z Mick’em poszli sprawdzić muzeum, reszta tez miała swoje zadania. Postanowiłam ruszyć za Jane. Zrobiłam to więc. Siedziała zamyślona przy stoliku. Porozmawiałam z nią, po czym ruszyłyśmy do obserwatorium. Na bramie biura wciąż wisiała kłódka, co znaczyło, że to miejsce było nienaruszone. Jane zamierzała otworzyć kłódkę za pomocą pilnika. Potrzebowałyśmy czegoś, czym można by było ja otworzyć, czegoś, czymś można by było ja rozwalić. Rozejrzałam się zatem. Spojrzałam przez teleskop i zobaczyłam w oddali kościół. Zobaczyłam także, że w naszą stronę ktoś nadchodzi. Postanowiłam z nim porozmawiać. Wychyliłam się (W) i zagadałam do niego. Chłopak mówiący po rosyjsku zaczął do mnie mierzyć. Jane udało się zabrać mu broń, a ja sprawdziłam jego torbę. Było w niej mnóstwo leków. Jane chciała je zabrać, potrzebowaliśmy ich, ale ja nie chciałam nikogo okradać. Chciałam byśmy wracały do obozu. Zeszłam więc na dół, by wrócić do grupy, zaś Jane dalej grzebała przy kłódce. Pojawił się Luck, któremu powiedziałam, że znalazłyśmy schronienia dla Rebeki. Wróciłam do obozu. Ponieważ Bonie i Mike nie wracali, postanowiłam do nich dołączyć. Przeszukałam porządnie to miejsce. Przy armatach znalazłam stary mundur. 
 
 TWD_sezon_2_25.jpg
 
Gdy Mike zmienił miejsce, podeszłam do w stronę rolety z lewej (wcześniej stał tam Mike) i przesunęłam karton i nieco podniosłam w górę roletę. Zobaczyłam spory baniak z wodą. Bonie poprosiła mnie żebym się przecisnęła, bo drzwi niestety były zamknięte. Powiedziałam jej, że to chyba nie jest dobry pomysł, a ta sięgnęła zatem do zamka, wkładając rękę za roletę. Wtedy szwendacz, który tam był złapał ją za rękę, ale jakoś udało się nam ją uwolnić (Q). 
 
 TWD_sezon_2_26.jpg
 
Mike przytrzymał trupa, a ja wbiłam mu w głowę śrubokręt. Chcieliśmy sprawdzić, czy nic się jej nie stało, ale ta twierdziła, że ma na ręce tylko stare rany. Mike sięgnął po wodę, też próbowałam to robić (Q), ale nie miałam tyle siły, więc wyręczył mnie w tym. Nagle usłyszeliśmy Bonnie, która zobaczyła szopa. Mógł być doskonałym posiłkiem, ale niestety nie udało się nam go złapać. Może i dobrze, bo okazało się, że ma rodzinę. Wróciliśmy do obozu. Okazało się, że poród już się zaczął, a w naszą stronę zmierzały szwendacze. Krzyknęłam do Kenny’ego, by coś zrobił, a ten ruszył na nie, poprosiłam też Mike’a, by mu pomógł, a my ruszyliśmy razem z Rebecką do obserwatorium. Na miejscu okazało się, że Luck i Jane zbliżyli się do siebie i zapomnieli o bożym świecie. Kenny był wściekły, a żywe trupy wchodziły już na schody. Ja postanowiłam zostać z Kenny’m przy Rebece, a reszta ruszyła do walki. Porozmawiałam chwilę z rodzącą, po czym wróciłam pomóc reszcie zmagającej się z napierającym szwendaczami. Próbowali przewrócić bramę, którą trzeba było czymś przystawić. Pomyślałam, że armata będzie do tego doskonała, więc pchaliśmy ją razem z Luck’em w stronę bramy. Niestety pomost, na którym staliśmy zarwał się, a konstrukcja, na której staliśmy była coraz mniej stabilna. Sahra była uwięziona między deskami, a Jane zwisała z pomostu. Musiałam zdecydować kogo uda mi się uratować. Skupiłam się na Jane (Q), którą udało się podciągnąć do góry. Niestety Sahra zginęła. Dziecko się rodziło, a szwendacze wspinały się do nas, nie było czasu. Krzyknęłam, by zniszczyć całą platformę. Zgodzili się na to. Przyjrzałam się więc śrubom na górze. Ponieważ lina trzymająca pomost, przyczepiona owymi śrubami była bardzo wysoko, zostałam podniesiona do góry. Kilka razy uderzyłam w śruby trzymające linę i platforma wraz z trupami spadła na dół. 
 
 TWD_sezon_2_27.jpg
 
Zobaczyłam, że dziecko się urodziło. Przez chwilę myśleliśmy, że nie żyje, bo nie płakało, ale na szczęście żyło i był to chłopczyk. Rebeka musiała odpocząć, była bardzo zmęczona i kaszlała. Podeszłam do Jane, która chciała odejść. Nie mogłam, a nawet nie powinnam jej zatrzymywać, więc w końcu odeszła. Sytuacja w grupie była napięta. Luck się złościł, Kenny był wściekły. Musieliśmy ruszyć dalej, do miasteczka, które widziałam po drugiej stronie rzeki. Rano, gdy się obudziliśmy i ruszyliśmy w drogę na dworze panowała zima. Spadł śnieg i było bardzo zimno. Rebecka była wykończona, więc musieliśmy zrobić przystanek, by mogła odsapnąć. Kenny zachowywał się dziwnie, tak jakby mały Alvin Junior był jego dzieckiem. Nagle pojawił się znajomy mi chłopak. Arvo, mówił coś o bandażach i innych przedmiotach, gdy nagle zza drzew wyszła jego grupa. Mieli nas na muszkach, mierzyli do nas z broni. Twierdzili, że ich okradliśmy, ale przecież to nie ja ich okradłam, a Jane. Robiło się groźnie, a na dodatek Rebeka się przemieniała. Krzyknęłam, a Ken w porę ją zastrzelił i wtedy rozległy się strzały. 
 

EPIZOD V : Bez odwrotu

 
Ocknęłam się, a wokół mnie rozlegały się strzały. Nie ziemi, przy nieżyjącej Rebece leżało zawiniątko z jej dzieckiem. Ruszyłam po nie czołgając się (W), a potem biegnąc. 
 
 TWD_sezon_2_28.jpg
 
Musiałam chronić Luck’a, więc strzeliłam, ale oberwał w nogę, widziałam, że Arvo robi sztuczne oddychanie swojej siostrze, ale dorwał do Kenny i zaczął mu grozić. Krzyknęłam do niego. Na szczęście pojawiła się Jane, inaczej Ken by zginął. Strzelanin się skończyła. Przez chwilę patrzyliśmy na Rebeckę, po czym Kenny chwycił Arvo. Chciał go zastrzelić, ale chłopak twierdził, że w jego obozie jest mnóstwo jedzenia. Potrzebowaliśmy jedzenia. Ruszyliśmy zatem do jego obozowiska. Cieszyłam się, że Jane wróciła i tak jak ona zauważyłam, że z Kenny’m nie jest najlepiej. Musiałam mieć go na oku. Porozmawiałam z Luck’em, gdy Bonnie poszła po bandaże. Poprosiła mnie, bym zmieniła Kenny’emu opatrunek i przemyła jego ranę. Zrobiłam to więc. Po drodze rozmawialiśmy, aż dotarliśmy do jakieś oczyszczalni. Podobno do obozu Arvo było jeszcze dość daleko. Zaproponowałam, by spędzić tu noc. Siedzieliśmy i grzaliśmy się przy ognisku. Bonnie przemyciła z obozu Carvera butelkę rumu, więc świętowaliśmy urodziny Luck’a. Dałam butelkę rumu Jane. Udało mi się ją namówić, by usiadła z nami przy ognisku, po czym podszedłem do Kenny’ego i jemu też dałam się napić, ale nie chciał. Przekonałam go, by do nas do nas dołączył. Rano ruszyliśmy dalej. Gdy już byliśmy blisko obozu Arvo, tak jak twierdził na Kenny’ego rzucił się jeden ze szwendaczy. Zastrzeliłam go. Ruszyliśmy dalej. Przed nami był wspomniany dom, ale musieliśmy przejść po lodzie. Nie było innej możliwości, więc weszliśmy na lód. Niestety naszym śladem podążali szwendacze, a po chwili pod Luck’em lód zaczął pękać. 
 
 TWD_sezon_2_29.jpg
 
Postanowiłam go osłaniać, więc strzelałam do żywych trupów, Bonnie zaś ruszyła do Luck’a, by mu pomóc. Wyciągnęła do niego rękę i oboje wpadli do wody. Usłyszałam pukanie w lód, zobaczyłam Luck’a, ale nie mogłam go już uratować. Dotarliśmy do obozu. Ken był wściekły i uderzył Arvo. Okazało się, że chłopak mówił prawdę. W jego obozie było jedzenie. Następnego dnia Ken dłubał przy samochodzie, z nadzieję uruchomienia go. Poprosił mnie o pomoc. Miałam w odpowiednim momencie przekręcić kluczyki. Zrobiłam to, ale samochód nie odpalił. Kenny nie poddawał się, postanowił rozgrzać akumulator, a ja miałam wrócić do domu. Rozmawiałyśmy z Jane, gdy nagle usłyszałyśmy dźwięk silnika samochodowego. Kenny’emu udało się go uruchomić. Chciał od razu ruszać. On chciał na północ, a my na południe, tam gdzie jest ciepło. Chciał zostawić tu Arvo, a ja nie chciałam się na to zgodzić. Mike poprosił mnie, bym go przekonała. Poszłam spać. Obudziło mnie pukanie. W oddali zobaczyłam dwie osoby stojące przy samochodzie. Wyszłam zatem, wyciągnęłam broń i ruszyłam w ich stronę. To był Mike i Arvo, którzy zamierzali uciec. Podobno Ken nie dał im wyboru. Nie miałam zamiaru do nich strzelać, więc Mike łatwo zabrał mi broń, ale Arvo strzelił i zostałam ranna. Upadłam. Straciłam przytomność i śnił mi się Lee. Gdy oprzytomniałam, dowiedziałam się, że kula przeszła na wylot i nic mi nie będzie. Jechaliśmy autem prowadzonym przez Kenny’ego. Podobno Mike i Arvo ruszyli na piechotę. Niestety w czasie jazdy Ken i Jane zaczęli się coraz bardziej kłócić. Starałam się ich jakoś uspokoić, ale nie przestawali rzucać na siebie oskarżeniami. Wpadliśmy w poślizg. Dalszą podróż uniemożliwiały stojące na ulicy samochody. Ken wyszedł, by się rozejrzeć, a ja zostałam wraz z Jane i dzieckiem w aucie. Nagle rozległy się strzały, a w naszą stronę zmierzały żywe trupy. Jane kazała mi wcisnąć pedał gazu, więc zrobiłam to. Taranowałam trupy samochodem, ale jeden z nich wpadł na przednią szybę i rozbił ją. Musiałam go zastrzelić i uciec z wozu. Szłam przez zamieć, zabijając pojawiających się szwendaczy. Nic prawie nie widziałam. Udało mi się dotrzeć do jakiegoś budynku. 
 
 TWD_sezon_2_30.jpg
 
Zawołałam Jane, ale tam jej nie było. Był za to Kenny, a po chwili pojawiła się Jane, ale nie miała ze sobą dziecka. Jane, twierdziła, że ma jej zaufać, ale nie mogłam, przecież zrobiła krzywdę Alvinowi Juniorowi, nie chciała powiedzieć gdzie on jest i co się z nim stało? Niedługo potem Jane i Ken zaczęli się bić. Próbowałam ich jakoś rozdzielić, ale nie potrafiłam. Chwyciłam za broń i odwróciłam wzrok. Nie mogłam zdecydować. Niestety Ken zabił Jane. Okazało się jednak, że ona nie musiała ginąć, bowiem Alvin junior żył. Leżał bezpieczny w samochodzie. Postanowiłam odejść. Kenny chciał, bym zabrała małego, więc zrobiłam to i odeszłam.
 
Dziewięć dni później
 
Dotarłam na jakieś pole, którym szła horda szwendaczy. Zabiłam więc jednego z nich, rozprułam, zamoczyłam w nim swe ręce i wysmarowałam siebie i małego i ruszyłam dalej.
 

Koniec. 

Komentarze :
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners