Tamer Adas | 1 sierpnia 2022, 07:15
Minęło już kilka lat od kiedy MachineGames zdecydowało się wypuścić ostatniego Wolfensteina, który... pod wieloma względami okazał się porażką. Przypomnijmy sobie zatem, jak marka radziła sobie na przestrzeni lat i jak potrafiła się obronić swoją jakością, świeżością oraz dopracowaniem wielu aspektów zabawy. Jak się rozpoczął fenomen? Jak kształtowała się przeszłość historia serii?
Fenomen Wolfensteina rozpoczął się jeszcze w 1981 roku, gdy na rynku ukazała się jedna z pierwszych w historii strzelanek pierwszoosobowych. To właśnie wtedy mogliśmy się zapoznać z możliwościami mierzenia się z niemieckimi bandytami, w alternatywnej historii drugiej wojny światowej. Był to kawałek znakomitego pokazu zaawansowanej ówcześnie technologii, z czasem również starając się wpisać w trend pokazów najnowszych rozwiązań oraz wyznaczników kreacji najlepszych strzelanek pierwszoosobowych.
Przeszłość Wolfensteina to dość dobrze przyjęte gry w połowie lat 80. oraz na początku 90. jednakże... ten okres był zwyczajnie taki sobie. Na przestrzeni całej historii, ciężko jest mówić tutaj o konkretach czy niespodziankach. Dopiero spory powrót w 2001 roku za sprawą Return to Castle Wolfenstein, starał się zaoferować coś mocno się różniącego. Niestety, to było nieco za mało.
Następnie Blazkowicz powrócił z nową produkcją w 2009 roku, gdy zdecydowano się zaoferować jeszcze inne spojrzenie na serię. Ten reset nie koniecznie się udał, choć czysto na poziomie jakości nie było specjalnych narzekań. Koncepcja nie wypaliła i nie przypadła specjalnie do gustu graczy.
Na przestrzeni lat seria Wolfenstein zalicza swoje lepsze oraz gorsze okresy, jednakże bez dwóch zdań wielki powrót w 2014 roku okazał się gigantycznym sukcesem, który nie tylko się postrzega z szacunkiem i uznaniem, ale także na tej podstawie oczekiwane są kolejne, jeszcze bardziej efektowne i szalone odsłony. Póki co jednak nie wiemy, kiedy Wolfenstein będzie kontynuować swoje losy i w jaką stronę podąży MachineGames. Oczekiwania zdecydowanie nie spadły od czasu znakomitego The New Order.
Po doskonałym powrocie i tak naprawdę restarcie całej marki Wolfenstein w postaci idealnego wręcz powrotu Blaskiwitza w 2014 roku, wszystko się zmieniło. The New Order było powiewem świeżości, uzupełnionym o genialne połączenie humoru, dystansu, terroru oraz balansu pomiędzy elementami z pierwszych odsłon, z nowoczesnymi standardami oraz świeżymi pomysłami. Tych wystarczyło jeszcze na drugą odsłonę The New Colossus. Po niej nastąpiło jeszcze Youngblood o córkach naszego słynnego bohatera w Paryżu... no, ale ten tytuł nie tylko nie wzbudził zainteresowania, ale także ze względu na liczne zmiany okazał się jednak porażką.
Od tego czasu mijają trzy lata, gdy nie wiemy, co markę czeka w przyszłości, samo szwedzkie studio, póki co postawiło na Indianę Jonesa, który będzie bohaterem kolejnej gry. Wolfenstein zdaje się otrzymywać dodatkowy czas na wypoczynek oraz odnalezienie nowej ścieżki, która niedawno wprowadzoną formułę faktycznie ulepszy, a nie tylko przeniesie na gorsze tory...
Początkowo Wolfenstein stanowił ważne kroki po rewolucjach czy zmianach podejścia do strzelanek, jednakże ostatnie lata zdecydowanie postawiły na humor, mocne przerywanie wiarygodnie wykreowanych alternatywnych wizji przyszłości oraz zapewniły graczom masę zadowolenia. Być może oba te elementy zostaną połączone w przyszłości, dążąc do wykonania kolejnego kroku w rozwoju marki Wolfenstein oraz jej wielu wymiarów.
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu