Agata Dudek | 15 lipca 2023, 08:00
Yellowjackets: recenzja pierwszego sezonu serialu, który wciąga jak przysłowiowe bagno. Zapraszamy serdecznie do kolejnej recenzji w naszym serwisie.
Yellowjackets to produkcja od Showtime, która teoretycznie powinna trafić na SkyShowtime, streamingowego domu wspomnianej platformy, co jednak nie nastąpiło, choć ma się to podobno zmienić. Póki co, serial, na który polscy widzowie musieli dość długo czekać, dostępny jest Canal+ i w serwisie Canal+ online, gdzie właśnie co środa, w godzinach wieczornych, trafia kolejny odcinek sezonu drugiego.
Zapoznaj się również z: Oppenheimer, premierowy pięciominutowy pokaz nowego filmu Christophera Nolana właśnie zadebiutował w sieci
Ale w tej recenzji skupię się na kolejnych odcinkach pierwszej serii, do której prawdę powiedziawszy zbierałam się dość długo. Wątpliwości budziły we mnie doniesienia o tym, że jest to serial skupiony wokół kanibalizmu, który prawdę powiedziawszy nie bardzo mi się podoba, ale który ostatnimi czasu mocno się w filmach i serialach eksploatuje.
Ale górę wzięła moja świadomość tego, że Yellowjackets to opowieść wielowarstwowa, mająca na swoim koncie trzy filmowe nagrody i aż dwadzieścia osiem nominacji oraz dobre oceny, zarówno widzów, którzy już oglądali serial, jak i recenzentów. To sprawiło, że w końcu sięgnęłam po serial, stopniowo coraz mocniej zanurzając się w pełną tajemnic, rozgrywającą się na dwóch płaszczyznach czasowych, historię na granicy dramatu psychologicznego, thrillera i opowieści grozy. I powiem od razu, nie żałują, z utęsknieniem oczekując rozwinięcia fabuły w kolejnych odcinkach, nowego sezonu.
Serial, który mam przyjemność opisać w tej recenzji to amerykańska produkcja, która jak wspomniałam rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. W jednej, w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, dokładnie w roku 1996 poznajemy zawodniczki żeńskiej drużyny piłki nożnej, licealistki, którym udało się zakwalifikować na mistrzostwa w Kanadzie. Drużyna, wraz z trenerami i towarzyszącymi im osobami leci prywatnym samolotem na miejsce, nigdy tam jednak nie dolatując. Samolot rozbija się w leśnej głuszy, gdzieś w Ontario. Część z załogi, w tym zawodniczek i trener cudem uchodzą z życiem, musząc nauczyć się przetrwać w miejscu, które słynie z surowego klimatu, bez jedzenia i podstawowych środków do życia. Spędzają tak ponad półtorej roku, aż zostają odnalezione.
Na drugiej płaszczyźnie czasu przenosimy się dwadzieścia pięć lat po feralnej katastrofie. Garstka, teraz dorosłych już ocalonych stara się żyć normalnym życiem. Ale szybko okazuje się, że nie jest to takie proste. Choć z całych sił starają się zapomnieć o traumach z przeszłości, o tym co zrobiły dwadzieścia pięć lat temu, ktoś im o tym przypomina. Wszystkie ocalałe, teraz już dorosłe kobiety, otrzymują bowiem wiadomość, w której ktoś szantażuje je tym, że wie co zrobiły, jednocześnie żądając za swoje milczenia sporej ilości gotówki. Przyjaciółki niedoli, choć urwały ze sobą kontakt, muszą się teraz zjednoczyć, by odnaleźć szantażystę i utrzymać swoje sekrety w tajemnicy. Co oczywiście, jak się domyślacie, nie będzie łatwe.
Yellowjackets to serial, który trudno dopasować do określonego gatunku filmowego. Znajdziemy w nim mieszaninę dramatu psychologicznego, który umiejętnie połączono w zupełnie innej perspektywie. Inaczej niż dorosłych bohaterek, wygląda survivalowa rzeczywistość nastolatek, które zdane są same na siebie w głuszy, w której powoli zbliża się zima, jedzenie trzeba samemu zdobywać, a co gorsza zwierzyny tu jak na lekarstwo. Dramat rozgrywa się więc na poziomie zdolności przetrwania, braku jedzenia i wizji śmierci głodowej, w której pojawia wspomniany już przeze mnie kanibalizm.
Przeczytaj także: Renfield, recenzja komediowego horroru. Szalony przepis na to jak wyjść z toksycznej relacji szef-pracownik
Temat ten, który przewija się w wielu produkcjach w nowej produkcji od Amazon Prime Koszmar Dolores Roach, w filmie Aż do kości, czy w starszych tytułach, jak choćby Milczenie owiec, w pierwszym sezonie nie jest aż tak mocno eksplorowany. Pojawia się w zapowiedziach, ale rozwój kanibalistycznych zapędów śledzić będziemy dużo później w serialu, który tym sposobem skręca ku klasycznej grozie.
Groza wyziewa z serialowej opowieści nie tylko przez motywy kanibalistyczne, czy nawet związane z rodzajem kultu, sekty czy stylu życia skupionego na przetrwaniu, ale z licznych motywów duchowości, i tajemniczych zachowań jakie rodzą się w bohaterkach tejże opowieści. Jedna z nich Lottie obdarzona jest zdolnościami parapsychologicznymi, inna, dziewczyna o zdolnościach przywódczych, imieniem Taissa, lunatykuje staje się wtedy zdolną do czynów nieobliczalnych, nawet do zabójstwa.
Dramat nastolatek, przeplata się z dramatem dorosłych już kobiet, które mają na głowie tajemniczego szantażystę, z którym muszą jakoś sobie poradzić. I tu serialowa opowieść zbacza w stronę kryminału, w którym dorosłe już kobiety, walczące z traumą przeszłości, muszą stanąć na wysokości zadania, zabawić się w detektywów i jakoś pozbyć się tego, kto zagraża ich bezpieczeństwo. Przy okazji na jaw wychodzi wiele tajemnic, a my, widzowie cofamy się w czasie, bierzemy udział w retrospekcjach, w których staramy się rozszyfrować tajemnice tego co wydarzyło się zarówno w latach 90-tych, i tego co dzieje się współcześnie.
Nie jest to wcale łatwe, bowiem twórcy serialu, a są to Bart Nickerson i Ashley Lyle nie spieszą się z wyjaśnianiem nam wątków fabularnych, akcja nie pędzi jak szalona, i podobnie jak w hicie HBO Max Stamtąd, gubi tropy i mnóstwo znaków zapytania pozostawia bez odpowiedzi.
Nie można oczywiście nie zauważyć, że jest to także serial młodzieżowy. Ale nie….., to nie jest prosta historyjka o pierwszych miłościach, szalonych imprezach, o banalnej podstawie fabularnej, jakich nie brakuje choćby na Netflix. Showtime skupiło się na nastolatkach pokazując je walczące o przetrwanie, skupione na przeżyciu, nie szczędząc tym samym brutalności i pokazania ludzkiej ciemnej strony, brutalności, a nawet wynaturzenia w sposób dosadny, dojmujący i bardzo realistyczny, co dodatkowo dobrze oddają zdjęcia i okolica, w której przebywają dziewczyny, czyli pewna chatka w lesie, wyjęta rodem z horroru z gatunku slashera.
Serial Yellowjackets, jak już wiecie to opowieść, która rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasu. W latach 90-tych, w roku 1996 śledzimy losy młodych, nastoletnich bohaterek, w czasach współczesnych, 25 lat po katastrofie, życie niektórych z nich, już jako osoby dorosłe.
Przeczytaj także: Stamtąd: sezon 2, recenzja kolejnej dziesięcioodcinkowej serii grozy, w której tajemnic zamiast ubywać, przybyło
W wypadku tegoż serialu, w odniesieniu do sezonu pierwszego, na jakim się skupiam, dobór obsady jest wręcz fenomenalny. Ze swoimi rolami radzą sobie zarówno młode aktorki, które stają na wysokości zadania, czyniąc ze swoich postaci osoby wiarygodne, autentyczne, często nie mające hamulców.
Tu na plan pierwszy wysuwa się kilka postaci. Pierwszą z nich jest Sammi Hanratty, która wcieliła się w postać nastoletniej Misty, dziewczyny gotowej na wszystko, na pozbawienie nogi trenera, czy zatrucie innych grzybkami halucogennymi. Nie umniejsza jej poziomem grania Sophie Thatcher, jako nastoletnia Natalie, która domowe traumy przełożyła na umiejętność przeżycia, w tym strzelanie i miłość do Travisa. Nie można zapomnieć o nastoletniej Shaunie, granej przez Sophie Nélisse, która wraz z przyjaciółką Jackie, zagraną przez Ellę Purnell, dzielą pewną tajemnicę. Na uwagę zasługuje także Jasmin Savoy Brown w roli nastoletniej Taissy, przywódczyni i młodej kobiety z problemem lunatykowania i Courtney Eaton, która zagrała postać nastoletniej Lottie, obdarzonej wyjątkowym darem.
Na drugim planie, w dorosłym życiu jesteśmy natomiast świadkami absolutnie doskonałych kreacji dorosłych odpowiedników naszych małoletnich bohaterek. Pierwsze skrzypce grają tu dwie aktorki: Melanie Lynskey jako Shauna oraz Christina Ricci jako Missty. Te panie wiodą prym delektując się tym co mają do zagrania, sprawiając tym samym widzom wielką radość i mnóstwo serialowej rozkoszy. Nie należy zapominać także o Juliette Lewis jako Natalie, która musi radzić sobie z uzależnieniem i straconą miłością i Tawny Cypress, która wcieliła się w postać Taissy, która robi karierę w polityce, mając wiele za uszami, choć wydaje się nie mieć o tym świadomości.
Yellowjackets w pierwszym sezonie to opowieść, która godna jest polecanie nie tylko ze względu na świetną fabułę, która szybko i mocno wciąga, niczym bagno, nie tylko przez ciekawe połączenie gatunków, zamkniętych w różnych płaszczyznach czasowych, nie tylko na wyśmienitą pracę aktorską, ale i ze względu na wielu nagród jakie serial zebrał do tej pory.
Produkcja ma na swoim koncie trzy nagrody Emmy, w tym: Najlepszy serial dramatyczny; Najlepsza aktorka w serialu dramatycznym Melanie Lynskey; Najlepszy dobór obsady serialu dramatycznego. Może poszczycić się aż dwudziestoma ośmioma nominacjami do filmowych nagród, wśród których są nominację do wspomnianych nagród Emmy, w tym dla najlepszej aktorki w serialu dramatycznym Christina Ricci czy Najlepszego reżysera serialu dramatycznego Karyna Kusama - za odcinek pilotażowy.
Podsumowując serial Yellowjackets w pierwszym sezonie, do którego jak już wspominałam na wstępie podchodziłam jak przysłowiowy „pies do jeża”, nie zawiódł mnie ani przez chwilę. Choć akcja opowieści rozwija się dość powolnie, często skacząc od przeszłości do współczesności, to poziom napięcia budowany jest już od pierwszego odcinka. To nie jest serial do którego można się wciągnąć dopiero po trzecim, czy czwartym odcinku. To historia, w którą mnie osobiście udało się wniknąć od razu, już po epizodzie pierwszym.
Przeczytaj także: Stamtąd, recenzja pierwszego sezonu serialu HBO Max. Opowieść grozy, którą koniecznie trzeba zobaczyć!
Do przejmującej, nie pozbawionej brutalności i szczerości historii wchodzi się z marszu poprzez umiejętnie opowiedzianą fabułę, dzięki dwóch płaszczyznom czasowym, które skutecznie łączą wydarzenia, przybliżają nam bohaterki i ich poczynania, ale jednocześnie stawiają pytania, i starają się na nie odpowiedzieć. Nic tu nie jest widzowi podane na tacy, atmosfera się zagęszcza, problemy i zagadki piętrzą się i mnożą.
Całość dobrego odbioru domykają udane zdjęcia, muzyka, która przywołuje w pamięci lata 90-te ubiegłego wieku i doskonała praca aktorska, zarówno aktorów młodego pokolenia, jak i charakterystycznych i charakternych postaci, w które wcielają się dorosłe aktorki.
Serial Yellowjackets w pierwszym sezonie to udany, trzymający w napięciu wstęp do sezonu drugiego, który jak wspominałam właśnie trwa na Canal+ i Canal+ online. Opowieść rozkręca się odcinek za odcinkiem, nadając historii coraz bardziej mrocznego wyrazu. Zatem jeśli nie widzieliście jeszcze Yellowjackets to oczywiście serdecznie polecam, bo warto!
Serial Yellowjackets w pierwszym i drugim sezonie można oglądać na Canal+ online.
Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!
Komentarze [0]:Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu