Aż do kości - recenzja filmu

lubiegrac recenzja filmow Aż do kości - recenzja filmu
Aż do kości - recenzja filmu



Agata Dudek | 9 sierpnia 2017, 18:20

Anoreksja, stan chorobowy obrazujący się zaburzeniami jedzenia, zwany inaczej jadłowstrętem. Choroba powszechnie nazywana problemem cywilizacyjnym, narzucającym szczególnie młodym ludziom rygorystyczne normy dotyczące wyglądu i zachowań, wcale nie jest niczym nowym. Po raz pierwszy nazwał ją i udokumentował angielski lekarz, Richard Morton, a było to w XVII wieku. Wymogi cywilizacyjne i konsumpcyjny tryb życia pozwoliły rozwinąć się jej, na tyle, że w obecnych czasach anoreksja jest już sporym problemem. Co tu dużo mówić, współcześni ludzie mają być przebojowi, wygadani, zaradni, a przede wszystkim.....szczupli. Z góry zakłada się, że człowieka, którego tu, czy ówdzie jest zbyt dużo, nikt nie doceni, a tym bardziej nie polubi. Kolorowa prasa zarzuca nastolatki i osoby wchodzące w dorosłość, uśmiechniętymi  kobietami w rozmiarze 34, gloryfikując niską wagę ciała. Chcąc dorównać i sprostać kanonom obecnego  "piękna" dziewczęta i młode kobiety przestają jeść , oddając się dobrowolnie w ramiona anoreksji. Ale to nie jedyny powód tej strasznej i trzeba to zaznaczyć, śmiertelnej choroby.  Przyczyn jej rozwoju w głowie pacjenta, bo jest to zaburzenie psychiczne, znajdziemy wiele i nawet sami chorzy, czasami, nie są ich w stanie określić. Tak też jest w przypadku bohaterki filmu dostępnego na platformie strumieniowej, Natflix. Aż do kości, porusza ważny, acz kontrowersyjny temat anoreksji nie szokując, a przybliżając nas do problemu, pokazując go i pozwalając  zadumać się nad jego złożonością.
 
Projekcja przybliża nam życie młodej, dwudziestoletniej Ellen, która już od wielu lat boryka się z tą straszną chorobą. Sama do końca nie jest świadoma, co tak naprawdę było powodem wpadnięcia w szpony anoreksji, która doprowadza ją do irracjonalnych zachowań. Dziewczyna potrafi przeliczyć kalorię prawie wszystkiego, jej posiłek jedynie przerzuty, zostaje niemal natychmiast wypluty, a ona sama mimo tego, że jest przeraźliwie chuda, robi wszystko by broń boże nie przytyć. Biega po schodach, meczy kręgosłup ustawicznymi ćwiczeniami brzuszków i wciąż i wciąż mierzy sobie przedramię, sprawdzając, czy nie utyła. Ellen, kobieta niezwykle utalentowana artystycznie, nie ma łatwego życia. Los stawia przed nią wiele przeciwności, które mogą, choć sama tego nie mówi, pogłębiać jej stan chorobowy, a może i nawet były jego początkiem. Jej rysunki na Tumblrze, cieszące się niezwykłą popularnością doprowadziły do śmierci głodowej młodą dziewczynę. Jej matka, rozstała się z ojcem i gdy Ellen miała trzynaście lat postanowiła spędzić resztę życia z kobietą, w związku homoseksualnym, nie dając córce możliwości zamieszkania z nią w jednym domu. Zagubiona bohaterka mieszka zatem z macochą, przyrodnią siostrą Kate i ojcem, którego tam naprawdę nigdy nie ma. Wielokrotne, niestety nieudane próby ratowania Ellen i wyciągnięcia jej z anoreksji, nie przynoszą skutków. Macocha znajduje jej zatem alternatywny sposób leczenia, ostatnią deskę ratunku, jaką  ma być terapia u wziętego, ale słynącego z dość kontrowersyjnych metod leczenia, doktora Williama Beckhama. Dziewczyna zamieszkuje zatem w niewielkim ośrodku, prowadzonym przez wspomnianego lekarza, gdzie wraz z niedużą, kilkuosobową grupą młodych ludzi ma stanąć na nogi i ......przytyć. Wchodzenie z choroby ma być jej indywidualną decyzją, to ona ma chcieć wyzdrowieć i to ona musi sobie uświadomić w czym jest problem. Terapia do niczego nie zmusza, nic nie nakazuje, chcesz to jesz, nie chcesz nie jesz, ale wiedz, że twoje życie jest w twoich rękach.
 
 
To ostatnie zdanie doskonale nakreśla to, co  reżyserka i scenarzystka Marti Noxon, sama borykająca się z problemem anoreksji, chciała przekazać w swym filmie. Jeśli spodziewacie się tu dramatycznych, szokujących i wbijających w fotel scen, to nie jest to film dla Was. W Aż do kości wszystko jest tylko zarysowane, nic nie jest przesadzone ani podane na tacy, nic do końca nie wyjaśnione, bo i sama choroba jest mimo wszystko dalej dla większości z nas zagadką. Oglądając go, rozumiemy doskonale złożoność problemu, wiemy, że my zdrowi nigdy nie wiemy na pewno co tak naprawdę chodzi w anoreksji, czemu osoba, która ma przed sobą całe życie, dobrowolnie skazuje się na śmierć, popełniając powolne, ale mimo wszystko samobójstwo. Śledząc losy Ellen możemy się tego jedynie domyślić.
 
Słodko - gorzki wydźwięk dzieła doskonale lecz z umiarem łączy dramatyzm sytuacji, z komizmem i nutą nadziei, wiary w to, że mimo wszystko "mogę!" Ellen, w tej roli niesamowita Lily Collins, mówiąca o sobie jako o "problemie, z którym rodzina już  sobie nie radzi" nie jest nim dla siostry Kate, w którą wcieliła się Liana Liberato. Mierząc się ze swym problemem w ośrodku, dziewczyna przekonuje się, że nie ma rzeczy niemożliwych, że świat, mimo złych chwil, mimo przeciwności, potrafi dać i radość, a życie to przeplatanka dobrych i złych chwil, z którymi należy się pogodzić. 
 
Aż do kości, to nie jest film jedynie o anoreksji, choć wysuwa się ona na pierwszy plan, to także obraz o szukaniu samej siebie. To poszukiwanie akceptacji, zrozumienia i pogodzenia się z losem, które myślę chciała przekazać autorka tego filmu i muszę przyznać zrobiła do wspaniale. Doskonale przedstawiła fakt, że aby poradzić sobie z problemem tej choroby, tak dobrze jej znanej, trzeba najpierw się zaakceptować, zrozumieć i polubić. Tą formą jest, jeśli o takim stanie można mówić w kontekście człowieka, postać Luke'a, którego brawurowo zagrał Alex Sharp, byłego tancerza, borykającego się nie tylko z anoreksją, z której prawie wyszedł, ale i z kontuzją kolana. Przyjaźń, a i być może rodzące się uczucie między nim a Ellen jest światełkiem w ciemnym tunelu, jakim jest ta straszna choroba. Takim źródłem światła, rozjaśniającym mroki umysłu bohaterki jest także osoba doktora Williama Beckhama, w tej roli równie dobry Keanu Reeves, którego stanowczość, a jednocześnie wiara w pacjentów, czasami nieuzasadniona, jest nieodzownym elementem układanki nazywającej się "zdrowie".
 
Aż do kości, to nie jest projekcją, która przeciągnie nasz akcją, czy wysokobudżetowym rozmachem. To film skupiony na opowiedzianej historii, dramatycznej, a jakże, ale i niosący nadzieję, zabarwiony kilkoma świetnymi scenami z pewną metaforą. Jedną z nich, moją ulubioną, jest scena w awangardowym muzeum w którym grupa leczonym przez doktora osób, z nim na czele, staje pod ścianą wody, która spokojnie, ale stanowczo spływa im po ciele, dając metaforyczne oczyszczenie, czy spłukanie wszystkich, życiowych trosk oraz bolączek.
 
Aż do kości, to tytuł, który bardzo ciężko podsumować. Bo co ja tak naprawdę wiem o tej chorobie? Nie mnie oceniać ani chorych, ani sytuacje, w której się znaleźli. Mogę za to spojrzeć trzeźwym, laickim okiem na problem, w doskonale, ale nie brutalny sposób tutaj pokazany. Zbudowanie równowagi między dramatem a rodzącą się nadzieją, wyszło Marti Noxon rewelacyjnie, czyniąc film wiarygodnym, ciekawym, jednocześnie nie robiąc z niego kolejnego paradokumentu. Moja ocena 7/10. 

ogolny

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [4]:
avatar agusia16
dodano: 2017-08-09 19:50:21

Jeszcze nie zastanawiałam się Mariuszu nad tym, czy będę pisała recenzję tego horroru :) Ciągle brak czasu na obejrzenie wielu produkcji filmowych :-P

avatar Mariusz
dodano: 2017-08-09 19:39:30

Gra aktorska Dawida ogrodnika w "Chce się żyć" jest bardzo dobra, byłem i nadal jestem pod wielkim wrażeniem tego, że sprawna osoba mogła w tak realistyczny i wiarygodny sposób zagrać niepełnosprawna osobę. agusia16 będziesz robiła materiał o filmie "Annabelle: Narodziny zła"?

avatar agusia16
dodano: 2017-08-09 18:50:45

Moim zdaniem warto Mariuszu, choćby ze względu na Lily Collins, doskonałą w swej roli, przynajmniej ja tak uważam :) "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy jeszcze nie oglądałam, pewnie to zrobię :)

avatar Mariusz
dodano: 2017-08-09 18:45:18

Mam wrażenie, że anoreksja to tylko szkielet dla filmu a tak na prawdę to chodzi o coś zupełnie innego (pewnie mało jestem odkrywczy ale chodzi raczej nie o to, że ona jest na to chora tylko o wartości o jakich zdaje sobie w wyniku choroby sprawę i głównie to ma nam przekazać film)."film wiarygodnym, ciekawym, jednocześnie nie robiąc z niego kolejnego paradokumentu" choćby dla tego i gry aktorskiej warto obejrzeć podobnie jak polski film "Chce się żyć" dla roli Dawida Ogrodnika.

Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners