Dead Cells jutro oficjalnie zadebiutuje na wszystkich platformach, tymczasem niedawno mieliśmy okazję do sprawdzenia tego tytułu i stworzenia poniższych wrażeń.
Motion Twin w zeszłym roku pokazało się z naprawdę dobrej strony właśnie dzięki Dead Cells, które okazało się bardzo przyjemną produkcją potrafiącą przyciągnąć gracza na wiele godzin. Tymczasem już jutro na rynku pojawi się pełna wersja, która wprowadza do rozgrywki nie tylko nowy interfejs :P
Rozpocznijmy od fabuły, która prezentowana jest nam w bardzo oszczędny sposób, tak abyśmy z większym zaciekawieniem pokonywali kolejne poziomy oraz odkrywali pochowane w różnych miejscach tajemnice. Nie jest to nic zaskakującego, ponieważ to dość pospolite narzędzie w tym gatunku, w którym nieskończone podejścia do poziomów kryją w sobie gdzieniegdzie tajemnicze przekazy, informacje i innego typu detale o świecie przedstawionym.
Rozgrywka od pierwszych chwil stawia przed nami pierwsze wyzwania, instruuje nas co musimy robić, aby radzić sobie z różnymi zagrożeniami oraz przeciwnikami, przy okazji nie oddając nam wszystkich narzędzi do ręki, dzięki czemu każde podejście wymaga od gracza umiejętności przebijania się przez kolejne piętra oraz wnętrza korytarzy, sprawiając że wszystko leży w naszych rękach i zależeć będzie w dużej mierze od naszych umiejętności. Pokonywanie kolejnych etapów może nam się wydać lekko monotonne, lecz odkrycie nowych fragmentów map będzie wymagać od nas przejścia w określone miejsce i wyeliminowanie posiadacza określonej runy, co rzecz jasna będzie wymagać od nas pewnej wiedzy i zapewne raz czy drugi zagościcie w sieci, aby dowiedzieć się co dalej robić. Szkoda, że nie ma np. przedmiotów podpowiadających graczowi co robić dalej i gdzie się udać.
Spora ilość sprzętu, gadżetów bomb oraz broni sprawia, że za każdym razem będziemy musieli podejść do zabawy w inny sposób, choć wykluczyć nie można także takich faktów, że raz na jakiś czas zdarzy nam się runda niemalże skazana na porażkę, gdyż najzwyczajniej oferowany sprzęt będzie przez długi czas zbyt słaby lub całkowicie nie trafiony względem naszego stylu gry. Mimo to i tak w ciągu ostatnich dni siedziałem ze spoconymi rękami starając się wykończyć wroga, co czasem kończyło się spektakularną i bardzo smutną porażką... naprawdę smutną... ehh, Ci wszyscy bossowie i elitarni wrogowie.
Oprawa graficzna jest naprawdę okazała, choć zdarza jej się przy większej ilości aktywnych obiektów miewać problemy z optymalizacją i spadkami klatek na sekundę, co na szczęście pojawia się tylko na korytarzach, a nie w momentach najważniejszych starć. Mimo to i tak odczuwalny był dyskomfort z tym związany. Pomimo zastosowania dość ogranego pixel-artu i tak uzyskano wielką różnorodną, efektowną paletę barw oraz sporo ciekawych widoczków i interesująco się prezentujących postaci, które zgodnie ze swoim wyglądem mogły się pochwalić również dobrym wyglądem.
Póki co bardzo dobrze bawię się z Dead Cells, jednakże zdecydowanie zbyt mało widziałem, aby móc w pełni orzec jak mocny jest to tytuł i ile zawartości tak naprawdę w nim znajdziemy. Na razie doskonale się bawię przy okazji wykonywania kolejnych cięć i eliminowania kolejnych hord, sprawiając że póki co systemy i mechaniki sprawiają, że nie tylko i wyłącznie wciągają, ale także mimo prostoty nie nużą i pozwalają czerpać sporo satysfakcji.
Dead Cellsjest dostępne w ramach Wczesnego Dostępu na PC, MAC, Linux, a jutro (7. sierpnia 2018) zadebiutuje również na Playstation 4, Xbox One oraz Nintendo Switch w cenie niecałych 25 dolarów.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Oj bardzo słabo się to prezentuje albo po prostu nie wpadło w mój gust :/