06.07.1916 Kosciuchnówka Najmilsza Moja Na froncie choć na chwilę zapanował spokój. Odparliśmy nieprzyjacół, jednak tak wielu przypłaciło to życiem. Chcieliśmy pozegnać ich z honorami, jak prawdziwych bohaterow lecz chwil na to nie starcza. Teraz kiedy siedze w okopie, wracam myslami do dnia, kiedy zaprosilem Cie do kawiarni. Po kremowkach poszliśmy na spacer. Mialas wtedy na ramionach błękitny szal, ktory Ci podarowałem. Noś go często, wspaniale w nim wyglądasz. Wspomnienia o Tobie zawsze dodają mi siły. Przydały się lekcje pisania i czytania na które tak mnie namawiałaś pozwala mi to być choć na chwile myślami przy Tobie. Jestem pewny, ze wojna niedługo sie skonczy i znow bedziemy mogli razem spacerowac po parku w naszej pieknej Warszawie. Mam nadzieję że list do Ciebie szybko dotrze i da Ci znać że u mnie wszystko jest dobrze. Twój Oddany Ci Tadeusz
Belgia, 16 października 1917 Najdrożsi Rodzice, Kreślę tych parę słów, bo pozostało niewiele czasu. Od paru godzin nasza artyleria ostrzeliwuje linie wroga. Słychać nieustannych huk wybuchów, a niebo zasnuwają dymy. Zapewnie już niebawem ruszymy do walki. Być może właśnie zaczyna się najważniejsza bitwa, może ta ostatnia, która zakończy tę okrutną wojnę. Umówiliśmy się Will'em, że każdy napisze list do domu i jakby się któremuś coś stało, to ten drugi przekaże list rodzinie. Mam już list Will'a, a on weźmie mój. Śmierć jest tu u nas codziennością: wciąż giną ludzie, koledzy z okopu. Kule i szrapnele nie wybierają, wielu z tych, z którymi razem szliśmy na front, poległo. Dziwnie mi o tym myśleć i dziwnie o tym pisać, ale jeśli właśnie czytacie ten list, to oznacza, że my też już się nie spotkamy po tej stronie nieba. Nie rozpaczajcie, proszę, widać taki był zamysł Opatrzności, a z wolą niebios trzeba się pogodzić. Wiecie, że zgłosiłem sie na ochotnika, żeby walczyć za mój Kraj i Króla, bo wierzyłem, że tak właśnie trzeba, że to mój obowiązek. Kocham Anglię i kocham Was i chciałem bronić naszą Ojczyzny i nasz dom przed okropieństwami wojny. Widziałem, co robili ci barbarzyńcy z mieszkańcami francuskich miasteczek, które później odbiliśmy. Za wszelką cenę musimy ich powstrzymać, żeby nie stało się tak i u nas. Wiem, że będzie Wam ciężko, ale proszę, nie płaczcie. Jestem przekonany, że czynię słusznie, a jeśli moja walka i nawet moja śmierć mogłaby skrócić tę wojnę choćby o dzień, to mają sens. Mam tylko nadzieję, że gdy przyjdzie na mnie ta chwila, będę gotowy i nie okażę trwogi. Chcę Wam powiedzieć, że bardzo Was wszystkich kocham i jestem wdzięczny za wszystko, czego do Was zaznałem i czego mnie nauczyliście. Jakże bardzo tęsknię do Hillsborough, do zapachu fajkowego dymu i aromatu ciasta imbirowego i do zabaw z małym George'm. Tak wiele jest ... [W tym miejscu treść listu staje się nieczytelna, arkusz pokrywają brunatne plamy zaschniętej krwi, które rozmazały i zasłoniły pisany ołówkiem tekst, brakuje też fragmentu kartki, zniszczonej przestrzeliną osmaloną na krawędziach. Odczytać daje się tylko pojedyncze słowa lub frazy: "o domu i Was"] ...ode mnie Pastora Stirling'a i Jego córkę, Emily - wspomnienie Jej uśmiechniętej twarzy rozjaśniało mi frontowe dni. Muszę kończyć, bo właśnie idą rozkazy ładowania karabinów i założenia bagnetów. A więc za moment ruszamy. Żegnajcie, niech Bóg ma nas wszystkich w opiece. Wasz kochający syn, Harry [Adnotacja na odwrocie: Château Wood, 22 października 1917 r. "Dulce et decorum est pro Patria mori" Szanowni Państwo Dillings, Z prawdziwym żalem i wyrazami najgłębszego współczucia zmuszony jestem przekazać Państwu tę tragiczną wieść, iż Wasz syn, szeregowy Henry D. Dillings, poległ bohaterską śmiercią w czasie ubiegłotygodniowych walk na froncie belgijskim we Flandrii. W czasie ataku na pozycje nieprzyjaciela, wraz z szeregowym Williamem Hotchkins'em opanowali po walce wręcz niemieckie gniazdo karabinu maszynowego, który przejęli i z pomocą którego prowadzili ostrzał kontratakującego nieprzyjaciela. Dzięki ich heroicznej postawie wielu żołnierzy 53-go Plutonu zdołało powrócić do linii naszych umocnień. Państwa syn zginął od ostrzału moździerzowego w czasie odwrotu, gdy próbował uratować ciężko rannego szeregowego Hotchkins'a. Ten list znaleziono przy ciele szeregowego Hotchkins'a. Mimo iż jest w dużej mierze nieczytelny i zniszczony, sądzę, iż zechcieliby Państwo zachować go, jako ostatnią pamiątkę po swoim bohaterskim synu, żołnierzu walczącym dla Ojczyzny do ostatka. W tej smutnej dla Państwa chwili, pragnę w imieniu Dowództwa 14-go Regimentu Strzelców Królewskich oraz własnym przekazać szczere kondolencje oraz wyrazy współczucia. Niech poświęcenie i ofiara życia Waszego syna, przybliży nam wszystkim radość zwycięstwa i szczęście pokoju. Z poważaniem, kapitan Wesley S. Bellow, kapelan 14-go Regimentu Strzelców Królewskich]