Nazywam się Cukinia - recenzja animacji

lubiegrac recenzja filmow Nazywam się Cukinia - recenzja animacji
Nazywam się Cukinia - recenzja animacji



Agata Dudek | 27 stycznia 2018, 18:15

Nazywam się Cukinia to animacja dość nietypowa i zarazem niezwykła, wzruszająca, bardzo wartościowa i mądra, poruszająca smutny, ale istotny temat, jakim jest brak rodzicielskiej miłości i odrzucenie.
 
Zwykle filmy animowane są przeznaczone dla dzieci i choć nie brakuje w nich elementów akcji, na ekranie toczy się walka dobra ze złem, a niektóre sceny nieco straszą, to ich wymowa jest jasno określona, muszą dobrze się kończyć. Francusko - szwajcarski film animowany w reżyserii Claude'a Barrasa przeczy wszystkim założeniom animacji, poruszając bardzo ważny, ale niezwykle smutny  temat, którego motywem przewodnim są dzieci, wychowankowie ośrodka opiekuńczo - wychowawczego. Trafiły tam z powodów rodzinnych, a każde z nich przeżyło życiową traumę. 
 
Choć film opowiada historię kilkorga dzieci, główną postacią jest w nim dziewięcioletni chłopiec imieniem Ikar, którego mama nazywa Cukinią. Dziecko zwykle bawi się na strychu, słuchając krzyków matki, która popija piwo za piwem, pomstuje do telewizora i wrzeszczy na nieobecnego męża, który już dawno ich opuścił. Nadużywająca alkoholu rodzicielka nie stroni od agresji, którą wyładowuje na biednym dzieciaku. Pewnego dnia, podczas kolejnego pijackiego amoku, zdenerwowana hałasem, jaki wyrządziła wieża zrobiona przez Cukinię z puszek po piwie, kobieta wbiega na górę z zamiarem zbicia chłopca. Wystraszony dzieciak zamyka klapę prowadzącą na strych, powodując tym samym jej upadek. Jakiś czas później dowiadujemy się, że mama Ikara/Cukinii umarła, a on trafić ma do domu dziecka przeznaczonego dla dzieci po przejściach, co też się rychło staje. Z początku dzieciak trzyma się na uboczu, a nawet jest popychadłem przywódcy grupy małolatów, Simona. Sytuacja nieco się zmienia, gdy do domu dziecka trafia Camille, dziewczynka, która staje się dla Cukinii, jak i całej reszty, niezwykle bliska. 
 
Nazywam się Cukinia to na pewno nie jest film dla małych dzieci, które po pierwsze nie będą w stanie zrozumieć przesłania, dosłowności i dramatyzmu tej historii. Animację powinna według mnie obejrzeć dorastająca młodzież, albo starsze dzieci, najlepiej wraz z rodzicami, którzy będą potrafili wytłumaczyć swojemu dziecku, że wśród nas żyją dzieciaki bardzo pokrzywdzone przez los. W filmie zetniemy się bowiem z problemem molestowania w domu rodzinnym, morderstwem, alkoholizmem, rasizmem, odrzuceniem i wieloma innymi problemami, które dręczą kilkuletnie zaledwie dzieci. Ich psychika radzić sobie musi z wielką traumą, żalem i smutkiem, ale choć po drodze nie raz się potykają, mimo wszystko, jak każde dzieci potrafią korzystać z życia i cieszyć się każdą radosną jego chwilą.
 
 
Nazywam się Cukinia podejmuje oprócz tematu osierocenia i związanej z niej samotności, którą załagodzić może dobroć opiekunów pracujących w ośrodku, także wątek przyjaźni i to nie tylko między dziećmi, głównie między Cuknią, a Camile, ale także rodzącej się bliskości i chęci niesienia pomocy dziecku przez osobą dorosłą, w tym wypadku policjanta, który sam opuszczony przez syna, pragnie stworzyć dla wyżej wymienionej dwójki nowy, pełen miłości dom. 
 
Opisywana przez mnie produkcja wykonana jest w animacji poklatkowej przy udziale ręcznie wykonanych lalek i modeli, co w połączenie z przejmującą treścią i sporym pokładem emocji nadaje animacji niezwykłej atmosfery. Mimo, że nie będziemy na niej płakać rzewnymi łzami, bo smutne sceny zgrabnie przeplatać się będą z zabawnymi i pełnymi życiowej mądrości, to w kącikach naszych oczu pojawi się łezka, a przez skórę nie raz przebiegnie dreszcz. 
 
Dzieło Claude'a Barrasa zmusi nas także do zastanowienia się nad sensem naszego życia, nad małością naszych problemów. Gorzko - słodki, nieco filozoficzny i metafizyczny wydźwięk tej produkcji sprawia, że jest to animacja innowacyjna, zupełnie różna od tego, do czego przyzwyczaiło nas pełne kolorów, naszpikowane efektami specjalnymi kino. 
 
Nazywam się Cukinia, to bardzo kameralna, nieco ponad godzinna produkcja, która w perfekcyjny sposób pokazuje szarość i dramatyzm życia, jednocześnie nie zabierając jego radości, niosąc nadzieję i życiową mądrość, pokazując jak szybko potrafi dorosnąć skrzywdzone przez życie dziecko. Polecam bardzo serdecznie zapoznać się z tym tytułem, bo zdecydowanie warto. Moja ocena 9/10.  

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [3]:
avatar Mariusz
dodano: 2018-01-28 15:19:18

TOM3K ale pojechałeś stereotypami. A tak na marginesie to nie jest polska produkcja!

avatar TOM3K
dodano: 2018-01-28 14:25:34

Niestety smutny obraz bo nasz kraj jest smutny, ludzie się nie uśmiechają itd. szkoda, że tak mamy. W Europie wszyscy są radośni. Ale może dlatego, że mają mniej zmartwień.

avatar Mariusz
dodano: 2018-01-27 20:36:19

Dość ponura to historia, dzięki technice wykonania jej wygląda dość nietypowo, ma w sobie coś ciekawego. Niewydaje się być przesadnie długa i niesie z sobą pewien przekaz, twórcy musieli się strasznie napracować aby osiągnąć taki efekt, trzebabędzie w wolnej chwili ogarnąć animacje.

Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners