Recenzja Kapitan Mavel (Captain Marvel) - Mogło i powinno być lepiej

lubiegrac recenzja filmow Recenzja Kapitan Mavel (Captain Marvel) - Mogło i powinno być lepiej
Recenzja Kapitan Mavel (Captain Marvel) - Mogło i powinno być lepiej



Tamer Adas | 20 marca 2019, 22:40

Po bardzo dobrej Wonder Woman przyszedł czas na odpowiedź Marvela, która okazuje się być wyraźnie gorsza. Oto nasza recenzja Kapitan Mavel (Captain Marvel)! 
 
Już wkrótce w kinach zagoszczą zupełnie nowe przygody drużyny Avengers, która po olbrzymim i bardzo ważnym Avengers: Wojna bez granic (Avengers: Infinity War) ponownie będzie się musiała zebrać, aby móc uratować swój świat. Po wydarzeniach dokonanych przez Thanosa nic nie jest już takie samo, jednakże nadzieja umiera ostatnia, a co za tym idzie również i nasi herosi będą musieli odpowiednio się przygotować. W ich składzie znajdziemy teraz także Captain Marvel, która najpierw doczekała się swojego indywidualnego filmu. Jak jej poszło? O tym piszemy poniżej, zatem jedziemy!

Wybieramy się w przeszłość i... w kosmos! 

Marvel Studios tym razem zabiera nas do przeszłości, w okolice lat 90-tych, kiedy to na ziemi jeszcze nikt by nie pomyślał o tym, że za kilkadziesiąt lat za ich bezpieczeństwo odpowiadać będzie grupa bohaterów w kolorowych kostiumach. Tym razem możemy zobaczyć początek dla pewnej postaci, jak i tak naprawdę całego S.H.I.E.L.D., które dopiero stawia pierwsze poważne kroki w obecnym świecie. Dotychczas ich działania były poważane, lecz realny kształt właśnie w tym momencie nabiera kształtu. Nasza bohaterka wraz  z rasą Kree uczestniczy w kosmicznych wojnach pomiędzy obiema rasami. Przez długi czas miewa problemy z pamięcią oraz wspomnieniami, które niczego jej nie mówią. W wyniku zasadzki trafia w ręce wroga, przy okazji doznając pewnego typu odkrycia. To jednak nie zaprząta jej w 100% głowy, ponieważ wciąż pozostaje w rękach Skrulli. Ucieczka z dotychczasowego więzienia przenosi ją na Ziemię, gdzie rzeczywistość niemalże całkowicie nie była gotowa na tego typu wizytę. Rzecz jasna "rozgrywka" toczy się już tak blisko naszej planety, że nie sposób, aby i ona znalazła się w strefie zagrożenia. 
 
Opowieść rozpoczyna się bardzo wolno i w dodatku przez długi czas powiązana jest niestety z dużą dawką niezrozumienia. Nie znając postaci z komiksów w gruncie rzeczy nie otrzymujemy dobrej dawki informacji o ich charakterze. Przynajmniej umiejętności zobaczyć możemy... w każdym bądź razie powinniśmy powrócić do kwestii samego przebiegu. W gruncie rzeczy drugi segment jest moim zdaniem zdecydowanie najlepszy, ponieważ opowieść w tym momencie naprawdę błyszczy i spokojnie można by ten fragment uznać za jeden z lepszych względem wielu innych filmów. Niestety również zakończenie okazuje się bardzo słabe, ograne oraz przydługie. Zwróciłbym uwagę także na to jak rozmazano całą kwestię tematyki, którą miała być radzeniem sobie z problemami. W efekcie mocno oberwało się ojcu bohaterki z przebitek oraz... widzowi, który w gruncie rzeczy może wyjść z przeświadczeniem, że poradzić sobie można w zasadzie tylko z supermocami. Chcąc pokazać silną bohaterkę osiągnięto efekt tak naprawdę odwrotny, który w gruncie rzeczy prezentuje się tak, jakby ktoś go zmienił w późniejszym czasie. 
 

Scenariusz bez mocy...

Kosmiczne aspekty spisują się jako tako w walce, przypominając przy okazji nieco także, Gwiezdne Wojny za sprawą rozmachu oraz ciekawych starć oryginalnymi broniami. Prawdę powiedziawszy wyglądało to pod względem pomysłów ciekawej niż wspomniany film również Disneya. Na Ziemi z początku również jest nieźle, jednakże z czasem te aspekty zamieniają się ze wspomnianymi aktami. To trochę dziwne i niepasujące, także ze względu na to, że dodatkowo boli również kwestia polskiego tłumaczenia. W niektórych momentach odejście od prostej i logicznej formy jest całkowicie niezrozumiałe i tak naprawdę zbędne. Równie nierówno prezentuje się kwestia rozrysowania postaci, które w gruncie rzeczy nie mogą się pochwalić odpowiednim charakterem ze względu na słabe poświęcenie im czasu. Nawet tytułowa Captain Marvel nie może  poszczycić się wieloma dobrymi momentami. 
 
Gra aktorska również nie stoi na najwyższym poziomie... cóż wiele dobrego robi tutaj Samuel L. Jackson, który przez cały czas błyszczy i tak naprawdę nie pozostawia za sobą wiele miejsce. A może inaczej... jest tam aż tyle wolnego miejsca, że jego charyzma naturalnie zajmuje całą "przestrzeń". Brie Larson miewa momenty, lecz są one tak naprawdę niewystarczające na całość. Samodzielnie zdecydowanie by sobie nie poradziła, a zapewne aż takiej pomocy następnym razem nie otrzyma.

Przeszłość również daje radę!

Nie można nie zauważyć, że przeniesienie akcji filmu o prawie trzydzieści lat pozwoliło nam poczuć pewnego typu sentyment za "starymi, dobrymi czasami" przy okazji wprowadzając do kinowego uniwersum trochę świeżości. Nieźle prezentuje się również kwestia kontrastu zaawansowanej technologii z wszechobecnymi w tym wypadku przedmiotami z końcówki ubiegłego wieku. Aspekty kosmiczne prezentują się bez wątpienia znakomicie, jednakże starsza ludzka technologia radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Klimat udało się nieźle zachować, przy okazji przez cały czas przyciągając naszą uwagę na wiele szczegółów, także i tych w tle. Udźwiękowienie oraz muzyka doskonale łączą się ze sobą, choć odnotować należy także to jak bardzo całość nie ma swojego charakteru. Te elementy spisały się dobrze, choć na pewno nie będziecie ich specjalnie wspominać.

Filmy - porównaj na Ceneo.pl

Krótkie podsumowanie recenzji Kapitan Mavel (Captain Marvel) - Film do pominięcia

Czy warto iść na Captain Marvel? Odpowiedź w moim przypadku brzmi nie, ponieważ nie jest to film trzymający poziom poprzedników. Doktor Strange wypadł o wiele ciekawej, a nie miał aż tak dużego potencjału. Lepiej zaczekać aż ten film zamelduje się w streamingu, gdzie będzie dobrą propozycją. Lepiej poczekać na Shazama! starającego się wnieść świeżość, co także pozwoli nam przygotować się do super głośne Avengers: EndGame. Film z Brie Larson sprzeda się nieźle z prostej kwestii - dawno nie było żadnego filmu superhero, zatem wielu ludzi takich jak ja po prostu się na niego wybierze, bo jest "głodna" tego typu rozgrywki. Szkoda, że w tym wypadku można się "zakrztusić", ponieważ nudy i brak wyrazistości przejawiają się przez długi czas. Drugi akt i Samuel L. Jackson to za mało, aby móc z czystym sercem spojrzeć i polecić te propozycję. Lepiej wydać 20 złotych na coś innego, ponieważ okolice 6/10 to maksimum, które mógłbym dać za te produkcję. Duży budżet na efektowne sceny nie zagwarantował odpowiedniego poziomu zabawy także z dziedzinie opowieści.

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners