Wilk Wikingów, recenzja filmu dostępnego na Netfliksie. Klątwa wilkołaczej krwi musi być przerwana

lubiegrac recenzja filmow Wilk Wikingów, recenzja filmu dostępnego na Netfliksie
Wilk Wikingów, recenzja filmu dostępnego na Netfliksie. Klątwa wilkołaczej krwi musi być przerwana



Agata Dudek | 7 lutego 2023, 08:05

Wilk Wikingów, recenzja filmu dostępnego na Netfliksie. Klątwa wilkołaczej krwi musi być przerwana! Oto nasza recenzja kolejnej topowej produkcji Netflix. 

O platformie Netflix robi się coraz głośniej, choćby za sprawą zamieszania wokół dzielenia kont. Co by o tym gigancie streamingu nie mówić, jest to miejsce poświęcone szeroko pojętej rozrywce, gdzie czasami pojawiają się filmy, które chętniej oglądamy. Jedną z takich produkcji jest Wilk Wikingów, albo Vikingulven, bo tak oryginalnie brzmi tytuł tego norweskiego filmowego dzieła.

Jest to pierwsza produkcja grozy o wilkołakach stworzona w tym kraju, i horror, który prawie po dwóch latach od swej premiery, trafił na Netfliksa, szybko wskakując na pierwsze miejsce TOP 10 polskiego Netfliksa. Czy jest to aż tak dobry, czy niekoniecznie? Postaram się to wyjaśnić w mojej recenzji, do której serdecznie zapraszam. 

Zapoznaj się również z: Microsoft spodziewa się, że Federalna Komisja Handlu będzie przeciwko przejęciu Activision Blizzard. Tak donosi New York Times

Zacznę oczywiście od fabuły, która zapewne jest Wam znana, a przynajmniej już coś takiego gdzieś widzieliście. Otóż jest to kolejne dzieło, które porusza temat wilkołaków, bestii przypominających wilka, ale tak naprawdę ludzi, którzy poprzez ugryzienie stali się wilkołakami. Podczas pełni dokonują swoją przemianę, i wbrew naturze ludzkiej, a zgodnie z instynktem wilkołaka, pragną jednego, zaspokajania swoich potrzeb drapieżnika, czyli chęci zabijania. 

Tak też jest w przypadku Wilka Wikingów, którego akcja rozgrywa się w niewielkim norweskim miasteczku, do którego pewnego dnia przeprowadza się Thale, siedemnastolatka, której mama w owym miasteczku otrzymuje pracę w policji. Relacja matka – córka nie jest najlepsza, bowiem dziewczyna nie radzi sobie z nowym życiem u boku matki i jej miejscowego mężczyzny. Thale, choć nie ma nic do ojczyma, i bardzo kocha swoją przyrodnią siostrę, która jest niemową, nie może zrozumieć rodzicielki i tego, że tak szybko zapomniała o ojcu.

Nie pomaga także środowisko, w jakim dziewczyna się obecnie znajduje. Poza małymi wyjątkami koledzy ze szkoły nie darzą jej sympatią, a wręcz okazują jej jawną niechęć. Na jednej ze szkolnych imprez, czują izolację, Thule oddala się od grupy i staje się świadkiem, a po części uczestniczką dramatycznych wydarzeń. Ktoś, lub coś atakuje jej koleżankę, która znika w lesie. Ranna w ramię Thule staje się ważnym świadkiem w sprawie, jak się później okazuje, brutalnego morderstwa.

Przeczytaj również: 30 dni mroku, recenzja horroru dostępnego na Netfliksie. Trzydzieści dni z krwiożerczymi wampirami

Z biegiem czasu na jaw wychodzą zaskakujące fakty. Okazuje się, że winny, nie jednego mordu, jest wilk, ale nie taki zwyczajny, tylko prastary, pradawny wilk wikingów, wilkołak, którego od wieku już lat, a niemal przez całe życie tropi pewien ekscentryczny mężczyzna. Sytuacja mocno wymyka się spod kontroli, przeraża matkę Thale, a i nią samą. Okazuje się, bowiem, że ranna podczas napaści wilka, wkrótce sama zmienia się w krwiożerczą bestię. Matka przy pomocy pewnego weterynarza, będzie starała się jakoś przerwać linię krwi. 

Z grubsza opowiedziałam wam fabułę filmu, w którym jak zapewne zdążyliście się zorientować znalazło się szereg przeróżnych gatunków, i miks wszystkiego, co już gdzieś kiedyś widzieliśmy, o czym słyszeliśmy, czy czytaliśmy. Mitologia i legendy skandynawskie zdają się być w tej produkcji przerobione na własną modłę, według własnego uznania, a z pradawnego, ogromnego wilka, który jest symbolem nordyckim, twórcy filmu płynnie przeszli do klasycznej, dość brutalnej grozy. A w niej krew leje się strumieniami, ludzie rozrywani są na strzępy, a jedynym ratunkiem i możliwością pokonania bestii, której nie da się zabić, są srebrne kule.

Pojawia się także ktoś na wzór łowcy potworów, ekscentryczny starszy mężczyzna, dotknięty nie tylko zębem czasu, ale i jakimś dramatem, który doprowadził go do utraty ręki. Możemy się jedynie domyślać, że przyczyna leży w jego fachu. On jest kimś na wzór baśniowego łowcy fantasy, który pewnego dnia wkracza na teren sceptycznej i racjonalnej szefowej policji. Matka Thale starając się udowodnić przyczyny i rozwiązać zagadkę kryminalną, jest jednocześnie odpowiednikiem innego gatunku, w tym filmie, klasyki kryminalnego noir, w skandynawskim stylu. 

Nie brakuje także w opowieści, w której fabuła nie jest niestety jej najmocniejszą stroną, klasycznego młodzieżowego dramatu, ze sztampowymi elementami, jak śmierć członka rodziny, nowe miejsce, szkoła i koledzy, którzy traktują z góry, a nawet skutecznie życie obrzydzają. Tenn drama w wersji dla nastolatków nagle przeradza się w mordownię, z dość wiarygodnie zobrazowanymi ranami, ale efektami specjalnymi, niestety, nie najwyższych lotów. 

Przeczytaj również: Kobiety na wojnie, recenzja dramatu wojennego dostępnego na platformie Netflix

Nie można jednak powiedzieć, że film jest zły od początku do końca. Mimo kiepskiej fabuły, mającej sporo luk, i zbyt napakowanej skrajnościami, dzieło reżysera Stiga Svendsena (Kings Bay, Loose Ends) i Espena Aukana, pracującego także przy filmie Troll, dostępnym na Netfliksie, ma jakieś zalety. Film może przypaść do gustu miłośnikom grozy, spokojnie mogą obejrzeć także ci widzowie, którzy boją się horrorów. Jest to więc tytuł tak naprawdę dla każdego, co jeśli chodzi o horrory, nie jest takie oczywiste.

Poza tym to produkcja, która zachwyca bardzo dobrymi zdjęciami i podobnie jak w przypadku wymienionego tu już Trolla, urokliwymi zakątkami Norwegii, które idealnie pasują do „wilkołaczego” czy raczej likantropicznego klimatu prastarej klątwy. Ponurość lokacji, ich ciężkość i atmosfera podbijają styl i grozę, jednocześnie dobrze wpisując się w zaserwowany nam miszmasz gatunkowy. 

Nie można także narzekać na grę aktorską, która stoi na bardzo przyzwoitym poziomie, nawet jeśli momentami zbyt mocno koloryzuje swoją postać, albo za bardzo ją ułagadza. Szczególnie pochwalić należy Liv Mjönes, która wcieliła się w matkę Thale, a także Elli Rhiannon Müller Osbourne, której przyszło zagrać nastolatkę, bohaterkę filmu, tym właśnie imieniu. 

Doskonale wszyscy wiecie, że to co znajduje się w topowych tytułach platformy niekoniecznie musi być zaskakujące, powalające czy najcudowniejsze na świecie. Tak też… niestety jest z Wilkiem Wikingów, przeciętniakiem, łączącym teen dramę, czyli produkcją dla nastolatków, i fantasy z baśniowością oraz legendami, nieco przerobionymi na własny użytek. Płaską, i nic nie wnoszącą do całości odbioru fabułę, z dziwnym zakończeniem, ratują tylko ładne zdjęcia, piękne okolice i dobra gra aktorska. Dla lubiących kino grozy, może być. Ale nie jest to film z gatunku tych obowiązkowych. 

Film Wilk Wikingów trafił na platformę Netflix 3 lutego 2023 roku.

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners