Pewnego razu na krajowej jedynce, recenzja polskiej, całkiem zgrabnej serialowej czarnej komedii

lubiegrac recenzja filmow Pewnego razu na krajowej jedynce, recenzja polskiej, całkiem zgrabnej serialowej czarnej komedii
Pewnego razu na krajowej jedynce, recenzja polskiej, całkiem zgrabnej serialowej czarnej komedii



Agata Dudek | 14 grudnia 2022, 18:50

Pewnego razu na krajowej jedynce, recenzja polskiej, całkiem zgrabnej serialowej czarnej komedii, o której przed premierą niewiele słyszeliśmy. 

Na polskim Netfliksie możemy wybierać w całej masie filmów i seriali z niemal każdego kraju, w tym także z naszego. Jedne są mniej, drugie mocniej reklamowane. Ale bywają takie, o których niemal, albo właściwie nic nie słyszymy. Przykładem tego stał się polski serial Pewnego razu na krajowej jedynce, który po prostu zagościł na platformie Netflix, nikogo o tym specjalnie nie informując. I może zostałby przeze mnie pominięty, gdyby nie to, że znalazł się w miarę szybko w topowych produkcjach Netfliksa.

Zapoznaj się także z: Znamy termin debiutu kolejnego dodatku do Dragon Ball Z: Kakarot! Bandai Namco pokazało nowy zwiastun rozszerzenia Bardock: Alone against Fate

Nie oznaczało to, że musiał być ciekawy, bo niemal wszystkie polskie tytuły prędzej czy później trafiają do TOP 10, ale… No właśnie, to ale spowodowało, że sięgnęłam po serial, wiedziona zwyczajną ciekawością i krótkim opisem fabularnym. Postanowiłam, mimo tego, że niechętnie oglądam rodzime tytuły Netfliksa, bo umówmy się… nie stoją na zbyt dobrym poziomie, obejrzeć serial i pomimo drobnych wad, nie uważam seansu za czas stracony, a wręcz przeciwnie. 

Historia, którą zechciała opowiedzieć widzom twórczyni serial Dorota Trzaska mieści się w ramach czarnej komedii z nutką opowieści kryminalnej i klasycznego dramatu z pokręconymi ludzkimi kolejami losu, niczym z reality TV. Każda z postaci, jakie poznajemy w Pewnego razu na krajowej jedynce ma z sobą, albo z życiem na bakier, i postanawia to zmienić, mając nadzieję, że to, co planuje przyniesie pozytywny skutek. 

Leon Perkowski to wdowiec, borykający się z problem alkoholizmu i z córką Dianką, która ma na bakier z prawem, i za kradzieże i inne przestępcze wyczyny, kuratora na głowie. Pewnego dnia oświadcza, że jest w ciąży, więc zdesperowany ojciec postanawia naprawić błąd dziecka i wyjechać do czeskiego Cieszyna, w wiadomej sprawie. Klara Kaczorowska to młoda, ale już nie tak bardzo kobieta, która właśnie się rozstała z facetem i nie bardzo wie, co dalej  robić ze swoim z życiem. Postanawia pojechać zatem do siostry. Wojtek Słomka kocha się na zabój w pewnej młodej kobiecie, udając bogatego Włocha. Tak naprawdę stara się wyrwać spod skrzydeł nadopiekuńczej matki, a wcześniej spotkać z ukochaną, z którą ma jedynie kontakt online, mając nadzieję, że to ta jedyna i że zostanie zaakceptowany. Wszyscy spotykają się w samochodzie Leona, w którym przez odpowiednią aplikacją mają udać się  wspólnie, właśnie do Cieszyna. 

Tymczasem Emil, mający nóż na gardle mężczyzna, wiszący sporą gotówkę bezwzględnym bandytom, dokonuje skoku na bank, kradnąc z niego okrągłą sumkę dwóch milionów złotych. Kasa znajduje się w bagażniku samochodu, który wygląda identycznie jak samochód Leona. I tak oto na stacji benzynowej grupka Leona zamienia się autami. Wkrótce zauważają, że coś jest nie tak, znajdują pieniądze, które mogą stać się lekarstwem na ich życiowe problemy. Problem w tym, że ich śladem rusza gotowy na wszystko Emil, a po drodze o kasie dowiaduje się także prostytutka Celina i jej Alfons i kochanek Adrian. Jak się domyślacie, oni też mają chrapkę na sporą ilość gotówki. Zaczyna się zatem zabawa w kotka i myszkę i planowanie jak położyć łapę na milionach. 

I właśnie ten motyw, walki o pieniądze staje się motorem napędzającym fabułę tej opowieści. Ale nie tylko. Przede wszystkim tym co powoduje, że krótki, bo sześcioodcinkowy serial ogląda się dobrze, nie brakuje żartów sytuacyjnych. Czarna komedia w tym wypadku jest naprawdę czarna, bowiem nie brakuje w niej humoru niczym z makabry i absurdu, ale i klasycznie mrocznych momentów, które sprawiają, że serial śledzi się sprawnie i szybko. 

Przeczytaj również: Wednesday, recenzja serialu Netflix, zjawiskowa Ortega jako panna Addams, której ze śmiercią do twarzy

Jest mrok, jest gęsta atmosfera, jest kryminalna historyjka, którą w odpowiednie ramy ubierają bohaterowie i ich mniejsze czy większe problemy ze sobą. Oczywiście bolączki każdego z nich są w ich oczach przerażająco wielkie, ale i są powodem do uśmiechu, i przyczynkiem wielu komicznych sytuacji. Co ciekawe to co naprawdę ich w życiu spotkało nie zostaje przed nami od razu ujawnione. To, że problemy każdego z nich poznajemy poprzez nawiązania, poprzez wspomnienia czy formę retrospekcji jest czymś, co buduje klimacik, nie wiejąc nudą. 

Jednocześnie produkcja jest w całkiem ciekawy sposób zrealizowana. Dzieje się tak za sprawą pocięcia ekranu, czyli pokazywania nam toczących się w równym czasie wydarzeń, bardzo ze sobą związanych, pokazanych w nieco komiksowej formie. Zabieg całkiem ciekawy, bo nie przenosimy się z miejsca na miejsce, nie podróżujemy w czasie, ale śledzimy wydarzenia tu i teraz, nie tracąc nic z fabuły. A ta pędzi dość szybko, oferując widzom wartką akcję, w której atmosfera z każdym momentem coraz mocniej gęstnieje, staje się bardzo mroczna, a nawet krwawa. Serial nie szczędzi nam widoku brutalności, krwi i bardzo mrocznego poczucia humoru. Scen, w których przemoc jest na ekranie nie brakuje, i choć te bywają, jak to przemoc trudne i nieprzyjemne do oglądania, większość z nich bywa podszyta nutą humoru, często absurdalnego. 

Nie jest to jednak zupełnie lekka historyjka, z dozą kryminału, ale jak nadmieniłam wcześniej także dramat. Koleje losu każdego z bohaterów, zarówno tych kluczowych, jak i tych pobocznych są dramatyczne. Wiemy, że potrzebują pomocy, mamy świadomość, że pieniądze, która są w zasięgu ich ręki, byłyby dla nich jedynym lekarstwem. W pewnym momencie zaczynamy myśleć, że powinni je wziąć, sami wpadając w pewną pułapkę myślową. Mamy świadomość, że to kasa zdobyta z przestępstwa, a jednocześnie chcemy się stać częścią tej zwariowanej i absurdalnej gry w kotka i myszkę. Zaczynamy im dopingować, choć nie powinniśmy. I tylko klimacik tej pogoni za kasą, który serial zbudował, psuje jak zwykle zakończenie, które jest jak kubeł zimnej wody, wskazując nam, że dobro zawsze powinno zwyciężyć… Ale czy także w tym wypadku?

Pewnego razu na krajowej jedynce to także jeden z tych seriali, który umiejętnie bawi się kamerą, zdjęciami, w punkt potęgując, także przez miejscówki, mroczną atmosferę, która uzupełniania jest całkiem zgrabnie poprzez bardzo dobrą muzykę. Wszystko wydaje się piękne, i opakowane w niczego sobie otoczkę, ale bywają luki scenariuszowe i nieco przesady. Na szczęście problem ten niweluje szybkość toczących się scen, i całkiem zgrabne aktorstwo.

Przeczytaj również: Recenzja serialu 1899 od platformy Netflix. Skomplikowana historia dla której nie znajdziemy odpowiedzi

To także jedna z tych produkcji, w której nie zobaczymy znanych serialowych gwiazd, a aktorów mniej popularnych, choć zapewne Wam znanych. Wśród nich Juliusz Chrząstowski (Boże ciało, Kler) jako Leon, Łukasz Garlicki (Rojst, Wielka woda) jako Emil, Anna Ilczuk (Sala samobójców, Świat według Kiepskich) jako Klara, Michał Sikorski (Czarna owca, Wszyscy moi przyjaciele nie żyją) jako Wojtek, Maja Wolska (Zenek, Wesele) jako Dianka, Jaśmina Polak (Miasto 44, Szczeliny) jako Celina czy Mateusz Król (Jak pokochałam gangstera, Teściowie) w roli Adriana.  Każdy ma do zagrania zupełnie inną rolę osoby po przejściach, z problemami i na życiowym zakręcie, z którego pragnie się wydostać. Aktorstwo, choć z pewnością do fenomenalnych nie należy, stoi tu na naprawdę porządny poziomie. Ich wszystkich chce się oglądać, wydają się poprzez swoje zaangażowanie w rolę bardzo wiarygodni, nawet jak momentami, przez tak napisany scenariusz, bywają dziwni czy sztuczni. 

Podsumowując Pewnego razu na krajowej jedynce to udana polska produkcja, która może pochwalić się ciekawą formą i stylem czarnej komedii, prostą, ale wciągającą opowieścią kryminalną, i angażującą historią. Drobne braki scenariuszowe rekompensuje wartka akcja, fajne, choć mrocznie -humorystyczne dialogi, dobre zdjęcia i naprawdę fajna muzyka. Jeśli dołożymy do tego dobre aktorstwo, to otrzymamy godną obejrzenia serialową produkcję, którą jeśli jeszcze nie widzieliście, warto nadrobić. Choćby w te nadchodzące święta. Mnie pozostaje życzyć miłego sensu!

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

źródło: Zdjęcie: Netflix

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners