Troll, recenzja filmu Netflix. Norweskie fantasy inspirowane baśniami skandynawskimi w efektownej oprawie wizualnej

lubiegrac recenzja filmow Troll, recenzja filmu Netflix. Norweskie fantasy inspirowane
Troll, recenzja filmu Netflix. Norweskie fantasy inspirowane baśniami skandynawskimi w efektownej oprawie wizualnej



Agata Dudek | 9 grudnia 2022, 19:00

Troll, recenzja filmu Netflix. Norweskie fantasy inspirowane baśniami skandynawskimi w efektownej oprawie wizualnej. Oto nasza ocena topowego filmu Netflix.

Wspominałam już w poprzedniej recenzji Netfliksa, że listopad był dla platformy miesiącem bardzo dobrym i wartościowym, szczególnie pod względem seriali. Tymczasem grudzień zapowiada się raczej skromnie i dość świątecznie, z wiadomego powodu. Spokojniejszy miesiąc, bez wielkich premier, choć z pewnymi powrotami zaczął się natomiast od bardzo przyjemnej filmowo premiery, od pewnego zaskoczenia, które z miejsca, że tak powiem kolokwialnie „wjechało” do TOP 10 platformy. Mowa tu o norweskim fantasy przygodowym akcji Troll, które w zapowiedziach obiecywało ciekawe wizualnie widowisko i klimat norweskich baśni i legend. I pod tym względem nie zawiodło. A jaki jeszcze jest Troll od Neflix?

Zapoznaj się również z: Bandai Namco Entertainment zapowiedziało projekt Sand Land! Więcej informacji ma zostać ujawnionych już wkrótce

Troll to jak wspomniałam norweska produkcja łącząca fantasy, z przygodą i z akcją. Jak możemy się domyślić z tytułu, jest to dzieło wpisujące się w klimat tego państwa, bazujące na skandynawskich mitach, legendach i baśniach, które czasami wykorzystują twórcy, zarówno filmowi, jak i growi. Klimat mitologii skandynawskiej poczujemy między innymi w serialu Nisser od Netflix, który miałam okazję również recenzować, ale i w grach Röki i Bramble: The Mountain King

Baśnie i podania ludowe, przekazywane z pokolenia na pokolenie odżywają także w filmie Troll, który porusza tylko jedną z wielu legend. Jest bohaterem jest troll. Istoty te niegdyś żyły podobno w całej Norwegii, tworząc wspólnoty i rodziny i pojawianie się ich na drodze człowieka nie było niczym dziwnym. Tak przynajmniej niosła wieść ludowa. Ale pewnego dnia, w starciem z człowiekiem, a potem ze słońcem istoty te zniknęły. Teraz zamieniły w skały, tworzą malownicze góry. I tylko wyobraźnia może je pobudzić do życia. 

W niewielkim miasteczku, położonym pod górami Dovre, budzi się do życia uśpiony i zatopiony od tysiącleci w skałach górski troll, który znajdując się sam jeden w zupełnie innym świecie, którego kompletnie nie zna, i będąc istotą gigantycznych rozmiarów i równie olbrzymiej siły, sieje zniszczenie, a wkrótce zagraża stolicy kraju. 

W tym samym niemal czasie, w innej części Norwegii prowadzone są wykopaliska archeologiczne, którymi przewodzi profesor Nora Tidemann, którą ojciec, teraz samotnik i dziwak, dalej opowiadający przedziwne bajeczki o trollach, karmił niegdyś pewną legendą właśnie o tych istotach. Czas jednak zatarł u Nory ślady między wyobraźnią, dzieciństwem i baśniami, i zdawał się nie móc powrócić, a nawet być jedynie typową bajeczką. Tymczasem przyszłość niosła zgoła inne plany. Atak dziwnego stworzenia, które z pewnością stanie się zagrożeniem dla wielkiego miasta i jego mieszkańców, jest dla władz państwa powodem do powierzenia właśnie Norze, znanej geolog i paleontolog, rozwikłania tej zagadki. I tak panna Tidemann ma na zlecenie władz, przy pomocy asystenta pani prezydent i wojskowego oraz ojca, który wydaje się mieć problemy natury psychicznej, zająć się śledztwem dotyczącym tajemniczego wybuchu w górach Dovre i równie tajemniczych śmierci, jakie są jego konsekwencją. 

Przeczytaj również: Wednesday, recenzja serialu Netflix, zjawiskowa Ortega jako panna Addams, której ze śmiercią do twarzy

I choć z początku Nora nie wiążę, a nawet nie chce wiązać tego zdarzenia z jedną z legendarnych istot, to prawda, jak się domyślacie, a jest ona uwieczniona również w filmowym zwiastunie tejże produkcji, wkrótce wychodzi na jaw i zmienia jej spojrzenia na nadprzyrodzony świat baśni. Pozostaje jednak zasadnicze pytania, co zrobić z bestią siejącą zniszczenie i panikę. Na to sposób musi znaleźć zarówno ona, jak i jej pomocnicy. 

I to staje się głównym motywem opowieści, którą śledzimy w filmie Troll, który chyba nieco na wyrost określany był jako norweskie "monster movies". Porównywano go do Godzilli, która jakiś czas temu świętowała swój powrót na ekrany kin. Problem w tym, że Roar Uthaug oraz Espen Aukan, czyli twórcy tegoż filmu, spojrzeli na opowieść z punktu samego trolla, nie do końca widząc go jak obiekt zniszczeń i śmierci, a raczej jak zabłąkaną, zagubioną istotę, która jest żywą legendą obudzoną w nieprzyjaznym i nieznanym jej świecie. 

Przy okazji udało się przedstawić ją w tak niesamowity sposób, że aż dech zapiera. Co by nie powiedzieć o tym filmie, a ma on swoje niedoróbki, efekty specjalne wbijają w fotel. Postać trolla jest tak niesamowita i tak szczegółowa, że wydaje się, że jest stworzony w animacji, a nie w filmie fabularnym. Efektu nie psują także zbliżenia na głowę trolla, i w ogóle na jego gigantyczne ciało. Stwór stworzony ze skał, z ludzkimi przenikliwymi oczami, porośnięty mchem i trawą zdaje się być chodzącą skałą, bez uczuć i rozumu, nierealną, baśniową, a jednocześnie tak prawdziwą i zbliżoną do ludzi, i od ludzi zależną… i to niemal dosłownie. 

Otóż przy okazji trolla i jego gigantycznej, niszczycielskiej działalności, przemycono do filmu, i tego nie da się nie zauważyć, wątki ekologii i zgubnej działalności człowieka na naturę, która potrafi odwdzięczyć się pięknym za nadobne. Niszczenie środowiska pokazane jest nie tylko dosłownie, choćby na samym początku filmu, ale także poprzez trolla, który jest wymiarem sprawiedliwości natury, która podniosła rękę przeciwko zgubnej działalności ludzi. Jest trochę jak miotająca się Ziemia, którą bez jej zgody obudzono ze snu, której spokój został naruszonu, a życie niemal zniszczono. 

Jasno, klarownie, ale i… przerażająco pięknie pokazane zostało, właśnie przez efekty specjalne i poprzez klimat tejże opowieści, działanie człowieka, który nie stara się zrozumień natury, sam sobie tym szkodząc. Jednocześnie twórcy nawiązali do tej części ludzkiej natury, jaką tracimy wchodząc w dorosłość, do wyobraźni, do dziecięcego widzenia świata, który wydaje się zwykły i naturalny jak mamy lat kilka, czy naście, a jest jedynie bajeczką, kiedy wchodzimy w dorosłość. Z racji na kraj, w jakim powstała ta produkcja, mamy tu do czynienia także z klimatem Norwegii, jej górskim krajobrazem, spokojem i surową naturą. 

Przeczytaj również: Recenzja serialu 1899 od platformy Netflix. Skomplikowana historia dla której nie znajdziemy odpowiedzi

Formuła bajkowości, wsparta świetnymi efektami wizualnymi to coś, co przyciąga do tej produkcji, i to bardzo mocno. To co nieco spłaszcza pozytywny odbiór tego ekstra wizualnego widowiska to postaci, słabo zarysowane i bardzo oczywiście. Przez to, że są one tak sztampowe, również fabuła staje się bardzo przewidywalna i niemal natychmiast możliwa do rozszyfrowania. Film aktorsko stoi postacią Nory Tidemann, jedną z najmocniej zarysowanych i charyzmatycznych postaci w Trollu. Ine Marie Wilmann (Bloodride, Niekochani, Sonja), która wyciąga ze swojej postaci jak najwięcej może, a ma co robić, bo jej bohaterka jest pomysłowa, pewna siebie, stanowcza i przede wszystkim charyzmatyczna. 

Problem polega na tym, że reszta osobowości stanowi jej tło, i to takie, które już gdzieś kiedyś widzieliśmy. Asystent pani prezydent Andreas Isaksen, w którego wcielił się Kim Falck (Hotel zła II, Tylko Bea) to ciapowaty pracownik o wielkim sercu, który staje się, oczywiście, przyjacielem Nory. Patetyczny wojskowy, czyli kapitan Kristoffer Holm zagrany przez Madsa Sjøgårda Pettersena (Sanatorium strachu, Dwunasty człowiek), wyrzucający z siebie slogany natury patriotycznej, czy wreszcie szalony, odklejony od rzeczywistości ojciec Nory, Tobias Tidemann zagrany Garda B. Eidsvolda (Obywatel roku, Księga Diany), to bohaterowie, których już mieliśmy okazję spotkać, tylko w zupełnie innej opowieści. Przez ich zwykłość, sztampowość i rozpoznawalność, jesteśmy w stanie przewidzieć w jaką stronę pójdzie opowieść, i tak właściwie już nic fabularnie nie może nas zaskoczyć. 

Mimo tego Troll nie jest filmem złym. Wręcz przeciwnie! To niesamowicie ciekawie oprawiona wizualnie historia o legendzie, baśniowości, walce dobra ze złem, natury z człowiekiem, wiary, wyobraźni i racjonalności. Niesamowite efekty specjalne, wartka akcja, elementy fantasy i mnóstwo przygody sprawiają, że prawie dwugodzinną produkcję ogląda się w sposób płynny, szybki i niezwykle efektowny. Nie dziwi zatem nic, że niemal chwilę po premierze zawitała ona do topowych produkcji Netfliksa, i jest tam do dziś, mając się na podium całkiem dobrze. Jeśli nie widzieliście, a lubicie fantasy, a w szczególności mity i legendy skandynawskie, to serdecznie polecam. Warto! 

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

źródło: Zdjęcie: Netflix

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners