DreamHack Masters Las Vegas 2017 został zakończony. W całym turnieju wygrała drużyna z Polski - Virtus.pro. W tym artykule podsumuję to, co działo się przez te pięć dni gry, a działo się bardzo dużo.
Zacznijmy od fazy grupowej. Było w niej szesnaście drużyn, po cztery w każdej grupie. W grupie A znalazły się naprawdę wyrównane ekipy. Nigdy bym jednak nie przypuszczał, że Amerykanie reprezentujący drużynę OpTic Gaming mogą odpaść. W 2016 nie było na nich mocnych, wygrywali wszystko co było możliwe. Teraz coś się złego stało z tą drużyną (zmiany okazały się niewystarczające) odejście „stanislawa” do Team Liquid okazało się zabójcze. Jeśli chodzi o pozostałe drużyny to miałem wrażenie właśnie, że jedynie: Astralis, North i OpTic Gaming będą walczyły o wyjście z grupy, dlaczego nie uwzględniłem ostatniego zespołu, czyli Complexity. Uważam, że ta drużyna i tak nie miała szans na wyjście z grupy, w końcu to mało znana drużyna, która tak naprawdę pokazała się dopiero teraz na tym turnieju. Na pewno byłby to dla nich ogromny sukces gdyby wyszli z grupy, ale było to mało realne, raczej graniczące z cudem. Natomiast gdy popatrzymy na to, co dwie duńskie drużyny zrobiły dla swojego kraju, to naprawdę dużo szacunku im się należy. Przed tymi zespołami nie było łatwej drogi, szczególnie w późniejszej fazie gry.
Przyjrzymy się zatem grupie drugiej B, czyli „polskiej grupie”. Dużo pisałem na temat zespołu Fnatic i generalnie szwedzkiej sceny CS:GO. Może ktoś z Was powie, że się przyczepiłem do nich, ale pamiętam doskonale kiedy Szwedzi zdominowali światowe zawody e-sportowe. Wygrywali mecz za meczem, turniej za turniejem, ale jak widać ich era gry się skończyła... co więcej przez te zmiany mają obecnie pewne problemy. O jakich zmianach mówię? Pomiędzy GODSENT, a Fnatic doszło do wymian. Myślę, że to był kluczowy moment , który wszystko trochę popsuł. Nie wiem czy powrócą do formy... Spójrzmy dalej w stronę tabeli, gdzie pozytywnie zaskoczyła mnie drużyna Gambit Gaming, która pokazała się z bardzo dobrej strony. Co więcej wygrała z Virtus.pro, którzy przecież odnieśli sukces w całym turnieju. Na pewno spowoduje to, że Kazachowie zyskają pewność siebie, przez co mogą stać lepszym zespołem. Jakiś czas temu obserwowałem GG w jakimś turnieju, gdzie pamiętam, że pokazali się z dobrej strony. A jeszcze lepsze jest to, że o mały włos nie wygraliby meczu z North, po pięknym „powrocie” do meczu z wyniku 6:15. Misfits, no cóż... trudno cokolwiek mówić o tej drużynie, nie pokazali niczego szczególnego, wydaje mi się, że jest to zespół który musi jeszcze wiele się nauczyć, aby wejść na ten wyższy poziom gry.
W grupie trzeciej - C mieliśmy takie drużyny jak: SK Gaming, Ninjas in Pyjamas, Cloud9 i TyLoo. Według mnie była to najbardziej nieprzewidywalna grupa na tym turnieju, dlatego że SK Gaming oraz NiP zawsze zaskakiwały swoją dyspozycją i grą. Jak się okazało to ten pierwszy zespół zdecydowanie lepiej sobie poradziła. Co do Cloud9 oraz TyLoo to tutaj miałem mieszane odczucia. C9 też było kiedyś dobrą ekipą i w pewnym momencie jedną z lepszych drużyn, ale teraz to już zupełnie co innego. TyLoo można nazwać „Czarnym Koniem”, bo fakt faktem, nie zdziwiłbym się gdyby to oni wyszli z grupy. Pisałem w poprzednich artykułach właśnie o tym, że Chińczycy na jednym z turniejów spisywali się bardzo dobrze, ale w tym nie zaskoczyli jakoś specjalnie.
Ostatnia grupa, D: FaZe Clan, Natus Vincere, Mousesports oraz Renegades. Tutaj liczyłem, że trzy pierwsze zespoły sobie spokojnie poradzą, no ale tak się nie stało, że tylko druga i trzecia drużyna dały radę wyjść z grupy. Ogólnie oceniając, słaby występ zaliczył FaZe Clan. Sądziłem, iż pokażą się z lepszej strony. Dreamhack bardzo szybko się dla nich zakończył.
Podsumowując w grupach działo się wiele ciekawych rzeczy, nie było tzw. „grupy śmierci”. I szczerze mówiąc, chyba to nie jest ten moment, żeby w ogóle taka była, patrząc na to, jak potoczył się ten turniej. Dla przypomnienia, w przeszłości moglibyśmy mieć „grupę śmierci” złożoną z takich zespołów jak: Fnatic, SK Gaming, OpTic Gaming oraz Virtus.pro. Ale tak mogło być do niedawna, gdyż Virtusi nie byli w tak kosmicznej formie. Jak udowodnił nam ten i poprzedni turniej (finały Eleague) to właśnie Polaków mogą się obawiać inni. W grupach było dość ciekawie, żadnej mapy nie wygrały takie drużyny jak: Complexity, TyLoo oraz Renegades. Do następnej fazy przeszły: Astralis, Mousesports, Gambit Esport, SK Gaming. Mecz ćwierćfinałowy, Virtus.pro vs. Mousesports potoczył się dla Polaków bardzo dobrze, nie oddali żadnej mapy, wygrywając 2:0, a co więcej Niemcy odpadli z turnieju. Moim zdaniem niespodzianką turnieju było odpadnięcie, już w ćwierćfinale Natus Vincere oraz Ninjas in Pyjamas. Wydawało mi się bowiem, że te drużyny są doskonale przygotowane i nie będzie na nich mocnych, no ale tacy się znaleźli. Mogę dodać, że w pojedynku pomiędzy drużyną GeT_RiGhT’a a dev1ce’a trochę walki było. Napisałem trochę, bo NIP znany jest ze zdecydowanie lepszej gry. To samo tyczy się niemieckiej formacji „sportowych myszy”. Byłem tym zaskoczony, ale to była taka sama sytuacja jak „wielki powrót” drużyny Gambit Esport do meczu przeciwko North.
Pomówmy teraz trochę na temat samych zawodników, bo zauważyłem kilku dobrze grających. Na pewno na uwagę zasługuje gracz Virtus.pro Janusz „Snax” Pogorzelski, który wykonał rewelacyjną pracę, ale również należy pochwalić jego kolegę z zespołu, Pawła „byali” Bielińskiego, również za dobrą grę. Jeśli chodzi o drużynę Polaków to każdy wykonał to, co miał zrobić. Przechodząc dalej, podobała mi się gra zawodnika Astralis, a mam tutaj na myśli Markusa „Kjaerbye” Kjaerbye. Zaliczył znakomity występ i wręcz rewelacyjnie strzelał. Pisząc o ratingu e-sportowców to na uwagę zasłużył sobie również gracz North - Kristian „k0nfig” Wienecke. Zaskoczył mnie dobrą formą, zgraniem i grą.
Nie pisałem nic na temat map, które nieco się zmieniły. Otóż jeszcze w kwalifikacjach do turnieju, drużyny grały na mapie de_Dust2, ale od tego turnieju już Dust2 zastąpiła, znana mapa de_Inferno. Pozostałe: Cobblestone, Cache, Mirage, Train, Nuke, Overpass nie doczekały się zmian. Jeśli chodzi o system mapowy to drużyny banowały niechciane przez nich oraz wybierały strony.
Spójrzmy teraz na ranking hltv, gdzie dalej na czele tabeli jest zespół z Danii - Astralis (919 pkt). Drugą drużyną jest Virtus.pro (914 pkt), która traci do pierwszego miejsca tylko pięć punktów. Trzecia ekipa to brazylijska drużyna SK Gaming, mająca na swoim koncie 785 punktów, zaraz za Brazylijczykami są następni Duńczycy, tym razem Ci z North (473 pkt), natomiast Natus Vincere (389 pkt) i Ninjas in Pyjamas (373 pkt) są odpowiednio na miejscu piątym i szóstym. Fnatic, spadło bardzo i jest obecnie nisko, dopiero dwunaste miejsce z 214 punktów. Co ciekawe, FaZe Clan i Mousesports dzieli jedno miejsce, a przewaga punktowa „myszy” to 43 punkty.
Przypomnę także o statystykach poszczególnych graczy, jeśli w kontekście wielkiego finału. Bardzo słabo wypadł FalleN, jego rating to 0.68, a jego kolega TACO 0.74. Najlepszym z graczy był Coldzera 1.35. Snax uzyskał 1.12, a na trzeciej mapie 0.83. W spotkaniu pomiędzy North, a SK Gaming najlepszy okazał się fer, z ratingiem 1.58, a drugi był coldzera. Pośród Duńczyków, najlepszy był k0nfig 1.09.
Pisząc ten artykuł chciałem przedstawić Wam całe podsumowanie turnieju, co myślę występach o niektórych drużynach czy zawodnikach. Dla Virtus.pro ten turniej to trzeci kiedy stoją na podium. Mam nadzieję, że czwarte będzie już na najbliższym turnieju w Katowicach. Sądzę, że „u siebie” zagrają pewnie, wiedzą przecież, że wielu kibiców przyjdzie właśnie im kibicować i z każdym fragiem będziemy cieszyli się razem z naszymi reprezentantami.
Statystyki pochodzą ze strony hltv.
Mitchu
Tak samo będą wyglądać.