Groźne Kłamstwa, zapowiadany jako
trzymający w napięciu thriller od platformy Netflix to niestety kolejna filmowa produkcja, którą kolokwialnie mówiąc
"zjadły" scenariuszowe niedoskonałości. Widzowie po raz kolejny dostali przewidywalną, banalną opowieść z przesadzonym poczuciem biedy i nie powalającą pracą aktorską. Od przeciętniak, jakich wiele!
Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja śledząc nowości filmowe mam wrażenie, że filmy fabularne spychane są na dalszy plan względem serialowych produkcji, które budują zdecydowanie mocniejsze napięcie i trzymają dużo wyższy poziom. Znaleźć teraz dobry thriller nie będący serialem to nie lada wyczyn. Smutne jest to, że Groźne Kłamstwa, które trafiły niedawno na Netflixa także nie są w stanie dostarczyć Wam dreszczyku emocji, między innymi przez banalną, źle nakreśloną, nijaką fabułę.
Ta skupia się wokół młodego małżeństwa Katie i Adama, którzy jak to ciągle powtarzają, borykają się z biedą. Ona pracuje w knajpce, on próbuje dokończyć studia. Kiedy pewnego dnia, a właściwie nocy, bo w takich godzinach pracuje Katie, w barze dochodzi do napadu, Adam, który właśnie tej nocy postanowił trochę tam posiedzieć i pouczyć się, natychmiast interweniuje. Sprawa zostaje nagłośniona, a potem przycicha. Brutalny napad ma jednak swoje konsekwencje. Bar zostanie zamknięty, a co za tym idzie, Katie traci pracę. Spotykamy ją ponownie po czterech miesiącach, kiedy to jest już opiekunką wysłaną przez agencję, zajmującą się starszym, schorowanym mężczyzną, z którym się zaprzyjaźnia. Niestety pewnego dnia Katie znajduje swojego podopiecznego martwego, siedzącego jak zwykle na strychu, gdzie zwykle słuchał ulubionej muzyki. Kobieta po raz kolejny traci pracę. Mąż wiecznie jej szukający, także nie ułatwia zadania. Pojawia się jednak okazja. Otóż w kufrze na strychu Adam znajdują mnóstwo pieniędzy niewiadomego pochodzenia. Jest zatem szansa na to, by stanąć na nogi, przecież i tak pieniądze zabierze państwo, skoro ich właściciel nie ma rodziny. Jakiś czas później, w dzień pogrzebu Leonadra, w zakładzie pogrzebowym pojawia się adwokatka staruszka, która ma dla Katie zaskakującą wiadomość. Otóż, okazuje się, że nie posiadający najbliższych staruszek, zapisał swojej ulubienicy, czyli Katie wszystko co posiadał, w tym wielki i bogaty dom. Oboje ochoczo zmieniają lokum, nie pochylając się w zadumie nad przyczyną takiej darowizny. Nie zraża ich nawet podejrzliwość pani detektyw i pojawienie się podejrzanego mężczyzny. Niestety, jak się szybko okazuje, nie wszystko jest takie różowe i proste, jak im się wydaje.
Fabuła na pierwszy rzut oka może wydawać się intrygująca, ale pozory szybko rozmywają się w szeregu scenariuszowych nieścisłości i filmowych banałów, które czasami zwyczajnie nie powinno się pokazywać.
Z przyczyn zupełnie dla mnie nie zrozumiałych oboje bohaterowie, choć Adam jakby bardziej, wciąż i wciąż powtarzają jak to ciężko mają w życiu, w jakiej "norze" mieszkają i jak biednie się im żyje. A co widzę na ekranie? Otóż parę, która żyje sobie w wynajmowanym, wielkim mieszkaniu w pełni profesjonalnie i szczodrze wyposażonym, choć na głowie ma studencki kredyt i tylko jedno z nich, czyli Katie pracuje zawodowo. Narzekająca głowa rodziny, którą w założeniu powinien być Adam, to wiecznie marudzący, wiecznie poszukujący pracy niebieski ptak, który niczym Ferdynand ze Świata według Kiepskich, wychodzi z założenie, że z jego wykształceniem, pracy nie znajdzie, bo takowej zwyczajnie dla niego nie ma. Banalne słowne przepychanki pary, której zwyczajnie nie jesteśmy w stanie uwierzyć, nie wychodzą produkcji na dobre.
Oglądając tego filmowego przeciętniaka, jakim są Groźne Kłamstwa, można dopatrzeć się także wielu nieścisłości, z którymi zarówno scenarzysta, David Golden, jak i reżyser Michael Scott, wyraźnie sobie nie poradzili. Pomijając biedę, która dla niejednego Polaka może być przejawem bogactwa, dostrzegamy też inne problemy, głównie nieścisłości dialogowe. Jednymi z takich moich ulubionych są rozmowy między Katie a panią detektyw, czy też finałowa scena, gdzie w sposób "łopatalogiczny" wyjaśnione nam zostaje meritum historii, choć takowej zapewne domyślimy się dużo wcześniej. Walka dobra ze złem w przerysowanej formie, tak można skwitować otoczkę fabularną, której sama końcowa scena, jeśli dacie filmowi szansę, może, a nawet śmiem twierdzić, zapewne Was rozbawi. Do tego dochodzą absurdy innego rodzaju, jak choćby twierdzenie Katie, że jej podopieczny nie jest chory, na nic nie cierpiał, ale z niewyjaśnionych przyczyn, a raczej jak twierdzi bohaterka, starości, karmiony jest codziennie nową porcją leków, w ogromnych ilościach.I choć z pozoru w filmie wiele się dzieje, bo trup ścieli się dość gęsto, choć są czarne charaktery i zagadki, choć przewidywalne także się znajdą, to całość stanowi płytką, nieangażującą opowieść o niczym.
Nie pomaga także gra aktorska, nie wnosząca do opowieści tak istotnego i potrzebnego dreszczyku emocji. Bohaterka chyba bardziej trzymającego w napięciu
Riverdale,
Camila Mendes, która wcieliła się w rolę Katie i towarzyszący jej
Jessie T. Usher w roli Adama, nie wnoszą do filmu powiewu świeżości. Nawet nie starają się jakoś ciągnąć produkcji w górę, pokazując, że nawet z kiepskiego filmu można zrobić widowisko. Ot są i tyle. Również pozostali aktorzy, Jamie Chung, Cam Gigandet, Sasha Alexander i Elliott Gould to postaci z którymi nie mamy okazji się zżyć, ani nawet w jakiś sposób ich polubić.
Bijąca od nich przeciętność, właściwie idealnie wpisuje się w klimat czegoś na wzór dreszczowca, kolejnej produkcji, która już po chwili odsłania wszystkie swoje karty, gdyż jest niezwykle przewidywalna.
Podsumowując Groźne Kłamstwa nie są wcale takie groźne, a raczej banalne, płytkie i przewidywalne. Nieumiejętnie napisany scenariusz, brak zaangażowania aktorskiego, dziury w fabule, płytkie postaci i rozbrajające, śmieszne zakończenie. Przykro mówić, ale Groźne Kłamstwa to kolejne nijaki thriller we współczesnej filmowej kolekcji dostępny na Netflixie. Jeśli naprawdę nie macie co robić, albo chcecie sobie pooglądać uroczą pannę Mendes w przykrótkich bluzeczkach lub na własnej skórze zamierzacie się przekonać ile dreszczyku jest w tym "dreszczowcu", to proszę bardzo. Ostrzegam jednak, robicie to jednak na własną odpowiedzialność. Ja z ciężkim sercem daję produkcji 4/10 i czekam na dużo lepsze filmowe produkcje, na które Netflix z pewnością stać.
Groźne Kłamstwa trafiło na Netflix 30 kwietnia.