Byliście już w kosmosie z Mario? Oryginalnie wydane na Nintendo Wii gry powróciły na Switchu!
No dobra, pierwsza część Super Mario Galaxy pojawiła się już wcześniej w kolekcji Super Mario 3D All-Stars, ale nie przeszła wtedy dużego odświeżenia. W recenzowanym wydaniu poprawiono grafikę oraz dokonano paru zmian, ale o nich za chwilę. Zakładam bowiem, że również nie mieliście wcześniej styczności z Super Mario Galaxy, więc należy się Wam słowo wyjaśnienia, o co tu chodzi.
Fabuła
Kiedy Mushroom Kingdom szykuje się do celebrowania święta spadających gwiazd, pojawia się Bowser, który porywa nie tylko Peach (akurat to zdarza mu się dość często), ale również same gwiazdy. Mają one ogromną moc, pozwalającą tworzyć własną galaktykę i planety.
Na szczęście na drodze Mario pojawia się prowadzącą kosmiczne obserwatorium Rosalia. Pomagając odzyskać pewną sprawność bojową stacji… to znaczy obserwatorium, będziemy przemierzać galaktykę w serii krótkich plansz, które jak zwykle szokują pomysłowością.
W drugiej części będziemy przemierzać galaktykę już w statku kosmicznym odkrywając jeszcze więcej szalonych plansz. Nierzadko na grzbiecie ulubieńca graczy – Yoshiego.
Kosmiczna platformówka
Autorzy gry w pełni wykorzystali 3 wymiar. A tu zamiast spaść, przejdziemy na drugą stronę asteroidy albo wysoko skacząc, damy się przyciągnąć innej planecie. Są też ciekawe światy, gdzie zyskamy moce latania jak pszczoła, przenikania ścian jak duch, jeżdżenia na łyżwach i tak dalej – nudy tu nie ma! Szczególnie, jak dodamy do tego te wszystkie poziomy, gdzie wykorzystujemy żyroskopy do sterowania.
Celem na każdej planszy jest pozyskanie gwiazd mocy (power stars), które rozwijają obserwatorium / statek mario (zależy w którą odsłonę gramy).
Jak to mawiają, nie ma jednak Bowsera bez kolców. Przy takich zwariowanych planszach niekiedy orientacja kamery również świruje, co uniemożliwia precyzyjne sterowanie.
Remaster w stylu Nintendo
Wspomniałem na początku o zmianach względem oryginału – jedną z nich jest dodanie drugiego gracza… w formie celowniczka zbierającego gwiazdki i przeszkadzającego wrogom. Nie jest to jednak zbyt pasjonujące, a szkoda! Zdecydowanie liczyłem na wspólne przemierzanie plansz jak chociażby w wyśmienitym Super Mario Bros Wonder.
Z drugiej strony dodano tryb asysty, który szczególnie z trudniejszą, drugą odsłoną Galaxy przyda się najmłodszym graczom. Sprawia on, że nie można już spaść w otchłań, a sam Mario ma więcej życia. Mało tego, wystarczy, że stanie chwilę w miejscu, żeby je odnowić.
Grafika i płynność
Ależ ten czas leci! Od premiery obu klasycznych części Galaxy minęło odpowiednio 18 i 15 lat. Siłą rzeczy, grafika w recenzowanej produkcji bije tę z oryginałów na głowę, aczkolwiek trąci trochę retro. Oryginalne poziomy budowane były z ograniczeniami, których dzisiejsze gry nie mają. To uwaga tylko w kierunku aspektów wizualnych. Wiecie już, że gra się w te plansze naprawdę fenomenalnie.
Gra ładuje się i działa płynnie (nawet na Nintendo Switch 1), może aby tak właśnie było, twórcy postanowili nie dodawać jakichś wizualnych wodotrysków, jak efekty cząsteczkowe. Podczas całej przygody z głośników płynie wiele utworów, co na szczęście nie męczy, a wręcz przeciwnie, fajnie się tego przemierzając galaktykę słucha!
Werdykt
Żyjemy w erze nostalgii, w której wciąż ukazuje się sporo remake’ów i remasterów. To również okazja, do nadgonienia legendarnych gier, a taki status miały obie odsłony Super Mario Galaxy.
Mogę potwierdzić, że to świetne platformówki. Jeśli nie graliście w nie na Wii, tym bardziej warto teraz je sprawdzić… Jedynie szkoda, że nie wykorzystano okazji, do dopieszczenia trybu 2-osobowego!
Dziękujemy firmie Conquest Entertainment za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu