Bękart z piekła rodem, recenzja bardzo dobrze poprowadzonej, acz brutalnej serialowej opowieści Netfliksa

lubiegrac recenzja filmow Bękart z piekła rodem, recenzja bardzo dobrze poprowadzonej
Bękart z piekła rodem, recenzja bardzo dobrze poprowadzonej, acz brutalnej serialowej opowieści Netfliksa



Agata Dudek | 16 listopada 2022, 19:00

Bękart z piekła rodem, recenzja bardzo dobrze poprowadzonej, acz brutalnej serialowej opowieści Netfliksa. Serialowa fantasy opowieść z horrorem w tle. 

Połączenie produkcji młodzieżowej, horroru, fantasy i dramatu. Serial zbudowany w coś na kształt dużo bardziej mrocznego Harryego Pottera, bazujący na na trylogii książek „Half Bad”, Sally Green, o tytule Bękart z piekła rodem to jedna z perełek platformy Netflix, którą powinno się obejrzeć,  szczególnie jeśli lubi się wszystkie wyżej wymienione gatunki. Ja nie odmówiłam sobie zanurzenia się w opowieść, i nie żałują, a Wam serdecznie polecam. A oto co o nim myślę! 

Zapoznaj się także z: Wczoraj wystartowała nowa Promocja z okazji Black Friday 2022 od Cenegi!

Z wieku młodzieżowego już dawna wyrosłam, zwolennikiem seriali o tej tematyce wielkim nie jest, a mimo to sięgnęłam po nowe serialowe dzieło od platformy Netflix, podchodząc do niego z dość sceptycznym podejściem. Obawiałam się kolejnej produkcji podobnej do niemal wszystkiego co gdzieś już widziałam. I miałam nieco racji…., ale tylko nieco. Dlatego, że choć opowieść podejmuje znane tematy, dostępne nam w takich znanych seriach jak Harry Potter, Zmierzch czy Pamiętniki wampirów, to treścią nie tylko różni się fabularnie, ale i nadaje jej zdecydowanie mocniejszego emocjonalnego wyrazu.

Wspomniałam, że serial bazuje na książkach dla młodzieży, autorstwa Sally Green, o której się mówiło, szczególnie w mediach brytyjskich jako o nowej J.K. Rowling. Podobieństw do książek pisarki, możemy w tej opowieści coś znaleźć, ale przy niej seria Harry Potter, mimo stopniowania mroczności, jest jedynie bajeczką dla grzecznych dzieci i klasyką fantasy. Bękart z piekła rodem fantasy jest również, ale przeniesionym do rzeczywistości, w którym łatwo odnajdziemy się my sami. Ma jeszcze jedno, o czym na początku seansu w życiu bym nie pomyślała, bardzo duże pokłady brutalności, które nie kojarzę bym widziała w innych tego typu serialach. Nie jest to oczywiście wadą tegoż tytułu, ale wręcz zaletą. Należy jednak pamiętać, że jest to produkcja przeznaczona bardziej dla nieco starszych widzów, nie bez powodu oznaczona przez Netflix jako 16+. 

Bohaterem opowieści jest szesnastoletni Nathan Byrne, który miał to nieszczęście urodzić się w niewłaściwej rodzinie. Jest bowiem bękartem i syna najgroźniejszego czarodzieja, Marcusa Edge , który swojego czasu stał się postrachem społeczności czarodziejów i czarownic Fairborne, i jest im nadal. Czarodziej zamieniając się w wilka morduje ludzi, wyszarpując z nich serca. Bohater serialu jest półsierotą, którym zajmuje się babcia. Nastolatek w życiu zmaga się nie tylko z piętnem ojca, ale i z przerażającą przepowiednią, w której „jego własna krew ma zabić wilka”. Nie ma lekko ani w szkole, ani w domu, gdyż wielką nienawiścią pała do niego przyrodnia siostra Jessica, której celem jest pozbycie się „braciszka”, a na dodatek jego zadaniem jest pozbawić życia rodziciela, którego tak naprawdę nie zna. 

Przeczytaj również: Gabinet osobliwości Guillermo del Toro, recenzja antologii grozy Netfliksa. Mieszanina horroru w różnej stylistyce

Nathan, podobnie jak każdy inny czarodziej ma przejść proces, który pozwoli mu odkryć swoje moce. W wieku siedemnastu lat, ale jedynie za pomocą krwi najbliższego przodka i jego darów, może się przemienić. Gdy owa transformacja nie nastąpi, a Nathan nie przyjmie krwi, umrze. Ponieważ to on jest według przepowiedni jedynym, który może zabić „wilka”, czyli własnego ojca, podlega brutalnemu szkoleniu, odłączony od ukochanej dziewczyny, Annalise, która mimo tego, że jest córką ważnej persony Fairborne, nie zwraca uwagi na przekleństwo Nathana i być może straszne dziedzictwo. 

Problem w tym, że chłopak ma nieco mało czasu by znaleźć sposób na zdobycie potrzebnej do przemiany krwi. Rusza zatem, wraz z Annalise na poszukiwania czarownicy, która ma w swojej kolekcji wszystkie możliwe krwi, wszystkich czarodziejów, w tym jego ojczulka. Na drodze pary staje wtedy uroczy alchemik, Gabriel, który staje się ich pomocnikiem i jednocześnie przyjacielem. Po piętach naszym podróżnikom depczą jednak łowcy z ojcem Annalise i psychopatyczną siostrą Nathana. 

Właściwie fabuła tej opowieści jest na tyle bogata, że można by było o niej długo opowiadać. Ale nie o to chodzi, by zdradzać Wam większość wątku fabularnego, który z miejsca zaciekawia i już do końca trzyma w napięciu. Historia rozkręca się z odcinka na odcinek coraz szybkiej. W ośmiu około 50-cio minutowych epizodach nie zabraknie akcji, momentów grozy, przerażania i naprawdę sporych pokładów brutalności. Te związane są między innymi ze zdolnościami, nie tylko czołowych postaci, w tym Annalise, ale i z innymi bohaterami, którzy nie tylko potrafią mrozić, palić, topić, ale i zmieniać kształty. W serialu zastosowano pełną dowolność umiejętności i mocy, które nie są lekką bajeczką, a klasycznym horrorem.

Mieszanie gatunków to w serialach nie nowość, powiecie. I będziecie mieli rację. Jednak Bękart z piekła rodem to dobrze wyważone kino, w którym nie tylko pomieszano jak w kotle, ale doprawiano dzieło na tyle umiejętnie, że mówiąc kolokwialnie jest zwyczajnie smaczne. Na dodatek w opowieści, która bawi się formą walki dobra ze złem, pokazując zło bardzo wyraźnie, a dobru dając pewną furkę, natkniemy się na rewelacyjne efekty specjalne. Te ponownie, albo przede wszystkim związane są z mocami. Nie mogą, a przynajmniej nie powinnam ich opisywać, by nie psuć Wam zabawy. Musicie mu uwierzyć na słowo, że jest bardzo, bardzo dobrze. Nie ma tu krzty tandety, sztuczności i banału. Jest mrocznie, dosadnie i efektownie.

Przeczytaj również: Klatka - recenzja godnego polecenia hiszpańskiego thrillera kryminalnego dostępnego na Netflix

Zaletą serialu są także bardzo sprawnie napisane dialogi, i bardzo trafnie zbudowane postaci. Każdy bohater, zarówno ten zły, jaki i ten dobry ma swoje jasne cele i swoje motywacje, które po prostu rozumiemy. One nie biorą się znikąd. Wiemy kogo powinniśmy lubić, a kogo nienawidzić. Znamy motywację i cel, ale jednocześnie wątki odsłaniane są nam systematycznie i powoli. Wiele nas może zaskoczyć, sporo zszokować. Ale to bardzo dobrze, gdyż jest ciekawie i intrygująco. 

Nie byłoby dobrego serialu bez twórców i obsady. Serial został stworzony przez Jeo’ego Bartona, który ma na swoim koncie także horror stworzony dla Netfliksa zatytułowany Rytuał i film iBoy, także dostępny na wspomnianej platformie. To co tę dobrą serialową produkcję podbija pod względem oglądalności to oczywiście aktorskie role. I tu również nie mamy się do czego przyczepić, a wręcz należy aktorów młodego i nieco starszego pokolenia pochwalić. 

Świetnie w swej roli wypada Jay Lycurgo jako Nathan, który jest zarówno słodko niezdarny i pokrzywdzony, co i cyniczny i pewny siebie. W czasie seansu przechodzi także pewną przemianę charakteru, i nie mam tu na myśli przemiany czarodziejskiej. Tego aktora młodego pokolenia możemy oglądać w serialu HBO Max Titans, czy w filmie Listen. Dorównuje mu poziomem dobrego aktorstwa zdumiona swoimi mocami, zakochana w Nathanie Annalise, czyli Nadia Parkes, którą możemy kojarzyć z serialu Hiszpańska księżniczka, od Starz, który również zasilił bibliotekę Netflix. Nie zapominać należy o słodkim alchemiku Gabrielu, którego zagrał Emilien Vekemans, znany z filmu Księga czarów Arkandiasa czy serialu Koedukacja. Nie należy zapominać o wrednej i brutalnej ponad miarę Jessice, którą brawurowo odegrała Jay Lycurgo, którą również widzieliśmy w serialu Titans. Równie dobre role zagrali Karen Connell jako Ceelia i Paul Ready jako Soul. 

Przeczytaj również: Obserwator, recenzja kolejnego serialowego przeciętniaka od Netfliksa. Potencjał był, ale.....

Bękart z piekła rodem to zaskakująco dobry serial, do którego, choć podchodziłam z małym zaufaniem, mile mnie zaskoczył, nie tylko sprawnie poprowadzoną fabułą, ale i niesamowitym klimatem, autentycznością i wiarygodnością. Wartko poprowadzona akcja, duża, jak na serial fantasy brutalność to istota tej opowieści. Do tego dochodzą świetne dialogi, dobra gra aktorska i naprawdę trzymająca i podnosząca klimat opowieści muzyka. Mam nadzieję, że Netflix zamierza kontynuować serialową opowieść, bo jest tego warta, a zakończenie sugeruje widzom ciąg dalszy. Nie widzieliście? To serdecznie polecam! 

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners