Oszust z Tindera - recenzja filmu dokumentalnego od Netflix. Życie to nie bajka!

lubiegrac recenzja filmow Oszust z Tindera - recenzja filmu dokumentalnego od Netflix. Życie to nie bajka!
Oszust z Tindera - recenzja filmu dokumentalnego od Netflix. Życie to nie bajka!



Agata Dudek | 18 lutego 2022, 08:00

Oszust z Tindera - recenzja filmu dokumentalnego od Netflix, znajdującego się obecnie w TOP 10 polskiego Netfliksa. Okazuje się, że życie to nie bajka! 

Filmy dokumentalne oglądam dość często, zwłaszcza na Netfliksie, przede wszystkim te z motywem zbrodni, bo uważam, że są godne mojego zainteresowania. Nie często jednak sięgam po nie z myślą ich późniejszego zrecenzowania.

Zapoznaj się również z: Scathe to nowy niezależny FPS z ambicjami i imponującym zwiastunem

Jednak jakiś czas temu na wspomnianą platformę trafił dokument o tytule Oszust z Tindera, o którym szybko zrobiło się niezwykle głośno, co podsycało ochotę na opisanie w recenzji, dlaczego tak właśnie jest. Z jakiego powodu zatem kolejny dokument Netfliksa jest takim hitem? Dlaczego właśnie ten, a nie inny? I o czym opowiada, czy jest przestrogą dla innych? Macie ochotę się przekonać? Zapraszam zatem do mojej recenzji Oszusta z Tindera.

Historia jak z bajki, choć koniec….bolesny

Moja recenzja hitowego filmu dokumentalnego wspomnianej platformy, który obecnie znajduje się w TOP 10, nie tylko polskiego Netfliksa, nie będzie długa, ale będzie treściwa, podobnie jak doświadczenia trzech kobiet, które zechciały opowiedzieć swoją jakże przykrą historię. Ich przeżycia udokumentowała, nagrała i zmontowała w całość Felicity Morris, która zaprosiła trzy kobiety, ofiary randkowego oszusta do restauracji, by przy lampce wina….tudzież czegoś mocniejszego, opowiedziały jej swoją historią. A ta zaczyna się jak sen, albo bajka, z tą różnicą, ze ta ich, napisana przez nie samo życie i oszusta, nie ma szczęśliwego końca.

Oszust z Tindera 3 

Bohaterkami opowieści są trzy kobiety, które łączy wspólna osoba i portal randkowy, zwany Tinder. Cecilie, Pernilli i Ayleen, jak dziesiątki innych kobiet, są ofiarami niejakiego Shimona Yehuda Hayuta, przedstawiającego się jako Simon Leviev. Na wspomnianym portalu randkowym ich uwagę przykuwa przystojny młody mężczyzna podający się za bogacza, syna potentata diamentowego. Przystojniak ubiera się u sławnych projektantów mody, jeździ drogimi samochodami, a jego zdjęcia na profilach społecznościowych to obraz życia w luksusie, drogich imprez i bajecznych wycieczek. Wszystko wydaje się być szczerą prawdą, bo fakt bogactwa i autentyczności Simona potwierdza także Internet. 

Spotkania z mężczyzną tylko uświadamiają kobietom – przyszłej żonie, dziewczynie i przyjaciółce, że Simon to królewicz z bajki. Jest szarmancki, ma gest, zabiera do drogich klubów, kupuje prezenty, wozi na bajeczne wycieczki. Jest słodki, kochający i namiętny. Często pisze, wysyła słodkie emotki, zapewnia o miłości, przywiązaniu i wielkiej przyjaźni. Z czasem buduje coraz mocniejszą więź z kobietami, które wpadają w jego pajęczynę intryg i kombinowanie. Wkrótce każdej z nich zaczyna opowiadać, że on i jego rodzina ma kłopoty, że ktoś próbuje go zabić, nawet pokazuje rannego ochroniarza. Prosi kobiety, które kocha, a ona kochają jego o większe i mniejsze pożyczki, gwarantując że jak tylko zagrożenie minie, natychmiast odda dług. I tak wybranki pogrążają się coraz bardziej w długach, a Simon, pasożytując na nich, od jednej bierze, by drugiej dawać, tworząc swoisty łańcuszek.  

Oszust z Tindera 4 

Zorientowane w oszustwie kobiety, nie mają szerokiego pola do popisu i mierzą się z rzeczywistością, która bajkę nie przypomina już w żaden sposób. Ich ukochany czarujący i bogaty kochanek staje się brutalnym straszącym je łajdakiem, na dodatek biednym. Bajka o byciu kochaną pęka. Pozostaje przełknięcie gorzkiej pigułki, no i zaciągnięte w bankach kredyty, które kobiety spłacają do tej pory. 

Współczesny obraz randkowania?

Dokument Oszust z Tindera stał się hitem Netfliksa. Pora zastanowić się zatem dlaczego? Odpowiedź jest w tym wypadku bardzo prosta. Jest to niczym z pozoru nie wyróżniająca się, ale bardzo sprawnie  przez Felicity Morris opowiedziana historia. Ona właściwie opowiada się sama poprzez kobiety, które myślały, że złapały szczęście za rogi i spotkały wymarzonego księcia z bajki. Reżyserka pozwoliła Cecilie, Pernilli i Ayleen ponieść się opowieści o ukochanym, skupić się na miłych chwilach, radościach, nadziei….i rozczarowaniu.

Oszust z Tindera 1 

Ale nie tylko prawdziwość tych wydarzeniem jest jądrem sukcesu tej dokumentalnej historii. Choć ta wydaje się absurdalna, choć zdaje się nam sprawą niemal niemożliwą, by tak naiwnie wierzyć w zapewniania kogoś poznanego na portalu randkowym, to współczesny świat wypełniony jest kłamstwami wprost z Internetu. To właśnie obraz randkowania, który z rzeczywistości przeniósł się do sieci jest miarą sukcesu tegoż filmu. Wiemy, że oszustów, także tych matrymonialnych nigdy nie brakowało, ale czy nie wydaje się Wam, że teraz, szczególnie z powodu przeróżnych portali, także społecznościowych, jest ich zdecydowanie więcej? Mamy świadomość, że miłość z netu jest złudna, że na każdym kroku czeka na nas zagrożenia, oszustwo, kłamstwo, szwindel. Jakbyśmy tego nie nazwali, nabieramy się jednak na to nieprawdę….nie raz, nie dwa wpadając w pułapkę, którą ktoś skrzętnie na nas zastawił. I właśnie świadomość tego, i życie, które przeniosło się z realu do sieci, czyni film wiarygodnym i pociągającym. 

Lekcja na przyszłość, czy raczej nauczka?

Pozostaje kwestia tego, czy bolesna lekcja, jaką doświadczyły kobiety, a przynajmniej trzy bohaterki Oszusta z Tindera, czegoś je nauczyła. Wiemy, że Simon został złapany, a kobiety zostawiły na niego pułapkę, przez co nie miał, przynajmniej przez jakiś czas, okazji oszukiwać. Ale ich historia zatacza koło. Siła Internetu i randkowania z sieci jest tak mocna, że niektóre z nich, miło przykrych doświadczeń dalej posiadają Tindera i ponownie przesuwają w lewo lub w prawo, z nadzieją na spotkanie księcia z bajki, czy rycerza na białym koniu. 

Oszust z Tindera 2 

Lekcje wyciągnął także Netflix, który po publikacji filmu i umieszczeniu w nim imienia i nazwiska ochroniarza Simona, który okazał się być Polakiem, został przez niego, a właściwie jego adwokata pozwany. Poszkodowany żąda kilkumilionowego odszkodowania. Zaś oszust, który opuścił już więzienie stara się odbudować swoje życie i czerpać z niego garściami. Bardzo prawdopodobne jest to, że wróci do oszustw, w takiej, a nie innej formie…. Przecież nie zna innego życia. Trochę podobnie jak kobiety, które wracają do starych przyzwyczajeń, nie wyciągając do końca wniosków z tego, co je w życiu spotkało. 

Oszust z Tindera – podsumowanie dokumentu 

Historia internetowego oszusta, którą opowiedziały trzy bohaterki dokumentu, sama w sobie jest intrygująca, ciekawa i niemal niewiarygodna. Oglądając i coraz bardziej zanurzając w opowieść, szczególnie od momentów kolejnych zaciąganych kredytów, zaczynamy się zastanawiać, dlaczego? Dlaczego kobiety brnęły w tą historię? Dlaczego dawały sobą manipulować? Dlaczego dopiero po wielu upokorzeniach zaczęły drążyć temat? Odpowiedź wydaje się banalna…..bo kochały i chciały wierzyć w miłość.

Oszust z Tindera to nic innego jak źle kończącą się bajka o miłości, chęci bogactwa i nie spełnionym śnie. Problem w tym, że ten okazał się koszmarem. Sprawnie poprowadzona, choć banalnie prosta historia matrymonialnego oszusta, który w takim postępowaniu widział sposób na życia, na całkiem bogate życie w przepychu, to klucz do sukcesu tej produkcji. Drugim jest jeszcze przeświadczenie, że tak właściwie każda z nas, czy każdy z nas może paść ofiarą oszustwa w sieci. Przez to ów dokument nabiera innych barw i staje się czymś niezwykle wiarygodnym, może lekcją, może nauczką lub chociaż przestrogą. Czy warto go obejrzeć? O tak...warto! Polecam, oceniając film na 7/10. Miłego seansu! 

Śledź nas na google news - Obserwuj to, co ważne w świecie gier!

źródło: Zdjęcia: oficjalny zwiastun Netflix

Komentarze [0]:
Copyright © lubiegrac.pl.

Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.

Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Lubiegrac.pl

reklama

redakcja

regulamin

rss

SocialMedia

Partners