Bastion to gra studia Supergiant Games, która łączy w sobie elementy zręcznościowe oraz hack’and’slash. Na przestrzeni lat pojawiała się na kolejnych platformach, na komputerach osobistych swoją premierę miała 16 sierpnia 2011 roku.Znajdujemy się w świecie po apokalipsie, która w grze nazywana jest Calamity (czyli po prostu nieszczęście), który rozpadł się na wiele dryfujących w przestrzeni wysp. Na jednej z nich budzi się nasz główny bohater, przez narratora nazywany po prostu
Kid, czyli dzieciak. To właśnie z tą białowłosą postacią ruszamy na poszukiwanie pozostałych ocalałych, gdyż większość ludzi zamieniła się w posągi mnogo spotykane przez nas na swej drodze, w przeróżnych lokacjach. Potrzebne nam będzie także bezpieczne schronienie – i tak trafiamy do tytułowego Bastionu, miejsca w którym możemy odsapnąć, zasięgnąć opinii o znalezionych przedmiotach, zmienić ekwipunek, wybrać umiejętności i tym podobne. Jest to także nasza baza wypadowa do wszystkich pozostałych lokacji. Poprzez odnajdywanie pewnych kryształów, zwanych Core (rdzenie), odblokowywać możemy kolejne miejsca na nowe, przydatne budynki, takie jak arsenał, w którym zarządzamy ekwipunkiem czy też karczma, w której pod postacią mikstur wybieramy, co każdy zdobyty poziom, permanentne ulepszenia.
Trudno tutaj doszukiwać się fabuły rozwiniętej bardziej niż to, co już przedstawiłem. W grze skupiamy się na czyszczeniu kolejnych lokacji w celu odnalezienia kryształów, powracając pomiędzy nimi do Bastionu by owych rdzeni użyć oraz na wykonywaniu misji dla poszczególnych broni, aby zdobyć do niej ulepszenia. Sama opowieść jest tak naprawdę delikatnie nakreślonym tłem, czego po podobnych produkcjach można się spodziewać. Jednakże gra ta jest dowodem na to, że prosta historia także może być ciekawa, o ile jest dobrze opowiedziana. A w tym przypadku zdecydowanie tak jest.
Jak przystało na grę typu hack’and’slash, stoi ona przede wszystkim walką. Hordy przeciwników eksterminujemy za pomocą kilku typów uzbrojenia takich jak młot, miecz, włócznia czy łuk, ale także strzelba, karabin półsnajperski czy rewolwery.
I faktycznie każdy typ uzbrojenia się od siebie zauważalnie różni. Młotem atakujemy silniej, lecz wolniej od miecza, włócznia ma dłuższy zasięg a rewolwery strzelają szybciej od strzelby ale mniej celnie od karabinu. I tak być powinno, dzięki temu każdy może wybrać swój ulubiony zestaw składający się z jednej broni białej, jednej dalekiego zasięgu oraz umiejętności specjalnej takiej jak młynek czy granat. Starcia są bardzo dobrze wyważone pod względem dynamiki i satysfakcjonującego poziomu trudności. Na ekranie otrzymujemy jednocześnie kilka typów zagrożeń, gdyż poza samymi potworami musimy uważać na wieżyczki, maszyny wypluwające przeciwników oraz na to, aby nie spaść z platformy. To ostatnie nie powoduje naszej śmierci, jednak powrót do walki oznacza utratę części posiadanego życia. Trzeba się zatem skupić na każdym starciu.
Gra stara się połączyć w sobie dwie skrajne emocje: z jednej strony mamy rezygnację i smutek, ponieważ świat uległ zniszczeniu, a jego drobne elementy pojawiają się tuż pod naszymi stopami, nie licząc kilku większych platform. Ludzie zginęli lub zostali zamienieni w kamień, zatem nasz bohater nie posiada zbyt wielu przyjaciół. Z drugiej jednak strony obserwujemy rosnącą nadzieję, która z każdym zdobytym rdzeniem wzrasta. Pytanie tylko brzmi, czy uda się ostatecznie uratować świat?
Graficznie jest przyzwoicie, bardzo kolorowo i bajkowo pomimo post-katastroficznego świata. Modele są dopracowane i przyjemne dla oka. Całość działa bardzo płynnie, animacja zarówno postaci jak i otoczenia nie pozostawia nic do życzenia. Bardzo ciekawym zabiegiem jest tworząca się praktycznie pod naszymi nogami droga, zatem nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co będzie nas czekało za chwilę. Pojawiające się elementy takie jak kamienne płytki czy kawałki podłoża układają się w sposób, który sprawia pewien rodzaj estetycznej satysfakcji, pomimo panującego na ekranie nieładu. Elementy otoczenia takie jak wozy, stragany, lampy, dzbany a nawet niektóre ściany możemy dowolnie niszczyć, co zostaje często nagrodzone kilkoma punktami doświadczenia, w tym przypadku przedstawionymi jako niewielkie runy, które możemy wydawać na ulepszenia. Natomiast tym, czym gra zdecydowanie zachwyca jest udźwiękowienie. Odgłosy walki, kroków czy turlania się naszej postaci, wrogów i używanej przez nas broni są bardzo dobrze zrobione, muzyka świetnie wprowadza nas w klimat fantasy oraz pewnej nostalgii, a może nawet smutku swoim spokojem, jednocześnie potrafiąc zasygnalizować nam także zbliżające się starcie przechodząc w ostrzejsze dźwięki.
Na osobną kategorię zasługuje natomiast narrator. Jest nim jeden z ocalałych (i nie jest to spojler, gdyż spotykamy go bardzo szybko), który w zasadzie opowiada nam w tle historię naszego bohatera.
Robi to w sposób często satyryczny, rzucając dowcipy i anegdoty w odpowiednich miejscach, na bieżąco reagując na to, co w danej chwili robimy. A przy tym ton i barwa jego głosu się nie zmienia, nie wybucha śmiechem lub nie staje się przesadnie smutny dając wrażenie naturalności i tego niewymuszonego wdzięku. Dla niektórych minusem może być fakt, że
Bastion jest w języku angielskim, mam jednak wątpliwości czy po przetłumaczeniu na nasz rodzimy język nadal byłoby to tak atrakcyjne.
Gra nie jest długa, dostarcza jednak całej masy dobrej i dynamicznej zabawy. Z pewnością trafi w gusta fanów hack’and’slashy, ale także miłośników gier zręcznościowych, a przy tym w umiejętny sposób łączy w sobie światy postapokaliptyczny i fantasy. Lokacje przepełnione akcją, dynamizmem i rozwałką przeplatane ze spokojem naszego Bastionu to coś, co po prostu trzeba poczuć samemu. Pozytywne opinie graczy z całego świata oraz wiele zdobytych nagród to znak, że ta niepozorna gra niezależna ma wiele do zaoferowania. Polecam przekonać się samemu.
Świetna