Forever Skies – polska produkcja z gatunku survivalu, która przeniesie nas do niespotykanej postapokaliptycznej ziemi.
Zacznijmy od tego, że Forever Skies przenosi nas do 27. wieku, gdzie w ostatnim bastionie ludzkości – stacji kosmicznej – szaleje tajemniczy wirus. Ostatnia ekspedycja, która udała się na zniszczoną Ziemię, zaginęła. Teraz kolej na nas – jednoosobową misję ratunkową. Jednak już przy przejściu przez atmosferę zaczynamy tracić kontakt z bazą i lądujemy awaryjnie. Rozbijamy się w ruinach wysokich budynków, wśród unoszących się w powietrzu śmieci i nieprzeniknionego pyłu, którym targa silny wiatr. Początek gry jest bardzo dobry fabularnie.
Niestety, później fabuła traci tempo i brakuje w niej bodźców, które pchałyby nas dalej – warto byłoby ją jeszcze dopracować. Dla miłośników gier survivalowych nie powinno to być jednak przeszkodą – rozgrywka skupia się na realizacji głównego celu poprzez szereg pomniejszych zadań.
Jesteśmy więc na zniszczonej Ziemi, na szczycie jednego z budynków. Początkowo próbujemy odnaleźć się w sytuacji i trafiamy na pojazd – coś w rodzaju balonu z podwieszonymi modułami mieszkalnymi. To nasz główny środek transportu, który możemy stopniowo rozbudowywać i dostosowywać do swoich potrzeb. Dzięki niemu przemieszczamy się między lokacjami, choć poruszamy się swobodnie, gra zmusza nas do eksploracji punkt po punkcie, zdobywania surowców i posuwania fabuły do przodu. Choć mamy możliwość też zdobywania, części surowców w powietrzu. Świat jest rozległy, ale nieskomplikowany. Na początku mamy poczucie różnorodności lokacji, lecz z czasem okazuje się, że nie wszystko jest tak losowe, jak się wydawało. Nie jest to wada, ale można by to dopracować.
Naszym głównym celem jako survivalowca jest oczywiście przetrwanie. A celem nadrzędnym – zdobycie antidotum na wirusa szerzącego się na Arce. Startujemy z ograniczonymi zasobami, po awaryjnym lądowaniu, więc musimy zacząć od zbierania surowców, rozbudowy mobilnej bazy i stopniowego poznawania historii. Gra oferuje dwie linie fabularne: pierwsza opowiedziana przez znajdowane notatki i komputery poprzednich ekspedycji – dowiadujemy się z nich, z czym się mierzyli, jak blisko byli odkrycia lekarstwa, i co poszło nie tak. Druga – to komunikaty z rozrzuconych po świecie kapsuł dostawczych, opisujące sytuację na stacji kosmicznej. Notatki są ciekawe, ale brakuje im tempa – przydałby się jakiś motywator, może licznik czasu. Kapsuły natomiast pojawiają się zbyt często i dają wrażenie, że wydarzenia na stacji toczą się szybko, podczas gdy my nie mamy na nie żadnego wpływu. To komunikacja jednostronna – ciekawostka, nie motor fabuły. Brakuje tu presji czy poczucia konieczności ukończenia misji – można spokojnie eksplorować i zbierać surowce.
W miarę postępu rozgrywki rozbudowujemy nasz statek, zyskujemy dostęp do nowych lokacji i schematów, co pozwala tworzyć nowe urządzenia. Gra rozwija się w przyjemny sposób, choć widać, że mogłaby oferować jeszcze więcej – być może przyszłe dodatki lub kontynuacje to zapewnią. Ciekawym aspektem jest rozwój nie tylko statku, ale i samej postaci – zdobywamy ulepszenia dla nie, jak większy plecak, latarkę czy broń, a nawet specjalne lekarstwa. Statek można też wyposażać w różne maszyny i dekoracje, a jego konstrukcja wpływa na sterowność – np. ja sam źle zaprojektowałem pierwszą wersję i musiałem ją całkowicie przebudować, bo lądowanie stało się zbyt trudne. Świat jest na tyle rozwinięty, że mamy różne rodzaje paliwa do silników i różnorodne jedzenie – to przyjemna odmiana w tego typu grach.
Ciekawostką jest też sposób badania wirusów w grze, ale to zostawiam już przyszłym eksploratorom tego świata.
Przejdźmy teraz do najlepszego aspektu Forever Skies – grafiki. Detale, wykończenie, atmosfera – wszystko stoi tu na bardzo wysokim poziomie. Świat po katastrofie, unoszący się w chmurach na szczytach wieżowców, jest czymś unikalnym. Nie przypominam sobie innej gry, która pozwalałaby poruszać się w podobnym środowisku. Mamy tu zmienne warunki pogodowe – z jednej strony potrzebne, np. do zbierania wody, z drugiej niebezpieczne, bo burze mogą uszkodzić statek.
Bardzo fajny jest sposób zbierania surowców – mamy do tego specjalne urządzenie, które dezintegruje materiał, co jest nie tylko świetnie zrealizowane graficznie, ale też praktyczne – surowce są od razu magazynowane, więc nie mamy poczucia, że ciągniemy za sobą wielkie tafle ścian, metalu czy innych odpadów. Oczywiście są też surowce, takie jak owoce, które zbieramy ręcznie.
Dodatkowo, gdy osiągniemy pewien etap rozgrywki, gra pozwala nam zanurzyć się w tzw. "podpyle" – świecie ukrytym pod wiecznie szalejącym pyłem na zewnątrz. Możemy wtedy zwiedzać zamknięte, klimatyczne lokacje. To kolejny element znakomicie zrealizowany graficznie, z dużym naciskiem na atmosferę i klimat.
Jedyna rzecz, która mnie graficznie raziła, to owady, które łapiemy i zjadamy – są dość creepy. Zastanawiałem się, jak długo musiałbym się zmuszać, żeby coś takiego włożyć do ust. Ale cóż – to survival. Jemy, co mamy.
Muzyka – to był pierwszy element, który skojarzył mi się z Subnautiką. W mojej ocenie mocno wzorowana na pierwszej części tej gry. Tak samo dźwięki, jak i głos komputera – mogło to zostać wykonane bardziej oryginalnie. Rozumiem, że Subnautica zrobiła to świetnie, ale można było pójść w innym kierunku, dać temu więcej energii, wyróżnić ten aspekt. Chyba że celem twórców było właśnie od początku zasugerowanie graczom, z jakim klimatem mają do czynienia – już od pierwszych nut.
Czy Forever Skies jest dla każdego? Moim zdaniem – patrząc na cenę – warto spróbować. To survival z bardzo małą ilością agresji. Nie musimy się bać, że coś nagle nas zaatakuje – a jednocześnie mamy piękną oprawę graficzną i muzykę tworzącą niesamowity klimat. Owszem, są braki fabularne, ale jeśli nie oczekujemy od gry głębokiej historii, a raczej stawiamy na eksplorację i budowanie, to warto zanurzyć się w tym świecie. Dla hardkorowych fanów survivalu gra może wydać się nieco zbyt prosta, ale z całą pewnością warta jest zwiedzenia. Świat przedstawiony jest unikalny – nie spotkałem się z taką kreacją wcześniej. Chętnie zobaczyłbym inne światy i biomy – widzę tu ogromny potencjał. Uważam, że jeśli twórcy będą chcieli, mogą spokojnie rozwijać tę grę – podobnie jak No Man’s Sky i inne produkcje, które z czasem zyskały ogromne społeczności i przeszły imponującą ewolucję.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu