Offensive Combat to prosta gra FPS wydana w 2012 roku i oparta na modelu darmowym z mikropłatnościami. Był to debiutancki projekt niezależnego U4iA Games. Ekipa tworząca tytuł jednak nie składała się z żółtodziobów. Studio zostało założone przez dwóch byłych współpracowników Activision - Dusty Welcha oraz Chris Archera, którzy wcześniej pracowali nad takimi seriami jak m.in. Call of Duty, Doom, Guitar Hero, Spider-Man czy Tony Hawk’s Pro Skater.
Gra była strzelanką, w której akcję obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby. Autorzy nie zawracali sobie głowy trybem dla pojedynczego gracza i zamiast tego skoncentrowali się wyłącznie na rozgrywkach wieloosobowych. Offensive Combat powstało na silniku Unity i w całości rozgrywane jest z poziomu przeglądarki. Gra posiadała również edycje na smartfony oraz tablety, a wszystkie wersje były ze sobą ściśle zintegrowane. Dzięki temu też posiadacze różnych sprzętów mogli rywalizować na tych samych serwerach.
Po pięciu latach firma Three Gates AB powraca z odświeżoną wersją pierwszej odsłony Offensive Combat Redux!. Druga odsłona zadebiutowała 18 sierpnia tego roku na platformie Steam. Tym razem jednak jest jeszcze szybsza, jeszcze bardziej szalona i bezkompromisowa. Ponadto twórcy zmienili trochę system i najpierw można sobie nabić punkty XP, a chwilę potem wskoczyć do multiplayera w trybie Deadmatchu, drużynowego Deathmatch czy Capture the Flag wraz z innymi piętnastoma graczami na całkiem niezłych mapach.
Wygląd to podstawa...
Grę zaczynamy od stworzenia naszej postaci, którą będziemy biegać, skakać i rozsiewać ołów na prawo i lewo. Customizacji podlega dosłownie każdy element, zaczynając od głowy poprzez klatkę piersiową, ręce, ramiona, a na nogach kończąc. Dla każdego elementu mamy do dyspozycji kilkanaście skórek. Na głowę np. możemy założyć kulę disco, kowbojski kapelusz czy głowę wilkołaka. I tak z każdym elementem naszego bohatera. Nie inaczej ma się ze specjalnymi tańcami nad zabitą ofiarą. Możemy po zabiciu zatańczyć specjalny taniec zwycięstwa np. parę piruetów czy pogwizdać po kowbojsku.
Tak samo ma się sytuacja z bronią. Do wyboru mamy kilkanaście pukawek zarówno jako podstawową, szturmową czy snajperską ale też broń białą i granaty. Najśmieszniejszą bronią białą okazuje się gumowy kurczak. Każdą praktycznie spluwę możemy upgradować i powymieniać części na lepsze. Wszystko oczywiście w zależności od zasobu naszego portfela. Ten zaś uzupełniamy przeszukując każdą zabitą postać.
Od strzelnicy po grób...
Po personalizacji i wyborze z czego będziemy strzelać możemy wskoczyć najpierw na strzelnicę, gdzie sprawdzamy jak mocno pasuje nam wybrana broń. Potem zaś kiedy stwierdzimy, że mamy dość naparzania w boty i to czasem nie ruchome zabieramy tyłek w nieco bardziej ożywione miejscówki. Mamy do wyboru dwa tryby single- i trzy multiplayer. Pierwszy z jednoosobowych to Eksploracja i właściwie nic się tam nie dzieje ot po prostu zwiedzamy sobie wybraną mapę i znajdujemy różne rzeczy.
Drugi to już taka mała namiastka starcia. Tak zwany Anihilator Mode to eksterminacja botów, ale już w ruchu i momentami całkiem sprytnych, a innym razem tak głupawych, że ręce opadają. W tym trybie nabieramy pewniejszego obycia z bronią i sprawdzamy swoje umiejętności. Po drodze oczywiście nie zapominając o zbieraniu XP i kasy od truposzy. Pierwszy z wieloosobowych trybów to Any Game, gdzie wrzuca nas do losowo wybranego trybu i do losowo wybranej mapy więc nie mamy za bardzo wpływu na wybór. Po prostu po chwili naparzamy do innych graczy online.
Drugi multi to Deathmatch i tutaj losowa mapa oraz naparzamy do każdego napotkanego gracza. Trzeci i ostatni tryb multi to Drużynowy Deathmatch. Tu oczywiście czekamy na innych, aż stworzy się drużyna, a w międzyczasie możemy jeszcze wybrać inny zestaw broni i dodatków. Potem jak zwykle czysta rozwałka. O ile w singlu walczymy z botami to w multi tylko „żywi gracze”, a Ci już nie będą dla nas łaskawi.
Śmierć bywa zabawna...
Nowa wersja jest całkiem przyjemna. Tryby singleplayerowe to całkiem przyjemna zabawa, natomiast multi jest szybkie i czasem nie wiesz nawet kto Cię zabił. Menu gry jest przejrzyste wraz z personalizacją, statystykami, sklepem i ustawieniami. Właściwie w Offensive nie uświadczymy muzyki w tle oprócz menu. Potem już tylko i wyłącznie odgłosy broni, klikania pustego zamka i tańczonych tańców zwycięstwa.
Multiplayer jest bez zarzutu i właściwie nie mam się do czego przyczepić bo jest zrobiony całkiem nieźle, a brak lagów i płynność tylko przemawia na plus. Grafika może nie jest najwyższych lotów ale jest miła dla oka i trochę jakby opóźniona. Na pochwałę zasługują stroje, bo te są naprawdę wymyślne i całkiem zabawne, a już specjalne tańce to po prostu ból brzucha gwarantowany. Offensive Combat Redux to pozycja może nie obowiązkowa, ale podczas oczekiwania na większe tytuły takie jak Call of Duty czy Battlefield warto w nią zagrać, albo z nudów albo żeby podnieść swoje umiejętności.
Wszelkie Prawa Zastrzeżone.
Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników.
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu
Wyglada smiesznie i nie wiem ale nie podobaja mi sie tego typu gry jak Overwatch a to chyba bodobne.