Piłkarska seria od Electronic Arts jak co roku ukazuje się regularnie i cały czas otrzymuje sporo małych zmian, które ciągle rozwijają produkcję i mają sprawiać, że gracze będą co jakiś czas czuć mały powiew świeżości oraz odkrywać nowe przyjemne doświadczenia wynikające bezpośrednio z perspektywy wcześniejszych i obecnych doświadczeń. Z FIFA 18 nie jest inaczej, choć wydawać się może, że po przejściu na nowy silnik dopiero teraz udało się przygotować więcej interesujących zmian, które mogą realnie stanowić różnicę, jak zatem jest w praktyce?
W gwoli ścisłości najpierw chciałbym poświęcić chwilę na tryby wieloosobowe, które tradycyjnie już stoją na dość wysokim poziomie i oferują milionom graczy sporo zabawy i satysfakcji. Klasycznie już system powiązany z trybem Ultimate Team staje się elementem coraz łatwiejszym w utrzymaniu przy jednoczesnym większym zachęcaniu do wydania pieniędzy na wewnętrzną walutę oraz paczki z losową zawartością. To właśnie ta zawartość gwarantuje grze największe zyski przy jednoczesnym coraz większym znaczeniu dla całej marki spod skrzydeł EA Sports.
Nowe Mechaniki/zmiany/systemy
Z racji korzystania drugi rok z rzędu z silnika znanego na początku tylko z serii Battlefield, czyli z technologii Frostbite, w końcu przełożyło się to na coś więcej niż tylko wygodniejsze zaimplementowanie delikatnie odmienionej fizyki. Tym razem otrzymaliśmy nie tylko tytuł bardziej kompetentny w ramach swojej rozgrywki, ale także spójny i niwelujący występujące wcześniej liczne sytuację sprzeczne z logiką oraz “myśleniem” poszczególnych graczy. FIFA 18 znacząco ograniczyła problem piłek niczyich, dzięki czemu wszystko zyskało na płynności oraz efektywności wielu akcji.
Przemodelowany system kariery, który w obecnej formie miał być odrobinę bardziej emocjonujący oraz bliski realnej pracy zawodnika czy menadżera. W tym celu zdecydowano się na zaimplementowanie nowego systemu negocjacji z klubami i zawodnikami wraz z umieszczeniem kilku nowych zmiennych, które możemy brać pod uwagę podczas walki o podpisy obu stron. Dzięki nowemu silnikowi udało się zaprojektować oraz umieścić system koncentrujący się na sporych i interaktywnych animacjach, które przypominają nieco styl jaki udało się zachować w pierwszych przygodach Alexa Huntera. Co na papierze prezentowało się nie najgorzej, w praktyce prezentuje się wręcz fatalnie i udowadnia jak bardzo sztucznie działa to w ramach podstawowych zasad negocjowania. Wszystko, klasycznie już dla gier wydawanych przez Electronic Arts, nawet nie udaje realizmu i po kilku sesjach wyraźnie widzimy, że mamy do czynienia ze sztywnymi ramami, których nie tylko nie będziemy mogli obejść, ale także jesteśmy skazani na ich ograniczenia. Oczywiście w rzeczywistości często zdarzają się sytuacje, gdy rozmawiać się po prostu nie da, ponieważ osoba “po drugiej stronie” nie dość, że podchodzi do negocjacji w sposób z góry przesądzony, to w dodatku w ogóle nie została zaprogramowana do negocjowania, ale do narzucania i utrzymywania się przy bardzo twardej linii bez względu na formę, zdrowie czy długość kontraktu. Nie możemy jednak zapominać o tym, że doszło kilka nowych zmiennych, które możemy brać pod uwagę podczas rozmów z przedstawicielami.
Wartą uwagi rzeczą są zaproszenia na turnieje towarzyskie odbywające się latem, od teraz zatrzymano element związany z zaproszeniami, które nie trafiają do wszystkich klubów, a jedynie tych mających jakieś większe sukcesy w swojej lokalnej lidze (albo dysponują wielką popularnością na świecie). Niestety może to wpłynąć na budżety pewnych klubów oraz spowoduje, że będzie nam ciężej ściągnąć niektórych zawodników. Rynek transferowy zdaje się być rozregulowany, co także w części sporej wynika z tego, że w rzeczywistości oferty i opłaty są absurdalne… Nie zabrakło również błędów i niedociągnięć, które w różny sposób sprawiają, że granie czy generalnie korzystanie z tych opcji, bywa irytujące.
Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że pojawienie się animacji zwyczajnie sztucznie przedłuża cały proces, a nie daje efektów. Możemy zlecić negocjacje asystentowi, jednakże w tym przypadku musimy totalnie z głowy wymyślić sobie jaka kwota będzie dla nas najkorzystniejsza (zwyczajnie najniższa), nie zapominając o tym, że nie możemy w takim wydaniu zaoferować innego gracza w formie wymiany. Te z resztą bardzo często, same w sobie stanowią przeszkodę, aniżeli wygodę podczas obniżania ceny. O premiach kontraktowych lepiej nie mówić, bo przecież każdy chce strzelać lub otrzymywać gotówkę za występy większą niż roczna premią. Należy jednak odnotować i niejako podkreślić, że w końcu dokonano pewnych zmian, które niestety znów są wprowadzane byle jak.
Ultimate Team cały czas staje się coraz łatwiejszy, ale co gorsza wprowadza kolejne tryby i elementy związane z hazardem, które stają się coraz bardziej niebezpieczne i powoli doprowadzają do patologii, które wpływają na dzieciaki i nastolatki, które wydają coraz więcej i coraz chętniej na “sprytnie” skryte mikropłatności nie gwarantujące niczego pewnego. Niestety ten tryb rozpoczął fatalną “modę”, która zaczyna coraz bardziej wpływać negatywnie na całą branżę. Tym razem nie będę tego poruszał, bo to zwyczajnie bez sensu.
Alex Hunter powrócił ze swoją kolejną opowieścią, która znów jest pełna gwiazd, nie gwarantujący jednak ciekawego poziomu.. Osobiście mam wrażenie, że ktoś ponownie poszedł ograną ścieżką wynikającą z pobrania pomysłów z innych historii sportowych i stworzył swojego typu nudną hybrydę, którą osoby nie spędzający co roku czasu z wirtualną piłką zdecydowanie mogą sobie odpuścić. Widać, że stworzono całą oprawę tylko po to, by mieć okazję wypromować swoją grę i zarobić dodatkowe fundusze poprzez umieszczenie lokowania produktu.
Rozgrywka doczekała się również dziwnej sytuacji związanej z animacjami, które w są ładne, dopracowane i świetnie wieńczą problemy występujące w dwóch ostatnich odsłonach, gdzie piłka niczyja mocno i wyraźnie podkreślała niedostatki fizyki i systemu kolizji (i przyciągania się do zawodnika). Fatalnie prezentują się natomiast animacje twarzy, które jak widać wynikają przede wszystkim ze złego działania w tym względzie silnika Frostbite. Oczywiście gracze i zespoły w pełni licencjonowane są piekielnie dopracowane i wręcz zachwycają swoją jakością oraz wykonaniem. Zupełnie inaczej prezentują się to przy negocjacjach czy korzystaniu z domyślnych twarzy, których nie tylko jest bardzo mało, ale również stanowią przykład braku stabilności oraz spójności.
Symulowanie spotkań w trakcie kariery menadżera po raz kolejny nie oferuje nam żadnych możliwości przed czy w trakcie funkcji, co powoduje, że nawet zmiana składu bywa najzwyczajniej irytująca.
Oprawa audio-wizualna
Poziom graficzny po raz kolejny nie został całkowicie zachowany oraz wyraźnie świadczy o braku szerokich prac nad grą. To właśnie ten element najlepiej podkreśla jakie jest podejście EA Sports i jego efekty. Wszystko co jest związane z zawartością licencjonowaną zostało dopracowane w najmniejszych detalach i szczegółach, które FIFA 18 potrafi skutecznie zaprezentować. Oczywiście pozostałe elementy są niestety słabe i wyraźnie prezentują obniżający się poziom serii. Usługa coraz bardziej przypomina realny mecz, jednakże pojawianie się tego typu składowych bardzo często nie ma sensu w sieci i służy jedynie temu, żeby jeden z graczy zdążył otworzyć drzwi komuś czy odpisał na SMS-a. Wielu piłkarzy dalej nie prezentuje się chociażby podobnie do rzeczywistości.
Interfejs prezentuje się coraz gorzej i od kilku lat pozostaje w miejscu, by nawet nie rzec, że cofa się w rozwoju. Zmiana kolorów to nie coś co działa, a obecne UI nie jest idealne i na pewno z małymi poprawkami, takie nie będzie.
Komentarz Dariusza Szpakowskiego i Jacka Laskowskiego dalej stoi na dobrym poziomie, choć ilość nowych kwestii jest bardzo mała i dalej występuje w nich wyraźna przerwa na wstawienie odpowiedniej osoby czy klubu. EA Sports wciąż ma tutaj duże pole do popisu oraz dodawania nowości. Tegoroczny dobór listy utworów w ogóle nie przypadł mi go gustu i sprawił, że w tle odtwarzałem swoje utwory oraz nagrania. Dialogi w trybie Alexa są okej, choć mam wrażenie, że tym razem niektórym osobom nie chciało się wcielać w swoje role.
Podsumowanie FIFA 18
Kolejna odsłona FIF-y okazała się zawodem, gdyż nowości zostały wykonane byle jak, co wraz z coraz bardziej drastycznymi różnicami w oprawie sprawiają, że nie można dobrze ocenić tego tytułu. Oczywiście wciąż ma on bardzo dobre, czy nawet wybitne elementy, jednakże na nie nakładają się także te, które są po prostu okropne i świadczą o bardzo złym podejściu do tworzenia. Ewidentnie pompowane i podbijane licencje oraz ściślejsza współpraca sprawiają, że różnica kontrastu w niektórych elementach jest olbrzymia. Seria ewidentnie zmierza w kierunku rozszerzenia zawartości, tak by trafiać do nowych osób, lecz jest to realizowane tak źle, że doświadczeni zawodnicy mogą się nieprzyjemnie odbić.
[spoiler]Odgrzewany kotlet[/spoiler]